Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy wy też tak wszystko przeżywacie analizujecie

Polecane posty

Gość gość

Odkąd pamiętam zawsze dużo analizowałam pod każdym kątem . Całe życie bujam w obłokach I ciągle jestem zamyślona. Kiedyś zerwał ze m a chłopak a ja 2 lata dzień w dzień zastanawiałam się i analizowałam każde słowo . Wszystkim sie przejmuje (nie pokazuje tego ) dziś np dowiedziałam się o śmierci chłopczyka walczącego z chorobą nowotworową którego wspieralam w zbiórce i tak strasznie trzymałam kciuki. I ... nie mogę się pozbierać. Analizuje jakby to było gdyby .. ciągle myślę i płacze. A przecież nawet go nie znałam tak naprawdę. I nie mogę myślec o czyms innym . Czy ktoś z was tak ma ? Oczywiście że porównanie zerwania ze śmiercia to nie na miejscu ale chciałam wam nakreślić jak to wygląda. Czy że mną wszysto ok ? Zawsze byłam bardzo empatyczna osobą i chyba nad wyraz wrażliwa. Ale zaczyna mnie to męczyć i niepokoić . :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez tak mam. Nic z Tobą nie jest tak. Tak jak pisałaś, jesteś po prostu wrażliwa I masz dużo empatii. Lepiej być taka niż osoba bez takich cech.... I w Polsce jest właśnie dużo takich niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja taka nie jestem. Nawet ktoś mógłby powiedzieć, że jestem gruboskórna. I patrząc na twoje rozterki, tak jest łatwiej. Z tobą wszystko ok. Po prostu masz taki charakter.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sek w tym ze gruboskornym jest łatwiej . Tak płaczliwa jak teraz po ciąży (syn ma 20 miesięcy ) nie bylam nigdy . A gdy dowiedziałam się o śmierci chłopczyka którego wspieralam całym sercem to na jego zbiórkę weszłam juz dziś chyba z 15 razy . I płacze. I myślę. I na zmoane. Stąd boję się że może to jakaś choroba albo ojbaw jakiegos schorzenia . W przeszłości i jak byłam mała tez pamiętam ze zawsze dużo rozmyslalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj tez taka jestem, w dodatku mecza mnie natretne i czarne mysli. U mnie to jest wrecz nerwica, czasem musze odchorowac tego typu rzeczy (ktore mnie nie dotycza, jak wypadki czy smierc obcych dzieci) przez tydzien. Wymyslam niestety swoim co chwile nowe choroby i doszukuje sie objawow. Poza tym czesto analizuje moje rozmowy z innymi ludzmi i w koncu dochodze do wniosku, ze kogos obrazilam na pewno, ze bylam za swobodna, za sztywna, taka i owaka i w ogole lepiej sie nie odzywac. Ciezko tak zyc, bardzo. Oczywiscie mam tez lepsze okresy. Kiedys taka nie bylam, jak poszlam do pracy po studiach to sie zrobilam taka znerwicowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też taka jestem,jestem, bardziej wrażliwa niż inni i męczę się sama ze sobą całe życie. Niektóre rzeczy wraz z wiekiem umiałam odpuścić,ale doszły inne,nowe. Najgorsze w tym wszystkim,że moja córka ma to po mnie i przez to dużo gorzej w życiu. Autorko polecam terapię u psychologa na pewno nie zaszkodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.28 dojladnie pani opisala.ja tez taka jestem.od wczoraj mam gorszy dzień.siedze rozmyslal.analizuje.od zawsze taka bylam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam na terapii kilka lat temu . I efekt żaden . Trzecia godzinę zaglądam na profil tego malucha i katuje się myślami . Myślę co b było gdyby jeszcze dwie doby temu żył a teraz rodzice juz nigdy go nie przytula. Nie mogę przestać. O moje własne dziecko też panikuje . Najchętniej bym go nikomu nie dawała . Bo tak się o niego boję . Ale przecież tak nie można żyć na dłuższą metę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam inną terapię, bo z takim podejściem zakatuje Pani siebie i swoją rodzinę. Ja kiedys tez bylam taka wrazliwa. Wynikalo to z kompleksów i poczucia, ze jestem odpowiedzialna za zlo calego świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisalam o 12:28, tez mam to poczucie odpowiedzialnosci za wszystkie zle rzeczy, ze czego nie przewidzie, a jak cos zlego sie orzydazy moim dzieciom to bedzue moja wina, moje przeoczenie, niedopatrzenie... Ja do terapii dojrzewam, ale cchyba poczekam az wroce do pracy, dzieci podrosna i troche wroce do doroslego zycia, bo u mnie tez to ze siedze sama z dziecmi po kolei w domu (1 dziecko, zaraz ciaza i drugie) na pewno nie dziala pozytywnie na psychike.