Kult dziecka

Hej, jakiś czas temu wynajem z mężem mieszkanie na osiedlu zamkniętym w Warszawie. Nie mamy dzieci i powoli dostajemy szajby i myślimy o wcześniejszym zerwaniu umowy. Powiedzcie czy to normalnie że wśród ludzi 20 + i 30 + panuje kult dziecka? Na naszym osiedlu każdy ma w domu dzieciaka. Dzieci są tam wszędzie, wszędzie widać ich obecność. Wszystkie placki pomiędzy blokami są zamienione na mini place zabaw, dosłownie wszędzie wala ja się zabawki 'wspolne', kostka jest cała A pomalowana bazgrolami z kredy. Jak pada deszcz to się robia takie zmusi jakby ktoś nasral. Klatka jest zastąpiona wózkami. Po 16 jak wracam z pracy tak jest jeden wielki jazgot bo wszystkie te bachorki są na dworze i dosłownie Wrzeszcza, piszcza. Współczuję tym co maja okna od wewnętrznej strony osiedla. Napisałam o tym czy nie można ograniczyć walajacych się zabawek i zamienić choć jeden placyk na zwykłe ławki dla dorosłych, na naszej grupie na Fb to zostałam grubo zjechana. Powiedzcie czy to normalne? Mam wrażenie że dla tych ludzi nie istnieje nic innego tylko i dzieci. Dla mnie to z lekka nienormalne

Klatka jest zastawiona*

UP

To, że ludzie mają dzieci i te dzieci się bawią jest "z lekka" normalne. To Ty w tym momencie oddstajesz i oczekujesz od obcych ludzi...no właśnie, czego? Zeby dzieci nie robili? Czy żeby trzymali je w domu i nie pozwalali się bawić?

Oczekuję żeby osiedle i teren wspólny było wciąż osedlem a ocenię jest to zamienione na wielkie pszedszkole.

Odpisałam sytuację, przecież nie mówię tylko o zabawach. Nie czytałaś uważnie