Jesteśmy sobie obcy

Jesteśmy obcymi osobami, mimo wzajemnej sympatii (z mojej strony chyba większej niż z Twojej, ale to nic..) więc nie rańmy się. Rańmy? Naprawdę działamy na siebie w ten sposób? Dlaczego.. przecież jesteśmy sobie obcy. Choć jakoś rozpoznajemy się. Ale jednak obcy. I nie rozumiemy się do końca, w tym co próbowaliśmy słodko nazywać ... miłością? I choć jakoś dziwnie kochamy się(? )pamiętaj, że jesteśmy sobie obcy, z prawdziwą miłością nie ma to chyba nic wspólnego.. Wiem czego chcesz i wiem, że nie będziesz szczęśliwy, bo w koło jest mnóstwo pięknych kobiet, które uwielbiają ciuchy, kosmetyki i ogólnie "wyglądać". Więc stracę nawet to, co mam od Ciebie, stracę Ciebie całkowicie. A tak przynajmniej mam Ciebie choć cząstkę, lecz Ty dobrze wiesz, że jesteśmy sobie obcy, więc nie myśl o tym proszę, jak o miłości..

Weź niep*****l.

Co to za paranoja, no chyba że masz naście lat i żyjesz jakims urojonym wirtualnym natchnieniem.

Paranoja, nie da się ukryć..

Wiem, co czułam.. I to do kogoś obcego :) Słowo obcy nie ma działać negatywnie.. po prostu tak jest ;) Znamy się troszeczkę, znamy się inaczej, znamy się wyjątkowo, ale to nie znienia faktu.

Dobranoc..

tak troszeczkę ale wyjątkowo... do tego obcy. już się nie zranimy.... dziś za późno by obawiać się porażki. dobranoc... na wieki wieków