Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nasz związek to dziś farsa, pusta skorupa. Zapraszam do rozmowy osoby to czujące

Polecane posty

Gość gość

Przeczytajcie tekst piosenki Margaret "Byle jak", powiedzcie mi czy Wy tez sie identyfikujecie z tym. czy tylko ja na tym płaczę? nas rozwaliło posiadanie dziecka. Dobiło ten związek. kochamy synka ale nas to rozwaliło. nikt nam nie pomaga, dziecko jest z problemami, wymagające

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też przy tej piosence płacze. Syn był jak najbardziej chciany ale zachowanie rodziny męża i jego w sumie, nie były ani chciane ani nie spodziewałam się tego. Rozsypalo się kiedy zaczęłam walczyć o swoje z jego rodzina i on nie walczył ze mną tylko patrzył z boku i pozwalal im na wszystko, później obwinniajac mnie. Przez to że nie znaleźliśmy wspólnego języka wszystko poszło. Patrzę na zdjęcia w naszej sypialni i płacze, myślę jak to wszystko fajnie było jak byłam w ciąży i w szpitalu kiedy mały się urodził i płaczę. I teraz jak on na mnie patrzy to czuję że już nie tak jak dawniej. Nie ma już błysku, tak jakby miał puste w oczach, brak emocji. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubie tej śpiewającej blogerki. Piosenkę można przesłuchać raz z ciekawości, ale nie jest to twór do którego miałoby sie ochote wracać. Melodycznie nic ładnego ani ciekawego, a głos mocno przeciętny dlatego nie rozumiem "fenomenu" tej wszędobylskiej dziewuchy podobnie jak Kwiatkowski, ta z rogami na głowie itp Młodzież dzisiaj jest mało wybredna. Biorą co jest a beztalencia żerują. A co do związków to wiadomo, że człowiek z natury jest istotą monogamiczną a miłości nie ma tylko jest zauroczenie które po czasie się wypala i zostaje tylko rutyniarstwo i przyzwyczajenie. Takie sa realia tego życia. Nic tam nie stwierdziła niezwykłego, a poza tym to co taka małolata może w ogóle wiedzieć o takiej fazie związku. Dla niej życie to jedna wielka impreza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:10 Nie mów tak, bo akurat trzeba jej przyznać, że bardzo dokładnie to zobrazowała, pięknie jej to wyszło i ściska to za serce. Przede wszystkim te osoby, które to przeżywają lub przeżyły. Niech Pani powyżej pisząca, napisze, co takiego robiła rodzina męża? A u nas było tak, że to ja chciałam dziecka akurat w tym momencie, mój mąż mnie oszukał, dla niego to zabawa coś komuś powiedzieć, zobowiązać się do czegoś. Wiedział, że chcę mieć dzieci, wziął ze mną ślub a potem po ślubie kręcił coś że nie chce, że nie teraz. Po roku jednak zostaliśmy rodzicami. Wiem, że wiele osób powie że sama jestem sobie winna ale ja po prostru egzekwowałam to co mi kiedyś powiedział, czyli że bedziemy mieli dzieci po ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Próbowali nami rządzić, wtrącać się do wszystkiego. Chcieli być za bardzo zaangażowani i mieli oczekiwania z kosmosu. Nie dla nam prywatności w ogóle i to mieszkając osobno. Tak jak pisałam, mężowi nie przeszkadzało a mi tak. Jak zaczęłam mówić co może być a co nie mój mąż na mnie był zły bo nie tak wyobrażał sobie życie. Chciał żeby byli obecni na każdym kroku a ja chciałam coś innego. Włączyłam bardzo długo z tym, robiłam co mogłam ale zawsze było mało i on zawsze chciał więcej. Tylko że nic nie dokładal.nie opiekuje się małym, nic mu nie pasuje. Nie spotykamy się z jego rodzina to źle spotykamy się to też źle i w końcu nie wiadomo czego on chce. Mam do niego ogromny żal. On nie gada o emocjach i