Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Niewiemjakinicknieistnieje

Samotni rodzice a potrzeba grupy wsparcia

Polecane posty

Gość Niewiemjakinicknieistnieje

Witam wszystkich samotnych rodziców.Czy macie potrzebę stworzenia grupy wsparcia dla nas poobijanych przez życie?Nie znalazłam w necie takich aktywnych grup.Chętnie poznam innych doświadczonych przez życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiemjakinicknieistnieje
Naprawdę nie ma osób ,którym życie się posypało i próbują jakoś stanąć na nogi, zacząć znowu żyć a nie wegetować,poukładać swój świat na nowo, zobaczyć ponownie,że jeszcze po coś żyją i mają prawo do pragnień,narzeń,szczęścia?Czy wszystkim Wam udało się szybko odnależć w nowej ciężkiej sytuacji?Poznać kogoś wartościowego kto nie skreśla Was bo macie dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie grupy aktualnie nie istnieją tu na kafe (czynnie ale wiem że czytaja swoje topiki) może inaczej istniały od lat kilkunastu i to prężnie to spora grupa samotnych rodziców którzy mają kontakt w realu juz z sobą , ich losy potoczyły się róznie ,jedni mają już kogoś inni nie , ale mają z sobą kontakt moge ci podać linki na tematy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kiedyś czytałam ich tematy i bardzo ich losy mnie ciekawiły poświeciłam 2 dni by wszystko przeczytac silni i ciekawi ludzie wiem ze mieli wcześniejszy topik ale nie mogę go znaleść to są późniejsze https://f.kafeteria.pl/temat/f19/samotnosc-jest-straszna-p_6085385/454 i aktualny https://f.kafeteria.pl/temat/f1/samotnosc-jest-straszna-ciag-dalszy-p_6701309/29 ostatnio słabo piszą nawet mieli mieć jakieś spotkanie ale chyba coś nie wyszło . spróbuj tam napisać i nie przejmuj sie trollami oni są zalogowani napewno w koncu odpisza . powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiemjakinicknieistnieje
Bardzo byłabym wdzięczna za linki.Chciałabym i ja stanąć na nogi.Przecieź miliony ludzi to przeżywają i wychodzą z tego więc dobrze jest skorzystać z dośwuadczeń innych a świadomość,że nie jest się samemu daje ukojenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiemjakinicknieistnieje
Byłam na tych dwóch tematach samotność jest steaszna ale faktycznie one chyba umarły śmiercią naturalną a ci ludzie stanęli na nogi i juź nie potrzebują z nikim pisać.I dobrze,że im się udało,Może zaproszę tutaj tych co aktualnie przeżywają dramaty i potrzebują wsparcia i pomocy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspi20
Kiedyś pisałam na takim temacie, nawet miałyśmy się spotkać, ale potem temat umarł śmiercią naturalną. Jestem samotną mamą od wielu lat. Jeżeli potrzebujesz wsparcia, to pisz. Może mi sie uda wlać ci w serce trochę otuchy. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiemjakinicknieistnieje
Dziękuję,że się odezwałaś.nie wiem od czego zacząć.historia jak miliony innych.nic nowego,standard.ja nie umiem pozbyć się uczucia,że nic mnie już nie czeka.bardzo paraliżuje mnie strach,że nie dam rady finansowo.mam takie napady lęku,które powodują bezwład umysłowy.często boję się,że nie dam rady zrobić rzeczy,które z łatwością robiłam na codzień.nowe rzeczy mnie przerażają i czuję,że sobie nie poradzę.jestem nieobecna a dziecko musi to zauważać.staram się zbierać w sobie ale często nie wychodzi i rozpadam się na kawałki.muszę być non stop zajęta i walczyć by się nie rozsypać.gdy czasem zistaję sama w domu wpadam w otchłań.jak sobie z tym radzic?przeoraszam za chaos wypowiedzi ale może choć troszkę z tego zrozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej. Ja odeszłam od męża. Zostałam sama z małym. Pracuję. Finansowo jest ciężko. On dużo zarabia ale daje grosze. Cały czas walczę i żyje dla małego. Chętnie porozmawiam z innymi samotnymi rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie przyłączam. Jestem od kilku miesięcy samotną mamą, bo mąż zginął. Przyszłość mnie paraliżuje. Moim problemem jest społeczeństwo i znajomi, ktorzy sie bardzo szybko wykruszyli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja próbowałam wyciągać rękę do znajomych, bo rozumiem, ze sie boją, nie wiedzą jak zareaguje, wiec dzwoniłam, ale ile można, jezeli ktoś obiecuje, ze sie spotkamy, ze sie odezwie, a tego nie robi,mój tel wciąż milczy, nawet nie ma z kim zamienić słowa, juz nie czekam, ludzie są beznadziejni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiemjakinicknieistnieje
Widzę,że jest wiele osób takich jak ja...ojciec mojego dziecka też udaje biednego i chorego i komornik nic z niego nie ściąga, przyjaciół też już nie mam bo panicznie boją się żeby ich w nic nie mieszać więc zerwali kontakt.tak więc i mój tel milczy...może ktoś wie jak sobie radzić z problemami jakie opisałam w poprzednim poście..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiemjakinicknieistnieje
Obierzcie jakieś stałe nicki aby wiadomo było kto do kogo się zwraca.Podziwiam tę,ktörej mąż zginął-ja nie umiałabym się podnieść.Możesz napisać coś więcej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Była piękna miłość, idealne małżeństwo, planowane dzieci, kochajaca sie rodzina, mnóstwo planów i nagle WYPADEK. Najpierw załamanie, pytajace dzieci, okropne formalnosci, sekcja i traumatyczny pogrzeb. Byly momenty, ze to ja musialam pocieszac, zalamani rodzice, teście. Upadalam i wstawalam. Musialam sie brać w garść i żyć, bo co z dziećmi? z tym wszystkim? Czas szybko leci, przeżyłam koszmar, upłynęło 8 msc, do tej pory nie wiem jak to wszystko wytrzymałam, ale mam w sobie dużo siły do walki, stalam się taka twarda jak ON, on sie nigdy nie poddawal, do konca walczył i ja walczę.... każdego dnia. Nie wiem, chyba naprawdę mogę byc dla przykładem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiemjakinicknieistnieje
Niby co Cię nie zabije to Cię wzmocni.Przynajmniej miałaś cudowne małżeństwo i o meżu zachowasz miłe wspomnienia.Myślę,że to bardzo budujące jest i daje Tobie poczucie własnej wartości.Moje wspomnienia to upokorzenie,wykorzystywanie, kłamstwa,zdrada a po jej ujawnieniu przemoc fizyczna i psychiczna czego świadkiem było dziecko,problemy, ciągnące się sprawy rozwodowo-majątkowe.Ciągły stres i strach przed jego agresją i co jeszcze wymyśli bo to manipulant i kanciarz pierwszej klasy-jego kochanka pochodzi z takiego środowiska. Jak się podnosisz bo chwilach załamania?skąd czerpiesz siłę?jak się motywujesz?co robisz z tą pustką?ja się czuję jak wydmuszka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
02'08 TEŚCIOWIE jak już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
07:50 co mi daję sile? Napewno dzieci, ale tez płacz, jak sie wypłacze to mam wiecej siły, różne aktywności, poszłam na kurs ang, wyjazdy z dziećmi jednodniowe, wsparcie rodziny, rozmowy na Messenger z ludźmi, ktorzy tez mają problemy, i niestety sobotnie wieczory piję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspi20
Autorko, nie możesz myśleć, że nic cię już nie czeka, bo zostałaś sama. Czeka cię wspaniałe życie, nawet bez facet u boku. Będziesz szczęśliwa, jeżeli sobie na to pozwolisz. Gośćiu od wypadku - nie pij. Wiem, że dobrze się radzi, ale to równia pochyła. Tylko ty zostałaś swoim dzieciom. Co zrobią, kiedy popadniesz w alkoholizm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klejonia
To i ja się przyłącze do tego niezbyt radosnego wątku. 37 letnia rozwódka, z małym dzieckiem i brakiem nadziei na szczęście. Mam wrazenie, że moje życie to wegetacja, żyje zadaniowo i nie wiem co zrobić żeby się odnaleźć i zaakceptować samotność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspi20
Klejonia - a co daje ci szczęście? Przecież możesz to samo robić bez faceta u boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zycieposmierci
Pije sporadycznie. Dzis mam gorszy dzień, bo z nikim nie mam kontaktu. A was co motywuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiemjakinicknieistnieje
Co mnie motywuje?Raczej kto?Syn.Jesteśmy ze sobą bardzi blisko,bardzo się angażuję w Jego szczęście.Staram się nie mieć wolnego czasu bo wtedy odchodzę od zmysłów.Teraz miałam bardzo ciężki tydzień bo wszystko zwaliło się na raz. Do tego zupełnie przypadkowo od obcych ludzi dowiedziałam się,iż od tygodnia jestem wdową.Ciągle walczę z dziwnym uczuciem jakbym otarła się o dramat i śmierć,że milimetry dzieliły mnie od zagłady.Okropne to jest.No i dochodzi stres i zamiast obrzydliwej sprawy rozwodowej sprawy spadkowe i szarpanina by z tego wyjść i mieć dach nad głową...Życie jest okrutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale może to lepiej, ze nie bedziesz musiała na niego patrzeć i przeżywać wszystko od nowa. Jestes wolnym człowiekiem, on nic juz ci nie zrobi, zaczynasz życie od nowa. Masz dla kogo żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspi20
A mnie motywuje to, że kocham życie. Cieszy mnie świat i jego piękno, trzeba nauczyć się go dostrzegać. Jasne, że nie jest łatwo, ale życie nigdy nie jest proste. Autorko, współczuję ci, bo śmierć kogoś bliskiego (nawet byłego bliskiego) zawsze jest trudna. Twoje dziecko zostało sierotą i będzie mu ciężko. Trzymaj się, bo musisz być silna za siebie i syna. Ile ma lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niewiemjakinicknieistnieje
Ma 9 lat.Ale od kilku już lat byliśmy sami.Z ojcem nie miał kontaktu ani normalnych relacji.On tylko lawirował aby dziecku grosza na życie nie dać.Miał kochankę i jej dwoje prawie dorosłych dzieci,na które ona ciągnęła pieniądze.To przykre ale syn po tych koszmarach w domu rodzinnym odetchnął z ulgą na wieść o śmierci ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspi20
Masz rację, ze to przykre. Śmierć nie powinna być dla nikogo ulgą (pomijam ciężkie choroby) a już na pewno nie dla dziecka. Może finansowo będzie lepiej, bo syn dostanie alimenty. Pamiętaj, aby nie zaniedbać spraw spadkowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od zmarłego alimenty ? cos ci się poplątało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspi20
Fakt, miałam napisać "rentę"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×