Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mam dość tego wszytskiego, naprawdę

Polecane posty

Gość gość

Znajomi raz są raz ich nie ma, siedze sam jak głupek wychodze do ludzi ale co z tego jestem jakiś dziwny i nienormalny, bo najpierw się przyjaźnią wszystko ok a potem mnie nie znają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile masz lat i skąd jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
24 młp no znajomości są do d**y za każdym razem ale wychodze bo wychodze zeby nie zwariować czasem to już mi się chcę tym wszystkim rzygać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co mnie pociesza to to że niedługo ide do pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też już mam dość wszystkiego w moim zyciu,stracilem wszystko co dobre i może być już tylko gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
naprawdę do ludzi wychodze czego oni oczekują nie wiem za każdym razem jakbym trafiał na ścianę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykłady są za kazdym razem. Próbuje zapoznawać jest ok, przechodzę do głębszego zapoznawania się, i tu już trafiam na mur. Coś co mnie totalnie rozwala, relacje stają w głuchym tunelu, ani nie wiadomo czy to się skończyło, w zasadzie nie wiadomo też czy się zaczęło, takie wiecie.. nie wiadomo co z tym zrobić. Może ktoś mi odpowie dlaczego tak się dzieje, może nie. Ja nie umiem powiedzieć, wyrazić się własnymi zdaniami dlaczego tak się dzieje, bo dla mnie to jest niezrozumiałe. Ja wiem że czasem coś pcha mnie w przepaśc i ja bardzo,, staram się nie być egoistyczny. Każdy człowiek potrzebuje akceptacji wśród ludzi, ale nie jestem jakiś nachalny , czekam. I zauważam że coraz więcej mnoży się w moim życiu takich niewiadomych, pustych relacji, ze pełno ludzi wokół wszystsko fajnie , niby mnie lubią, ale tak naprawdę to nie ma sensu, żadnej głębi, chciałbym wiedziec co robię źle, znaleść przyczynę tego. No mam tych znajomych na fb, ale co z tego skoro mnie z nikim nic nie łączy, co z tego skoro to jest puste. Moze zbyt wiele dla siebie chcę, ale jak to odwrócić w takim razie? Nie wiem . Jestem osobą wyciszona, tzn to nie jest jeszcze hardkor , ze siedzę w domu i szara myszka te sprawy.. nie ja rozmawiam z ludźmi, tylko czuję taką apatię, w tym wszystkim. Jak by mnie ludzie słuchali z braku laku , bo nie mam z kim gadać, to pogadam z tobą i widzę to , ja nie muszę być jakimś ekspertem żeby dostrzec że ktoś rozmawia ze mną bo nie ma z kim innym. Ja jestem jak ten rzep. czepiam się każdego, w nadziei na to że może ktoś mnie polubi, że może akurat będzie ten błysk. Niektórzy mają dar zjednywania sobie ludzi, jak patrzę na niektórych ludzi, nie że tam zazdroszczę czy coś tam, ja po prostu chciałbym czuć się akceptowany, żeby ktoś mnie lubiał, i cała ta facebookowa otoczka , że "kiedyś się spotkamy" "kiedyś wyskoczymy gdzieś" mnie osłabia, naprawdę nie wiem po co 8 lat temu zakładałem konto. Nigdy nikogo nie zaprosiłem do domu, nie obchodziłem urodzin z nikim z poza rodziny, nie tańczę, na koncerty chodzę sam, wszystko robię sam. nawet gdy pisze do ludzi, na facebooku, mam poczucie pustki. x Czasem mam takie poczucie, po co ja to robię ? po co ja w to sie pakuje, po co mi to? i ja nie wiem może nie miałem nigdy jakiegoś super dużego grona przyjaciół, w zasadzie do tej pory nie mam , można rzec- jest to tylko na siłę, sztucznie wykreowane proszenie się o znajomości. I nie rozumiem tych ludzi, którzy mają setkę bądź nawet po 300,900 znajomych na facebooku, nie rozumiem