Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

wspominacie dzien waszego slubu jako idealny i szczesliwy?

Polecane posty

Gość gość
Mój ślub to była czysta formalność.Tylko cywilny.Najpiękniejszy dzień mojego życia to narodziny syna.Męża kocham i uważam go za wspaniałego człowieka, męża, ojca, partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ślub miał miejsce wczesną jesienią 2015. Nie lubię wracać do tego dnia, gdyż skutecznie zepsuła mi go nienawidząca mnie wtedy za "kradzież synka" nieodpępowiona teściowa. Psychiczna baba, która sączyła mi do ucha na weselu kąśliwe słówka. W dodatku młodzież nie chciała się bawić. Nie wiem, może im muzyka nie odpowiadała, a może to krępowanie się przed goscmmi z Warszawy (rodzina męża) jakby to były stwory z kosmosu. Zresztą warszawka też się nie popisała, prawie nie tańczyli. Może oni tam oczekiwali walców wiedeńskich?? Ogólnie słabe towarzystwo, a sporo moich koleżanek nie przyszło bo albo były za granicą w pracy albo nie chciały iść jako singielki. Mało było młodzieży ... W dodatku mąż to sztywny człowiek i nie umie być spontaniczny. Źle to wspominam jednak wyłącznie przez zachowanie teściowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale jak przed weselem obiecały ze pomogą, mama pomagała u nich na weselach i zostawiły mamę na lodzie, ok. dobra to było ich prawo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie ciekawi co zrobila ta pano ktorej maz nie moze wybaczyc po 20 latach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak małopolska, tam jest zwyczaj robienia korony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam tylko, że mimo że jest sztywny to i tak go kocham. Żeby nie było, w dniu ślubu kochałam go na zabój. Teraz też kocham, ale jest trudnym egzemplarzem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sam dzień wspominam dobrze. Wszystko się udało, impreza była przednia. Ale czy to był najszczęśliwszy dzień w moim życiu? Z perspektywy patrząc, to chyba nie, przebija go choćby narodzenie dzieci. Ślub nie jest gwarancją szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ciekawe jak ty byś się zachowywała, gdyby tobie umarła mama... Nie powinnaś nikogo oceniać w takiej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja gośc z 13;36, nie chodzi o to ze on nie może mi wybaczyc tylko ze zle wspominamy ten dzien, i nie rozmawiamy o tym, wiem ze on ma zal -wczesniej przez 3 lata chodziłam z jego kuzynem którego zostawiłam dla meża, ich mamy to siostry , tesciowa nie za bardzo mnie tolerowała i tez na koronie powiedziała zastanówcie sie co robicie , chodziło czy na pewno chcemy sie pobrać, cóż na koronie jak na koronie ktos powie patologia wypiłam i się pokłóciłysmy , ona gdzies pojechała i jej szukalismy, była u swojej koleżanki i powiedziała ze o tę kłótnie nie przyjdzie na ślub, ale tescia miałam ok. i pewnie jej przemówił do rozumu, teraz jej córki mieszkają za granicą, my mieszkamy niedaleko i powiedzmy ze jest ok. chodz wiem ze mnie obgaduje i nie nie lubi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - matka im zmarla durna babo. Sama bym olala taki slub i pomaganie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wracając do mojego wywodu, uważam że trzeba być straszną świnią żeby własnej synowej zepsuć taki ważny dzień. Taka menda z niej, bo sama jest po rozwodzie który sama sprowokowała, ona nawet męża nie kochała, potrzebowała po prostu zapładniacza, straszne, ale są to jej własne, nieco sparafrazowane przeze mnie tutaj słowa. Ogólnie wiele krzywd mi wyrządziła, dziś jesteśmy do niej na dystans, ale co zrobiła tego się już nie odkręci. Do wesela długo się przygotowywaliśmy a ona kilkoma zdaniami potrafiła sprawić żebym miała ochotę stamtąd pójść. Ogólnie nienawidzę jej za to, że tak mnie urządziła. Nie ma przesady w stwierdzeniu że teściowa zepsuła mi ten dzień. A miało być tak pięknie. Dla mnie to był jedyny taki dzień w życiu, a ta szuja...szkoda słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:46 głupia jesteś!!! Mam nie przyjść na czyjś obiad chociaż jeśli nie na całe tańce, bo zmarła matka? Rok przygotowań ma się pójść walić bo matka zmarła? Jesteś idiotką?! Życie toczy się dalej, nie można zmieniać całej imprezy bo ktoś kopnął w kalendarz. Przepraszam za słowa ale mnie to zdenerwowało. Jeszcze się nie spotkalam by ktoś odwoływał ślub lub olał przyjście chociaż na obiad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
