Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ci

Decyzja o rozwodzie

Polecane posty

Gość Ci

Jakie były wasze historie? Który moment okazał się być decydujący o odejściu od męża? Mój mąż notorycznie mnie oszukuje. Od lat obiecuje, że skończy brać "używki", od kilku miesięcy ma bliską "koleżankę", z którą rozmawia i pisze kilkanaście razy dziennie. Kiedy poprosiłam, aby pokazał mi ich rozmowy na fb i smsy, powiedział, że wszystko już skasował i faktycznie tak było. Zarzeka się, że to tylko koleżanka, ale coś mi nie gra. Było w naszym życiu wiele przełomowych momentów, po których miał się zmienić, miał nic nie brać i nie dawać mi żadnych powodów, abym musiała zastanawiać się, czy to co mówi jest prawdą. W zeszłym roku przeczytałam na jego fb wiele rozmów z kolegami, w których chwalił się, jak mnie zdradza pod moją nieobecność (wyjeżdżam na szkolenia) lub jak chodzi do klubów. Wybaczyłam mu to i uwierzyłam (chciałam w to wierzyć), że to tylko głupie "przechwałki" przed kolegami (m.in. przed "najlepszym przyjacielem"). Było kilka miesięcy spokoju. I kłamstwa zaczęły się znowu. Potrafi łgać prosto w twarz. Mam możliwość wyprowadzenia się i skończenia tej całej farsy (małżeństwem jesteśmy 3,5 roku, nie mamy dzieci), a ja czuję się jak sparaliżowana, nie wiem co mam robić. Nie mogę na niego patrzeć, a z drugiej strony zastanawiam się, czy taki człowiek rzeczywiście może się zmienić. Będę wdzięczna za wszelkie opinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ile masz lat? a ile on

