Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Małżeństwo żyjące obok siebie.

Polecane posty

Gość gość

Dziewczyny mam dość duży problem. Mam męża od 6 lat, jesteśmy razem 10 lat. Mamy roczną córkę. Początek macierzyństwa nie był najlepszy. Uległam modzie na karmienie piersią, mimo że nie miałam na tyle pokarmu. Mała płakała, w nocy budziła się średnio co pół godziny. Po 3 tygodniach zaczęłam dokarmiać. Tydzień później malutka odrzuciła mnie. Całą frustrację i złość wyładowywałam na mężu. Mimo że pomagał jak mógł. Dzisiaj żyjemy obok siebie. Mąż wychodzi do pracy o 7, wraca o 19. Ja 2 miesiące temu wróciłam do pracy. Seks ? Jest. Ale bez uczuć taki dla wyładowania potrzeb. Nie jest między nami tak gorąco jak kiedyś. Nie wiem co robić? To koniec ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
POROZMAWIAĆ głupia trąbo. Tak, koniec, bo przeprosić nie potrafisz z bycie jędzą. Usiądź, pogadać, wytłumacz czemu byłaś wredna, przeproś i przytul

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślisz, że nie było rozmów ? Były. Ale kilka rozmów nie załatwi zmarnowanego roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiaj chcialam postarać się dla niego. Wrócił do domu o 19.30. Mała już spała. Mieliśmy mieć czas dla siebie. Zrobiłam obiad a mój mąż odparł,,Nie musiałaś, jadłem na mieście". Zrobiło mi się przykro, bo staram się ratować małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Glupio wyszlo za to macie obiad na jutro. Narodziny dziecka to olbrzymia zmiana w zwiazku, ktora w wiekszosci malzenstw prowadzi do trzesienia ziemi. Dajcie sobie czas, odprezcie sie, nadeszla jesien, chodzcie razem plywac, na masaze, do sauny. Musicie koniecznie spedzac czas razem, robic cos dla zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiedzieliśmy, że po narodzinach dziecka jest inaczej, ale nie spodziewaliśmy się takich zmian i tak wymagającego dziecka. Oczywiście jest w tym wszystkim dużo mojej winny, gdybym od samego początku słuchała swojego dziecko wiedziałabym, że Malutka jest głodna. Ale ja uważałam, że robię dobrze karmić piersią. Do tego ciągłe kolki. To wszystko przerosło mnie. Jak skończyły się kolki chwilę później zaczęły się ząbki i tak ciągle coś. Teraz jest cudownie, mimo że mamy chodzące dziecko, przesypia całe noce i jest bardzo spokojna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dajcie maleństwo na weekend do dziadków a wy weekend romantiko tylko we dwoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bedzie dobrze. Prawie kazdy zwiazek przezywa kryzys po narodzinach dziecka. U nas to sie stalo jak sie drugie urodzilo. Ja myslalam, ze wszystko jest ok i to moj maz wypalil z rozmowa, ze juz nic do mnie nie czuje, ze kocha mnie jako matke swoich dzieci. Teraz staramy sie wszystko naprawic. Nie wiem boje sie On mowi, ze kocha ale ja juz nie wierze. Naprawde ja myslalam, ze wszystko jest wpozadku i jakos dajemy sobie rade ze wszystkim. Zaczelam odpuszczac zajelam sie soba i odziwo taka ja mu sie chyba bardziej podoba niz ta robiaca tylko obiady i utrzymujaca porzadek w domu. Zycze sobie i Tobie powodzenia bo malzenstwo jest czasami trudne i nie ma co sie poddawac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moda na karmienie piersią? Za mało pokarmu? Dziecko odrzucił pierś? Nie siej propagandy. Aż muszę zrobić offtopa. Masz poczucie winy z powodu nieudanego KP i poniekąd słusznie. Moda to może być na golfy w paski, a karmienie piersią to naturalny etap macierzyństwa. Jeśli chce się efektownie karmić piersią, to trzeba się niestety poświęcić i przez kilka dni, tygodni (u mnie półtora miesiąca przy obu dzieciach) poddać rytmowi KP jaki narzuca dziecko. Jeśli dziecko chce to karmić i co pół godziny (najpierw wykluczając błędy w technice ssania i przystawiania). Jeśli komuś się nie chce być przez kilka dni lub tygodni chłodząca dojarką to zostaje mm. W czasie tego trudnego początku dziecko zaprogramowuje piersi na swoje obecne i przyszłe potrzeby. Pierś nie wie ile mleka dziecko potrzebuje i będzie potrzebować, wiec to dziecko ssąc (czasem bez umiaru) musi rozkrecić laktację, samo się to nie zrobi. I dziecko nie odrzuca piersi tylko idzie na łatwiznę (którą mu zaoferowałaś) i woli wymusić butle skoro ulegasz płaczowi i koniec końców mu ją dajesz. Ja jestem płaska, nie wiem jak tym dzieciom się udało z tego najeść, nie raz ssały "pustego" cycka i tylko dzięki temu z czasem gruczoły zwiększały produkcję, bo taki sygnał wysyłalo im dziecko ("mało, mało, mało!