Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mąż frustrat i jego histerie.

Polecane posty

Gość gość
Ludzie , nie dociera do was , że niektórzy tacy po prostu są? Mój też był wiecznie niezadowolony, a w pracy nie miał żadnych stresów. Wciąż skrxywiona , niezadowolona mina. Taka sama jak u jego mamusi .W końcu się rozwiedlismy i co ? I teraz jest jeszcze bardziej nieszczęśliwy. Niektórym nie da się dogodzić, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój mąż ma depresję. A depresja najczęściej spowodowana jest obecnością pasożytów w organizmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skonczcie sie nabijac. Tak, takie dolujace nastroje ojca odbija sie na dziecku. Zamiast sie cieszyc, ze ma prace, zdrowa corke i zone, ktora ma kase z wynajmu mieszkan- ale MA, to mu zle. Wiem cos o tym, bo sama mam podobnego meza. Wiecznie niezadowolony, po pracy chce miec SPOKOJ w domu, co przy roczniaku i zbuntowanej nastolatce nie zawsze jest mozliwe. Wszystko zwala na prace. ALE nie zmieni jej, bo dobrze zarabia, na terapue czy do lekarza nie pojdzie. O pracy gadac nie chce. Dusi w sobie, wyzywa sie w domu. Ile mozna to znosic i chodzic na paluszkach, dogadzac, skoro i tak jest.mu ZLE? Do tego naogladal sie kumpli w pracy albo singli albo takich, ktorzy zone/ partnerke maja za sluzaca, graja sobie koledzy w gry, kupuja sobie auta by szpanowac, pija piwo i nie robia w domu doslownie nic nawet ci, ktorzy juz zalozyli rodziny. Do tego moj maz jest przerazony bo po wakacjach wracam do pracy a on sam na sam z maluchem nie jest w stanie wyrobic nawet kilku godzin. I nie, kiedys nie byl taki. Na dzieci to tez on bardziej mial cisnienie. Ile planow mial, czego to.on nie obiecywal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko wnioskuje, że on dostępu do tej nadwyżki z wynajmu mieszkań nie ma, tak przynajmniej sugeruje autorka, że jest to jej majątek panieński zapisany na nią. Pewnie rodzice jej serdecznie doradzili, żeby nie rozszerzać własności na męża-bidoka z domu. Jak dla mnie sama ta świadomość byłaby dołująca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, dziękuje za szeroki odzew, aż się nie spodziewałam dziewczyny! Chociaż jakieś recepty tu nie uświadczyłam, ale mimo wszystko jakoś lżej. Zdarzyły się też i wpisy prostacie, cóż jednak zrobić w końcu to sieć. Co do zarzutów, że wiedziałam kogo brałam. Kochanie, kilkuletnie mężatki mogłyby zbiorczo stworzyć kompendium o tym jak polscy mężczyźni się czasem kamuflują przed ślubem byle nas usidilić. Po kilku latach małżeństwa ewoluują w zgorzkniałych tetryków na rodzinie odreagowujących humorami swe nieustające życiowe rozczarowanie. Mój przed ślubem i jakiś czas po był taki, co mnie ujęło w mężczyźnie: pracowity, zaradny, operatywny, energiczny - chyba nie muszę dodawać, że to wszystko wyparowało? I ja nie mam już siły robić za psychoterapeutkę, ma po prostu nie przenosić swych frustracji na rodzinę i tyle. Ma zapewnione w domu ciepło, podany obiad pod nos, poprane, uprasowane, gdyby mnie nie odpychał swym zachowaniem miałby dalej również czułość, niemniej jak przychodziłam dociekałam, głaskałam po głowie to zachowywał się jak rozdrażniony pies "nie dotykaj!", "co chcesz?! daj mi spokój" więc go dostał i to bezwarunkowo. Sugerowałam mu, że sport redukuje pokłady stresu: mogliśmy kupić karnety na siłownie, córcia miałaby wówczas zapewnioną opiekę w bawialni na dole. "nie mam siły po pracy" ripostował mój ślubny po siedzeniu w biurze. Okej, ja więc ćwicze 2-3 razy w tygodniu w domu, 2 razy uprawiam jogging w tygodniu jak jeszcze śpią. Bagatelizować jego zły nastrój, odizolować się - dla mnie to bezproblemowe, ale niestety córcia jeszcze nie potrafi. Nie rozumie dlaczego tatuś krzyczy, wyzywa w głos bezosobowo, ma wiecznie wzrok mordercy etc. Zauważyłam, że obawia się godzin popołudniowych najchętniej ciągnęłaby mnie na spacery w tych godzinach (czasem wychodzimy, mąż się oczywiście miga) bo ojciec jest w domu. To nie jest zdrowa sytuacja. A i dziecko pojawiło się po 2 latach małżeństwa. Zgadnijcie