Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dorosłe dzieci jedynakow relacje z rodzicami jak u was

Polecane posty

Gość gość

Cześć Dziewczyny, Mam 28 lat i właśnie spodziewam się pierwszego dziecka. Jestem oczywiście jak wynika z tytułu jedynaczka. Dla swoicj rodziców jestem oczkiem w głowie, jak przyjeżdżamy do nich z mężem na weekend a oczywiście musimy robić to dosyć często co 2 tyg średnio to jest wielkie wydarzenie. Moi rodzice mnie wielbia przytulaja. To miłe ale... odkąd pamiętam mi to przeszkadzało. Ta duma ogromna w oczach, nadopiekunczosc, nie potrafiłam nigdy tak szczerze z nimi pogadać bo nie chciałam ich nigdy martwic sobą zawsze zależało mi być ta idealna córka bezproblemowa. Ubolewam nad tym ze te relacje nie są takie mega otwarte że rozmowy telefoniczne oczywiście codzienne bo inaczej obraza są o d***e maryni bo O czym tu gadać. Nic nowego się nie dzieje o ciąży jeszcze nie wiedzą bo to świeza sprawa. Mówiąc szczerze nie lubię tej opoekunczosci troski nie chce dostarczać komuś zmartwień chociaż lubię wspólne chwilę to jednak ciągle czuje się traktowana jak dziecko- ton rozmowy, tematy. Nigdy nie gadałam z mamą o seksie, niepłodności, moich problemach. Z drugiej strony jak tylko nie dzwonie czy nie przejdziemy to zaraz gadanie obraza ze my wielcy z Wawy nie pamietamy juz o rodzicach i jestesmy samoluby a 3 ostatnie tyg sie widzielismy i chcemy posiedziec w domu. Potrzebowałam się wygadać. A jakie są wasze relacje z rodzicami drogie jedynaczki ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cuesz sie z tego ze masz rodzicow. bo ja zostalam sama w wieku 17 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo ich doceniam ale z drugiej strony mam wyrzuty sumienia że te kontakty są takie powierzchowne że oni mało O nas wiedza tylko takie ogólne sprawy praca dom praca itp wiem że wiele zależy też ode mnie ale po prostu nie czuje się traktowana poważnie jak osoba dorosła tylko jak wieczna dzidzia oni czasami pakują mi się do łóżka i Przytulaja wielbia itp a ja się czuje wtedy zażenowana bo jestem już dorosła i chciałabym być tak traktowana więc jak mam gadać o problemach z zajęciem jak nigdy nie gadałam o seksie a w ich oczach jestem dzieckiem:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Biedna,stuknieta jedynaczko,uwazaj,bo jak wpakuje sie tobie tatus do lozka,to ciebie wydupcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie jestem jedynaczką, mam dwoje starszego rodzeństwa, ale jestem najmłodsza i kontakt z rodzicami miałam najlepszy, najdłużej byłam w domu, relacje świetne. Niestety, moi rodzice już nie żyją, odeszli młodo, za wcześnie :-( ciężko mi strasznie, bo to z nimi, z mamą ostatnio miałam najlepsze relacje w życiu, mama wiedziała o mnie dosłownie wszystko, znała moje sekrety i słabości, była mi najbliższa na świecie. Tatuś też, ale zmarł wcześniej i wtedy to mama podwójnie mnie wspierała. I nie było przytulania, glaskania po głowie, ale właśnie takie bliskie, szczere relacje, jakich nigdy z nikim nie miałam. Teraz jestem blisko z córką, może uda mi się być dla niej takim przyjacielem, jakim dla mnie była mama. Córka ma 16 lat, ma wielu znajomych, ale codziennie rozmawiamy do późnej nocy i czuję, że dobrze nam razem, więc jest nadzieja. Ta relacja córka-matka w moim odczuciu jest nie do odtworzenia w innym układzie. Mam męża, kocham go, ale to zupełnie inna sprawa. Ja kiedy byłam w zagrożonej ciąży dzwoniłam do mamy codziennie i mówiłam, płakałam, mówiłam a mama tylko słuchała, czułam, że mnie rozumie, chociaż może dwa zdania powiedziała i to raczej parafrazując. Nie dawała rad, nie narzucala zdania, zawsze słuchała. Jak z