Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Awantura z mężem, wkurzyłam się na niego i denerwuje mnie

Polecane posty

Gość gość

wczoraj pobiłam się z mężem...a było tak: ma problemy w pracy, ludzi zwalniają masowo i chodzi wciąż poddenerwowany. postanowiliśmy, że zamiast martwić się i gdybać, wyjdziemy na miasto. i tak piwko, piwko, jakiś drink, zabawa przednia, śmichy-chichy. I po drodze do domu wywiązała się dyskusja na temat życia za granicą, w złości powiedział, że moja mama zarabiałaby wiecej na zmywaku w Anglii niż tu po czterech fakultetach, ja się wściekłam i stwierdziłam, że nie idę z nim do domu, więc złapał mnie za ramię mocniej i zaczął ciągnąć w stronę domu, bo noc, bo zimo, a ja się chyba położyłam na ziemi, nie pamietam juz bo duzo wypilam i on mnie pociągnął. W domu gehenna, coś mnie opętało, pozabierałam wszystkie koce, pootwierałam okna, żeby go wkurzyć, uszczypałam go i wywiązała się szarpanina w efekcie czego mam pełno fioletowych siniaków na rękach (mam skórę naczynkową, więc nie musiał użyć niewiadomo jakiej siły, zreszta nie wiem dlaczego). oczywiście były też słowa nienawiści, wyzywanie jego rodziców (przeze mnie) i mnie (przez niego). Dał upust wszystkim swoim złym emocjom... Jesteśmy po ślubie 5 lat i nigdy nic takiego się nie zdarzyło. Nigdy mnie nie dotknął, mimo że ja jestem dość niestabilna...i często mówię rzeczy, których gorzko żałuję, to on był opanowany, racjonalny... Żeby nie było - nie jesteśmy żadnymi pijakami, wyjście w tygodniu to był wyjątek, żeby nie siedzieć w domu i nie martwić się. Do tej pory po imprezie woleliśmy raczej eksperymentować w łóżku niż "na ringu"... Jestem teraz rozbita...oczywiście w nocy już przeprosiliśmy się, on chyba się nawet popłakał, ale ja nie wiem, co mam o tym myśleć... Nie bił mnie co prawda pięściami, nie uderzył mnie w twarz, ale przemoc to chyba jednak przemoc. Czy waszym zdaniem jest szansa, żeby to się nie powtórzyło? Czy mozna odbudować taką relację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćktos123123
Jesteś chora psychicznie, lepiej nie pij więcej alkoholu. Szkoda mi twojego meza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To juz kiedys było. Zmień płyte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty byłaś agresywna, on był agresywny, jest 1:1.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zrób obdukcję, może się kiedyś przydać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie była przemoc. przemoc jest wtedy, kiedy jest nierównowaga sił - jedna osoba zdecydowanie dominuje nad drugą, jest relacja ofiara - kat. wy oboje zachowaliście się agresywnie. równie dobrze on może teraz się zastanawiać, kiedy znów go pobijesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co powiecie na to. Uprzedzam, że to nie prowokacja tylko pewien okropny dzień z mojego życia zaszły kilka miesięcy temu. Otóż składamy sie z mężem oboje na życie ale ja robie na wspólne konto przelew a mąż mi daje gotówkę. Tego dnia prosiłam męża żeby mi dał gotówke na ten miesiąc bo potrzebuje pilnie zapłacić rachunki (było już po terminie) a zanim ja zrobie przelew to sie opóźni. Pare razy go prosiłam o to, ale mnie olał, bo mu sie nie chciało zajmować tym tematem. Póżnym południem odbieraliśmy dziecko z przedszkola i chciałam, żeby w domu mi dał te pieniądze a ja żeby szybko skoczyła na poczte zapłacić, ale pod blokiem kolega naszego dziecka zaczął prosić, czy ten może sie z nim pobawić. No więc uzgodniliśmy, że ja ide na góre a mąż zostaje z dzieckiem pod blokiem. W mieszkaniu uświadomiłam sobie, że nie dał mi kasy na te rachunki, a już i tak byłam zła, że wcześniej mnie zlekceważył, zaczęłam więc z okna wołać, czy mógłby za krótką chwile wyjść na góre. On na mnie tylko spojrzał spod byka i zlekceważył, nie przyszedł. Zeszłam więc na dół obrażona a niego mówiąc, że idę na poczte (miałam zamiar iść do bankomatu z zamiarem sprawdzenia czy jest tam jeszcze jakaś końcówka kasy na te