Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy dla Was też przegraną życiową jest mieszkanie z rodzicami lub teściami?

Polecane posty

Gość gość

jacy by nie byli, to jednak niezmierna rzadkość że ludzie lubią się kisić w jednym domu na kupie, dwie rodziny bez prywatności. W dodatku mało która matka lub teściowa umie powstrzymać się od wtrącania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest przegraną, niestety jest:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i to wielką, na szczęście nie doświadczyłam tego :))) Od początku na swoim :))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, że tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak. SAma mieszkałam rok z rodzicami i mogę potwierdzić. Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkałam pół roku, od dnia porodu. Kończyliśmy budowę domu, więc mąż po pracy przyjeżdżał na obiad, 30min z dzieckiem i jechał na budowę i wracał o 22. Na weekendy wyjeżdżaliśmy do teściów. Mama mi bardzo pomogła, byłabym praktycznie sama bez jej pomocy, a tak szybko doszłam do siebie po cc, odpadało gotowanie, sprzątanie, pranie. Dziecko spało dłużej, a mąż schodził na dół i miał śniadanie na stole i kanapki zapakowane, często wpadał szybko na obiad koło 13, mama gotowała. Także uważam że całe życie mieszkać razem to masakra, ale na chwilę, szczególnie po porodzie to duża pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to spryciulka powyżej...jak coś trzeba pomóc to ok, a jak nie to słabo razem mieszkać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, jest to szczyt niezaradności i uzależnienia emocjonalnego którejś ze stron od rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mieszkaliśmy rok u moich rodziców i półtora u męża rodziców. I z jednego domu i z drugiego to była ucieczka . Wyobraźcie sobie że w moim rodzinnym domu mieszkaliśmy w osiem osób. Prababcia, babcia z dziadkiem, mama z tatą i brat oraz ten rok my. Uwierzcie że to było piekło. Tyle pokoleń w jednym domu. Nie było dnia bez kłótni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Krótkotrwale - owszem. Ale tylko i wyłącznie po to by zaoszczędzić na kosztach wynajmu, podzielić czynsz i jedzenie na pół i odłożyć na własne mieszkanie. Trzeba myśleć jak dorosły jak również odpowiedzialny człowiek. W Polsce mamy przeludnienie o czym mówiła agencja Eurostat, za dużo ludzi mieszka na kupie co ma negatywny wpływ na relacje międzyludzkie. Czas z tym skończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, to jest przegrana życiowa. Te wszystkie kotarianki i pięterianki u teściów :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie rozumiem dlaczego rodzice/teściowie godzą się na coś takiego. Syndrom pustego gniazda czy co? Ja nie mam zamiaru mieszkać w przyszłości z moimi dorosłymi dziećmi i ich rodzinami. To musi być coś strasznego. Ja lubię być panią swojego domu i nie wyobrażam sobie, że musiałabym się dzielić "władzą" z moją przyszłą synową czy córką :) Dwie z moich jeszcze uczących się koleżanek mają siostry, które wyszły za mąż, zaszły w ciążę i kiszą się w jednym domu z rodzicami. Dostały piętro, zrobiły swoją mini kuchnię i łazienkę, ale i tak to jest beznadzieja. Taka namiastka dorosłości. Żeby coś takiego wypaliło trzeba być naprawdę rodzinnym i ugodowym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dobra, ale co jeśli są dwa piętra, jedno zajmują młodzi, a drugie rodzice? Też źle? klatka schodowa to normalny korytarz jak w bloku, to są dwa niezależne teoretycznie mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem takim przegrywem zyciowym,mieszkam z tesciami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.46 wyprowadziliśmy się, bo skończyliśmy budowę, i dla nas i dla rodziców na pewno była to "ulga" ;) moi rodzice uważają tak jak by, że każda rodzina powinna mieszkać oddzielnie. Sami zaproponowali te pół roku, właśnie żeby pomóc. A żeby nie było to po wyprowadzce (1km dalej) widujemy się prawie codziennie i pomagamy nawzajem, mąż kosi im trawę, ja robię zakupy, a oni pomogą przy dzieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No proszę proszę, jakie pospolite ruszenie. A nie tak dalej jak wczoraj czytałam tu temat o młodej parce która zwala się rodzicom na głowę bo laska zaszła w ciążę, a matka narzeczonego zadowolona że beda mieszkac na kupie. Zjechałyscie autorke tamtego tematu a teraz robicie cos zupelnie odwrotnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, ja mam fajną teściową, my na parterze, ona na pięterku, dzieckiem się zajmie, dom z ogródkiem... Żeby nie było, mogliśmy mieszkać u mnie (blok wysoki standard, 2 pokoje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