po co to jest, ja uważam że mogę mieć oczywiście znajomych ale zaufanych. x Wiem że za kilka lat , moja sytuacja będzie taka sama. W przeszłości w szkołach.. nie wiem czy to ma sens ..ale byłem skrzywdzony.. Dalej noszę to w sobie, jakiś mam strach tkwi we mnie takie poczucie, że ten strach jeszcze jest, że ta drzazga wbita mi jako "nieduacznika" gdzieś tam leży. Nie potrafie pokochać siebie. Wielokrotnie słyszałem "ale to już dawno, po co rozdrapujesz rany, to minęło" , i ten ktos może mieć rację, ale ja wciąż slysze te śmiechy, to wyszydzanie, te nieustanne kpiny. Może ja jeszcze mam czas, może to nie ta chwila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... zapewne bije od ciebie aura popychadła, osoby słabej i znajdującej się na końcu hierarchii. To przyczyna, dla której ludzie pasują i nie szukają z tobą żadnych, dalszych relacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak mam to zmienic>?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytalam tylko fragmencik, powinnas przede wszystkim zmienic forum.ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem tobie z własnego doświadczenia: nie ma nic gorszego jak roztkliwianie się nad sobą, współczucie sobie, rozpamiętywanie przykrosci z naciskiem na swoje odczucia. Takim zachowaniem sam sobie odbierasz siłę, sam sobie czynisz pustkę w sercu a w świecie, w którym żyjemy pustki nie ma, gdy wyrzucasz z serca radość, dobro na ich miejsce błyskawicznie wskakuje zło, którego celem jest zniszczenie ciebie, ono żywi się twoim psychicznym cierpieniem i jako takie kieruje cie ku niemu a ty poddając się idziesz jak owca na rzeź. W życiu tak na prawdę nie powinno chodzić się na kompromisy dobra ze złem a każdy nasz wybór praktycznie taki jest, przyjaciele tylko tacy, z którymi chce być, partner tylko taki z którym chce być a nie tacy i taki, którzy/ który napatoczyl się, jeżeli będziesz pewny swoich wyborów ich skutki będą lekkie, nie dlatego że takie będą a dlatego, że Twoje podejście do nich takimi je uczyni. Gdy żyjesz zgodnie z sumieniem nie ma dysonansu psychicznego, bo wiesz, że inaczej i tak byś nie postapil/uczynił, bo innej opcji dla ciebie nie ma.Gdy twoje serce pragnie innego życia niż prowadzisz będziesz odczuwał to w postaci stresu, frustracji, przygnębienia, gdy podstępnie zło wkradlo się do twego życia będzie chciało cie zniszczyć, wtedy pomoże ci TYLKO modlitwa i Bóg, nie ma znaczenia jakiej konfesji jesteś czy bezkonfesyjny, czy satanistyczny, nie oszukujmy sie ci ostatni tez sa w coraz wiekszej ilosci, każdemu Bóg pomaga, potrzeba tylko śmiałości, by Go prosić o pomoc, wytrwałości i mestwa, bo Jego przeciwnik nie będzie odpuszczał. Ale warto, by poczuć wewnętrzna wolność, brak strachu przed życiem i odwagę do walki o siebie i swoje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te relacje czuję że są sztuczne, ponieważ nie działają w obie strony. Coś co mi przyszło na myśl,, nie potrafię rozmawiać z ludźmi, tzn nie potrafię rozmawiać swobodnie, oczywiście rozmawiam ale często czuję ze moje myśli się splątują, nie mam czegoś co zainteresuje ludzi - jak mam mieć skoro miałem kilka zainteresowań, których nie rozwinąłem. Czuję że chciałbym aby rozmowa z ludźmi wykraczała po za zwykłe "hej co słychać?", ale nigdy tez nikt sie mną nie interesował, to i ja się nikim nie interesował, myślę że jestem egoistą,,, te doświadczenia zrobiły ze mnie zatwardziałego przestraszonego życia egoistę, tak mogę tak siebie nazwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×