Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Znacie osoby, ktore na nic same nie zapracowaly, wszystko im łatwo przychodziło?

Polecane posty

Gość gość

Znam jedna taka osobę. W sumie szczesciara, bo tak: matka robiła na 3 etaty by zarobić jej na mieszkanie, wujek dał jej dużo drogich rzeczy typu nowe auto, etc. Potem poznała w szkole faceta, jakich naprawdę jest niewiele. Nie dość, że wspaniały wobec kobiet, to jeszcze zarabia krocie. Za studia jej płacili krewni, mieszkania dwa dostała. Konsekwencje są takie, że ona nie zna życia, myśli że wszystko leci z nieba, potrafi np.dziwic się komuś że on nie ma na razie mieszkania w Warszawie, nie rozumie że to się wiąże z dużym kredytem bo ona nigdy na nic kredytu nie musiała brać. Nie chce jej się wychowywać własnego dziecka bo jej się wydaje że samo się wychowa, samo mu spadnie z nieba. Nie czyta książeczek, nie pomaluje z nim kolorowanki, dziexko zaniedbane a ona tylko kasę liczy. A nie daj Boże by ktoś miał tyle co ona lub więcej wtedy zawiść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wychodzi na to że ona chyba lepiej zna życie niż Ty, skoro lepiej w tym życiu funkcjonuje. Zamiast malować kolorowanki z dzieckiem pracuj na mieszkanie dla niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja znam wiele takich osób,czego się nie tkną to wszystko im wychodzi super, ja ze wszystkim zawsze mam po górkę, --chodziłam z kolezanka do klasy , uczyła się zle wagarowała, matka miała kase poszła na studia zaoczne, ledwie skonczyła, dostała super prace w której nie musi sie przemęczać, jest i była lekkomyślna, egoistyczna, była brzydka gruba ale chyba z powodu że bogata i super praca to faceci na nią lecieli, meza ma super, nie nie zazdroszczę ale tak opisuję , znam mnóstwo takich przykładów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez znam jeszcze kilka przykładów. A co do tluka wyżej. W pewnym wieku trzeba się skupić na pracy z dzieckiem i nad nim, a na mieszkanie przyjdzie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem taką osobą :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie bardzo wkurza właśnie taka zawiść. No i co z tego, ze ma więcej? Zawsze beda na tym świecie ludzie, ktorzy beda mieli wiecej od Ciebie i tacy, ktorzy maja mniej. Moze ciesz sie z tego co masz i pracuj zeby miec jeszcze wiecej, a nie uzalaj sie nad tym, ze ktos dostal wiecej bo tak zawsze bedzie, zycie nigdy nie jest w 100% sprawiedliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I taki strajny przyklad, co ma poradzic np. osoba urodzona w biednej wiosne w Afryce, ze nie urodzila się córka milionera w USA? Nic poradzi,ewentualnie moze myslec co zrobic zeby tam wyjechac i poszukac pracy. Dlatego bez sensu jest marnowanie swojej energii na taka zawisc. Zycie nie daje wszystkim po rowno tego samego bo tak juz jest i tyle. My mozemy polepszac swoj los tylko swoja praca i cieszyc sie z tego co mamy bo są tez ludzie ,ktorzy i od tej Twojej kolezanki maja wiecej, a sobie na to nie zapracowali np. taka Paris Hilton

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tu czegoś nie rozumiem. Dlaczego stwierdzenie faktu, opisanie pewnej sytuacjoi uważacie za użalanie sie nad sobą? w którym miejscu jojczę, że ja tego nie mam? Nie chodzi o zawiść, chodzi raczej o to, że wkurzają mnie te sposród tych osób, które myślą że wszystko leci jak manna z nieba, samo się zrobi. etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dostalam jedno mieszkanie od rodzicow a niedawno w spadku po bezdzietnym wujku drugie, oba w centrum miasta. Teraz z mezem kupujemy trzecie. Prace mam po znajomosci lajtowa i super platna. Auto dostalam od taty. Ale to przyszlo jak mialam 25 lat a tak to na studiach normalnie pracowalam w mcdonaldzie etc. Mam dobre serce pomagam ludziom np pozwolilam znajomej z trojka dzieci mieszkac w jednym mieszkaniu praktycznie za darmo poki nie stanie na nogi po tym.jak uciekla od meza sadysty. Lubie dawac ludziom prezenty, czesto opiekuje sie dziecmi znajomych etc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"wkurzają mnie te sposród tych osób, które myślą że wszystko leci jak manna z nieba, samo się zrobi. etc." XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX To też jest jakiś rodzaj