Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wkurwiają mnie koleżanki przychodzące do sąsiadki. Matki!

Polecane posty

Gość gość

Mieszkam w domu 4 rodzinnym na dużym ogrodzonym terenie, parter jest wynajmowany na działalność i w ciągu dnia brama nie jest zamykana. Wszyscy sąsiedzi żyją spokojnie nie wchodząc sobie wzajemnie w drogę i raczej bez konfliktów. Z wyjątkiem wakacji. W tym czasie do jednej z sąsiadek przyjeżdza córka z mężem i dzieciakami, mieszkają w innym mieście ale w blokach, a u nas jest ładny duży ogród, zadbane trawniki i taki teren do wypoczynku więc w sumie nic dziwnego że przyjeżdzają tu jak na wczasy. Między dziećmi tej kobiety jest duża róznica wieku chyba z 12 lat i przedział wiekowy rówieśników też jest spory. Ledwo przyjadą zaczynają się procesje koleżanek tej kobiety, głownie matek z dziećmi w róznym wieku i żadna, dosłownie żadna nie pofatyguje się wejść na 2 piętro tylko wszystkie stają pod oknami i prują mordy, a tamta wystawia łeb przez okno i zaczyna się konferencja trwająca nieraz pół godziny żeby się umówić na spotkanie. Jedna drze się z góry, a druga a czasem jeszcze jakas drą się z dołu tylko po to żeby ustalić która godzina im wszystkim pasuje żeby gdzieś wspólnie wyjść z tymi bachorami. Na moją uwagę że można wejść na górę i pogadać zamiast drzeć się ludziom pod oknami wielkie oburzenie bo one mają dzieci. No i co z tego? Z tego co widzę wszystkie te dzieci już potrafią chodzić i potrafią wejść na schody. Taka wielka fatyga wejść na 2 piętro? Jak za wielka to można do cholery zadzwonić, wszyscy mają telefony w kieszeniach i też się jakoś umówić nawet bez wychodzenia z domu. Ale nie, one idą na poranne zakupy ciągnąc te bachory ze sobą, przy okazji wdepną pod okno do koleżanki i sobie z poł godziny poplotkują a bachory biegają dookoła. Jak z 6 takich matek wpadnie na ten sam pomysł to na parterze stoi grupa rozchichotanych bab, lata z 12 dzieciaków, a na piętrze wydziera się ta siódma, która też nie wpadnie na pomysł żeby do nich zejśc bo jak to , ona ma małe dziecko a to dziecko ma już z 2 lata i nie trzeba go na plecach targać. Jakakolwiek krytyka oznacza aferę że przecież one są matkami, i nie wiem z tego tytułu wolno im nie mieć kultury i rozumu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To wyprowac sie na pustelnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo Cię rozumiem. Mieszkam w bloku i pracuję z domu. Sąsiadki też zamiast wejść jedna do drugiej to albo gadają przez okna/balkony, albo na klatce pod moimi drzwiami. Mają tak głośne, piskliwe, wkurzające głosy, że czasem mam ochotę wyjść i walnąć jedną z drugą, bo kompletnie się przez nie nie mogę skupić na pracy. Zwykle włączam w takich sytuacjach głośno muzykę, żeby nie zwariować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Właśnie o to chodzi że kobiety mają takie piskliwe głosy, a nie rozmawiając ze sobą twarzą w twarz tylko z odległości 2 pięter dodatkowo krzyczą na wysokim C i czasem myślę że powinny mieć wydzielone jakieś zamknięte enklawy dla typowo babskich spotkań a już szczególnie dla spotkań wspólnie z dziećmi gdzie już wszyscy gromadnie tylko krzyczą i piszczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×