Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

List matki do przyszłych matek

Polecane posty

Gość gość
Ja na przyklad mam 2 dzieci i odkad one sa to jestem ciagle zmartwiona o nie. Nie bylo jeszcze momentu ze sobie odpoczelam, wyluzowalam i bylam ot tak sobie szczesliwa. Coesze sie dziecmi ale wlasnegi szczescia nie odnalzlam. Mam obowiazki i ciagle jestem w trybie czuwania. Od 8 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:02, dziękuję za miłe słowa :-) tak jak piszesz, dzieci to inny wymiar, inna rzeczywistość, nie lepsza, nie gorsza, po prostu inna. I to jest piękne :-) A co do orki, skąd mają wiedzieć, że jest ciężko? Wystarczy pomyśleć odrobinę. To, że dzieci wstają w nocy po kilka razy to chyba żadna tajemnica? To, że płaczą to chyba też? To, że musisz je wszędzie brać ze sobą albo załatwić opiekę to chyba też nie jest nowością. To jak wziąć psa a potem odradzać wszystkim bo trzeba chodzić na spacery... Każda normalna kobieta zdaje sobie sprawę, że dziecko to wyrzeczenia, zmiany, brak czasu, zmęczenie i to permanentne, już zanim się zdecyduje na to dziecko. To chyba normalne, że zamykamy jeden rozdział a zaczynamy nowy w naszym życiu. A jeśli wierzy w cukierkowy obraz słodkich dzidziusiów serwowany w każdych mediach i gdzie się da, to znaczy, że nie dorosła do macierzyństwa i tyle. Nie każdy musi się odnaleźć w macierzyństwie, ale głoszenie odkrywczej tezy, że wszystko się zmieniło i nie chce być jak kiedyś jest po prostu dziecinne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogą nie wiedzieć, żaden problem. Zwłaszcza jak ktoś jest jedynakiem i nie ma młodszego rodzeństwa. Ja wslasnie tak miałam, jak wpadłam, ze myślałam, ze z dzieckiem jest jak z pieskiem, ze muszę dać mu amku 4 razy dziennie, wysiusiać, jakaś kąpiel , pobawić się chwile i po sprawie. I do dziś ni ogarniam Dlaczego wlasnie u człowieka młode sa tak wyjątkowo złośliwe, ze nie potrafią nawet spać normalnie, wiecznie wyją potworni drażniącym głosem, czy sa zdrowe czy nie, a nawet zdrowe wyją jeszcze bardziej. To jakiś horror w porównaniu do opieki nad pieskiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość MMMMMM
ALeż jęczycie niektóre. Nie twierdzę, że macierzyństwo jest łatwe. BO NIE JEST. Ale napiszę tak: ja dziecko mam, urodzone w takim wieku ze w sumie "ani za wcześnie, ani za późno" - miałam 27 lat. pracowalam wtedy, po macierzyńskim wróciłam do pracy na 20 godzin. mąż pracowal cały etat, godzilismy godziny pracy a jeden dzien w tygodniu dzieckiem zajmowała się jakids 6 godzin moja kuzynka, bo mieszkała w tym samym mieście -a rodzice daaaaleko. Jakos i miałam czas spokojnie iść do toalety, czy czytać ksiązki - tak, czytać CAŁE TOMISZCZA - jak mialam dziecko w wieku 0-3 lata. może dlatego, że w sumie mały był spokojny, dobrze spał więc się wysypialismy - przebudzal się tylko jak ząbkował, a tak to spał 8-10 godzin od kiedy mial 4 miesiące. zdrowy był, mało chorował, nigdy nei był w szpitalu. moze dlatego, że miałam pomoc w męzu bo on tak zostal wychowany, u niego w domu w sumie tata gotował 80% obiadów, rodizce oboje pracowali oboje sprzątali itd. zatem nie musialam męża uświadamiać, że normalny związek tak wygląda, sam to wiedzial. owszem, nie raz jęczał że nie wyspal się i że to on pracuje więcej, ale jednak widzial ile jest roboty przy dziecku z ktorym ja od 3 roku zycia spędzilam dużo