zawisci. Bo nie jest Ci to obojetne, przypatrujesz sie zyciu innym i jestes zla na to, ze maja wiecej. Może skup się bardziej na swoim zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:48 No i gitara. Nie zazdroszczę, lecz sie cieszę Twoim szczęsciem. Oby jak najwięcej osob tak mialo. Mowilam tylko o bratowej mojego męża. Ona potrafi nam zadać pytanie, dlaczego tyle z dzieckiem się bawimy, dlaczego tak się nad nim "trzęsiemy", dlaczego nie kupimy sobie mieszkania na raty porządnego? A półgłów nie pamięta, że ona ma inną sytuację, dwa mieszkania po krewnych i może sobie być rentierem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zreszta na świecie jest mnostwo ludzi np. z krajów 3 swiata czy nawet Rosji, Ukrainy, ktorzy maja znacznie gorzej od Ciebie bo nie maja szans w ogole na studiowanie, czy lepsza prace, o wiele ciezej jest im wyrwac sie ze swojego srodowiska niz Tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aha, czyli jak mnie wkurza, że ktos kto na nic w zyciu sam nie zapracowal, mowi mi jak mam zyc i wydawac swoje pieniadze, doradza zadluzanie się na pol zycia, to znaczy że jestem zawistna? Spoko, nie wiedzialam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:51- no to niech zadaje takie pytanie, widocznie nie ma ona za bardzo taktu, co nie znaczy, ze musisz jej nienawidzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:53- niestety tak, bo w ten sposob skupiasz sie na zyciu innych, zamiast swoim i zle im zyczysz- bo jestes zla ,ze maja wiecej, czyli wolalabys zeby im sie tak nie powodzilo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A tak bardzo skupiajac sie na osiagnieciach innych osob wzbudzasz tylko zla energie i zle odbija sie to na nikim innym jak na Tobie. To tak jakbys piła trucizne w nadziei ,ze zaszkodzi komus innemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mylisz sie. Ja nie chcę by im się nie powodzilo. ja chcę żeby innym sie powodziło choc troche podobnie tak malym kosztem, a najbardziej to chcę by obiboki i tacy, co im sie trafilo jak slepej kurze ziarnko, nie wydawali osądów o biedniejszych od siebie i nie nauczali ich, na co wydawac maja swoje ciezko zarobione grosze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:56- jak pouczaja innych co maja robic z pieniedzmi tzn., ze nie maja oni zbytnio taktu i wyczucia i tyle. Przyjmij to jako fakt, bo rozni sa ludzie. Nie znaczy to, ze musisz sie tym przejmowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wychodzi na to że ona chyba lepiej zna życie niż Ty, skoro lepiej w tym życiu funkcjonuje. Zamiast malować kolorowanki z dzieckiem pracuj na mieszkanie dla niego. xxx O to, to pięknie ujęłaś to kochana. Z przeświadczenia, ze trzeba się kisić w domu do trzeciego roku życia z dzieckiem niesamowicie go rozwijając poprzez kolorowanki :D później w dorosłym życiu pojawiają się dyskryminowani pracownicy, którzy nawet od rodziców mieszkania na start nie dostali i musza się zarzynać w wyścigu zdolności kredytowej. Bo matce serduszko się krajało jak miała oddać dziecko do żłobka, pod opiekę niani - a był to wybieg by leń nie wrócił na czas na rynek pracy. Szkoda słów na współczesne matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:59 Ty chyba jesteś jakaś chora. Masz dzieci? Odpowiedz mi na to pytanie, ja poczekam. A potem napiszę, o co mi chodzi. Nie mierz innych swoją miarą. To, że ty byś z dzieckiem nie siedziała do czasu, aż pójdzie do przedszkola, to nie znaczy, że inne kobiety też mają jego samopoczucie i los w d...pie. Po prostu dziecko nie ma z tobą więzi, czuje że masz je głęoko, więc woli iść do żłobka z dwojga złego. ale jest gros dzieci, które nie znoszą rozstawać się z rodzicem lub opiekunem tak właśnie do 3 r.