Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Upośledzone dziecko a Dom Pomocy Społecznej

Polecane posty

Gość gość

To będzie kontrowersyjny post i liczę się z tym, że wiele osób mnie tu zwyzywa, ale muszę się podzielić swoimi przemyśleniami. Pracuję w placówce zajmującej się dziećmi upośledzony mi. Od razu uprzedzam zarzuty- w stosunku do podopiecznych jestem życzliwa, pracę wykonuję najlepiej jak umiem. Nie chce tu pisać o dzieciach z Zespołem Downa, upośledzonych, z MPD, funkcjonujących na poziomie dziecka 5 letniego czy nawet 3 letniego. Szacunek dla rodziców, ale z takimi dziećmi da się żyć, potrafią być urocze, okazują miłość i przywiązanie. Chcę napisać o dzieciach znacznie czy głęboko upośledzonych z autyzmem. Jest u nas chłopczyk w wieku wczesnoszkolnym, nie mówi tylko skrzeczy jak ptak, nie rozumie prostych poleceń, całymi dniami czołga się po podłodze lub skacze, ucieka przed siebie. Nie komunikuje się w rządem sposób, nawet nie skupia wzroku. Rodzice się nim pięknie opiekują, więcej dzieci nie mają i raczej nie planują, bo i jak w takich warunkach. Dwójka dorosłych ludzi poświęca życie dla nie rokujAce go dziecka. Widziałam tez inny przypadek chłopca 15 letniego, teraz, po latach terapi funkcjonuje na poziomie rocznego dziecka, cała rodzina się do niego dostosowuje, starsza siostra- gdy się urodził poszła w odstawkę, chociaż sama była jeszcze małym dzieckiem. Takich przypadków jest kilka. Cały rodzina poświęca się i dopasowuje do wyjącego dziecka, które rozumie mniej od chomika i które po latach terapii osiąga poziom rocznika. Koniec z imprezami rodzinnymi, zapraszaniem gości, wspólnymi spacerami- tak to wygląda. I tak sobie myślę - czy to jest normalne, zgodne z naturą. Gdyby zwierzęciu urodziło się takie młode - zostałoby zagryzione. A tu zdrowe potomstwo musi się dostosować, pogodzić z brakiem czasu i uwagi rodziców, z tym, że nie zaprosi kolegi do domu bo chory brat wpadnie w szał. W niektórych krajach bardzo chore osoby , bez szans na wyzdrowienie, mogą prosić o eutanazję. A tu męczy się i ciężko upośledzony autystyk i jego rodzina. W imię czego? Myślę, że gdybym urodziła takie dziecko- oddałabym je. Parę lat bym próbowała, ale nie poświęcilabym rodzeństwa dla tak zaburzonego dziecka, z którym nie ma kontaktu i z którego nie ma żadnej radości. Teraz mnie tu pewnie wszyscy zwyzywają, ale tak to właśnie widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz swoje dziecko? Chyba nie. Nie rozumiesz tej miłości. Pomoge ci, moze się chociaz troszkę uda. Pomysł, że rodzi ci sie piękna córka, wychowujesz ją, kochasz calym sercem i nagle w wyniku wypadku dziecko staje sie niepełnosprawne. Oddasz ja? Zostawisz gdziesz, by zrobic sobie kolejne dziecko? No właśnie. Jak rodzi sie komuś dziecko niepelnosprawne, to rodzice z takim maluszkiem budują wiez od urodzenia i walcza, rehabilituja. To nie jest przecież od razu głęboko upośledzony 15 latek tylko noworodek a potem roczniak i dwu czy trzylatek. Nikt nie wie, co moze przynieść przyszłość, zostaje nadzieja. Może i część rodzicow, jakby wiedziała co ich czeka to zdecydowalaby sie oddać ale jak to dziecko wyczekane, kochane sie rodzi to naturalne jest, ze jestesmy gotowi o nie walczyc. Tym się różnimy od zwierzat, zagryzajacych słabe potomstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, mysle podobnie jak ty. Mam jedno dziecko roczne, mysle o drugim, ale jakby okazalo sie chore jeszcze w brzuchu usunelabym, a jakby sie okazalo mocno uposledzone po urodzeniu oddalabym do osrodka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jaki jest z tego morał poza tym że poznaliśmy Twoje poglądy? Nie zjadę cię bo nie ma za co- myśleć sobie można co się chce. Również pracuję z osobami niepełnosprawnymi, wiem że nie jest to lekkie życie w kraju gdzie nie ma praktycznie systemowej pomocy społecznej, ale