Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Moje małżeństwo, starania o dziecko.

Polecane posty

Gość gość

Od 3 lat staramy się o dziecko. Póki co bezskutecznie. Z rana poklociłam się z mężem. O co poszło? Dostałam okres, trochę wyrzyłam się na nim. Pierwszy raz nie wytrzymał i wygarnął mi,że traktuje to jak produktora plemników, nie widzę w nim tego co dawniej. Wyszedł z domu i póki co nie wrócił. Jest mi cholernie złe. Mam tego wszystkiego dość. Co ja robię?Co się dzieje ze mną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taki spokojny był wcześniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nerwowi oboje jesteście, bo coraz trudniej Wam znieść tę sytuację - pragnienie dziecka i bezskuteczność starań. Rozmawiajcie dużo o Waszych uczuciach, jak się z tym wszystkim czujecie, wyjdźcie sobie naprzeciw. Najgorzej by było, gdybyście się teraz kłócili na zmianę ze współzyciem. A poza tym są różne metody medyczne, żeby zajść w ciążę. Może warto po trzech latach wybrać jakąś z nich dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest spokojny człowiek. Jesteśmy właśnie po drugiej próbie in vitro. Nie mam siły. Kłócimy się rzadko, bo mój mąż jest za spokojny na kłótnie. Raczej sprzeczamy się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja gdybym byla twoim mezem to bym odeszla od ciebie za traktowanie istrumentalnie. Nasz związek z mężem jest bez tajemnic i zawsze o wszystkim sobie mówimy i intymność należy do męża. Mąż jest przy każdym badaniu cipki i wspierał porody bo nie jest izolowany w związku. Takie przeżycia łączą związek. Gdybyśmy nie mogli mieć dzieci z winy męża to oboje zdecydowaliśmy o zapłodnieniu w trojkacie z wybranym chłopakiem. Bo in vitro to upadlanie obojga!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie upadlanie? Oboje jesteśmy zdrowi. Mimo padań nic nie stwierdzono.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
In vitro jest dla bardzo wielu par traumą przez wiele intynnych badań i same zapłanianie. Piszesz bo może nie wiesz jak wygląda in vitro to lepsze zapłodnienie przez wyselekcjonowanego chłopaka. Wtedy widzimy jak wygląda biologiczny ojciec a z in vitro nie wiemy nic o dawcy! Koleżanka przechodziła in vitro tylko zawsze był przy niej mąż podczas badań i zapładniania w klinice czula sie wtedy duzo lepiej przy jego wsparciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeszłam przez dwie próby i wiem jak wygląda in vitro. A dawną jest mój mąż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli nie macie po wielu badań stwierdzonej przyczyny...no bardzo prawdopodobne że nie przyszedł jeszcze was czas na dziecko, bywa i tak, organizm ludzki, to nie maszyna, wiele par zachodzi naturalnie dopiero po wielu latach...Na waszym miejscu odpuściła bym to in vitro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaraz będziemy mieć 30 lat. Przeszliśmy oboje przez dużo, bardzo dużo badań. Ja już powoli mam dosyć tego wszystkiego. Psychicznie nie daje sobie rady, ale pragnienie posiadania dziecka jest bardzo duże. Chcieliśmy mieć dwójkę maluchów, mieliśmy wybudować dom. 7 lat temu poroniłam w 9 tygodniu ciąży. Serduszko nie zabiło. Najpierw nie chciałam tego dziecka, później nie mogłam pogodzić się z poronieniem. Nie wiem może z nami jest coś nie tak ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem twoje rozgoryczenie...też miałam podobne dylematy...w sumie o dwoje dzieci staraliśmy 3,5 roku, to też sporo...Ale też nie macie jeszcze po 40 lat, tylko 10 mniej, a to jest bardzo duża różnica...Na ile to możliwe musicie próbować nie myśleć o tym zachodzeniu w ciążę, szukajcie nowych pasji, może nowych znajomości, no