Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kto tak jak ja żyje z mężem obok siebie

Polecane posty

Gość gość

Zamiast ze sobą? Nawet już ze sobą nie rozmawiamy a jeśli rozmawiamy to on w tym czasie jest na telefonie lub komputerze. On nie widzi w tym nic złego. Ja jestem bardzo samotna, nie mamy dzieci. Powoli czuje jak łapie mnie depresja z tej samotności. Czy któraś z was tak ma? Zastanawiam się nad rozwodem, ale żal mi szczerze mówiąc domu. Musiałabym się wyprowadzić i wynająć mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podobnie ja tak zyje , ale my mamy 3 dzieci i jetseśmy 22 lata po ślubie, rozmawiamy dużo ale tak ogólnie o rodzinie dzieciach , brakuje z jego strony miłości czułości przytulenia, nie okazuje mi żadnych uczuc, mimo wszystko jestem strasznie samotna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:30 fajnie ze przynajmniej macie dzieci to jest dla kogo żyć bo ja już nie mam dla kogo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas tak było. W minioną sobotę z grilla od znajomych nie wrócilam z dzieckiem do domu. Wyprowadzilam się. Rodzicom i teściom oznajmilam o rozwodzie. Odbyliśmy kilka rozmów z mężem, powoli zaczeło do niego dochodzić. Wróciłam. To nie koniec a początek naszej pracy nad związkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:37 Nie prawda. Przynajmniej możesz szczerze zdecydować czy chcesz to kontynuować. Nie musisz martwić się o dziecko... Możesz wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przez chwilę myślałam, że to mój temat, ale nie. Mam identycznie. Po ślubie jesteśmy dość krótko (prawie 10 lat), a hierarchia wartości mojego męża to: komputer, długo, długo nic, lodówka, dzieci, ja. Ale wstrząsnęłam nim troszkę i teraz wie, że jest na okresie próbnym poniekąd i się stara. Cóż, nie dowierzam zmianie i jeśli zauważę, że znów jest jak było to podejmę działania. Powiem tak, z mojego punktu widzenia facet czasem nie rozumie, że trzeba dbać, ale chciałam Ci zwrócić uwagę na pewien pozytyw. Mając oddzielne życia nie jesteś stamszona i masz swoje życie. Ja to troszkę polubiłam i jak mi się mąż "nawrócił" to okazało się, że potrzebuję tylko troszkę więcej "jego" niż mam, a jestem mocno samodzielna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego dopuszczacie do takiego stanu? Przecież to się nie dzieje z dnia na dzień... Łatwiej interweniować na początku niż czekać aż nic z małżeństwa nie zostanie i potem myśleć co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:58 i terweniowac? Zmusić kogoś do rozmowy i dać zakaz na komputer?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym się już dawno rozwiodła gdyby nie wspólna firma. A tak to jestem niejako zależna od niego bo jak firma sie posypie to stracę i prace i pieniądze. Właściwie teraz jesteśmy jedynie współlokatorami i współpracownikami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas było podobnie, coraz mniej rozmów i jego zainteresowania moją osobą, aż któregoś dnia ktoś życzliwy doniósł mi, że on kogoś ma. Odszedł równiutko tydzień po awanturze jaką mu zrobiłam. W taki sposób zmarnowałam 15 lat życia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też tak jest u nas, oczywiście moja wina bo siedzę przed komputerem i nie rozmawiam. Ja przez lata nauczyłem się unikać klutni, kiedyś rozmawiałem planowałem z żoną ale zadzwoniła mamuśka żony i plany żony się zmieniły. Potem ogromne klutnie. Więc przestałem wyrażać swoje zdanie, nie interesuje mnie nic dalej niż dwa dni do przodu, bo dalsze plany zawsze korygowały mamuśka. Żona po 5 latach zauważyła dopiero że jestem obok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nas łączy tak jak napisałam wcześniej firma, dom i kredyty. Gdybym odeszła musiałabym szukać pracy, straciłabym nie tylko dom ale i pieniądze na utrzymanie. A do tego nie wiem z czego spłacalabym kredyty. Najlepsze rozwiązanie to chyba tylko samobójstwo w tej sytuacji bo inaczej nie da się od tego uciec. W duchu nienawidzę mojego męża - obojętnego zimnego głaza. Jedyne to jestem mu wdzięczna ze kilka razy mnie zawiózł do szpitala bo choruje dość często i wtedy fizycznie mi pomógł. Wsparcia duchowego oczywiście zero.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:32 Czyli jesteś materialistką dla której liczy się tylko kasa, siedzieć z kimś kogo się nienawidzi tylko dla tego że jest wygodnie? Porażka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:48 Racja .. A za kilka lat on zostawi ją. I nie bedzie ani kasy ani niczego a znaleźć kogoś innego będzie trudniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taaaa już widzę jak sama rzucasz prace, oddajesz dom na który pracowałaś całe życie i bieresz na klatę wszystkie długi bo przecież nie jesteś materialistka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego mam oddawać dom i brać długi Jestem w trakcie rozwodu. Swoją niewielką pensję (2800) mialam na "waciki", mąż utrzymywał rodzinę, kupiliśmy za 200 tys dom w st. surowym. Mąż zostaje ze swoją firmą i kredytem na nią. Pieniądze za dom dzielimy 50/50. Oczywiście on płaci alimenty (1000) na syna. P.S. No i poznałam kogoś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak mam. Powiedziałam nawet mu,że jak się nie zmieni nic(mam dość proszenia i wyciągania ręki na kompromis tylko z mojej strony a raczej ustępstwa) to jak będę miała okazję to skorzystam. Marzy mi się dojrzały emocjonalnie mężczyzna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:14 Też tak mówilam. Wreszcie nadarzyla się okazja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy jest sens ciągnąć małżeństwo z kims kogo częściej nie widzę niż widzę, z kim prawie wcale nie rozmawiam. Ciekawe czy jeśli mielibyśmy dziecko tak samo zaniedbywany je emocjonalnie jak mnie. Przecież dzieci potrzebują mnóstwo uwagi, miłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam ja tak tylko od siebie dopiszę. Pamiętam jak kiedyś będąc dzieckiem dowiedziałam się, że tata jednego chłopaka z mojej klasy zastrzelił się. Pamiętam wtedy swoje zdziwienie na tę wiadomość i takie można powiedzieć niezrozumienie. Teraz kiedy sama będę niedługo mieć tyle lat co tata tamtego chłopaka miał to mnie już nic nie dziwi, nic nie degustuje. Wręcz rozumiem wszystkich tych ludzi którzy nie mogli znieść rzeczywistości w jakiej się znajduje człowiek po wielu wielu latach życia z drugą osobą, człowiek starzejący się, którego perspektywy drastycznie się kurczą. Czasami sama chętnie bym się zastrzeliła, bo czuję, że już nie mogę wytrzymać. Myślę sobie tylko że musi być Bóg bo mu nie daruję jak go nie będzie, ale i tak go okropnie nienawidzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ma z******tą kochankę to po co ma gadać z marudzącą nie atrakcyjną babą w domu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.10 życie musiało przynieść Ci dużo bólu, trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×