Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Alkaizma

Nie czuję nic do rodziców

Polecane posty

Gość Alkaizma

Cześć, na wstępie powiem, że mam 17 (jakby cokolwiek to zmieniało). Mam normalna rodzinę, bez żadnych zachowań patologicznych itp. Zauważyłam, że nie mam jakichkolwiek uczuć co do moich rodziców. Kiedy ich zdenerwuje, nie czuję żadnych wyrzutów, że może im być przykro. W sytuacjach kiedy mówią, że mnie kochają ja nie odczuwam tego i odpowiadając im to samo nigdy nie czułam, że mówię to szczerze. Nie odczuwam żadnego przywiązania do nich. W czym jest problem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że w sytuacji podbramkowej poczułabyś miłość do rodziców. W codziennym życiu nie zwraca się na t o uwagi. Jakby Ci mama umierała w domu przez 2 tygodnie a Ty nic byś nie mogła zrobić, to wtedy zobaczyłabyś jaka jest siła miłości do rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Świńtuch
Zawsze tak było, czy od jakiegoś czasu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alkaizma
@Świńtuch Może nie od zawsze, ale od długiego czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie jestes adoptowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
córkę mam podobną... dopóki nie widzi matki zapłakanej, to nie ma uczuć... to się nazywa dziecięca pycha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że problem jest głęboko, głęboko, od samego początku. Powiem tylko na swoim przykładzie: kiedy się dowiedziałam o ciąży, zaczęłam płakać, wpadłam dosłownie w depresję...Dodatkowo mąż mnie podle traktował na początku ciąży i zresztą później też...I dziś, pomimo, że jest piękna i zdolna, to często nieszęśliwa, ze wszystkimi się kłóci - a raz powiedziała, że nie ma ojca i matki też... Masz już swoje lata, i z pewnością rozumiesz to wszystko...Rodzice na pewno Cię kochają, tyle początki mogły być trudne...Poproś Boga o Jego zwycięstwo , uwolnienie, i uleczenie psychiki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam identycznie jak ty. Nie pamiętam kiedy przestałam czuć więź z rodzicami, ale to było jakoś w późnym dzieciństwie, jeszcze przed wiekiem nastoletnim. Zastanawiałam się czemu: może dlatego, że dużą część dzieciństwa spędziłam w szpitalach (choroba przewlekła), a może dlatego że po prostu są między nami ogromne różnice w charakterze, światopoglądzie, tego jak chcemy żyć. Siostrę kocham bardzo mocno, do babci mam sympatię, ale rodzice raczej mnie irytują, lepiej czuję się nie widując ich i jedyne co do nich czuję to jakieś przyzwyczajenie że są w moim życiu. Mam 25 lat i od 4 nie mieszkam z nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale rodziców trzeba kochać pomimo...żadne tłumaczenia wam i tak nie pomogę. To w końcu jest ojciec i matka...I NIE WOLNO O NICH ZAPOMINAĆ ANI ODDZIELIĆ SIĘ OD NICH. Mam o was pomyśleć, że jesteście wyrodnymi dziećmi?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma czegoś takiego jak ,,TRZEBA KOCHAĆ'', miłość to nie jest uczucie które się da wywołać na siłę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest twój ojciec i twoja matka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
naprawdę nic im nie zawdzięczacie????!!!!! bez rodziców bylbyś/aś bezdomny/a!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, i zdaję sobie tego sprawę. Niestety to jest tak jak z obowiązkami, kiedy np. wiesz że musisz sprzątnąć/ugotować/ iść do pracy więc to robisz. Nie da się na siłę wywołać uczucia i poczuć miłości. Można najwyżej kreować jakiś sztuczny substytut opierający się na uprzejmości, pomaganiu w pewnym zakresie, odwiedzinach. Ja do moich rodziców nic nie czuję, staram się z nimi żyć w zgodzie ale miłości dla nich nie mam. Są bo są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety ale taka jest prawda, miłość to nie jest coś, co trzeba w sobie mieć... wyrodne dziecko to takie, które odwraca się od rodziców w potrzebie. Dziecko, które nie czuje przywiazania czy miłosci do