Wytłumaczcie fenomen słabej matki, która próbuje być babcią alfa. Sprzeczność!

Jak jej dzieci były male, sama mowi, że robila wszystko aby sie wyrwac z domu. Brała nadgodziny pod pretekstem ze szef kazal, a chodzilo o to by rodzice zajmowali sie jej dziecmi a ona jak to za komuny czy siew stoi czy sie lezy 2000 się należy. Teraz została babcią, mało sie nad wnukami nie zesssra, probuje wygryzc ich wlasne mamy a swoje synowe. Zachowuje sie jak walnięta, nawet ma zwidy chyba bo rozpowiada rodzinie ze tylko jej jedynej zalezy na dobru i rozwoju wnuków. Chore.

Przeciez to logiczne. Pewnie zaluje, ze byla taka a nie inna, zycie jej ucieka i teraz chce nadrobic.

Ale co żałuje, jak żaluje. Skoro nie chciała zajmować się swoimi dziećmi, to znaczy, że nie lubi się bawić z dziećmi. Nie wierzę, że nagle jej się zmieniło że lubi. To jest proste, albo lubisz albo nie.

Ludzie tak mają.. Ze swoich błędów nie widzą ale ciszę owszem. Moja teściowa nie widziała że mąż jako nastolatek miał zepsute dwie jedynki, dopiero jak poznaliśmy się wygonilam go do dentysty, bo niby się bał. Poszedł. A teraz mi teściowa pokazuje, że jak córka ma okulary, to ona by poszła przynajmniej do dwóch lub trzech okulistow, żeby mieć pewność, że dobrze dobrane do wady wzroku

*cudze