Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Margolciamala

Sasiedzi i ich dzieci

Polecane posty

Gość Margolciamala

Mieszkamy zagranica, 7 miesiecy temu wprowadzili sie obok za plotem nowi sasiedzi tez Polacy. Kupili dom i sie urzadzaja. Sa mili i sympatyczni. Trojka ich Dzieci sa w podobnym wieku do naszej dwojki (8, 5,3). Wszystko niby ok. Pomagamy sobie jak mamy problemy by zostal ktos z dziecmi czy odbieramy sobie dzieci ze szkoly nawzajem. Jednakze denerwuje mnie wiecznie pozyczajaca sasiadka to prodkukty zywnosciowe( szklanka oleju, szklanka cukru, maka ziembiaki to 3 marchewki to cebule itd) na wieczne nieoddanie. To sprzety do domu wiertarka ( teraz w koncu kupili) to kosiarka co 1,5 tygodnia to widly, szpadel, to karcher to szlalf,a daj troche farby bo mi zabraklo do plotua to daj troche nasion to se trawy dosieje i tak bez konca. Z produktami zywnosciowymi to powiedzialam kilka razy a to zamiast szklanki cukru masz cala torebke i mi oddasz jak odkupisz i sie troche uspokojila....i juz rzadziej przychodzi. Jak ja poprosilam raz o cebule by mi kupila to powiedziala ze teraz nie idzie do sklepu (a wiem ze byla obok) ale ze mi pożyczy, nie zrobila tego rowniez, bo niby zapomniala. Kolejny problem jej dzieci przewaznie bawia sie u nas, bo wiecej zabawek w ogrodku a u nich prawie nic. Nasze dzieci bardzo sie lubia i w miare ladnie sie bawia jak to dzieci. Ale wtym czasie moga bawic sie kilka godzin, sasiadka ani razu nie zawola ich na obiad czy by przyszli cos przekasic. Wiec daje moim jesc i jej 3 ce dzieci rownież. Teraz cieplej to nie wpuszczam do domu, bo tak wszystko wyjadali co bylo na wierzchu ( przewaznie same owoce lub co ukart pieklam) Ja moich nigdy nie wysylam do nikogo glodnych, czesto przy sasiadce mowie juz specjalnie ze musza najpierw zjesc wtedy moga isc do nich sie pobawic. Ich dzieci umieja juz po 10 minutach zabawy pytac o jedzenie i picie. Niby nie zaluje sie jedzenia ale ile mozna, skoro wiem ze moje u nich praktycznie nic nie dostaja. I teraz jest co weekend czasem w srodku tygodnia. Wczoraj pilnowalam u niej w domu dzieci na pol godzinki,potem wrocila zrobiła herbate i gadałyśmy. Po 1,5 h moje dziecko poprosilo ja o banana to powiedziala ze niechce jej sie wstawac z sofy, za chwile prosil kolejne kilka razy ale udawala ze nic nie slyszy, wiec w koncu powiedzialam moim dzieciom chodzcie do domu mam dam wam w domu. Wychodzac z domu do ogrodka, dzieci od razu sie wolaja, brakuje juz mi czesto ciszy i spokoju, bo we wlasnym ogrodku nie mozna sobie spokojnie posiedziec. Czuje sie wykorzystywana, nie wiem jak rozwiazac ta sytuacje, by kontakty saiedzkie nie ucierpialy a dzieci dalej sie bawiły. Ale czy to warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zacznij pozyczac nadgminnie produkty spozywcze, pewnie sie zorientuje o co chodzi. Jak bedziecie miec obiad to mów ze zrobiłas tylko dla waszej 3-jki i niestety nie mozesz podzielic wszystkich dzieci. Zaproś swoje dziecko do stołu zeby spokojnie zjadło. Mało którzy rodzice czestuja dzieci, wiekszosc rodzin jakie znam nie dzielom sie obiedem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×