korona to chlanie pod drzwiami u młodej i u młodego ze znajomymi drużbą rodziną ...tradycja celebrowana na slasku..nie polecam..na drugi dzień na weselu kac gigant zmeczony człowiek...chore to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ty rzeczywiście jesteś durna. Wyobraź sobie, że niektórzy ludzie baaardzo przezywają śmierć bliskich osób i zwyczajnie nie są w stanie przyjść na obiad i przebywać wśród bawiących się ludzi!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś I czym jest rok, 2 czy 5 przygotowywań wobec ŚMIERCI bliskiej osoby?????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie bylo smiesznie. Nie chcialam wesela, ale moja mama bardzo chciala, tesciowa tez, pozniej maz sie ugial ze moze jednak zrobimy, no wiec uzgodnilismy ze wesele bedzie. Moj glowny argument, to to ze szkoda kasy, bo mielismy juz upatrzony dom do kupienia, uzbierane 20%wkladu. Rodzice jedni i drudzy w ogole nie dopuszczali mysli ze mamy za cos placic i stwierdzili ze oni to zorganizuja. Koniec koncow przyjechalismy na swoje wesele jak aktorzy (mieszkamy za granica i mielismy tylko swoje stroje), a zespol, potrawy, tort, dekoracje- to dla nas byla wielka niespodzianka, bo powiedzielismy mamom ze jak chca, to niech organizuja to same :) Wesele bylo nawet fajne, ani ja ani maz nie jestesmy romantyczni wiec wymagan zadnych nie mielismy. Choc szczerze mowiac wole wesela jako gosc, bo jako mlodzi to wiadomo z kazdym wypada pogadac, pozniej sie pozegnac itp itd. Ale wesele weselem, dla mnie liczy sie bardziej to, ze mam super meza, naprawde fajowych tesciow, moja rodzina tez zgrana i to wg mnie najwazniejsze. Jestesmy juz 9 lat razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mialabym w powazaniu czyjs obiad jakby mi mama zmarla :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja co zmarła mi babcia , mama moja ma obecnie 71 lat, mama była najmłodsza ,mama i jej rodzeństwo wychowywało sie w biedzie na wsi , takie były czasy . Siostry pouciekały do miast mama i bracia zostali na wsi, bracia sie obok pobudowali, mama została z babcia w starym zryjnowanym domu dopiero po ślubie rodzice wybydowali dom i wzieli babcie do siebie. WCZEŚNIEJ córki owszem odwiedzały babcię ale rzadko i krótko , dopiero jak mama wziela ją do siebie zaczęły ją odwiedzać i przesiadywać u mojej mamy.Babcia zdrowie miała dobre , ja jako wnuczka byłam dla niej ukochana bo tamtych prawie nie znała, zbierała pieniądze na moje wesele i mówiła jak umrze wczesniej to na weselu mam pić za jej zdrowie bo to jej życzenie.Jej córek ona za bardzo nie obchodziła, niby obiecały pomóc bo moja mama wtedy zapewniałac ałej tej rodzinie darmowe noclegi dowóz i one powiedziały ze pomoga przy weselu.NIby robiły wojny co im nie przeszkadzało żyć prawie tydzień na nasz koszt , wesele kazały odmówić ale korzystały ze wszytkiego, zresztą nie bede wszystkiego opisywać bo nie o tym temat, ale one moją mamę i babcię miały za nic wstydziły sie ich, one były już dorosłymi pannami jak mama sie urodziła i prawie nie miały ze soba kontaktu, jakos bracia stanęli murem za mamą. . NIE chodziło już nawet o jakieś tańce ale żeby posiedzieć, zresztą do tego dochodziła rodzina męza, jedna z ciotek zwyzywała moją tesciową. Nie jestem dewotą , ale żadna z córek nie chodziła w załobie nawet na pogrzebie były ubrane jak na wesele mimo że w ciemnych kolorach.Im nie chodziło o pamięc babci by wesele odwołać