Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie ma Cię, nie ma mnie!

Polecane posty

Gość gość

Nie ma Cię, nie ma mnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale czy to dobrze czy źle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jaka to melodia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kogo nie ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie i jej nie ma. Nas nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ja za nim tak bardzo tesknie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też tęsknię. Za Nim i to bardzo. Za Jego sylwetką, głosem, tonem, aparycją, dłońmi, Za Nim całym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Długo tęsknisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem zawsze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:49 smutna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mała powiedz mi, dlaczego tak naprawdę wtedy odeszłaś? - zapytałem w końcu. - Kiedy? - popatrzyła na mnie chmurnymi oczami. No tak. Tyle razy odchodziła, że już właściwie mogliśmy się w tym wszystkim pogubić. Pozostawała wierna swojej dewizie: „nie po to się odchodzi, żeby wracać”, jedynie do czasu, kiedy nie zaczynała być znowu łatwopalna. - Pierwszy raz. - odpowiedziałem spokojnie. - Pytam o to czemu odeszłaś pierwszy raz. - Nie miałam wyjścia. - Nie no, wyjście miałaś skoro odeszłaś. Zaśmiała się. - Tak serio? - zamyśliła się i posmutniała nagle. - Serio. - Bałam się. Kiedy nie wiesz kim jest przeciwnik i do czego jest zdolny, a dostajesz wyraźne informacje, że masz zejść mu z drogi, to tak po prostu robisz. Nie masz wyboru. Nie chcę z nikim rywalizować, z nikim walczyć ani toczyć żadnych wojen. Znasz mnie. Przynajmniej na tyle, żeby to wiedzieć. Nie lubię wchodzić komuś w drogę więc usunęłam się z tej przestrzeni. - To była twoja przestrzeń. Poza tym mogłaś zapytać mnie o to wszystko, a nie tak po prostu... - Pytałam. - Mnie? - Nie. Siebie. - Siebie pytałaś o co? - Czy ci zależy. - Siebie pytałaś, czy mi zależy? I dla ciebie to brzmi logicznie? - absurdy jej kobiecego myślenia wciąż mnie zaskakiwały. - A dla ciebie? - zapytała dyplomatycznie. Tak szczerze, to nie było w tym żadnej logiki, ale nie chciałem się z nią wdawać w żadną polemikę, w tej materii byłem raczej bez szans. Sama siebie zapytała, sama sobie odpowiedziała, po czym podjęła decyzję. Zupełny obłęd. Tak. Ten tok myślenia mogła obrać tylko ona. - I jaką odpowiedź znalazłaś? - zapytałem spokojnym głosem. - Że nie zależy. A przynajmniej niewystarczająco. - Niewystarczająco do czego? - próbowałem namówić ją do powiedzenia czegoś więcej. - Do tego żebym czuła się wystarczająca. - znów odezwał się w niej mistrz dyplomacji. - Zawsze jesteś wystarczająca. - Nie. - popatrzyła na mnie jeszcze bardziej smutno niż wcześniej. - Widocznie nie byłam skoro tak skończyła się ta historia. A późniejsze twoje zachowanie tylko to potwierdziło. Co za bzdury – pomyślałem, ale ugryzłem się w język, bo nie chciałem wywoływać między nami kolejnego kataklizmu, który zwykle zaczynał się od słowa. - Ta historia się nie skończyła, dobrze wiesz. Nie powiedziała nic więcej. Opuściła wzrok, a z jej oczu zaczęły płynąć czerwone łzy. Podszedłem do niej, żeby ją przytulić, ale się odsunęła. - Dlaczego ty płaczesz? - Nie płaczę. - próbowała opuszkami palców otrzeć spływające po całym jej ciele łzy w kolorze ognia. - Nie płaczę - powtórzyła - Pozbywam się resztek uczuć do ciebie. Możecie mi wierzyć albo nie, ale w tym momencie myślę, że była faktycznie gotowa wypłakać wszystko to, co w niej istniało. Nie pozostało mi zatem nic więcej jak tylko łapać te łzy. Ją. I właściwie siebie też. - To bardzo dziwne, wiesz. - popatrzyła na mnie. - Umiesz dotrzeć na najdalsze krańce Wszechświata, a nie potrafiłeś dotrzeć na drugi koniec mojego serca. To prawda. Nie potrafiłem. Nie zrozumiałem kim jest. I nie odgadłem zagadki na czas. Jej serce wciąż pozostawało dla mnie tajemnicą. Wciąż była dla mnie pasją, niepokojem i chaosem. - Aleksandra Steć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja siebie pytam, dlaczego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.15 Ladne , nieraz brakuje tak niewiele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piękny fragment...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dotyk Twoich słów;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość który wkleił to z italy disco skąd jesteś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko dwa lata tutaj bylem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×