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zmieni się, nie będzie lepiej, jeszcze zarazi cię jakaś choroba weneryczną. Kopnij go w dupę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie zmieni sie. Jesli chcesz zmarnować zycie, to zostań z nim m. Tylko proszę - nie sprowadzaj w to nieszczęście dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie, będziesz wspolwinna. Chcesz tkwić w tym bagnie to tkwij ale nie powolujcie dzieci. Zniszczycie im życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 31 lat, on 34. Tak jak już napisałam, nie mamy dzieci. Czy możliwe jest, aby człowiek tego typu mógł się zmienić? Wiem, że patrząc z boku, decyzja może wydawać się prosta - ja też przez pewien okres czasu nie miałam żadnych wątpliwości, że powinnam odejść. Teraz, kiedy się wyprowadziłam, zaczęłam się zastanawiać, czy byłabym w stanie dać jeszcze raz szansę. Nie wiem, czy potrafię mu to wszystko wybaczyć i mam chyba świadomość, że jeśli nastąpi zmiana, to będzie ona tylko czasowa. Bardzo proszę o opinie/rady/cokolwiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie! Nie bądź naiwna dziewczyno, ile Ty masz lat by tak bardzo sama siebie oszukiwać?? Wogole to już tragedia że na forum szukasz jakiś wpisów, które świadczyłyby o tym że komuś się udało.. Tacy jak on się nie zmieniają. Weź swoje życie w garść bo przekleci migiem a Ty zostaniesz sfrustrowana, zdradzaną kobieta bez poczucia wartości. Niech nie przychodzi ci pomysł do głowy że dzieci coś zmienia , nie zmienia! Tylko spieprzysz im życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zmieni się, ale w takim wieku, że Ty zdążysz zamienić się w kłębek nerwów. Ogólnie polecałbym rozstanie. Koleś jest uzależniony od podniecenia, które daje mu prowadzenie podwójnego życia (rzeczywistego czy wyimaginowanego), a tacy ludzie zawsze mają partnera w d***e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakich rad oczekujesz ? przecież i tak nie odejdziesz bo chyba lubisz toksyczny związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Całe szczęście że nie macie dzieci. Partnera możesz zmienić, ale dzieci nie. Ten, którego masz wpędzi cię w nieszczęście. Im prędzej to zrozumiesz tym lepiej dla ciebie (a może nawet lepiej dla niego).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ci
Wiem, że tej decyzji nikt nie podejmie za mnie. Zdaję sobie sprawę, że chyba sama siebie próbuję oszukiwać. Pomimo tego, że wiem, że moje wyobrażenia o jego zmianie są złudne, pojawia mi się w głowie obraz, że teraz wszystko mogłoby być inaczej, lepiej. Taki żal antycypowany, za tym, czego już nie będzie, a mogłoby być. Tylko, że chyba nie z tym człowiekiem. Pomocne jest teraz dla mnie wszelkie wsparcie. Być może dlatego, że przez wiele lat z nikim nie dzieliłam się tym, że jestem z mężem nieszczęśliwa, że moje życie to ciągły lęk i obawa, czy pójdzie na imprezę, czy nie, a jeśli tak, to co będzie robił, czy mnie nie oszuka, czy spokojnie mogę wyjechać. Teraz wiedzą moi rodzice, jego rodzice. W końcu zaczęłam o tym mówić. I potrzebna mi jest chyba odpowiedź zwrotna. Mam tendencje do szukania winy w sobie, nawet jeśli jego zachowania są ewidentnie nieakceptowalne, to zastanawiam się i analizuję, co ja mogłam zrobić inaczej, lepiej, by być może temu zapobiec. Z tym, że to już chyba absurd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ci
Wiem, że tej decyzji nikt nie podejmie za mnie. Zdaję sobie sprawę, że chyba sama siebie próbuję oszukiwać. Pomimo tego, że wiem, że moje wyobrażenia o jego zmianie są złudne, pojawia mi się w głowie obraz, że teraz wszystko mogłoby być inaczej, lepiej. Taki żal antycypowany, za tym, czego już nie będzie, a mogłoby być. Tylko, że chyba nie z tym człowiekiem. Pomocne jest teraz dla mnie wszelkie wsparcie. Być może dlatego, że przez wiele lat z nikim nie dzieliłam się tym, że jestem z mężem nieszczęśliwa, że moje życie to ciągły lęk i obawa, czy pójdzie na imprezę, czy nie, a jeśli tak, to co będzie robił, czy mnie nie oszuka, czy spokojnie mogę wyjechać. Teraz wiedzą moi rodzice, jego rodzice. W końcu zaczęłam o tym mówić. I potrzebna mi jest chyba odpowiedź zwrotna. Mam tendencje do szukania winy w sobie, nawet jeśli jego zachowania są ewidentnie nieakceptowalne, to zastanawiam się i analizuję, co ja mogłam zrobić inaczej, lepiej, by być może temu zapobiec. Z tym, że to już chyba absurd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj. Każdy człowiek może się zmienić, ale musi chcieć się zmienić sam dla siebie! Wtedy zmiana jest możliwa. Odpowiedz sobie na pytanie, czy twój mąż chce się zmienić dla siebie, czy też jemu w takim układzie jest po prostu dobrze!!!Ty dla niego nie jesteś wyzwaniem, wie, że może tobą manipulować, że w końcu ulegniesz, bo....tak sama go nauczyłaś, bo tak było już wiele razy, on kłamał a ty wierzyłaś, bo chciałaś wierzyć w coś , co stworzyłaś w swojej głowie! Moja rada-zadbaj o siebie. W tej chwili ty sama psychicznie nie chcesz z nim zerwać, boisz się pustki, samotności, braku tego, co dawała ci jego obecność, nawet jeżeli było to złudne. Jeżeli nie jesteś gotowa na zerwanie, to nie zrywaj, nie podejmuj radykalnych decyzji....bo one nim na pewno nie wstrząsną, a ty będziesz cierpieć jeszcze bardziej, a gdy zdecydujesz się na powrót , to będziesz w jeszcze gorszej sytuacji, on będzie szanował cię jeszcze mniej. Dobrze , że się od niego wyprowadziłaś. Poproś go o rozdzielność majątkową, aby niespodzianek w sferze finansowej nie było. Spotykaj się z ludźmi, nie bądź sama, pojedz na jakąś wycieczkę, bądź wśród ludzi , a nuż szczęście uśmiechnie się do ciebie i kogoś poznasz i o byłym zapomnisz, pojawią się nowe emocje i szanse. Mogę ci poradzić jeszcze wizyte u jakiegoś psychoterapeuty, to pomaga, po prostu z kimś profesjonalnie pogadasz.To naprawdę czasami pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czemu wszędzie zakładasz tematy i piszesz to samo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idź do psychologa. Nakresl sytuację, powiedz z czym sobie nie radzisz. To jest toksyczny związek i patrząc z boku wydajesz mi się od niego uzależniona To zły objaw Poczytaj o uzależnieniu w związku. Napisz tu czy się z tym zgadzasz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ci
Dziękuję za wsparcie. To dla mnie bardzo ważne. Nie zakładałam innego wątku na ten temat, tak jak pisał ktoś wyżej. Piszę jeszcze na innym forum, bo najzwyczajniej potrzebuję pomocy. Może dla kogoś taka decyzja jest łatwa - dla mnie nie jest. Idę do psychologa w środę. Obawiam się, że to jest po prostu współuzależnienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×