Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

paweł2395

powrót do byłej czy też nie?

Polecane posty

Oboje mamy po 23 lata, poznaliśmy się przez internet (Tinder) po 2,5 tygodnia spotkaliśmy się, 1 randka i już zaczęła mnie całować. Byliśmy razem od listopada do zeszłej niedzieli czyli 7 miesięcy. Na samym początku była otawrta, całusy, masowanie itp oczywiście z jej strony, potem to tylko ja byłem tym który masował czy dawał buziaki. Ogólnie obydwoje pracujemy w gastro, nasze grafiki się zapętlają i czasem po prostu nie było kiedy bo jestem też z innej miejscowości. Zacznę od momentu jak się rozchodziliśmy. Napisała, że męczy ją bycie razem, ja napisałem, jest źle ale się nie męczę, nie widzi perspektyw w tym związku, po prostu mnie lubi, nie chce mnie krzywdzić, wracać do czegoś co nie dawało jej szczęścia, pisała, że też nie obiecuję, że będzie chciała wrócić do czegoś, nie chce abym się czuł źle przez nią, żebym był szczęśliwy bo na to zasługuję ale ona chyba tego mi nie da i że w ogóle nie nadaje się do związków, oczywiście zaprzeczyłem temu, ona potrzebuję czasu dla siebie (piszę magisterkę od miesiąca i pracuje 6 dni w tygodniu) nie chce przestać gadać ale do związku się chyba nie nadajemy. To wszystko to były jej słowa. Na 29 czerwca dostała zaproszenie na wesele i oczywiście miała iść ze mną lecz jak się rozstawaliśmy zapytałem czy mam brać wolne na te dni, napisała "jej, nie wiem". Czyli tak jakby ma nadzieję, że jednak nam pyknie lub nie chce nic mówić, że nie bo jej głupio teraz, ni wim. Od zeszłej niedzieli coś tam popisaliśmy tak na luzie. Wczoraj byłem po kilka rzeczy u niej bo musiałem zostawić ostatnio. Jedyne co powiedziałem to "siemka" i "to pa" (zapalenie gardła), żałuję bo chciałem żeby wiedziała, że zawsze może na mnie polegać.. Od 2 miesięcy było tak ze nie mieliśmy tematów do rozmów, często po prostu milczeliśmy, nie układało się nam. Według mnie za mało rzeczy robiliśmy razem, jak na początki, byliśmy na 2 imprezkach razem, raz nad jeziorkiem, i 2 razy na koncercie. większość czasu to albo u niej w akademiku albo u mnie w domu (mieszkam z rodzicami) albo w restauracji. Wolała odpocząć niż coś robić, nie dziwie się, 6 dni w tygodni w pracy czasem do 3-4 a na drugi dzień na 8 na zajęcia. Chciałem co innego robić ale maćo czasu. W maju to już w ogóle mało czasu, do napisania w chu magisterki ma i ta praca, widzieliśmy się może z 4 razy, ja też w sumie miałem grubo w robocie w maju. W sobotę dzień przed naszym rozejściem byliśmy na 18 jej kuzyna, jak udostepniałem jej neta była wiadomość od koleżanki (taka od piwka i gadania o dupie maryny) tłumaczyłem swojej wiele razy ze to koleżanka od 5 lat jak nie dłużej lecz ona i tak powiedziaża "idź odpisz madzi" czyli tak jakby zazdrosna była albo po prostu zła ze tutaj ja żyje z nia a tu jakas moja kolezanka. Jak juz byliśmy podpici, zaczęła rozmowę o nas, ze nie pasujemy do siebie, powiedziałem ze tak jest, zaprzeczała jak jej powiedziałem, ze ja kocham.. mialem lzy w oczach, lecialy w sumie po policzkach mi, jak popatrzyłem na nią, miała tez łzy w oczach na 2 dzien twierdziła, że to dlatego ze nie chce mnie krzywdzić a może tak na prawdę było jej z tym źle. ogólnie ta imprezka w moim wykonaniu to była porażka, gwóźdż do trumny. Jak juz wracalismy busem do domu chcialem ja złapać za reke (zawsze tak siedzieliśmy jak gdzieś jechaliśmy), popatrzyła na mnie i tak jakby się zaśmiala. Dodam ze raz przeczytalem jej rozmowe z kolezanka (moja) chyba nie bede miec chlopaka ale akurat tym sie nie przejmuje. kolezanka pyta czemu, ona odpisuje "nie mamy wspolnych tematow i dzieciak" jestem troche dzieciak, ale potrafie ogarnac sprawy zyciowe itd czesto mialem wrazenie ze mnie zle rozumie, ja cos mowie a ona ze czego ja nie rozumiem ze jej teraz nie ma w akademiku i tłumaczę, że okej rozumiem, szanuję itd. co do seksu to bylo raz blisko lecz nie doszlo do niczego, tylko zabawy i byla z tego zadowolona, nie chciala seksu nie nalegalem, szanuje kazda decyzje i zdanie. nie wiem juz sam, pewnie od dawna myslala o rozejsciu ale ta 18 wszystko dobila i moje zachowanie, choc nioslem ja na rekach do domu, na nastepny dzien tulilem, spalismy razem choc jej mama poscielila mi lozko w osobnym pokoju, nakrylem kocem jak sobie spala, pod tym wzgledem pasujemy do siebie bo chce dbac o nia a ona to lubi Chce troche dac jej odpoczynku i sobie, zmieniam prace za tydzien, chce wyprowadzic sie od rodzicow to tez zmieni troche moje zachowania itp zobaczy, ze potrafie zadbac o przyszlosc, poradze sobie w zyciu, ze jestem facetem a nie jakaś pizdą (oprócz tego płaczu hehe, wrażliwy) no i bedziemy mogli miec wiecej czasu dla siebie. tylko teraz pytanie czy ona jeszcze bedzie chciala. w swoim pokoju ma kilka pamiatek, misia, plyty, kwiata co moze jej o mnie przypominac. I teraz pytanko, czy da rade to odbudować, na razie odpuszczę kilka dni, dam jej spokój niech pisze sobie pracę do końca, odpocznie ode mnie ale potem troszkę się odezwać, znaleźć pokoj na wynajem, zamieszkać w tej miejscowosci co bede pracował i ona mieszka i wtedy zaprosić na piwko, kawkę czy coś i zobaczyć co z tego. Co mysliscie o tym>?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chłopie... Daj sobie siana. Znajdź sobie pannę która nie będzie robić wiecznie pod górę , nie będzie widzieć we wszystkim problemu, przestań się doszukiwać niuansów. Powiem Ci bo jestem trochę starsza od Ciebie, że też mi się wydawało że tak zawsze musi być. Że miłość taka mega mega skomplikowana, zawiła, ale nie musi tak być. Laska Cię kręci jak chce, robisz jak Ci zagra, ona tylko strzeli jednym słowem a Ty na zawołanie. Weź się szanuj i ja olej. Znajdź sobie jakąś wartościową dziewczyne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za dłuuugie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×