czyja to była inicjatywa? Oczywiście ojca, który na moje wątpliwości odpowiadał wyniesionym z domu "jakoś to będzie" no i jakoś jest... tragedii może i nie ma, ale co z tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Strasznie denerwujące jest to Twoje "córciowanie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wg mnie on ma kochankę. U mnie było identycznie. Po latach dowiedziałam się, że mimo tego, ze wracał z pracy o "normalnej" godzinie, zdradzał mnie ze swoja byłą, o której nie miałam pojęcia. Też siedział za biurkiem. Jak się okazało, nie tylko siedział. Obym się myliła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 14:37 W czym Ci to przeszkadza? W ogólnym zrozumieniu textu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czasami styl wypowiedzi przeszkadza w odbiorze. Jakieś powiedzonka, czy słówka. Taki styl wypowiedzi może też dużo powiedzieć o człowieku. Mnie osobiście ta "córcia" drażni. I to chyba nie tylko mnie, bo parę osób tutaj też to zauważyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. Ale od razu wyrabia sie negatywny stosunek do ciebie, jako osoby infantylnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koło Fortuny
On się nie zmieni, ludzi nie można uszczęśliwiać na siłę. Pomyślałaś na odejściem, skoro i tak nic wartościowego nie wnosi do domu, życia i tylko traumę tworzy dla dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Córcia, córcia, córcia. Córcia to, córcia tamto. Biedna córcia. Drażnisz strasznie autorko, swojego męża chyba zresztą też. Może idź do pracy? Jak pójdziesz do ludzi to może otworzysz oczy, bo od tego siedzenia w domu chyba trochę dostajesz na głowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym nie ma złotej rady. Jeżeli uważasz, że nie ma szans dla tego związku to się z nim rozejdź i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Koło Fortuny dziś On się nie zmieni, ludzi nie można uszczęśliwiać na siłę. Pomyślałaś na odejściem, skoro i tak nic wartościowego nie wnosi do domu, życia i tylko traumę tworzy dla dziecka? xxx Ja? Ogólnie rozmowa o odejściu była w emocjach z jego inicjatywy. "bo nie wytrzymuje, mam dosyć" itd. Ale jest wygodny chyba, przekalkulował sobie. Mam na myśli tyle, że ja bez problemu spłaciłabym go w przypadku podziału mieszkania, które mamy we współwłasności. No ale on się zreflektował: do domu rodzinnego nie ma powrotu, gdyż tam od kilku lat już jego siostra mieszka z chłopem i dziećmi pod dachem rodziców, wynajem w naszym mieście trochę kosztuje, musiałby kupić kawalerkę. I oczywiście wnioskowałabym o alimenty na CÓRCIE. Uciął temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćgjkkknfesfhuiknfhjfkf
Też bym była sfrustrowana gdybym tylko ja pracowała w małżeństwie a mój mąż siedział w domu z 3 letnim (!!!) dzieckiem. I nie chwal się tymi swoimi mieszkaniami bo nie o kasę tu chodzi tylko o styl życia jaki prowadzi on a jaki ty. I twój totalny brak zrozumienia dla niego. Tak - można być zmęczonym pracą w biurze. Tak, można ją wtedy zmeinić na inną ale przydałoby się odrobinę zrozumienia od strony PARTNERA życiowego (wiesz w ogóle co to słowo znaczy?) i wsparcia w okresie przejściowym między starą a nową pracą. Psychicznego wsparcia, a nie finansowego z twoich zakichanych mieszkań. Idź może kaczki pokarmić - przynajmniej one będą zadowolone. I też mi niedobrze od tego córciowania. I skąd wiesz czy jej reakcje nie są spowodowane nie bezpośrednio przez nastrój twojego męża, ale przez twoją nań reakcję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćsfdjgsjgdklsghdlgl
I wyobraź sobie że ja zmieniałam stresującą pracę na inną mając 200 tys. PLN wyłącznie własnych środków na koncie, więc pełne zabezpieczenie finansowe. Ale to czego potrzebowałam w tym momencie to wsparcie mentalne bliskich. Czasem decyzja o zmianie w życiu potrafi być bardzo trudna. Bo nie o zakichane pieniądze się tu rozchodzi, choć jak dla ciebie najwidoczniej tak - chociaż gdyby nie rodzice byłabyś zwykłym gołodupcem, a pracą pewnie chętnie się nie skalasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćhgdghksdghdfklghk
"No ale on się zreflektował: do domu rodzinnego nie ma powrotu, gdyż tam od kilku lat już jego siostra mieszka z chłopem i dziećmi pod dachem rodziców, wynajem w naszym mieście trochę kosztuje, musiałby kupić kawalerkę. I oczywiście wnioskowałabym o alimenty na CÓRCIE. Uciął temat." Okropna wyrachowana s... z ciebie. "Córcia" rzeczywiście trafi na terapię kiedyś, ale bynajmniej nie z męża powodu. No chyba że geny i charakter będzie mieć wyłącznie po tobie - wtedy spłynie to po niej.... jak po kaczce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobra, nie ma co tłumaczyć, bo to jak do ściany. Autorka uważa, że jest z******ta i tyle. Ma mieszkania, a mąż to g****o. Więc to on ma się dopasować do niej, zamknąć ryj i być zadowolonym. Bo ona tak chce. Egoistka i na dodatek leniwa. Ciekawa jestem czy byś taka była szczęśliwa jakbyś to ty do tej pracy chodziła, a on do kaczek. Chciałabym wtedy zobaczyć te twoje szczęście wymalowane na twarzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćsdfjgsdkjfgdjksf
włąśnie skoro jedna pensja wam wystarczy, bo masz mieszkania to czemu nie zamienisz się z mężem rolami? Niech on karmi kaczuszki a ty sobie wygodnie posiedzisz 8 godzin w jakimś biurze? Skoro twierdzisz że to ty masz w tym związku jaja a nie on - to rozwiązanie nasuwa się samo. I pomyśl jaka korzyść dla córci - w końcu oboje rodzice z uśmiechami na twarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ile wyciagasz z tego wynajmu mieszkań?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale piertolicie mentalne niewolnice swych nałożników. Faceta przygniotły obowiązki świata dorosłych, no straszne do pracy chodzić musi a tam wyniki, raporty, nieprzyjemni klienci i jeszcze pewnie szef stara się zmotywować ciętą gadką do wydajniejszej pracy w nadchodzącym kwartale. Zmieniłby coś w swoim życiu, ale tatuś nie poratuje kredytem. Kumulacja porażek. Pewnie, może mieć apogeum, bo przecież cały świat rzuca mu kłody pod nogi. Chodzić z wiecznie skrzywioną gębą, próbować ciągnąć w dół swym malkotenctwem. Skamleć, zrzędzić, ujadać, jak egoista psuć nastrój najbliższym w tym swojej córce. Co go to obchodzi? Jemu jest fatalnie! Żono jak możesz to ignorować! W sumie to nie ignorowałaś, próbowałaś coś zaradzić, wciągnąć mnie w życie rodzinne, pokazać, że poza zawodowym czekają też obowiązki które można realizować dla wyższej jakości życia córki. Nie, skądże, książe najważniejszy, bo on nie jest odporny na kryzysy. A tymczasem witamy pana w dorosłym życiu w Polsce. PS. pewnie żona wysłałaby męża aby czasem zajął się - tym osławionym - karmieniem kaczek, które tak sprawiają radość jego dziecku. Widać, że mu jednak nie zależy na rozwijaniu więzi rodzinnych. D**ek i egoista, frustracja aż mu się uszami ulewa. A i typ ma wszystko ogarnięte w domu, niezbyt inwazyjne dziecko (bo się go boi), jedynym jego zadaniem jest iść na 8h do roboty i nie przynosić jej do domu. Skoro go to przerasta to sorry, daj mu rok autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćfszfsjkafgslafsakfkfsgaufg
"A tymczasem witamy pana w dorosłym życiu w Polsce." No witamy. Pani niestety nie witamy, bo karmienie kaczuszek i życie z kasy rodziców (mieszkania) to NIE JEST dorosłe życie. PS. Niczyją niewolnicą nie jestem. Utrzymuję się sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"A tymczasem witamy pana w dorosłym życiu w Polsce." No witamy. Pani niestety nie witamy, bo karmienie kaczuszek i życie z kasy rodziców (mieszkania) to NIE JEST dorosłe życie. PS. Niczyją niewolnicą nie jestem. Utrzymuję się sama. xxx A mnie witać nie musisz, temat nie jest mojego autorstwa. Co do meritum jednak: czerpanie dochodu pasywnego z dóbr rodzinnych jest jak najbardziej akceptowalną formą zarobkowania w dorosłym życiu. Wyznacza niezależność. Tylko chyba na kafe można się zderzyć z apoteozą zatrudnienia jak w propagandzie PRLowskiej. No ale idźmy tym tropem, Waszym myśleniem. Niby skąd wynika rzekomy wyzysk wobec mężusia, a jak widać żona normalnie się utrzymała