“). A najgorsze w tym wszystkim jest to, że jeśli ktoś naprawdę chcę karmić piersią, to sam musi szukać pomocy po omacku, bo wsparcie laktacyjne w Polsce jest zerowe. A co do męża to trudno zgadywać. Kiedy wróciłam do pracy po pierwszym macierzyńskim też się od siebie oddalilismy, ja zalatana, w stresie, przeżywająca pracę. Na macierzyńskim czekałam na męża uśmiechnięta, wypoczęta, steskniona. Gdy wróciłam do pracy zaczęłam być trochę zołzowata i oczekiwałem nowego podziału obowiązków. Ciężko mu było się przestawić, ale z czasem zaczęło grać. Teraz znów jestem na macierzyńskim, znów jest fajnie, mąż zadowolony. Gdy wrócę do pracy znów będzie więcej spin między nami, ehh, takie życie. Nie wiem jak wy, ale my tworzymy udaną rodzinę, więc wiem że przetrwamy również te chłodniejsze etapy. Powodzenia i spójrz na niego czasem inaczej,nie tylko przez pryzmat waszego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie masz racji. Nie poddałam się po 2 dniach tylko po 3 tygodniach kiedy mała bardzo spadła z wagi. Właśnie podczas Tego jednego miesiąca wszystko zaczęło walić się w naszym małżeństwie. My nawet nie kłócimy się. Żyjemy obok siebie. Nie wiem co musiałabym zrobić, żeby zmienić sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Romantyczny weekend... co Ty to nie u nas. Ja nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz mąż pocałował mnie. Przestał to robić nawet podczas seksu. Mi życie kury domowej nie odpowiada. Przez pierwsze 3 miesiące mąż nawet nie miał co liczyć na obiad w domu. Kolki zmieniły priorytety. Byłam sfrustrowana, niezadowolona. Wiem, że drugiego dziecka nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 23:23 daruj sobie swoje mądrości o KP. Jeśli dziecko było głodne to lepiej, ze dała mm niż miała czekać aż dziecko wygłodzi/odwodni się. Mądralo twoje rady jakoś nie zadzialaly na mnie, samo przystawianie piersi nie zadziałało, próbowaliśmy z doradca laktacyjna, rozkręcaliśmy piersi z dzieckiem i z laktatorem. Po jakimś czasie okazało się, ze jakikolwiek stres, brak drzemki w dzień, przesunięcie śniadania sprawiało, ze w piersiach pokarmu było o polowe mniej. Dziecko było prawidłowo przystawiane, nie uzywalismy smoczka, a i tak nie udało się rozkręcić laktacji. Pamiętaj mądralo, ze zagłodzenie dziecka jest dużo bardziej niebezpieczne niż mm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykro mi gość
KP - ciężki temat. Mały był wcześniakiem. Ssał ale szybko usypiał przy piersi. Musiałam ściągać pokarm i go karmić. Nic nie robiłam tylko parzyłam gary, ściągałam pokarm, karmiłam, parzyłam gary i szykowałam się znów do ściągania. Bo zanim wmusiłam porcję to już trzeba było robić następną. Byłam twarda i zawzięta. Po prostu pasłam dziecko, aby przybierało, żeby jak najwięcej mu dostarczyć, żeby wszystko było ok. Sama jak zombie, tak, to był horror. Ale tutaj kwestia małżeństwa. Autorko, 7l po ślubie, 10 wspólnie, dwoje dzieci i ... wielka przepaść. Tak żyjemy obok siebie. Wyprowadziłabym się ale nie mam za co. To byłby mój 3 dom po ślubie. W dwa poprzednie wpakowałam tyle pieniędzy swoich a potem wszystkie wspólne, że zwyczajnie mnie nie stać iść gdzieś z 2 dzieci. Żyjemy obok siebie. Nie wiem czy jeszcze go kocham, on mnie - chyba nie bo przecież by mnie tak nie wyzywał w awanturach których coraz więcej. Seks - taki jak i u Ciebie, dla rozładowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmarnowaliście rok, więc rzeczywiście jedna rozmowa niewiele zmieni. Ale od rozmowy zacznijcie, szczerej i długiej. Najlepiej umówcie się na konkretny wieczór i przygotujcie sobie wcześniej