Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co myślicie o ludziach, którzy zachowują się tak, jakby ich nie było..

Polecane posty

Gość gość

bo mi się wydaje, że to są osoby najbardziej skrzywdzone i cierpiące

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przepraszają za to, że żyją najbardziej biedni ludzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brokeninside87
toksyczność w białych rękawiczkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zwyczajnie maja otoczenie w upie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19.18 nie obrażaj mnie! chcę być ciągle sama, bo dużo złego przeżyłam...I często zachowuję się tak, jakby mnie nie było. I już do końca życia taka będę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiecznie nieobecni? żyją już innym życiem, ponad tym podłym światem...takich ludzi jest niewielu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja taka jestem. Ledwo zaznaczam swoje istnienie. Czuje sie jak z przejrzysztego materialu, jak duch. Jak juz jestem wsrod ludzi(z obowiazku,np.w pracy) to nigdy nie mowie,co mysle, a tylko dostosowuje sie jak kameleon. Jednak nigdy nie biore roli przywodcy, czy inicjatora. Boje sie ludzi,boje . sie oceny innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też. Muszę niszczyć sobie życie w pracy to muszę, bo tak wszyscy robią. Gdybym tylko próbował coś o sobie komuś mówić, natychmiast mam ocenę negatywną, że powinienem to tamto że w ogole jest coś ze mną nie tak bo inni wyobrażaliby sobie mnie inaczej. Wyjątek stanowi aktualna koleżanka w pracy, nie mojej ale blisko jest. A facetom powiedzieć cokolwiek, za samo to że istnieję mieliby ochotę powiedzieć rzuć się pod pociąg. Mam tak złe doświadczenia z kolegami że ogólnie nie mam zamiaru żadnych kolegów mieć. To niemożliwe. A co do przeźroczystości - nie widzi mnie żadna kobieta, jakby mnie nie było. Nie mam twarzy chyba. Nie można mnie zauważyć i potraktować poważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ocena - wiadomo, siebie powinno się oceniać pozytywnie i staram się tak myśleć, ale przez otaczający mnie świat ludzi w parach, ludzi ze znajomymi automatycznie jestem zmuszony myśleć o sobie gorzej. Oceny ludzi pozytywne odbieram jako tylko dobre słowo, a naprawdę myślą inaczej. To ludzie w młodym wieku, moi rówieśnicy zrobili ze mnie zero,, chciałem byc kimś kogo by szanowali. Starałem się normalnie zaprzyjaźnić a oni starali się mnie zniszczyć. Dlaczego tak robią ludzie. Teraz nie moge miec znajomych, bo ktoś zawsze mnie oceni i uzna za gorszego, zero, dno i będzie mówić chłopie weź się za siebie. To że nie mam kobiety ani znajomych to jestem w ich oczach nikim. Ludzie robią ze mnie nikogo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak sie zachowuje wsrod rodziny, znajomych wole nic nie mowic, bo zalacza sie glos w glowie "jakie to ma w ogole znaczenie". O tym, co inni mowia mysle tak samo - jakie to ma znaczenie. Po co. Po co mowic. Czesto nie wiem co powiedziec. Mysle dosc duzo, ale zbyt chaotycznie i mam swoj swiat w glowie. Nie umiem przetlumaczyc na polski co mam w glowie, zreszta to niezbyt fajna tresc dla otoczenia, ciezko mi sie skupic na tym, co wczoraj lecialo w telewizji, jaka Majka miala sukienke na weselu, ze ktos z rodziny jest taki i owaki... chcialabym sie interesowac tym to napewno latwiej by sie zylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:54] Właśnie, nie przejmuję się takimi bzdurami o których ludzie dyskutują rozprawiają, emocjonują się. Nie potrafię też sam włączać się to tych niezwykle ciekawych dla nich rozmów. Jeśli już to jednym zdaniem raz na kilka godzin. Więc zawsze będę i byłem uznany za zero towarzyskie. Niektórzy kiedyś mieli na tyle bezczelności że potrafili mi to powiedzieć w twarz, po czym nazwać od siebie jakimś przezwiskiem. Nie wyobrażam sobie tego w życiu dorosłym i tak sie nie dzieje. Nikt nic nie mówi o tym, że ja nic nie mówię. Nie udzielam się słownie. Niby dobrze by było, ale ja nie mam o czym. Trochę mi coś tam sie przypomni przy łądnej kobiecie, jestem w stanie coś powiedzieć. Ale dobrze wiem, że jak bym sie nie starał to bęzie mało wciąż za mało. Jak wyglądały randki ze mną nietrudno sobie wyobrazić, streszczam się w pół godziny albo i krócej. Kiedyś to nawet godzinę dałem radę na przemian coś mówić z osobą towarzyszącą