cóż - rodziny tych dzieci nie wybrały sobie ich chorób, a możliwość oddania dziecka jest też mocno ograniczona w Polsce, gdzie na miejsce w DPSie czeka się latami, do lekarza przy dobrych wiatrach parę miesięcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam dziecko, ale jakby kolejne bylo chore oddalabym do osrodka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze mozna oddac do domu dziecka, przeciez mozesz zrzec sie praw, nikt na sile dziecka przy tobie nie zatrzyma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Można do domu dziecka, można do okna życia itd., można nawet zostawić pod kościołem, ale nie można tak po prostu "oddać do ośrodka". W niektórych krajach zachodnich są rzeczywiście świetne ośrodki, gdzie można dziecko oddać, otrzymuje tam ono dobrą opiekę i sobie żyje. W Polsce jest ich mało, są drogie, na miejsce w państwowych czeka się latami. Rodziny osób starszych mają podobny problem - nie radzą sobie z opieką w domu, ale oddać po prostu nie ma gdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czemu, ale temat pachnie mi tu pewna pania, ktora lubi zakladac tematy o autyzmie, kiedys czesto pisala jako niby matka autystycznego chlopca. Akurat wsrod zwierzat autyzm nie wystepuje, a zagryzaja mlode wlasnie niepelnosprawne ruchowo. Tacy autysci o jakich piszesz to raczej margines, poza tym nawet dzieci slabo rokujace potrafia niezle zaskoczyc. No i nie zapomnij o regresie, czasem dziecko przez 2 lata moze sie rozwijac pozornie bez zatzutu a potem....ZONK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nie zwróciłaś uwagi na pewną rzecz: kiedy masz w domu noworodka, to tak naprawdę nie wiesz jak będzie on funkcjonował jako nastolatek czy dorosły. Podobnie jak w przypadku zdrowego dziecka - nie wiesz jakie będzie i na kogo wyrośnie. Nawet jeśli masz diagnozę powiedzmy zD czy MPD - to nie wiesz czy dziecko będzie upośledzone lekko, głęboko, czy może wcale? Czy będzie komunikatywne czy będzie biegać i piszczeć jak opisujesz? -Nikt tego nie wie, więc możesz oddać noworodka "w ciemno" i to cały dramatyzm tej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żeby jeszcze to było takie proste, oddać. Po pierwsze nie bardzo jest gdzie, a po drugie nie ma nic za darmo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedzmy rodze nagle dziecko z ZD i chce go zostawic w szpitalu, no chyba raczej nikt mnie nie zmusi do zabrania go, tylko przejmuje to dziecko dom dziecka. A jak dziecko jest np starsze i okazuje sie, ze ma autyzm i chcesz je oddac, mysle ze dziala to tak samo, ze dziecko laduje w domu dziecka, albo w rodzinie zastepczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moel z tego taki- autorka ma za duzo czasu i sie nudzi wypisujac cos bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak naprawdę w sytuacji kiedy rodzi się chore dziecko nie istnieje żadne dobre wyjście, co by się nie zrobiło i tak ma się przesrane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak rodzisz dziecko z ZD możesz je zostawić w szpitalu tak samo jak dziecko bez zespołu Downa. Jak dziecko jest starsze (zdrowe czy chore, to w tym przypadku bez znaczenia) musisz wystąpić do sądu o zrzeczenie się praw rodzicielskich. Nie oznacza to jednak, że będziesz zwolniona z obowiązku alimentacyjnego (osobna rozprawa). To nie ma związku z faktem, czy dziecko jest zdrowe czy chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego jestem za badaniami pranatalnymi i aborcja. Np na islandii nie ma ludzi z ZD, bo takie ciaze sie usuwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem o ktorejakieś matce piszesz - czytałam jej wątki, wstrząsnęły mną. Myślę, że to nie musiały byc prowokacje. To nie ja. Wiem, że w przypadku małego dziecka nic nie jest przesądzone. Ja piszę o starszych dzieciach, gdzie cud raczej nie nastąpi. Prawdopodobnie rodzice