Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Apelacja w sprawie o alimenty

Polecane posty

Gość gość

Czy ktoś z was zakładał apelację w sprawie o alimenty? jakie są szanse na obniżenie? Zgodziłem się na podwyższenie do rozsądnej moim zdaniem kwoty, ale zasądzono mi 400 zł więcej niż się zgodziłem, a to już sporo za dużo. Nie wiem czy jest sens składać apelację, bo to też dodatkowe koszty, a jestem teraz bez kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile masz zasądzone i w jakim wieku jest dziecko? Czy pomagasz w opiece?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za mało danych podałeś, żeby coś doradzić. Napisz jak ktoś wyżej napisał : Ile dziecko ma lat Ile sąd przyznal alimentów Ile zarabiasz? Jakie koszty podała twoja ex Czy poza alimantami coś kupujesz dziecku Czy pomagasz przy dziecku na codzień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gostek pewnie bzyka nową koleżankę. Dziecko ogląda jak mu się przypomni. - tak z raz na kwartał. Kupi wtedy samochodzik i da czekoladę. ...no i była wciąnęła go nosem. I wysrała lżejszego o 4 stówki iż zakładał schudnąć. Standard ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój złożył apelacje i nic mu nie obnizyli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję gościu z wczoraj za konkretną odpowiedź. Pytam o wasze doświadczenia - czy ktoś składał apelację i jaki był finał - bo słyszałem że co do zasady w apelacji rzadko dochodzi do zmniejszenia alimentów. No ale jak ktoś tak bardzo ciekawy to zasądzili podwyżkę do 2,5 na dwoje dzieci. Zarabiam przyzwoicie, ale bez szału, do tego nieregularnie, bo nie pracuję na etacie, taka praca (bywa że 2-3 miesiące nie dostaję ani grosza). wtedy jadę na pożyczkach i debecie - bo bieżące alimenty trzeba zapłacić, ale sądu to oczywiście nie interesuje ile mam raty. Jak wpadnie jakaś kasa, to opędzam bieżące wydatki, oddam co pożyczyłem i tyle ją widzę. O odłożeniu czegokolwiek nie ma co marzyć. No a teraz po odliczeniu tego co muszę zapłacić (alimenty, rachunki i kredyt) zostaje mi na utrzymanie średnio jakieś 400 zł, więc nie za wesoło. Dziećmi zajmuję się co 2 weekend, połowę ferii, wakacji itd, sporo im kupuję, i nie chodzi o lizaki, ale np. telefon, czy tablet, droższe ubrania, jakieś zajęcia, przyjemności. Tzn. tak było w starych czasach, kiedy jeszcze zostawało mi więcej. Matka w zasadzie nie pracuje, choć może, po rozwodzie jesteśmy wiele lat, dzieci duże i zdrowe. Udzieliłem informacji - to może teraz jeszcze ktoś poda KONKRETNA odpowiedz na pytanie zamiast się zabawiać w ocenę z palca wyssaną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rety alimenciarzu. Dla sadu liczą się dowody. To znaczy że twoje słowa jaki to jestem biedny tylko potwierdzone na kartce fakty. Dokumenty. Zaświadczenia z pracy zaświadczenia lekarskie zaświadczenia o kredytach faktury na to co kupujesz dzieciom dowody na to ile spędzasz z nimi czasu. Sama jestem po rozwodzie i traktuje teraz alimenciarzy miara mojego ex. Więc na pewno nie zasługujesz na obniżenie alimentów. Dziecko jest najważniejsze i ja ostani swój grosz oddaje na dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba nie do końca liczą się dowody, bo wszystkie były przedstawione, zarówno kwity za dochody, jak i kredyty czy zakupy. Sąd kredytu nie uwzględnił, bo nie. Rozumiem jak ktoś bierze kredyt na samochód, ale to nie ten przypadek. Ja akurat pokrywam jakieś 90% kosztów utrzymania dzieci (matka nie pracuje więc dokłada tylko to co dostaje z 500+, albo i tego nie, bo sama za coś też żyje), więc po co te komentarze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo napisałeś na forum ?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwsza rzecz jaką powinieneś zrobić, do BARDZO dobrze przygotować się do I rozprawy. Czyli obalić wszystkie (albo prawie wszystkie) twierdzenia zawarte w pozwie. A jak twoje przygotowanie ograniczyło się do zaproponowania kwoty podwyżki - to masz efekt. Rozprawa w sądzie to nie jest spotkanie przy kawce. To je.../bitwa!!!! I w tej bitwie nie wystarczy się bronić - trzeba N A P I E R/ D A L A Ć! A teraz to powinieneś złożyć wniosek o uzasadnienie wyroku - i dopiero na tej podstawie się pytać. A ty zadajesz pytanie w stylu: kto chciał pierdnąć i sie zesrał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×