jeśli już jakieś widać to złość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny w zyciu tak jest. Ja wyszlam za maz majac 18 lat. Bylam w rodzinie meza nikim,nie mialam swoich rodzicow ,wiec bylam sama. Nie moglam powiedziec słowa,musialam robic wszystko pod dyktando tesciowej. I co gorsza,moj maz,taki byl niezalezny,taki oddany mi,nagle z dnia na dzien zmienil sie. Nawet imie synkowi wybral z nimi,mielismy nie chrzcic dziecka a nagle mamusia nakazala i ten do ksiedza polecial. Teraz jestem 10 lat po slubie i to ja nosze tu spodnie. Nauczylam sie bronic przed tesciowa..na jej uwagi:a ty powinnas to czy tamto,odpowiadam:wiem co powinnam. Albo:Ty musisz cos zrobic z tym Jaskiem... A ja co jej na to? Ze swoje juz odchowala i od moich ma sie odpierrrr. A maz juz nawet potrafi ja wyrzucic z domu. Takie jest zycie. Ja tez nie jestem mega szczesliwa ale rozwodzic sie z tego powodu? Mielismy rozne przejscia,kryzysy,ale to sa uroki malzenstwa. Moj tez dziecmi za bardzo nie interesuje sie. Moj syn pieknie gra na pianinie,w szachy. Ale ze ja po robocie zamiast do domu w papucie to zapieprzam z nim na te zajecia to juz nikt nie widzi. Czasem robie mu taka awanture ze wszystko lata ,bo mam dosc zapieprzania na 3 etaty to jakos potrafi ogarnac sie. Nigdy nie dawajcie sie. Glowe wysoko noscie przed tesciami. Wiem cos o tym. U mnie to jeszcze gorsza jest babka meza. Okropna stara baba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:27 bardo fajny wpis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dopiero teraz przeczytałam tekst tej piosenki. Idealnie opisuje moje życie w tym momencie. Mam dwumiesięcznego synka i w tej chwili mieszkam u mamy. Mój związek przechodzi ogromny kryzys, zbyt dużo kłótni i problemów a ciąża i dziecko tylko to pogłębiają. Mój partner skrzywdził mnie bardzo, czuje się ogromnie zraniona i mimo że on chce być dalej razem, mieszkać i wychowywać synka to ja nie potrafię dalej z nim żyć i zapomniec o wszystkim. Ale szkoda mi małego, że wychowa się bez ojca obok siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwierz mi kochana ze moze wychowac swoje dziecko jesli tylko bedzie chcial. Ja rozstalam sie z facetem moich dzieci. Mi zrobil wieksze swinstwo,bo zostawil mnie bez grosza,z zemsty razem ze swoimi rodzicami doprowadzili ze nie dostalam swojej polowy domu na ktora tyralam. Ale nie ograniczylam mu kontaktow. Dzieci go uwielbiaja a córka caly czas tylko "a moj tatus to a moj tatus tamto". Tyle co on mi swinstw narobil,ile razy mnie zdradzil,ile razy glodna bylam ...nie da sie tego opisac. Ale ojcem w koncu stal sie dobrym... I Twoj moze byc ojcem. Jesli mieszkacie blisko siebie to nie widze problemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zacznie sie wylewanie pomyj na mężów i żale na sto pięćdziesiąt stron

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piosenka Margaret jest o tym, ze zyje w zwiazku z kims kogo nie kocha byle jak , bo teskni za tym porzednim. Utozsamiacie sie z tekstem , ktory nie ma nic wspolnego z Waszym zyciem. A ze jest byle jakie, to po czesci Wasza wina. Ale piosenka  ładna, melancholijna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że wiele osób powie że sama jestem sobie winna ale ja po prostru egzekwowałam to co mi kiedyś powiedział, czyli że bedziemy mieli dzieci po ślubie. xxx Dziecko to nie rzecz czy pieniądze, że można sobie je egzekwować. Jak można być aż takim samolubem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×