długo wierzą w moc rehabilitacji, wczesnego wspomagania itd, pewnie związują się emocjonalnie. Ale jak pokochać takie dziecko, o którym była mowa we wcześniejszychyba tematach o matce artystycznego chłopca? Jak pokochać dziecko, ktore w wieku 3,4,5 lat nadal nie zwraca uwagi na matkę, tylko demoluje dom, robiąc sobie jednocześnie krzywdę? Czy to jest fair wobec rodzeństwa, kiedy matka poświęca się wyłącznie temu zaburzonemu? Gdzie tu jest rozsądek, poświęcać " ogól" dla jednostki? Po prostu za kazdym razem, gdy widzę te najbardziej zaburzone dzieci zastanawiam się, czy tak powinno być, gdzie jest Bóg, rozsądek, prawa natury czy cokolwiek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W przypadku małego dziecka nie ma mowy o cudzie: do drugiego roku życia ssaki naczelne rozwijają się podobnie, różnicy się dużej nie widzi, stopień upośledzenia mierzy się dziecku kilkakrotnie w czasie wzrostu i około wieku dojrzałości szkolnej (7 lat) dopiero mniej więcej wie się jaki ten poziom będzie w dorosłości. A przez te 7 lat to cały czas trwają terapie, których skuteczność jest udowodniona w skali populacji - ale nikt 7 lat wcześniej nie powie jaka będzie skuteczność w przypadku konkretnego dziecka (za dużo czynników ma na to wpływ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym wiedziala o ciezkim uposledzeniu, przerwalabym ciaze. Gdyby sie jednak takie urodzilo, nie oddalabym, bo caly czas myslałabym o tym o jego zyciu w domu opieki, to skazywanie na straszne zycie i straszne samotne umieranie . Mam wsrod bliskich osób dziecko- roslinke, lekarze proponowali matce,zeby oddała,ona je kocha i jest z nim juz wiele lat, Jest to potwornie ciezkie, tym bardziej, ze 90% w takich wypadkach " bo sytuacja ich pzrerasta". Tak jest i w pzrytoczonym przypadku, ojciec odszedl , za to udziela sie jako "obrońca życia poczetego"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale gdzie tam "rozwijają się tak samo"?! Dzieci o których piszę zaczęły chodzić w wieku 3, 4 lata, nie mówiąc lub w wieku nastoletnim mówią parę słów. Tam upośledzenie i autyzm były widoczne bardzo szybko. Być może rodzice mieli nadzieję, że w terapii dziecko choć trochę wyrówna. Nie wyrownalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O rety - próbuje Wam wytłumaczyć: nie dowiesz się o ciężkim upośledzeniu w ciąży, nie dowiesz się o tym po porodzie. Do drugiego roku życia rozwój będzie podobny (nie napisałam tak samo), zauważalne będą objawy, które można leczyć czy rehabilitować (wspomniane chodzenia). Nadzieja w tym okresie życia dziecka, jest jak najbardziej uzasadniona (efekty potwierdzone badaniami klinicznymi, nie piszę tu o żadnych cudach). Co innego w okresie nastoletnim czy dorosłości - i tu można powiedzieć: "gdybym straciła nadzieję, że moje 11-letnie dziecko zacznie mówić, to bym je oddała" gdzie, komu i co z tymi 11 latami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez prawda. Rodzice włożyli masę pracy by osiągnąć "efekt rocznego dziecka" i teraz nie potrafią go oddać, za duży wkład emocjonalny. Ale rozwój intelektualny dziecka można zbadać bardzo wcześnie, w wieku 2 lat to już często wiadomo, że dziecko jest bardzo opóźnione (bo np nie chodzi, nie rozumie mowy, nie kojarzy sytuacji). Piszę tu o głębokich upośledzeniach, autyzmie wczesnodziecięcym, a nie o upośledzeniu umiarkowanym czy spektrum autyzmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Smutne jest to, że w naszym kraju nie ma żadnej pomocy dla takich rodzin. Dalsza rodzina ma upośledzoną umysłowo córkę. Ma teraz 19 lat, jest na poziomie 4 letniego dziecka. I żyją, pracują, mają życie towarzyskie, spotykają się z ludźmi, wyjeżdżają, mają swoje zainteresowania, pasje. Ta dziewczynka umie jeździć na łyżwach, jeździ konno (to w ramach terapii), pływa - upośledzenie umysłowe nie przeszkadza w uprawianiu