Czy da się jakoś samemu załagodzić zaburzenia mowy?

Bo na całkowite wyleczenie nie liczę. Jąkam się, mówię za szybko, a jak się bardziej stresuję, to potrafię mówić w ogóle bez ładu i składu i popełniać masę błędów gramatycznych, mimo że na piśmie większych problemów z wypowiadaniem się nie mam. Z tym mówieniem za szybko największy problem mam np. kiedy mam coś przeczytać przy całej klasie. Jeśli zacznę od razu i nie wezmę wcześniej ze 30 oddechów, to czytam tak, że nic nie można zrozumieć i nie mam nad tym kontroli.

Da sie wycwiczyc pod kierunkiem psychologa, ewentualnie logopedy. Zglos sie do szkolnego psychologa.

Palenie fajek powinno trochę pomóc

Do szkolnego psychologa nie pójdę, bo nie chcę, żeby zaraz cała szkoła wiedziała XD A chodziłam kiedyś przez 2-3 miesiące na terapię, bo leczyłam się z depresji, wcześniej zaliczyłam oddział psychiatryczny, gdzie też miałam rozmowy z psychologiem, ale w ogóle nie brali tam pod uwagę tych problemów z mową. Wspominałam tam ze 2 razy o tym, ale bez reakcji. A ogólnie przy rozmowach z tymi "specjalistami" w większości mówiłam dosyć płynnie, nie wiem, z jakiego względu, bo zazwyczaj nawet przy osobach, wśród których czuję się dobrze, prędzej czy później się zatnę i muszę często powtarzać coś kilka razy, jak ktoś nie zrozumie.

Dosyć zraziłam się do psychologów/psychiatrów i nie chcę nigdzie iść. Nie mówię, że każdy jest zły, ale zazwyczaj czułam się po tych spotkaniach jeszcze gorzej. W dodatku nie chcę wyciągać od rodziców kasy na logopedę. Zresztą, pewnie zbagatelizują problem, tak jak to robili wcześniej i nie przejmowali się tym nawet wtedy, kiedy nauczycielka mówiła im, żeby gdzieś ze mną pojechali.