cokolwiek aby zająć myśli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie da się nie myśleć. Nie potrafię być tą samą osobą co kiedyś. Nic mnie nie cieszy wszystko jest bo jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem na etapie przygotowań do transferu, staraliśmy się 3,5 roku o drugie dziecko - może to trochę inaczej, bo jedno już mamy. Ale doskonale rozumiem autorko, co czujesz. Problem niepłodności jest strasznie obciążający psychicznie, a do in vitro i wszystkiego z nim związane trzeba mieć silną psychikę. Myśle, ze twój mąż tez to przeżywa tylko na swój sposób. My z mężem tez się kłóciliśmy, ja się wkurzałam, ze mnie nie wspiera, nie mysli o tym. Ale faceci inaczej do tego podchodzą. Porozmawiajcie o swoich odczuciach. Ja tez już miałam momenty, żeby to wszystko rzucić w cholerę, ale za bardzo chce drugiego dziecka. I tu się człowiek miota, bo chce żyć nie wg kalendarza in vitro, ale jakby jest do tego zmuszony. Życie pod taką presją daje w kość. Trzymam za was kciuki, trzymajcie się razem! PS Te, które nie przechodziły problemu niepłodności i tematu in vitro, niech nie zabierają zdania, bo nie wiecie jaki to poziom trudności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie da się zupełnie nie myśleć o zachodzeniu w ciążę po dłuższym czasie niepowodzeń, ale trzeba próbować, bo jest różnica siedzieć w sobotę wieczorem w domu i się zadreczać, a wyjść gdzieś i coś zrobić z myślami i czasem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy on to przeżywa? Pewnie tak. Ale na swój sposób i nie pokaże tego. Nie rzucę tego. Chcieliśmy mieć dwójkę, nie mamy ani jednego. Ja nie mam siły na zrobienie czegoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj, dobrze znam to uczucie, my staramy się już 2 lata i nic, też jest różnie między nami, najbardziej mnie boli kiedy inne kobiety zachodzą w ciążę od tak i narzekają, że nie wiedzą jak sobie poradzą itp. a ja byłabym najszczęśliwsza mając taki "kłopot". Staram się zrozumieć dlaczego tak jest i dochodzę do wniosku, że za bardzo chcemy, za bardzo skupiamy na tym naszą uwagę i myśl o ciąży przysłania nam wszytko inne, ehh tylko nie tak łatwo odpuścić gdy tak bardzo się chce tego maluszka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że to wszystko bardzo trudne, ale też uczy bardzo wiele o obojgu w zwiazku. Jestem w zupełnie innej sytuacji, ale teoche doswiadczeń już też mam. Syna urodziłam mając 25 lat, po radosnych kilku miesiącach braku zabezpieczania. Ale to wszystko jest dla dojrzałych ludzi. W ciąży mialam cukrzyce, zastrzyki clexane, poród sn, rodzinny. Po porodzie trochę komplikacji i u mnie i ze wszystkim trzeba stanąć na wysokości zadania. O drugie dziecko staralismy się doac dlugo, stresu trochę, wspomagań odzywkami. W cyklu gdy odkrylam gigantyczną hiperprolaktynemię po obciążeniu, okazalo się ze jestem w ciąży. Ciąża mniej problemowa niz pierwsza, ale na lekach na tarczyce plus clexane bez cukrzycy. Stresy niewyobrazalne, bo jeden z markerów wad wrodzonych wyszedł w usg zle. Dzięki Bogu córka zdrowa. Pozniej niespodziewana ciąża, puste jajo plodowe. Obecnie mam 36 lat jestem w ciązy i znow marker na badaniu wyszedł za wysoki. Prawdopodobnie czeka mnie amnipunkcja. Oczywiście cieszą mnie moje dzieci, ale to nie jest rozowa bajka dla zwiazku. To duzo trosk, wielkie stresy orzy chorobach, gdy dzieci sa małe itp. Ogólnie próby jakikolwiek dotyczące dzieci to wielki sprawdzian dla pary i na etapie starań i pozniej na etapie ciązy, porodu i zycia codziennego tez. Trzymam kciuki za to, żebyscie nie zgubili siebie i wzajemnej miłości w mierzeniu się z trudami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×