sportu czy spacerach. Oczywiście nie jest to takie samo życie jak ze zdrowym dzieckiem, ale nie jest to też gehenna. Starsze dziecko skończyło szkołę, studia, pracuje - i nie, nie będzie zajmować się siostrą do końca życia, w planach jest po prostu dom opieki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo rzadko można przewidzieć rozwój umysłowy dziecka w wieku 2 lat. Nawet u zdrowego dziecka to trudne, a upośledzone rozwijają się bardzo niestandardowo. Wiadomo, że jest opóźnienie psychoruchowe i tyle - a jakie to opóźnienie będzie za rok albo 10 lat nie wie nikt. I zgadzam się, że to smutne, że tak mało jest rozwiązań dla takich rodzin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego zaczęłam temat od tego, że nie piszę o dzieciach z Zespołem Downa, czy umiarkowanym upośledzeniem, czy nawet porażeniem mózgowym. Tu da się żyć, a gdy się człowiek pogodzi,to nawet bardzo szczęśliwie. Dużo rodzież tak funkcjonuje, należą do różnych stowarzyszeń, jeźdza na wakacje itd. Po prostu mają "duże dziecko" . A i w DPS takie dorosłe dziecko się odnajdzie. Bo chce kontaktu, umie się zaprzyjaźnić, dostosowac z grubsza ... Ale co z tymi najcięzszymi autystyka mi? To jest dramat dla rodziny, często wymagają nauczania indywidualnego, a w DPS tez jest dramat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U zwierząt jest trochę inaczej, bo one nie maja możliwości zycia z zasiłków jak my. Wiec jak takie młode jest cieżko chore, to i tak zginęłoby, bo nie da rady biegać za matka, a potem znaleźć sobie jedzenia. Nie wiem na co wspominasz o eutanazji, bo ta ma sens, a,w przecież jedynie jak ktoś b cieżko chory sam o nią poprosi, a nie w przypadku dZiecka które się nie wypowie. Ja mam syna ze znaczna niepełne umysłowa, jest na etapie ok. 2 lat, mówi kilka słów, nie wiem czy byłoby łatwiej jakby był jak np. Pięciolatek. Pewnie by w kółko pytał, czemu nie może miec dziewczyny, itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do tych najcięższych autystyków to tym bardziej: nie dowiesz się w ciąży, nie dowiesz się po porodzie, nie dowiesz się w pierwszych latach terapii. Po latach, w wieku nastoletnim (co najmniej) można mieć takie refleksje "a byłoby lepiej jakbym usunęła ciążę"- ale jak jesteś w tej ciąży to nie znasz przysżłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jeśli dziecko ma 10 lat i nadal nic, nie pokazuje, nie komunikuje, nie patrzy na ludzi , tylko skacze i wyje, nie toleruje zmian itd. Czy jest sens poświęcać siebie, rodzeństwo, rodzinę, zycie zawodowe, towarzyskie, emerytura, plany i marzenia dla takiego dziecka? Czy takie dziecko jest szczęśliwe? Czy ono coś ma z tego poświęcenia, czy to tylko "sobie a muzom"? W naturze czy w dawniejszych czasach takie dziecko by nie przeżyło. A tu wszystko na opak-zdrowe dziecko poświęcam dla chorego. Przecież gdyby tak miało być, gatunek ludzki by nie przetrwał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18 45 masz racje, takie dziecko nawet nie rozrozni czy hest z rodzicami czy w osrodku Ja bym zdecydowala sie oddac,dobro reszty rodziny byloby nadrzedne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy ma inne zycie, niektórzy nie maja w ogóle zycia towarzyskiego i tak , a prace gównianą w markecie, ze juz lepiej siedzieć na świadczeniu piel., emeryturę z tego dostaniesz. Nie ma prostej recepty. Moze czasem durnowate otoczenie pogarsza sprawę dając debilne porady o konieczności poświęcania się, nie maja przy tym pojęcia jak wyglada takie zycie. Ja mam jedna kuzynkę co tak mi raz gadała, ale takie mówienie jest naprawdę niemądre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dobra, to teraz proszę o parę adresów, gdzie można oddać takiego nierokującego, 10-letniego autystyka wraz z ceną miesięcznego pobytu i średnim czasem oczekiwania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×