Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ile płacicie za obiady w pracy i ile płacą Wasi mężowie?

Polecane posty

Gość gość

Często czytam, że wy i wasi mężowie jecie obiady w pracy, a dziecko w przedszkolu. Gdzie pracujecie, że macie takie stołówki? Ja pracuję w biurze, ale stołówki niestety nie ma, jest w pobliżu bar mleczny, ale zupa i drugie danie to koszt około 15 zł, czyli w przeliczeniu miesięcznym wychodzi dość drogo. Mąż pracuje na budowie, je tam kanapki przygotowane przeze mnie i często szef kupi jakieś kebaby- czego nie pochwalam, bo bardzo niezdrowe. Siłą rzeczy czy mam czas, czy go nie mam muszę gotować obiady po powrocie z pracy, chyba że kupię kubełek w KFC, coś z garmażerii lub zamówimy pizzę, ale staramy się z tym nie przeginać, bo potem dzieciaki za bardzo się przyzwyczają do takiego jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My tak jemy (dziecko w szkole a my w pracy) ale mieszkamy poza Polska. Obiad dziecka w szkole kosztuje 5€, ja w pracy stolowki nie mam, jem po knajpkach, w zaleznosci od dnia (i od knajpki) za obiad place od 9€ do 15€... czasami wiecej ale to juz musi byc jakas okazja (urodziny, odejscie wspolpracownika, poczatek wakacji, podwyzka ;) ... ) Nie wiem dokladnie ile za obiady placi maz, nie wnikam, ale mysle ze podobnie do mnie, chodzimy do podobnych knajpek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...A w domu jemy tylko kolacje (czasami na cieplo) bo wracamy wszyscy miedzy 17h00 à 18h30

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic, szef placi za obiady. Koleznka placi zas 1zl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieci w szkole 170zl x dzieci =340 miesięcznie Ja jem na miescie, nie zawsze. Często zabieram kanapki że sobą. Koszt jednego obiadu to ok 20 zł. Także ok 200zl miesięcznie. Mój mąż ma gwarantowany posiłek w pracy, za który płaci pracodawca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
4,5-6 euro, zależnie od wybranej opcji w stołówce dla pracowników, 9-11 za "danie dnia" w którejś z okolicznych knajpek. Mąż podobnie. Korzystamy z tego mniej więcej 3 razy w tygodniu każdy ( w pozostałe dni zabieramy z domu jakąś sałatkę np.), i nie wychodzi dużo, jakieś 90 euro miesięcznie/osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic nie płacę. Pracuje w takim miejscu, że jest stołówka i firma płaci za obiady. Mąż nie ma obiadów w pracy ale chodzi do baru obok gdzie jego firma ma zniżkę i płaci 8 zł za dania. Dziecko je w przedszkolu, stawka żywieniowa dzienna to 10 zł za 3 posiłki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja płacę ok. 20 zł za obiad dwudniowy i coś do picia. Mąż ma dofinansowane stołówkę i płaci ok.11 zł za dwudniowy. Dzieci w szkole i przedszkolu. Szkolne dziecko 9zł a przedszkolne 14zł za dzień. Ja albo mąż bierzemy coś tam dodatkowo z zakładowych stołówek na kolację, żeby już w domu nie gotować. W weekendy gotujemy sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Absolutnie nie neguję waszego sposobu odżywiania, bo nic mi do tego, chciałabym tylko wiedzieć, czy nie brakuje wam domowych obiadów? Przecież one są z lepszych gatunkowo składników niż te podawane w średniej jakości knajpach, a tym bardziej w stołówkach pracowniczych. I czy jesteście pewni, że dzieci zjadają całe obiady w szkole? Mój przedszkolak, u którego nigdy nie było problemów z jędzenim bardzo często mówi, że nie jadł wcale, albo zjadł troszkę, bo nie lubi albo nie smakowało. I jeszcze jedno pytanie, nie tyjecie po kupowanych obiadach, bo ja jeszcze będąc studentką i jednocześnie pracując też chwilowo przerzuciłam się na kupowane obiady i od razu mi one w sadełko poszły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie brakuje, bo te obiady są w większości po prostu dobre, trzeba tylko wiedzieć, gdzie jeść (są "knajpki" i "knajpy" ;) ). Stołówka też ma normalne rzeczy, i to w sporym wyborze (mogę np. wziąć danie dnia w wersji wege alb zwykłej, albo skomponować sobie sałatkę z kilkudziesięciu składników do