mi na randce. Kobiety nie widzą we mnie mężczyzny, bo mało mówiący to równe z niepewnym siebie. Juz ja to wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miewalam okresy, ze umialam gadac duzo i o p*****lach - albo po piwie albo po dobrych lekach antydepresyjnych, po prostu obojetne mi bylo wszystko i moglam gadac i udawac zainteresowanie, nie sprawialo mi to problemu. Teraz jest nieco gorzej, udawac mi sie nie chce, chyba bym musiala zabic swoje ego, przeprogramowac sie. Czasem chcialabym zmienic mozg i byc kims innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na mnie tak działa taka urocza koleżanka, przy niej przestaję się przejmować i zaczynam gadać o byle czym. Wydaje mi się, że w dzieciństwie i a potem zawsze za bardzo przejmowałem się czy dobrze coś powiem, dobrze wypadnę. Stłumiono we mnie moje gadulstwo. Naprawdę to się udało, zacząłem prawie nic nie mówić do kolegów i nie przeszkadzałem. Jestem dobrym materiałem na takie coś, łatwo to przyszło. I co teraz? Kto mi to odkręci? Chyba tylko jakaś ładna kobieta i to jeszcze najlepiej żeby jakoś zagadywała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:20 to masz podobnie do mnie...tzn stlumiono we mnie naturalne gadulstwo, ktore kiedys mialam, bo jako dzieciak to bylam gadula, nawet spiewalam przed tlumem ludzi. Za duzo razy uslyszalam ze jestem niezbyt fajna, ze zbyt powazna albo zbyt glupia, taka i owaka, nie zachowalam sie odpowiednio, cos komus nie pasowalo, a najlepsze bylo moje staranie sie o znajomosc z niektorymi ludzmi. Okazali mi swojha wyzszosc nade mna i jak ja w ogole smie do nich gadac, ze sa na lepszym poziomie i takie cos jak ja nie ma prawa do nich gadac, nie mam co liczyc, wygladalam niemodnie, platal mi sie jezyk i mowilam co slina na jezyk przyniesie, zabiegalam o znajomosc, a ludziom sie to nie podoba. Takie natrety trzeba splawiac. Irytujace osobniki itp. Teraz nawet jak ktos fajny gada to ja mysle sobie, ze nie mam co liczyc, zebym w ogole jak najmniej gadala bo jeszcze ktos uzna, ze natretna i co ona sobie wyobraza, przyjaciol szuka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cieszę się, że jesteś podobnie jak ja. Mnie od dziecka przezywali śmieszkiem, bo cały czas gadałem śmiałem się i - tu właśnie zaczął się tego kres - w szkole przeszkadzałem. Ostro się za mnie wzięli. Przesadzali coraz bliżej pierwszych ławek. Potarzali wciąż, cisza tam. Brali za karę do odpowiedzi. To musiało się na mnie odbić. A jak trafiłem do innej szkoły, baaardzo mnie znienawidzono że jestem cichy, pokazywali mi że takie nic jak ja nie ma prawa mieć kolegów, nawet mówili żebym sie zabił. Ja wcale takich myśli nie miałem nigdy. Chyba mógłbym się zaprzyjaźnić tylko z kimś kto mnie zrozumie, kto ma podobne przeżycia albo po prostu potrafi zrozumieć moje minusy, które może nie są aż takie złe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:35 rozumiem cie. Chętnie bym popisala z osoba, ktora ma takie doświadczenia... Co pisałeś ze sie szybko streszczasz to rozumiem to uczucie, np. Wyjść - musze w grupie bo sam na sam ze mną jest kiepsko, tzn ciszy nie ma, ale brakuje nagle tematów, robi sie niezręcznie i tak jakoś dziwnie. Czesto mysle, ze jestem nudna, pusta i nie mam hobby. Mimo, ze mam zainteresowania itp. Czytam książki. No ale wyrazić siebie nie umiem. Tego, co mnie ciekawi tez nie umiem przedstawic w interesujący sposób.brak mi naturalnej ciekawości czesto bo lapie dola pod tytułem czy to ma w ogole znaczenie ta rozmowa. Z tego co tu pisze to wydaje mi sie ze ja zyje w swojej głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi się wydaje, że muszę poczuć luz, swobodę przy rozmówcy/czyni, wtedy cos wyjdzie. Przy mnie jakoś ludzie mają dużo do gadania, widocznie taki niesmiałek nie wprawia ich w krępację, niektórzy potrafią być nawet wścibscy i bezczelni w swojej ciekawości. Tak, teo musi być tak, że kiedy nie przejmujemy się co ktoś - nic nas to nie obchodzi, jesteśmy w stanie gadać. Ale, mam chyba w sobie wbudowany jakiś analizator mowy, myśli , zdarzeń który blokuje to wszystko. Tylko czasami odżywam. Oczywiście najszybciej w internecie, co jest bezsensem ogólnie. W realnym życiu to jest dopiero przechlapane takim być. Ludzie będą uważać za powietrze kogoś takiego co nic nie powie. To jest normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×