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bylam taka. nie zebym sie przejmowala tak bardoz losem innych obcych ludzi, ale: ciagle sie balam ze kiedys sie pochoruujemy (ja lub maz I dziecko), ciagle drzalam o to zxe zabraknie pieniedzy (na skutek czego bardzo oszczedzalam, az przesadnie) , analizowalam o czym wlasnie z kims rozmawialam, do tego non stop mylam rece. I darlam sie na meza I dziecko jak rak nie umyli "dokladnie" czyli tak jak ja. maz, niesamowicie cierpliwy, wyslala mnie tzn namowil, nie na sile, na lekarza. diagnoza nerwica lekowa, nie silna ale jednka dajaca popalic. po 5 tygododniach terpaii citalopramem 20mg, ogromna roznica. biore to juz nico poand dwa lata, do tego duzo czytam, oraz jezdze rowerem, joga I pilates REGULARNIE. OGRANICZYLAM KAWE, SLODYCZE. ALKOHOL MAM DOZWOLONY, ALE W ILOSCI TYPU 1 LAMPKA WINA NA TYDZIEN. LUB RZADZIEJ. oj caps lock. jestem innym czlowiekiem. odnosze sukcesy w pray. nie miotam sie juz tak. nadal mam swoje "dziwne" zasady, typu za nic nie pozwole mezowi usiasc na lozku w spodniach z pracy, czy zjesc dziekcu z nieumytymi rekami. ale jest DUZO lpiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Można sobie wyobrazic jakie będą z Was tesciowe za parę lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość  puerto rico
Tez tak mialam do niedawna ale na szczescie mi przeszlo i zmadrzalam. Mam juz prawie 40 i nareszcie mam spokoj ze swoim zwichrowanym charakterem i analizowaniem wszytskiego. To glupota. Przestalam nawet rozmyslac co sobie ludzie na moj temat mysla. nareszcie zaczelam myslec o sobie i swoich potzrebach. Tego tez ucze swoje dzieci, ze maja patrzec na swoje potzreby a nie cale zycie naginac do innych ( ja tego bylam uczona , zeby byc grzeczna i uczynna bo tak naprawde moje uczucia i potrzeby moga byc na 2 lub dalszym nawet planie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
OD ANALIZ SĄ ANALITYCY ! Nie wy! Idzcie z tymi fobiami, natręctwami, wiecznymi analizami na terapię, bo nie dość, ze zameczycie siebie, to jeszcze zdążycie najblizsze otoczenie i znajomi sie odsuną od tych schizów waszych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:47 taka teściowa będzie lepsza od tej którą ma swoją widzimisię, nie spełnila się przy swoich i myśli że jest centrum świata. Taka teściowa będzie słuchać synowa, będzie miała empatie i będzie podchodzić jak czlowiek do człowieka a nie jak królowa do niewolnicy czy inkubatora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam podobnie, tylko u mnie to przeszło w mocniejsze stany lękowe, 1,5 roku leczenia efekty super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka To posłuchajcie tego . Ja miałam okres po ciąży ze chodziłam zs każdym w domu i sprawdzałam co robi i czy komuś gdzieś okruszek nie spadł bo nie może być brudno . Rozumiecie ?piznieta. Po kilka razy dziennie mylą podłogi i odkurzalam. Bo nie chciałam syfu . Maz niestety cierpliwy byl do czasu. Później zaczęło go to strasznie wkurzać .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musze się wziąść w garść. Nie wiem od czego zacząć. Czy po jakiekolwiek leki powinnam osc do psychiatry czy psychologa ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×