listę argumentów. Twój mąż pewnie też wiele rzeczy ma do powiedzenia. Musicie razem zastanowić się, jak naprawić sytuację i dążyć do tego. Małymi kroczkami, nie spodziewaj się, że to będzie tak jak pstryknięcie palcami. Dodatkowo - dbaj o siebie oraz pokazuj mężowi gestami, że ci zależy. Bądź czuła i delikatna. Dużo dają gesty takie jak przytulenie się, pocałunek. Niby nic, a umacnia więzi. Musicie się postarać, rodzina to nie bajka, tylko ciężka praca. Twój mąż jest zaangażowany i nadal ze sobą sypiacie, więc nie jest tak źle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie mąż nie wyzywa podczas awantur, bo ich nie mamy. Wiecie co to oznacza ? Brak zaangażowania, miłości. Jest obok mnie, nie przy mnie. Nie pamiętam kiedy ostatni raz przytulił mnie czy pocałował. Sypiać ze sobą a kochać się to dwie zupełnie inne rzeczy. Brak uczucia, wszystko mechanicznie dla Tzw,,spuszczenia z krzyża".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już włączyły się do dyskusji wiesniary które nie potrafią skumać że presja kp zniszczyła komuś niemalże macierzyństwo i małżeństwo. Tak na kp jest moda i choć się zesrasz panno z wpisów poniżej to tego nie zmienisz. Autorka opisuje własne odczucia i ma do tego prawo!!!Tak jak miliony kobiet MZ prawo stwierdzić że kp to propaganda w naszych czasach , przymus, presja zwłaszcza takich prostaczek jak ta która ciągle o tym gledzi i atakuje autorkę próbując wmawiać jej że przez to że krótko kp jest zła matka i najlepiej jakby się teraz pod pociąg rzuciła. Bo to matka z serii zboczeńców kp pewnie z roczne dziecko, ba może i dwulatka ... Więc atakuje, Szczuje.A że ma 1dziecko do tego pewnie małe nie mieści się jej w małym móżdżku że to kp to namiastka maleńka jak ziarenko piasku w obliczu całego życia dziecka i naszego macierzyństwa. Sama pewnie była karmiona krowim mlekiem dlatego tak bredzi:) Co do autorki, probuj, próbuj, najlepsza opcja to uprzedzenie o db jedzeniu i seksie, kup sobie ekstra bieliznę, zrób coś dobrego. Zamów bilety do teatru.Spedzcie rodzinnie czas chociaż y w zoo. Jeżeli mąż cię kocha to zalapie brzydko rzecz ujmując, jeżeli nie niestety nic nie pomoże. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta buraczara od kp to ta z 23 bodajże 22.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiaj jadąc do pracy stwierdziłam, że skoczę po fajną bieliznę. Ale myślałam o sobie. Mam dzisiaj paskudny humor. Brak mi sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykro mi gość
My mamy jeszcze w zestawie teściową :( Kurczowo trzyma syna za pępowinę, żeby nie uciekł. I znów kwestia seksu/romantyzmu. Teściowa ma pokój (otwarty) przy kuchni, prysznicu, blisko łazienki. Mężowi się nieraz marzyło fiku miku gdzieś tam poza sypialnią. Ale inne miejsca są w "zasięgu" teściowej. Ja nie będę latać z gołą d.. przy niej czy seksić się za ścianą k-g np w prysznicu (gdzie ona wie, że poszliśmy tam we dwójkę) Romantyzm: ona się dziećmi nie zajmuje w ogóle - moja mama pomoże. Ale nawet gdybym te dzieci położyła spać i chciała zrobić kolację przy świecach. To ona wielka kucharka, co robię w kuchni to stoi mi za plecami: a co robisz, a dlaczego tak, a zrób sobie tak - no k.. dziewczyny, odechciewa się czegokolwiek. I tak nasze małżeństwo się posypało. Jemu się nie chce, mi się nie chce ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mieszkamy sami. Ale dziecko mamy w pokoju obok sypialni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas maly kryzys trwa. Mamy 2 dzieci, prawie nastolatke buntujaca sie i 18 mies syna. Maz ma zly czas w pracy co odreagowyje w domu. Jest tez duzo mojej w tym winy. Jestem jeszcze na wychowawczym i faktycznie spinam sie z tym sprzataniem, obiadkami itd. Czepiam o balagan, bo przeciez sprzatalam hehe. Zaczelam juz drobne zmiany, zaczelam bardziej wspierac meza, namowilam do rozmow. Ostatnio, gdy syn spal, wyslalam mezowi fotki swoje- szpilki+ sukienka. Byl zachwycony. Przyznal, ze dawno juz mnie takiej nie widzial. Bo w sumie niby kiedy- na spacerze, na zakupach z dzieckiem? Nie