Czy przed wejściem w związek

mieliście okresy załamania że to się nie uda? że nic z tego, że on/ona jednak nie chce tego? czy ta osoba czasem was odpychała? a mimo to potem wszystko dobrze się skończyło i byliście razem?

Zawsze sie nie udawało

Tak było z moją siostrą i jej chłopakiem :)

Tak udało mi się. Do dziś jesteśmy razem.

Ja miałem chwilę zwątpienia po tym jak byłem z moją dziewczyną po słowie czyli gdy teoretycznie już byliśmy parą gdyż ona zgodziła zostać moją dziewczyną. Chodzi o to, że wciąż był między nami dystans gdyż jeszcze się nie całowałiśmy. Nasze spotkania wyglądały tak, że tylko z sobą rozmawialiśmy. Pierwszy pocałunek załatwiłby sprawę ,ale ja się krępowałem gdyż wcześniej całowałem i pieściłem się tylko z jedną dziewczyną i było to rok wcześniej. Uratowała mnie impreza tzw. Śledzik. Tam pod wpływem alkoholu nabraliśmy odwagi i całowałiśmy się pierwszy raz. Potem już było fajnie. Gdy ją odwiedzałem i kończyły się nam tematy, zaczynaliśmy się całować i pieścić. Zmniejszenie dystansu między nami spowodowało, że nasz związek nie był już tylko teoretyczny.

Utworzyłam ten wątek bo poznałam chłopaka, jest sam, widziałam chęć z jego strony, wszystko grało, ja się zaangażowałam i nagle dół, myślę że nic z tego, byłam pewna że to się uda i nagle czuję zerowe szanse, już czas zapomnieć?