wyboru, albo jedno i drugie...). I w dodatku dzięki temu obiady mamy urozmaicone tak, jak na co dzień w życiu by nam się nie chciało gotować. Specjalne zachcianki robimy w weekendy (a i to nie zawsze, bo też bywa, że wychodzimy do restauracji na coś jeszcze innego niż to co mamy przy pracy). W szkole też menu są przemyślane i dobrej jakości, nie ma powodów do narzekania. I nie, nie tyjemy - jak napisałam, jest wybór, nie musisz przecież brać co dzień talerza frytek z zapiekanką ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żal waszych dzieci ze jedza obiady w szkołach przedszkolach bo w domu nie ma... współczuję. Takie coś wyniesloscie z domu? U mnie zawsze był obiad. Tata pracował na 3 zmiany ale obiad był. I bezpieczny dom. A nie jedzenie lub niejedzenie obiadi w szkolnej stołówce. ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:19 hahaha żartujesz? Obiady w szkołach funkcjonują od X lat i to sa typowo domowe dania. Błysnęłas jak nic:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak od zawsze były stolowki i się patrzylo z żalem na takich co chodzili tam na obiady. Współczuję. Na szczęście są normalne domy gdzie rodzina je obiad razem a nie każde oddzielnie po knajpach, barach czy stolowkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22.19 w końcu ktoś prawdę napisał hehehe. Juz widzę jak dziecko kocha jesc na stołówce lub w przedszkolu. Ale tu same nowoczesne madki które gotowaniem rąk nie ubrudza, same menadzerki na stanowiskach co nie mają czasu :-D beka jak nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na szczęście nie mam takich problemów, moje dzieci i mąż zawsze mają domowy obiad. Aby nie bylo- pracuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A mi żal ciebie, jeśli przylatujesz do domu i od razu do garów, a obiad musicie przez to jeść na kolację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mamy 40 euro dziennej diety, natomiast przejem z jakieś 18 euro maksymalnie, reszta jest dla mnie, bo to jest wliczane w dniówkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś U mnie pora obiadowa jest między 12 a 14. Jak ty sobie wyobrażasz, że biegniemy z wywalonym ozorem odebrać dziecko, do domu zrobić obiad, szybko, szybko go zjeść (bo czasu nie ma, trzeba wracać do pracy/szkoły), a potem znowu biegiem dziecko z powrotem do szkoły a my do pracy? Do pracy jadę 15 minut, mąż podobnie, niby nie dużo ale to chyba na rzęsach by trzeba stanąć, żeby w tej przerwie "cała rodzina razem zjadła obiad" :D A dom mamy bezpieczny, spokojnie, zainstalowany dobry alarm :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alarm hahahahaha naprawdę nie rozumiesz? O co chodziło w słowach bezpieczny dom? Idź kup se obiad na stołówce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tak od zawsze były stolowki i się patrzylo z żalem na takich co chodzili tam na obiady. Współczuję. Na szczęście są normalne domy gdzie rodzina je obiad razem a nie każde oddzielnie po knajpach, barach czy stolowkach x Normalni ludzie pracuja do 16-18, a o 17-19 sa w domu. Wg Ciebie go normalne, ze szkolne dziecko je obiad o 19:30? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znowu to ocenianie. Każda rodzina żyje wg własnych reguł i tak, jak jej jest najwygodniej. Ktoś tu napisał, że gotuje obiady w domu w tygodniu. Super, jeśli tylko ma czas i ochotę, to czemu nie. Inni pracują w tym czasie i nie mają kiedy gotować. Jedzą na stołówkach a dzieci w szkołach. I też jest to OK. W szkołach/przedszkolach są zbilansowane posiłki. W pracy można sobie wybrać do jedzenia, co się chce. Nie musi to być codziennie schabowy z ziemniakami i kapustą. Może być sałatka. Zyj i pozwól żyć innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Aż się przypomina: " – Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem. Śniadanie jadam na kolację. Tylko wstaję i wychodzę. – No, ubierasz się pan. – W płaszcz – jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu? – Fakt! – Do PKS mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS. – I