ż. i choć nie z każdego wyrośnie milioner, to z kazdego zdrowy psychicznie człowiek, o ile matka nie została z nim na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:59 No właśnie, szkoda słów na współczesne matki. Nie wiadomo, po co to to rodzi dziecko. najchętniej juz po porodzie pojechałaby na noszach z powrotem za biurko i przed komputer, przewalałaby papiery pod płaszczykiem "rozwoju", a w rzeczywistości jest to wybieg, aby nie zajmować się własnym dzieckiem, przerzucać je z rąk do rąk jak gorący kartofelek, wisieć na matce, tesciowej, płacić niani 2000 zł minimum (w dużym mieście), a samej zarobić w najlepszym razie drugie tyle, ale to rzadko. Gdzie tu logika? Zdążysz się narobic do 70tki, spokojna twoja rozczochrana, a dziecko drugi raz już małe nie będzie. Nie żal ci tych pierwszych 2-3 lat? naprawdę, brak słów ba wspolczesne matki :) Nie lubią spedzac czasu z dzieckiem, na ojca dziecka wzięły safandułę który nie umie przez 2 lata SAM utrzymać rodziny. Współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.59 Po co rodzisz dziecko jak potem placisz obcej babie by sie nim zajmowala? Dziecko od przedszkola do studiow bedzie mialo jakies 20 lat edukacji w placowkach tak ci zal tych 3 lat mu calkowicie poswiecic? Straszne sa takie matki ktorym wmowiono ze kult pracy >dziecko. na starosc nie dostaniesz orderu ze wrocilas do pracy 2 lata szybciej. a wspomnien z dzieckiem nikt ci nie zabierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Niesamowicie roziwjając dziecko przez kolorowanki" - tak, tak, wiemy, zakuta pało, że ty wolisz zimny chów i puścić telewizję. mam w rodzinie taką idiotkę co też uważa, że nad dzieckiem się nie ma co "trząść", nie ma co nad nim pracować. W efekcie dzieciak jest znerwicowany, nie czuje więzi z rodzicami bo jest tylko dodatkiem do ich bujnego zycia pelnego przeprowadzek z kraju do kraju, jezdzenia na zmiane to tu, to tam, nie ma co się przejmowac, nikt z nim nie koloruje, nie maluje, no to on nie umie i nie chce tego robić, w przedszkolu jako jedyny nie namaluje ci nic, jak wszyscy malują. "jak będzie chcial sie uczyc, to sie bedzie uczyl, jak nie, to swoiety Boze nie pomoze" - tak mowi ta kretynka, i juz widac ze z dziecka zrobi jełopa. dziecko to INWESTYCJA, ale nie dla korzysci, chyba że dla korzysci dziecka. Na pewno nie rodzica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi jest bardzo żal dzieci, których matki oddały je do żłobka, jeszcze przy poklasku tatusia. Co innego, jeśli musiały, bo zarabiają więcej niz pochłonie żłobek i mają np. zobowiązania kredytowe, nie mają na chleb etc. natomiast w sytuacji, w której dziecko oddawane jest do żłobka, bo matka literalnie nie chce się nim zajmować, jest mi bardo żal dziecka. Po co decydujecie się na dzieci, skoro nie czujecie tego bluesa tak zwanego? Jeśli nie lubicie dzieci, zabaw z nimi, to po co rodzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:11 Dziecko to inwestycja - ale kursy językowe, pomoc na starcie w przyszłość , nie siedzenie z dzieckiem w domu a potem radź sobie samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam. W sumie to już ex koleżanka. Smarkula nie znająca życia. Do 24 roku życia mieszkała sobie pod dachem rodziców, pracowała tylko na swoje potrzeby, studiowała dziennie i się szczyciła, że odłożyła sobie na luzie 50 tysięcy robiła wielkie oczy pytajac "jak wy robicie, że wam nie starcza i nie odkładacie kasy?". Na ostatnim roku studiów przeniosła się do kawalerki kupionej jej przez rodziców - nadal kase kisiła tylko dla siebie. Młody człowiek ma awersje do ryzyka, ale ona posłuchała wujka i zainwestowała na giełdzie i tą kase sobie pomnożyła. Kto z nas mógł sobie pozwolić na to w wieku 25 lat? Po kilku latach tenże wujek będący jej chrzestnym zmarł, jako że był bezdzietny zostawił jej mieszkanie, miała jeszcze trzypokojówke po dziadkach wynajmowaną postanowiła sprzedać trzypokojówkę i kawalerke swoją, kupić sobie mniejsze na przedmieściach pod kryterium biorąc tereny zielone do biegania. Czaicie? Nie, żeby miała blisko do ewentualnej pracy, która jest raczej w centrum, by było skomunikowane, nie ona musi sobie pobiegać w plenerku :D Trzypokojówka po dziadkach dalej wynajmowana. W międzyczasie szukała nowej pracy. Głupia byłam, że przyszłam jej z pomocą. Ta dziewucha nie potrafi docenić starań innych zaś ciężka praca od początku była jej obca. Akurat w moim zakładzie trwała rekrutacja, poleciłam ją a ona uciekła po miesiącu akurat w okresie największych zamówień, gdy każdy jest obciążony pracą. Przez to trwała na mnie taka nieoficjalna nagonka w pracy, czuć było napięcie. Jak spytałam się jej dlaczego tak postąpiła to na mnie z ryjem naskoczyła, że co ja sobie myślę, przecież tam była śmieciówka mogła sobie odejść kiedy jej się chciało i