różne są w życiu sytuacje i powody mieszkania z rodzicami, a wy jak zwykle w swojej suczej loży systemem zero-jedynkowym wskazujące i oceniacie nie znając ludzi. owszem znam typowych nieudaczników którzy nie myśleli i naklepaki dzieci a potem "olaboga co teraz, ani wykształcenia, ani dobrej pracy więc siup do mamy" l Ale znam też sytuacje dużo bardziej skomplikowane gdzie niezbędna jest pomoc rodzicom oraz rodziny gdzie super się młodzi i starzy dogadują inni młodzi się budują i rodzice pomagają im tak że dają dach nad głową na kilka lat. Znam też rodziny które podzieliły wielkie komunistyczne domy i mieszkają jak w blizniaku, dzięki temu rodzice na ie męczą się z utrzymaniem wielkiego domu A młodzi nie szarpią się z kredytami na szufladę w blokowisku i też dobrze no ale oczywiście to i tak dla Was źle bo trzeba na siłę ambitnie się samemu dorobić choćby i ten dom rodzinny miał zgnić. Tak wiem że teraz się tak nie buduje Ale za komuny były inne czasy, wieczne problemy.mieszkaniowe i dlatego ludzie niejako dla dzieci budowali te domy. takie były realia. i powiem szczerze że z pożałowania reki przyjelabym mieszkanie w takim domu do podziału na dwa niezależne mieszkania zamiast jak teraz pałować się jeszcze 6 lat z kredytem. Ciekawe jak wy wszystkie mądre mieszkacie i skąd macie mieszkania. Jak znam życie wżeniłyście się w cudze względzie macie coś w spadku bo ktoś kto sam się dorobił i wie ile to pracy nie pluje jadem na tych którzy mają mniej z różnych przyczyn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama bardzo by chciała, żebym ja lub jej siostra zamieszkała w ich domu :P Ale ja zbyt dobrze znam siebie i moją mamę żeby się nabrać na taką propozycję. Nawet gdybyśmy mieli swoje piętro, to i tak codziennie byłyby kłótnie. Moja mama jest idealną panią domu i wszystkich we wszystkim wyręcza. Nie chce pomocy i denerwuje się, gdy ktoś inny sprząta lub gotuje, bo wtedy jest nie tak jak ona chce :P Ja z kolei też chcę się czuć panią swojego domu, a nie że ktoś inny oprócz mojego męża będzie mi gadał gdzie mam stawiać meble czy na jaki kolor przemalować ściany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"dzieckiem się zajmie, dom z ogródkiem" haha nieudacznica, która wlazła na krzywy ryj bo wie, że będą profity. jakby twoja teściowa była nieprzyjemna, dzieckiem nie chciała się zająć to też byś tam tak ochoczo dla tego ogródka mieszkała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, przegrywy mieszkają z treściami /rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:06 moja matka na takie coś namówiła synową, bo ja nie chciałam i uciekłam do miasta. Współczuję tej dziewczynie już teraz. Moja matka jest taka jak twoja, z bratem bez przerwy darli koty, teraz będzie piekło. A ja będę się przyglądać z dala i uśmiechać pod nosem. Nie chciał się uczyć, nie chciał pracować w godnym miejscu i chce być na wsi, to proszę bardzo. Ale nie wróże mu szcześcia tam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mąż schodził na dół i miał śniadanie na stole i kanapki zapakowane, często wpadał szybko na obiad koło 13, mama gotowała. xx O, moja babcia też taka była, dokładnie tak samo nadskakiwała zięciowi, ale szkoda, ze to nie działa w druga stronę, czyli teściowa szykująca śniadanie i kanapki do pracy dla synowej, a potem gotująca jej obiad, jeszcze nie słyszałam o takim przypadku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedys pokolenia mieszkaly razem i bylo dobrze. Ja zaluje ze mieszkam sama. Zero pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jest to może "życiowa przegrana", ale na pewno gorsza opcja od mieszkania na swoim. Niestety dla niektórych to jedyna możliwość, jeśli chcą mieszkać wygodnie, a nie kisić się w dwupokojowym mieszkanku na kredyt. Na pewno jest to fajna opcja na jakiś czas, jeśli zakładamy że za kilka lat uzbieramy pieniądze na coś własnego. Ale takie życie z rodzicami, bez perspektyw zmianę sytuacji to musi być coś strasznego :( Co to za dorosłość, gdy nie masz nawet swojego kąta. I trzeba zaciskać zęby, gdy rodzice czegoś chcą, bo przecież dom nie należy do ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja znam takich co i w mieszkaniach się kisza na kupie np 3 pokojowych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niestety, porażka życiowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No dobra, ale co jeśli są dwa piętra, jedno zajmują młodzi, a drugie rodzice? Też źle? klatka schodowa to normalny korytarz jak w bloku, to są dwa niezależne teoretycznie mieszkania xxx słowo klucz: TEORETYCZNIE. Czyli fikcja niezależności i samodzielności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"kisić sie w dwupokojowym mieszkanku na kredyt", lasia, zawiść od ciebie bije, pewnie wylądowałaś na wsi na pięterku, próbujesz udawać że słabe jest fajne, robiąc dobrą minę do złej gry. Ja ci nie zazdroszczę. Mamy jedno dziecko, dwupokojowe mieszkanie i wcale nie uważam żebyśmy się kisili. Jest dużo miejsca, nie rozumiem w ogole twojego toku rozumowania. Po trzystokroć wolę "kisić się w dwupokojowym na kredyt" niż mieszkać kątem u kogoś, nawet jeśli całe piętro jest dla mnie to gdzieś z tyłu głowy zawsze czai się myśl "musisz wiedzieć, gdzie twoje miejsce, bo patrz z czyjej ręki chleb jesz"/ dziekuj***ardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby moja córka (lub syn) poprosiła mnie o takie wsparcie to chętniej zgodziłabym się na dopłatę do mieszkania, które mogli by wynająć/wziąć kredyt niż mieszkanie u mnie. Wolałabym uniknąć niezdrowej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×