na rynku pracy. Świadectwem niniejszego jest przysługujący jej po narodzinach dziecka macierzyński. Udało się wpaść w Wasze wartościujące krytertia. Patrzcie jednakże państwo jakoś ona przeżyła, nie zjedli jej i nie popadła bidulka w depresje na granicy z obłędem. Można? Można. Poza tym te jakże kategorycznie podłe dokarmianie kaczek w rzeczywistości to cięcie kosztów dla męża. Bo nawet jakby wysłał żonę do pracy to miałaby zwielokrotniony budżet on zaś musiałby się po połowie dokładać do kosztów przedszkola. Po stópkach ją powinien całować, że jest domatorką zorientowaną na wychowanie potomstwa i rodzinę również. Ma cierpliwość, ja bym go już dawno wykopała z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazdrosnice. Autorka ma kase, " siedzi" w domu z 3letnia "CORCIOM". Chcialybyscie tak, prawda? Ale wiekszosc z Was nie ma szans, hehe. Dlatego plujecie na nia jadem. Sorry ile mozna wspierac i glaskac po glowie kogos, kogo przeroslo dorosle zycie? Tak PRZEROSLO i jeszcze zona moze sobie pozwolic na karmienie kaczuszek, a kasa bez wysilku wplywa na konto za wynajem, noz tragedia normalnie! W domu sprzata, gotuje, zajmuje sie dzieckiem- przeciez co to jest- NIC TAKIEGO. P.s. ja tam bym chciala miec ta kaske z wynajmu. Bylabym w domu z dziecmi, wszystko na czas i na blysk, wiec raczej moj maz cieszylby sie z takiego obrotu sprawy. Bylby zadowolony, ze sie nie narobie a zarobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ten twój tekst "goły i wesoły wypuszczony przez rodzinę" to juz chyba 10 ty raz widzę, tylko w innym temacie. Wywyzszasz się i czujesz lepsza bo rodzice nie wypuścili cie "gołej i wesołej"? I tak zdechniesz kiedyś gola i wesola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha! Ja dodam od siebie, stając w obronie autorki, że zdarza się, że mieszkania wynajmowane są na czarno lub za oficjalnie niższa kwotę by nie zjadał kasy podatek. Możliwe więc, że kaczki jedzą ziarna za Wasze 500+ wypracowane z krwawicy przeklejania tabelek w excelu i nabijaniu punktów payback na kasie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nic nowego, w Polsce od zawsze mamy kult cwaniactwa. Jakby zrobić żeby się nie narobić. To nie uczciwa praca jest wartością tylko wygodnictwo i egoizm. Doskonale to widać po waszych wypowiedziach. A ja chętnie bym poznała tę opowieść z drugiej strony. Od tego dupka. Bo że autorka to anioł to już się dowiedzieliśmy od niej samej. Dziwi tylko że tak tkwi z tym dupkiem, skoro jest taka niezależna i on tak ją wkurza. Ale wy najpewniej też wiecie czemu. Wy przecież lepiej wiecie jak tam u nich jest. A ja w sumie też sobie tu mogę napisać, że mój facet to świnia, a ja jestem święta. I jazda z ocenianiem się zacznie. To internet, tu każdy może napisać co tylko mu się podoba. Nie wierzcie tak bezgranicznie w te bajki, że ja taka dobra, a on taki zły. Zawsze cos jest pomiędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ten jej mąż to jakiś lamus i pierdoła. W moim powiecie (woj. warmińsko-mazurskie) normą jest, że kobieta mając dziecko trzyletnie nie dokłada ani złotówki do budżetu. Opiekuje się dzieckiem, nierzadko ma kontrolowaną wpadkę i pojawia się drugie i tak siedzi w domu aż pójdą do zerówki. Później idzie do niskopłatnej pracy, a mąż głównie zarabia. W tym przypadku nie dość, ze autorka naturalnie ogarnia dom, to jeszcze nie wyciąga łapy po pieniądze bo ma hajs z wynajmu, więc ma udział w tworzeniu budżetu domowego. Mało tego, podejrzewam, że nie muszą dla dziecka zaciskać pasa na wkład własny na mieszkanie - którejś z wynajmowanych mieszkań autoki będzie jej w przyszłości. Jednak nie, jemu smutno, jemu źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@16:29 Chciała go puścić wolno, ale wydygał. Czytaj uważniej :) Nie wiem z kolei po co po raz kolejny szła mu na rękę. Ja bym go wywaliła na zbity pysk i wnioskowała o 1500 alimentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wynajmowanie mieszkań = kult cwaniactwa. Takie stwierdzenia tylko na kafe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×