mężem miałam kryzys i poszłam się wygadać rodzicom oni słuchali, zrobili kawę, słuchali, kiwali głowami a później tatuś powiedział "chodź, odwiozę Cię do domu, chyba powinnaś pogadać z mężem" :-) mądrzy byli, tacy normalni. Czasami trudno jest określić te relacje, ale u mnie nigdy nie było przerwy w komunikacji, telefon był codZiennie, tyle było do powiedzenia, że nie było czasu, spotkania raz na kilka dni i też zawsze za krótko... i nie gadalismy o d***e maryny, zawsze bylo co powiedzieć ważnego, o uczuciach, odczuciach, myślach, samopoczuciu, emocjach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do pani z 21.31 ile mialas lat gdy zmarli rodzicie a rodzice ile mieli/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tatuś zmarł jak miałam 30 lat, nie dożyl 60, mama zmarła sześć lat później w wieku 61 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja za to byłam i jestem traktowana z przegięciem w drugą stronę. Najgorszy jest ojciec - wiecznie sfochowany, ch*j wie o co i dlaczego, nastroje mu sie zmieniaja co chwile. Jest okropny i w głębi duszy go nie lubię, chociaż kocham. Nie wiadomo na jaki humor sie trafi, raz jest miły, a za 5 minut wredny i opryskliwy. Zawsze taki był, wiele razy zawiódł moje zaufanie, jest taki...popieprzony. Nigdy mnie nie wspierał, zawsze krytyczny, zawsze we wszystkim zwalał winę na mnie jak mi coś nie szło, jak się na coś skarżyłam. A pomimo tego, od zawsze, przez całe swoje życie staram mu się przypodobać, zasłużyć na uwagę i dobre słowo. Zawsze dostaję strzał, jest mi przykro i serce jeszcze bardziej mi pęka. W sumie to bym wolała mieć sytuację taka jak Ty, autorko. Jestem serio całe życie taka samotna (wewnętrznie), nieszczęśliwa, niekochana i nieakceptowana. Chociaż już stara baba ze mnie, mam swoje życie i swoją rodzinę. To absurd, ale relacje z rodzicami naprawdę są kluczowe dla psychiki dzieci (nawet dorosłych).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cd z 22:10 - nie przyszedł na mój ślub, bo strzelił focha na matkę (czyli swoja żone), że mu nowej koszuli nie kupiła. Czujecie to ? Teraz kupiliśmy z mężem dom pod miastem, to wiecznie go krytykuje. Tzn. i ten dom i sam pomysł kupienia go. Czuje siė okropnie, coraz mniej mnie to cieszy, a to serio spełnienie moich marzeń :( Nie umiem sie odciać od tego toksyka, nie wiem co to - chyba syndrom sztokholmski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To okropne, większość ludzi w ogóle nie powinna sie rozmnażać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko Ty tak powaznie???? Masz super rodzicow. A to,ze z mama nie moglas o seksie rozmawiac az zal komentowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj, mam siostrę, ale u mnie jest podobnie. Rodzice też nas wielbią i też chcą się często widywać. Mama dzwoni parę razy dziennie do mnie i do siostry. Ja mam dzieci, a oni są bardzo pomocni, więc nie przeszkadza mi to, bo a to zakupy zrobi, a to odbierze z przedszkola i wpada co najmniej raz dziennie, ale zawsze się zmywa przed przyjściem męża, bo nie chce przeszkadzać. Także tu nie chodzi o jedynactwo, a o charakter rodziców. Moja siostra mieszka dalej, więc musi regularnie przyjeżdżać, bo jak to tak, ja mam luz, bo to oni przyjeżdżają (5km dalej mieszkają). Jedyna różnica to taka, że siostra może rzadziej przyjeżdżać, bo ja jestem na miejscu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem jedynaczką i gdy urodziłam się rodzice byli już przed 40 tką. Mama nie żyje, zmarła na raka a tata jest już po 70 tce. Jak umrze to zostanie mi mąż i dzieci. I swięta u teściowej, która mnie nie znosi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×