ale bardziej ze nie chciały własnie pomagać i pewnie nie chciały kosztów typu włożenie do koperty, jedna z nich była chrzestną nie dostałam ani złotówki. Wszystkie mieszkają w dużym miescie, jedna wyjechała i sciągała je wszystkie po kolii. Nie pamietam wszystkiego i sory że zaśmieciłam temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piekna patologia :) glupia jestes po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze ja na wesele nie przyszli ale na stype tak, stypa to były moje poprawiny i jakos umiały siedzieć i się smiać i zabawiać gości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Piekna patologia usmiech.gif glupia jestes po prostu -------=======do kogo to było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stypa jako poprawiny? Dobre. Wyraznid relacje w rodzinie byly beznadziejne i twoje ciotki mialy kiepskie relacje z matka, ale to nie znaczy, ze to ich nie zabolalo. Ty i twoje smieszne wymagania byly po prostu kozlem ofiarnym ich emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Slub cywilny z marszu, zero przygotowan i wesela, pzrzezywania,w danym momencie bylo nam wygodnie miec papier. Najpiekniejsze chwile to urodziny naszych dzieci, nasze wspaniałe podróze, dyplomy, sukcesy zawodowe, dom, imprezy z przyjaciólmi i z rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do tej co wsciekla sie, ze jej ciotki dzien po smierci matki nie pomagaly jej z remiza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ha ha ale ja sie nie wsciekłam , tylko wam opisałam jak było i że to był najgorszy dzień mojego życia, ogólnie że tak wyszło i tyle, babcia po prostu sie nie obudziła i tyle. ALE TO MIAŁ BYĆ NAJPIĘKNIEJSZY DZIEŃ, MIESIĄCE PRZYgotowań i co byście zrobiły na miejscu mojej mamy i moim. I co z gośćmi młodego. teraz jesteście takie madre.Moja mama powtarza że jak by ona tak zmarła to życzy sobie by wesele obojętnie kogo ma sie odbyc i nie robic sztucznego zamieszania , każdy ma zyc jakby ona była z nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16.21 - zazdroszcze. To na swoj sposob romantyczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wzielbym slub i poszla z rodzina na obiad, ale nie wymagalabym od nikogo obecnosci i nie przejmowalabym sie takimi bzdurami jak kieliszki czy jakies patyki z lasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nie wiem co bym zrobiła ze ślubem. Ale na pewno nie oceniałabym postępowania innych osób w obliczu tragedii. Każdy takie rzeczy przeżywa na swój sposób i to co widać na zewnątrz nie zawsze musi odzwierciedlać tego co ta osoba czuje naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cołko prowda
A tam stare ciotki wydziwiały moim zdaniem i tyle, już widzę jak przeżywały mhmmm... Wykiwały siostrę frajerkę, która u nich przy weselach tyrała i na uroczystości też przyszła. Jeszcze suki cudze wesele swoim odwoływaniem zepsuły! Za kogo one sie uwazały żeby sie cudzym życiem rządzić? I co im z tego przyszło? No mają tę satysfakcję że dziewczyna przez nie płakała i wspomina swój ślub jako koszmar. BRAWO ONE! Nie pieprzcie mi takich głupot o tragicznej żałobie po starych ludziach, bo jak masz te 60 czy 50 lat to się już na śmierć rodziców przygotowujesz. Mi zawsze babcia z dziadkiem powtarzali, że jakby co to mamy się bawić a na weselach za spokój ich duszy wypić, tak oczywiście z przymrużeniem oka, bo oni swoje piękne wesela mieli, na innych też się wytańczyli i mamy nie robić cyrku. i tak też było. Na moim ślubie dziadkowie byli, a za dwa lata u kuzyna dziadek na tydzień przed ślubem zmarł. W czwartek był pogrzeb a w sobotę było wesele. Wszyscy byli radośni i szczęśliwi nikt nie nawalił, mieliśmy w głowie cały czas słowa dziadków. W niedzielę znów się wzięło na wspominki i tak się plac z że śmiechem mieszał nam na poprawinowym ognisku ale żadne ciotki czy kuzynostwo takich debilizmów nie odstawiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×