Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy jest w Waszym życiu ktoś,kogo śmierć uwolnilaby Was od cierpien?

Polecane posty

Gość gość
Dodam że gdy jest taka sytuacja, że ja tam nie jeżdżę lub ona nie przychodzi ten raz w tygodniu, to mąż chodzi struty ale nie ze oficjalnie jęczy o matce, bo wersja oficjalna zawsze jest taka że on ma to gdzieś. Często słyszę od niego ze ma gdzieś to co robi matka i jak się czuje, skoro jest taka wredna. A prawda jest taka że zawsze po jakiejś akcji że ja tam nie jadę, chodzi struty, przypiertala się do wszystkiego, no widać że coś go gryzie i to rzutuje na całe nasze wspólne życie które przez to nie jest szczęśliwe. On tak jakby bal sie poświęcić małżeństwu emocjonalnie w 1óó procentach. Tak jakby bał się że matkę zdradza. Teraz i tak jest lepiej, ale generalnie od kiedy się poznalysmy, a to już parę lat minęło, on jest jakiś taki inny niż na początku. Nie polecam facetów wyxhowanych bez ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I tak już zupełnie podsumowując cały wywód powiem tyle, że jestem pewna że mój mąż będzie w pełni wolny i w pełni szczęśliwy jak ta kobieta zemrze. Nie będzie miał przed nią żadnych wyrzutów sumienia, nie będzie musiał się przejmować świrem, nie będzie jak niewolnik niezrownowazonej rodzicielki. Będzie mógł bez poczucia wyrzadzania jej krzywdy, żyć. A ja będę miała spokój z tą toksyczna baba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie wiem czy zauwazylyscie, ale mój mąż jest jak ta kobieta, która napisała że nie lubi swojej matki ale czuje się przez nią prześladowana i że ma wobec niej jakieś zobowiązania cokolwiek ta matka by nie zrobiła. No to tak właśnie ma mój mąż. To jest jak wspoluzaleznienie u rodzin alkoholików. To jest nie do wykorzenienia :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I ja wiem ze mąż mnie kocha bo on mi to często okazuje. Widać to ogólnie. Ale kocha też w jakiś chory sposób osobę która mnie niszczy, nie wyprze się matki,bo jego to ona akurat traktuje jak króla wszechświata. Nikt nie jest wg niej godzien jej syna. Ostatnio mi zrobiła przytyk że niby jestem na utrzymaniu męża. A jestem na wychowawczym, jak wiadomo, bezpłatnym. Ona by chciała mnie wysłać do pracy, matkować memu synowi i mnie wygryzc. Niedoczekanie. Odparlam jej ze ona po prostu zazdrości tym osobom, które mogą zostać w domu na kilka lat. Nienawidze jej. Teraz robię lodówę, nie obchodzi mnie ze ona chce zobaczyć wnuka, że jest na emeryturze od roku i że się nudzi. Nie ma przychodzenia do mnie jak męża nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko a co cie to obchodzi? Mas rację i nie ma odwiedzin pod nieobecność męża. Nie dziwię się że żaden facet nie chciał być z taką kobieta jak ona....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie raz tak mysle choc jest mi za to czasem wstyd,o moim teściu,czlowiek toksyczny,tyle ile on mi krwi napsul tylko ja wiem,wiele razy przez niego plakalam,zawsze ta najgorsza,oni majetni choc wyksztalcenie zawodowe,a ja z normalnej rodziny tylko biedniejszej,tesciowa tez nie raz mi zaszla za skóre ale normalnie sie dogadujemy,z nia można wytrzymać.Jedno dobre że moj mąż zawsze za mną stoi.Jak u nich jesteśmy a zdarzy się że akurat chwilę zostajemy sami,to aż mnie ściska w żolądku panuje niezręczna cisza bo nie mam o czym z tym czlowiekiem gadać,a choć bym coś pow.to on i tak wie lepiej.Jak ma urodziny to przez ścisnięte gardło życze mu wszystkiego najlepszego,najchętniej bym mu życzyła wszystkiego najgorszego,ale znając życie to mnie to spotka nie jego.Życzę wam dużo siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co do toksycznych matek to polecam ksiązke „Nigdy dość dobra”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nigdy dość dobry" taka postawę właśnie prezentuje teściowa do swoich synów i syniwych. Zawsze coś się znajdzie co mamy poprawić w sobie. Zawsze niedoskonałości. Męża mojego niby kocha ale też mu wysyła sygnały a to że powinien jeszcze jedne studia robić, a to że utyl nieznacznie, za mało lub za bardzo jakiś. A młodszy syn za mało zarabia. Powiedziała ku to wprost. A oni i tak się trzesa nad mamusia. Zwłaszcza młodszy, na szczęście to nie mój mąż. Autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tak jak mój mąż. Niby po mojej stronie, ale teraz jak nie gadam z jego matka bo po raz kolejny podwazala mój autorytet jako matki i krytykowała ciągle, to on i tak był tam wczoraj z naszym dzieckiem. I tak odpisuje jej na smsy jakby nigdy nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w małżeństwie to mam wrażenie że jest moja matka z zięciem a ja gdzieś z boku. Teściowa wybrała sobie zięcia, ja nie chciałam z nim być ale niestety wpadłam choć przed tym miałam plany rozstania. Bolało mnie to ale teraz mam to w d**ie. Zajęłam się swoim życiem a ich pier**e. Niech se żyją gdzieś tam z boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×