współczuje każdemu kto musi tam siedzieć. Przy czym to współczucie było takie sugestywnie wartościujące, że kontekst wskazywał pracujących tam za gorszy gatunek człowieka, niewolników tyrających za jałmużne. Rozluźniłam już nieco kontakty. Ona sobie zainwestowała następnie "swoje oszczędności" w biznes koleżanki, która miała pomysł, ale brak jej było kapitału i tak ma udziały w spółce z food truckami, kilka dodatkowych tysięcy leci jej ze spółki, z wynajmu, gierczy sobie na giełdzie, nad jeziorem na Mazurach poznała chłopaka z rodziny adwokackiej również niebieskiego ptaka żyjącego z majątku rodzinnego niżeli własnej pracy i z tego co się orientuje przeprowadzają się do segmentowca zakupionego przez rodziców dla przyszłego wnuczka, jej mieszkanie w zielonej okolicy również idzie pod wynajem. Teraz siedzi sobie i gardzi pracownicami, którzy "obijają się" w jej food truckach i utrzymuje, że jej też nikt nic nie dał i jak się będą obijać to do niczego nie dojdą. Jepana smarkula ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 13:59 Ty chyba jesteś jakaś chora. Masz dzieci? Odpowiedz mi na to pytanie, ja poczekam. A potem napiszę, o co mi chodzi. Nie mierz innych swoją miarą. To, że ty byś z dzieckiem nie siedziała do czasu, aż pójdzie do przedszkola, to nie znaczy, że inne kobiety też mają jego samopoczucie i los w d...pie. Po prostu dziecko nie ma z tobą więzi, czuje że masz je głęoko, więc woli iść do żłobka z dwojga złego. ale jest gros dzieci, które nie znoszą rozstawać się z rodzicem lub opiekunem tak właśnie do 3 r.ż. i choć nie z każdego wyrośnie milioner, to z kazdego zdrowy psychicznie człowiek, o ile matka nie została z nim na siłę. xxx Nie przesadzasz? W PRL, w pokoleniu lat 80, nawet i 90 normą było oddawanie dzieci do żłobka, pod opiekę babci a jakoś statystyki nie wskazują na nadreprezentacje seryjnych morderów, psychopatek etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:16 A kto tak powiedział? Ja np. wyznaję zasadę, że najpierw do 3 r.ż. praca nad dzieckiem i z dzieckiem w domu, na spacerach, na róznych wycieczkach etc., w każdym razie z matka lub ojcem, czassem dziadkami, a potem praca nad nim jak będzie chodził do szkoly a my do pracy, czyli pomoc w odrabianiu lekcji, kursy, wyjazdy etc., nastepnie finansowa pomoc na dorosłe życie na start. Tak więc, nie dopowiadaj sobie tego, czego nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 13:59 No właśnie, szkoda słów na współczesne matki. Nie wiadomo, po co to to rodzi dziecko. najchętniej juz po porodzie pojechałaby na noszach z powrotem za biurko i przed komputer, przewalałaby papiery pod płaszczykiem "rozwoju", a w rzeczywistości jest to wybieg, aby nie zajmować się własnym dzieckie xxx Może Ty mówisz o swoim dotychczasowym doświadczeniu zawodowym i niezbyt inspirujących pracach, do których faktycznie nie ma co się śpieszyć, więc nawet malowanie kolorowanek i koci koci łapci jawi ci się jako opcja bardziej rozwijająca niż praca zawodowa. Pamiętajcie, nie każdy w tym kraju jest wyrobnikiem godzin za 3000 netto :) Na całe szczęscie jest jeszcze kasta ludzi obrotnych, ambitnych - takich jak moja rodzina - która ciągnie tą opłakaną gospodarkę do przodu. A nie skazywanie dziecka na konieczność zadłużania się u banków i pompowanie wypłaty za granice przy zatrudnieniu u Niemca czy tam innego wyzyskiwacza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:33 Bo w PRL był kult pracy większy niż teraz nawet. A teraz, szczęśliwie, mamy kapitalizm i nie każdy czlonek rodziny musi zapierniczać już gdy dziecko ma roczek z powrotem do pracy, żeby było dostatnio i dobrze. Nie możesz i zazdrościsz? czy jesteś typową polką, która zadusi każdego, kto nie mysli jak ona? Akurat dzieci komuny są bardzo skrzywione. Ich zycie to tylko MIEĆ, MIEĆ, MIEĆ. Stąd te kredyty pod sam sufit na nowego szrota za 150 koła, kilka mieszkan najlepiej, zastaw sie a postaw się. tak tak, to efekt tej socjalistycznej papki, którą ich karmiono. Nie poświęcą czasu dziecku, nie wysłuchają jego problemów, nie spędzają z nim czasu, bo ono musi MIEĆ, a nie byc. Na szczęście pokolenie urodzone po 1990 jest inne, paradoksalnie są mniej nastawieni na dobra materialne niż ich rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×