rachunki). Mąż zobaczył, że wychodzę z klatki jakaś taka obrażona, więc zaczął na środku placu, w obecności sąsiadów wyciągać banknoty, przeliczać i mi je dawać. Odebrałam to jako celową zagrywkę i coś co mnie miało upokorzyć, że jestem nierób i że mąż mi musi dawać kase na życie więc wykręciłam sie na pięcie nie nie wzięłam tych pieniędzy. Poszłam do bankomatu, a tam karteczka że bankomat nieczynny. Wróciłam więc do domu jeszcze bardziej wściekła. Kiedy mąż wrócił do domu z dzieckiem to poszedł do siebie do pokoju i olał mnie po całości podczas gdy ja już wtedy uważałam, że powinien sie gęsto tłumaczyć i mnie przeprosić za lekceważenie mnie i ośmieszenie mnie przed sąsiadami. Nie było jednak o tym mowy. On jeszcze był na mnie obrażony. Wpadłam do jego pokoju i zaczęłam sie wydzierać na niego. On wtedy wstał i zaczeliśmy sie szarpać. Ja zygałam do niego i fikałam. On popchął mnie na skrzynke ze szklanymi butelkami i zaczął wyzywać mnie od szmat i że mam wypierdalać z domu czy coś takiego. Uderzenie o tą skrzynkę było silniejsze niż myślałam i po tym incydencie miałam przez ileś dni noge najpierw czarną na dużej powierzchni skóry, a potem siwą i żółtą. Mąż twierdził, że nie myślał o tym, że stoi tam skrzynka, nie interesował go jednak stan mojej nogi natomiast zaczął sie żalić, że ma jakieś tam dolegliwości od tego, że ja go szarpałam (śmiechu warte, jest dwa razy większy ode mnie) ale najgorsze jest to, że jednak sąsiadka która mieszka nad nami która zawsze była uprzejma i mi mówiła dzień dobry, przestała się do mnie odzywać, nie odpowiada na moje dzień dobry tylko patrzy z taką straszną miną albo w ogóle odwraca głowę. A tak lubiłam tu mieszkać m. in. przez wzgląd na dobre kontakty z sąsiadami. Bardzo mnie to dotknęło i jest mi bardzo przykro. Teraz ilekroć sie na nią natknę i ona mnie tak traktuje to mam zepsuty poranek. Dochodzi już nawet do tego, że sie rozglądam czy nie pojechała już do pracy, żeby jej tylko nie spotkać i żeby nie mieć zepsutego poranka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
macie coś z deklem borderki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szkoda czasu na te wypociny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój facet (nie mąż) też mnie ostatnio wkurzył. Poszedł chlać z kolegami, wrócił jak zwykle później niż obiecał. Po jego przyjściu nie wytrzymałam i wpadłam w furię, zaczęłam go lać po mordzie, on się osłaniał, to po łbie go lałam. Zaczęła się awantura. On mi nic nie zrobił ale zaczął mi grozić że jakby on mnie uderzył to by dopiero było. I zakonczyliśmy związek, ale jeszcze mieszkamy razem bo oboje nie mamy gdzie iść. Wynajmujemy mieszkanie. U mnie w domu rodzinnym są pewne problemy ale jak tylko sytuacja się ustabilizuje to wracam do rodziców mieszkać, a potem może kawalerkę wezmę na kredyt. Teraz żyjemy jak obcy lokatorzy, w dwóch pokojach. Ale powiem wam szczerze że ulżyło mi jak mu dalam po mordzie. Czuje taką satysfakcję. Na drugi dzień aż dłoń miałam siną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w domu rodzinnym rodzice się nie bili, ale ojciec nigdy nie pil alko ani nie chodził po kolegach. A moja matka też by tego nie akceptowała. Natomiast ja byłam bita w dzieciństwie przez rodziców, często bez powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@11:03 Pewnie taki model rozwiązywania konfliktów wyniosłaś z domu rodzinnego gdy pijany ojciec po wypłacie lał matkę albo matka z nerwicą ojca "bo zupa była za słona". Idź do psychiatry, gdyż zamiast mieć kaca moralnego czujesz satysfakcje czy wręcz ulgę. Typowe dla przemocowca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ZDECHNIJ SUKO POWINIEN CIE NOŻEM ZADŻGAĆ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:30 no właśnie nie. Mój ojciec w ogóle nie pije alkoholu i nigdy nie pil. Mimo że sam jest DDA, bo jego ojciec był alkoholikiem. Natomiast ja byłam w dzieciństwie przez rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×