rodziców takie po prostu jest, na uczucia nie ma się żadnego wpływu. I często wina leży po obu stronach, jeśli rodzice nie zadbali o to, żeby nawiązać z dzieckiem więź to dziecko może tej miłości nie poczuć, albo czuć ją na swój wlasny sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś naprawdę nic im nie zawdzięczacie????!!!!! bez rodziców bylbyś/aś bezdomny/a!!!!!!!!!! xxxx jesteś jakaś tępa? miłość to nie jest wdzięczność za wychowanie, ale UCZUCIE. Można być komuś wdziecznym ale tej osoby nie kochać. Masz błędne pojęcie o miłości niestety, a robisz wyrzuty innym. Nad uczuciami nie ma sie żadnej kontroli, można kogoś kochać albo nie i nie ma się na to żadnego wpływu. Miłość albo jest albo jej nie ma. I świat nie jest czarno biały, w którym trzeba kochać najbliższą rodzinę... Jest wiele sytuacji gdzie mąż nie kocha żony, żona męza, ojciec córki, a matka syna... dziadkowie nie kochają wnuków, wnukowie dziadków... nie można NAKAZAĆ komuś kochać, co najwyzej można nakazać odpowiednie zachowanie w stosunku do bliskiej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpowiadajcie zatem miłością na miłość...Rodzice was kochają...a wy odpowiadajcie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jeśli rodzice nie kochają? Albo nie umieją okazać, ze kochają? To, że ktoś daje obiad czy śniadanie to jeszcze nie jest powód do miłości. Co jeśli rodzice nie przytulują, nie mówią że kochają, krzyczą albo co gorsza są obojętni? Mniej wiecej połowa rodzin w naszym społeczeństwie jest dysfunkcyjna. I nie chodzi tu o rażące patologie, ale o sytuacje gdzie z pozoru wszystko jest w porządku, ale tak naprawdę między dzieckiem i rodzicami nie ma żadnej wiezi bo rodzice nie potrafili jej wytworzyć. Za miłość dziecka do rodziców odpowiadają rodzice. Jeśli matka jedyne czym się zajmuje to podrzucanie dziecka do babci i włączania mu telewizora, żeby mieć swięty spokój to ja się wcale nie dziwię, ze dziecko nie czuje się przywiązane emocjonalnie do rodziców. Bo kupno mu butów czy obiadu w szkole to żadna łaska tylko prawny obowiązek. Liczą się inne rzeczy, których niestety bardzo czesto w rodzinach brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.36 prawda, zgadzam się - aczkolwiek mało jest rodziców, którzy nie kochają swoich dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po prostu nie potrafią mu okazywać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś nastolatką i masz siano w trociniaku ,przejściowe ,życie samo zweryfikuje twoje uczucie do seniorów.przerabialem to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.55 otóż to, męskie podejście to są rozpuszczone panienki, które wszystko mają..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie tylko rozpuszczone panienki. Mam 34 lata, żonę, syna i ten sam problem co autorka i ta druga pani. Zawsze chodziłem swoimi drogami, rodziców traktowałem z szacunkiem, robiłem to czego ode mnie oczekiwali i teraz też 2-3 razy w tygodniu bywam u mamy pomóc (ojciec zmarł) ale wyłącznie z poczucia obowiązku i tradycyjnego wychowania. To jak chodzenie do pracy- chodzę bo muszę. Śmierć ojca była dla mnie bardziej kłopotem niż osobistą tragedią. Kocham za to do szaleństwa żonę i syna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cam

dokladnie mam to samo, jestem pewna ze nie czuje nic do moich rodzicow, jednak rowniez wiem ze oni maja podobne uczucia co do mnie niestety….. nie rozumiemy sie w ogole, nie wspieramy sie absolutnie…… jedyne co nas laczy to moje dzieci ( bo nie ustepuja I chca kontaktu z wnukami a ja im na to pozwalam bo chce zeby dzieci mialy dziadkow ) Od dziecka wiedzialam ze cos jest nie tak, ze nie kochaja mnie tak jak brata ( jak sie potem okazalo to jestem dzieckiem mojej mamy z jej porazka zyciowa…. takze chociaz wiem dlaczego jest tak a nie inaczej…) a uczuc nie da sie po prostu udawac, one sa albo ich nie ma, wdziecznosc to calkiem inna sprawa….

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×