Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

xxx

Polecane posty

Gość gość

Witajcie. Pierwszy raz korzystam z forum typu kafeteria, ponieważ czuję, że wygadanie się bliskim mi osobom jest niewystarczające, mam wrażenie, że nie potrafią mnie zrozumieć. Uprzedzam, że nie będzie to krótkie wyznanie. Do rzeczy. Jestem 19-letnią dziewczyną, zakończenie szkoły już tuż tuż, bo w nadchodzący piątek. Wiadomo, dużo stresu, matura, przeprowadzka na studia, nowe życie itp. Powoli czuję, że to wszystko mnie przerasta. Zawsze byłam bardzo wrażliwą i dość nieśmiałą osobą, już w dzieciństwie miałam problemy z nerwami. Później wszystko się unormowało i było w porządku, aż do czasu kiedy moja pierwsza miłość po 2 latach mnie zdradziła i zostawiła bez słowa wytłumaczenia. Wiem, co pomyślą teraz starsze ode mnie osoby, „szczeniacka miłość gówniarzy”, ale ten, który nie przeżył właśnie takiego pierwszego zauroczenia niech pierwszy rzuci kamień. Dodam, że w tym czasie byłam ślepa na jego kontrolowanie i ograniczanie mnie. Przez ostatni rok odpychałam naprawdę wielu adoratorów jak tylko to było możliwe, owszem, zdarzyły się jakieś tam próby związku, ale szybko się zniechęcałam, czułam się jak w klatce. Nie ukrywam, nie odmawiałam sobie wówczas rozrywek, z cichej, aczkolwiek całkiem lubianej osoby stałam się przebojową, imprezującą co weekend dziewczyną. Nie ze wszystkiego jestem dumna, ale cóż, błędy młodości. Wracając, do tego stopnia było mi z tym źle (ze związkiem), że po prostu unikałam drugiej osoby, odmawiałam spotkań tłumacząc się nawałem pracy w szkole. Ale mimo wszystko chciałam spróbować, brakowało mi tej bliskości, gdy wokół wszyscy znajomi byli w szczęśliwych związkach. Teraz wiem, że niepotrzebnie się zmuszałam, bo tylko raniłam obie strony. I tak postanowiłam skupić się na sobie, własnym rozwoju, kształtowaniu siebie, nauce do matury. Odpuściłam sobie życie towarzyskie i powróciłam do spokojnego życia. Ale żeby nie było zbyt nudno, jakiś czas temu miałam dwudniowy wyjazd klasowy. Nie obyło się bez alkoholu, ale naprawdę w niewielkiej ilości, mam bardzo dojrzałą i odpowiedzialną klasę, nasz wychowawca nam ufa. I nawet nie wiem kiedy to się stało, ale w środku nocy zostałam sama z pewnym kolegą (nazwijmy go X), a że noc była naprawdę piękna, to poszliśmy na spacer. Okazało się, że świetnie się rozumiemy i tak od słowa do słowa, wyznał mi, że mu się podobam i się pocałowaliśmy. W ciągu naszego wyjścia jeszcze wiele razy się to powtórzyło. Ale następnego dnia on udawał, że nic się nie stało. Praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy, jedynie on ciągle spoglądał na mnie, ale gdy to zauważyłam, odwracał wzrok. Nie lubię być nachalna, więc także nie poruszałam tego tematu, ale mimo wszystko poczułam się trochę zawiedziona. Pierwszy raz od zerwania poczułam motylki w brzuchu dzięki komuś, kto nigdy nie był w moim typie i nie zwracał mojej uwagi. Po powrocie z wycieczki X napisał do mnie, ale były to zwyczajne wymiany zdań. W szkole rozmawiamy ze sobą więcej niż dawniej, ale wciąż jak gdyby nic się nie stało. Nasz wspólny przyjaciel poradził mi, żebym dała sobie spokój, bo dla niego to chyba niewiele znaczyło. Ale nie wiem czy słuchać jego rad, bo od zawsze był we mnie zakochany, a od wycieczki codziennie pisze, zagaduje itd. Nie wiem czy tylko sobie wmawiam, ale ciągle czuję na sobie spojrzenia X. I czuję też, że moja „druga strona” wraca, coraz częściej zaczynam wychodzić, to na ognisko, to na urodziny, to dostałam propozycję pojechania do klubu. Mam wrażenie, że zaraz wybuchnę, nerwica mi powróciła, do tego dochodzą kłótnie rodziców i ogrom obowiązków. Na dodatek z dnia na dzień myślę o X coraz więcej, boję się zakochać, a tym bardziej boję się odrzucenia. Ironia losu, że miałam kilku naprawdę fajnych kandydatów, ale zwyczajnie dałam im kosza, a gdy już ten jeden zdołał przełamać lody w moim sercu, to prawdopodobnie nic z tego nie wyjdzie. Kontakt zwyczajnie się urwie. A wtedy znów wpadnę w błędne koło i zacznie się odreagowywanie stresu. Straciłam już chęć do wszystkiego, chciałabym obudzić się po maturach. Proszę Was o jakiekolwiek porady, czy to dotyczące radzenia sobie ze stresem, czy problemu z X, cokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten Twój X prawdopodobnie jest zwyczajnie speszony i podobnie jak Ty nie ma pojęcia co zrobić. „Z seksem jest jak ze zbrodnią - nigdy później nie wiadomo, co zrobić z ciałem” - przełóż to na swoją sytuację. Co zrobić? Umów się z nim, pójdźcie na spacer i pogadajcie. Tylko nie odkładaj tego na „lepszą okazję”, bo takiej nie będzie. Powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×