jestem ani gruba ani zaniedbana, ale raczej ubieramsie na luzie przy dziecku. Ostatnio znalazlamswoja seksowna przeswitujaca koszulke nocna sprzed ciazy. Maz rak nie mogl oderwac, zaraz naszly go checi na masaze i te sprawy. Dziewczyny, rutyna i chowanie glowy w piasek czynia spustoszenie. A moj maz tez czul sie tylko jak maszynka do zarabiania kasy, bo wszystko kosztuje, dzieci maja potrzeby. Chcial zobaczyc we mnie KOBIETE. Powoli chyba wyjdziemy z kryzysu. Jedno jeszcze chcialabym dodac- faceci z reguly nie rozumieja hormonow ciazowych, nastrojow, gdy to wszystko schodzi z kobiety po porodzie. Wielu tez mysli, ze kobieta " siedzi w domu"wiec czym ma byc zmeczona? Mojemu wiele razy musialam tlumaczyc. Tylko najpuerw niestety byl zgrzyt i zlisc, a potem ta rozmowa. Takie mamy charakterki. Drogie Panie przypomnijcie sobie Wasze poczatki z mezami, fajne wspolne chwile, to za co sie pokochaluscie. Czy nie warto o to zawalczyc? Naprawic zwiazek? Ja pamietam nawet pierwsza corka nas jeszcze bardziej zblizyla, bylismy mlodzi - 24 i 25 lat jak sie urodzila. Nasza milosc to bylo przeznaczenie, bylismy kiedys najlepszymi przyjaciolmi. Naprawfe szkoda to teraz stracic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kupiłam sobie fajną bieliznę od razu jakoś lepiej mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bielizna moze byc. Tylko sie nie zrazaj, jesli maz sie zdziwi i jednak bedzie sceptyczny. Rok kryzysu to dlugo, naprawa tego potrwa niestety. Jednym gestem w postaci seksi wdzianka nie naprawisz relacji, na pewno nie od razu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie kupiłam tego dla niego. Tylko dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie z kolei jest inny kryzys. Walka o władze. Ja lew, on byk. Dwa władcze charaktery. Zarzucany sobie niewiedzę, błędy, każdy wie lepiej co toba zrobic, jak działać. Czasem mam wrażenie ze bardziej się nienawidzimy niż kochamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może wykorzystaj tą bieliznę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tym karmieniem to sie nie zesraj tam wyzej. Moj syn wczesniak przystawiany co 3 godz do piersi tracil na wadze. Bo pokarmu nie bylo. Ostatecznie po kazdorazowej godzinnej batalii przy piersi i tak musial dostac butelke. Pokarm pojawil mi sie dopiero na 5 dobe! Karmilam wiec i tak mieszanie. Zaglodzic mialam dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Dokładnie miałam zagłodzić dziecko, które i tak straciło na wadze. Nie dałam rady, ale karmieni piersią nie było dla mnie. Ale co do mojego małżeństwa - nie mam zielonego pojęcia co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie mów , ze to moda i presja na kp . Po to kobiety mają piersi , żeby karmić . Na początku były mamki , potem mieszanki dla tych co nie mogą . Tak samo masz nogi do tego żeby chodzić czy zęby po to żeby gryzć . Naturalne funkcje organizmu się nie zmieniły . Z karmieniem też swoje przeszłam i współczuję , mieliśmy kryzys prawie rok a potem kilka miesięcy chyba ze 3 razy . Problemy robią swoje , u nas seks zbliża i wspólne rozmowy o wszystkim . Może zacznij się pytać jak w pracy , może akurat co innego zadziała . My jesteśmy 8 lat razem i on docenia , że mimo zmęczenia robię po pracy obiad czy kanapki do pracy mu na rano . Dbam też o dom i dziecko a on ciężko pracuje żebyśmy mogli sobie pozwolić na więcej i dla nas pierdoły nie mają znaczenia bo mamy tylko siebie i w wielu sytuacjach trudnych wspieramy się . Straciliśmy raz caly majątek praktycznie w ciągu 3 miesięcy , do tego doszły choroby dziecka bo to są prawdziwe problemy a nieraz ludzie mają naprawdę super udane życie a wymyślają głupoty .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jednak czułam presję karmienia piersią. Kiedyś mamy nie miały problemów. Nie było mody na karmienie. Dzisiaj spróbuj nie karmić piersią. 18.53 mężczyźni też mają piersi. Nie karmią, więc nie sprowadzaj Wszystkiego do natury, bo jak widać nie zawsze natura wygrywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×