zdążasz pan? – Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni. To jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, widzi pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny do stadionu, a potem to już mam z górki, bo tak… w 119, przesiadka w 13, przesiadka w 345 i jestem w domu, to znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans. To sobie obiad jem w bufecie, to po fajrancie już nie muszę zostawać, żeby jeść, tylko prosto do domu. I góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się. Jem śniadanie i idę spać. " :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas w stołówce obiad jest na wagę, tzn. ważą co nałożysz i płacisz ile wychodzi. Zazwyczaj to jakieś 14-20 zł. Kosztuje ile kosztuje, trudno, zarabiam po to, żeby sobie nie odmawiać wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cały dzień na kanapkach byle by o 19 zjeść domowy obiad. Filozofia.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Kolację jak już. Schabowy na kolację... pycha! :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakoś u mnie były dobre obiady w szkole, wiec nad czym tak ubolewacie? Niestety, ale jak człowiek przychodzi do domu tylko po drugim śniadaniu w pracy/szkole, to zanim bedzie obiad zaraz zaczyna sie zapychać np kanapkami; jedzenie gdzies jest az takie zle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:25 ta już to widze, jak twoj ojciec po nocce wstawał specjalnie, zeby zjeść obiad i czy zawsze zdążył go zjeść przed wyjściem na 2 zmianę? Chyba Teoja mama nie pracowała, to zawsze miała kiedy ten obiad zdobić, albo pracowałam, tylko nie wtedy w jakich godzinach. Albo jestes trolem albo nienormalna, skoro uważasz, Że jesli rodzice jedzą w bufecie, a dziecko w stołówce, to nie maja normalnego domu:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość BBVVCC
Ja nie do końca odpowiem na to pytanie, bo my w sumie bierzemy własne jedzenie z domu do pracy. lub czasem kupujemy w miejscach blisko pracy, w przypadku męża ten sam budynek, ale jest mało ciekawych rzeczy. czy to na wynos lub na miejscu. Oboje praca poniedzialek-piątek, biurowce. My mamy specyficzną dietę. Ja jestem - pewnie uzna za spam więc rozdzielę wyraz - "prawie we/gan/ką". z produktow pochodzenia zwierzęcego jem tylko jajka. Mąż je mięso ale mało. ale jemy dużo produktow typu domowe sałatki do pracy, mążl ubi humus z marchewką i selerem naciowym pochrupać, ja lubię zrobic sobie wieczorem np makaron kokardki, do tego pomidroki koktajlowe, rukola, oliwki, rzodkiewka, awokado, oliwa z oliwek, zioła. dzis cos w tym rodzaju mialam w pracy a poza tym zjadłam też banana, sporo arbuza oraz migdały. no i ciastko oreo ;) woda, kawa czarna lub z mlekiem ryżowym, herbata typu roibos, zielona, koper, mięta. po pracy dizś zrobilam na szybko placki ziemniaczane z cukinią i do tego jeszcze wrzucone w wrzątek szparagi zielone. dziecko tez jadło. dziecko w wakacyjnym klubie dostaje przekąski itd i wodę, a z domu bierze pakowany posiłek, dzis mialo nieco malin, marchewkę w słupki, sok jabłkowy 250 ml, kanapkę z serem zółtym, oraz kilka herbatników...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat mój syn lubi jeść w przedszkolu, mówi, że lepsze są dania niż ja robię :P Cóż, nie ukrywam, że nie lubię gotować, nie umiem specjalnie, ani się nie uczyłam, bo mnie to nie kręci. Coś tam potrafię, ale nie wkładam w to serca, byle odbębnić, dlatego rzadko gotuję. Czas spędzony w kuchni wolę spędzić inaczej. Niestety w pracy nie mam finansowanych obiadów, ani mąż, ale stać nas na ten obiad za 15 czy 20 zł. Mąż wiadomo wyda więcej, bo zazwyczaj je zupę i jakieś mięso na drugie, czy rybę, ja jeśli zjem zupę, to już drugiego nie, a zazwyczaj jakąś sałatkę z kurczakiem itp. szczególnie teraz latem nie jadam "ciężkich" obiadów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jem w pracy za 10zl, Moja mąż za 15-20zl, syn za 10zl. Czyli dziennie wydajemy ok 40zl na obiady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×