więcej czasu. może mialam też szczęście, bo moj mąż nigdy nie pracowal na nocki czy dziwne zmiany - rok swego życia, raz w tygodniu kończył pracę o 22giej. tyle. poza tym rozne dni i godziny między 8 a 19, ale nie wiećej niz 8 godzin dziennie, i nie więcej niż 5 dn iw tygodniu, NIGDY. od keidy dyn miał 4 i pół, mąż mial inne prace, typowo stale biurowe godizny 8-16 lub 9-17, lub nawet 9:30-18, mogl sam decydować po pewnym czasie. mieszkanie mielsimy zawsze czyste, ale nie na błysk, o nie.wolalam czyta,czy iść na spacer długi - z dzieckiem , lub rodzinnie - lub nie robic nic. Rodzinne wycieczki ? nie byly nigdy specjlanie pod dziecko. jak ognia unikamy zawsze jakies wodne parki, parki rozrywek itd. wyjątek - Tivoli w Kopenhadze, wspaniała zabawa cały dzien, choć mega drogo ale warto było.ale to syn mial juz 7 lat wtedy. zwiedzanie chociażby Wiednia, czy Malty, było po naszemu, nie pod dziecko. ale oczywiscie byył przerwy na mijany plac zabaw, na loda, na zakup balonow, dużo też w morzu na zmianę mąż z synem, i ja z synem - ale nie było "plaża musi byc codziennie i już!". samotne spacery? jasne i to niejeden. od kiedy syn ma 2 lata, biegam - nnieregularnie, bo czasem 2-3 razy w tyogdniu a czasem raz na 3 tygodnie. kawa z koleżankami, kino z koleżankami? jasne. raz w miesiacu na pewno. randka z mężem? czy koncert, czy coś? pewnie, nie żeby często, ale dbamy o to. w tym roku były dwa wyjścia na romantyczną kolację, raz balet, raz kino i raz koncert we dwoje. jak syn mial 4 lata, pojechalam pierwszy raz z koleżnaka na wypad, tylko niby jedna noc poza domem ale jak fajnie było, zwiedizilam z nią Kraków. z inną koleżanką byłam też na 3 noce w Lizbonie. można żyć normlanie jak się ma dziecko, można ... trzeba sobie priorytety nieco poprzestawiać. i nie mam tu na myśli zaniedbania dziecka, czy brudnego domu, bynajmniej. syn ma 8 lat prawie 9, jest zdrowym szczęsliwym chłopakiem. a my dosć udanym związkiem. a ja zadwoloną z życia i decyzji odziekcu kobieta pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz a ja wpadłam w wieku 20 lat i wiedziałam że to koniec, że teraz wszystko się zmieni i nie było to dla mnie zaskoczeniem. Widocznie byłam bardziej życiowa niż ty, nie miałam problemu ze zmianą priorytetów i pomimo, że czasem miałam dość to byłam szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam na razie dzieci, ale list autorki zawiera wszystkie moje obawy.Oprocz najgorszego strachu-ciazy lezacej i rozerwanego o***tu przy porodzie i w konsekwencji robienia w gacie.wole zapierdzielac przy dziecku niz lezec unieruchomioma 9 miesiecy glowa w dol czy zmieniac i sobie pampersy.Wiem ze macierzynstwo wyglada fajnie tylko na zdjeciu.Dzieki autorko za szczerosc i zrozumienie, pewnie zaraz posiadaczki min trojki cie obrzuca kamieniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale o czym tu mówić? Oczywiście że rodzicielstwo zmienia wszystko i trzeba się do tego jakoś przystosować, jak się chce mieć dzieci. "Pocieszenie" jest takie, że jeśli rezygnujesz z macierzyństwa, to Twoje życie również będzie się zmieniać, nie zawsze w taki sposób jakbyś chciała: będziesz coraz starsza, mniej sprawna, wolniejsza, mniej konkurencyjna na rynku pracy, mniej atrakcyjna towarzysko itd. To samo z dbaniem o urodę: myślisz że bezdzietnym kobietom nie robią się zmarszczki i pryszcze czy że taniej im liczą w salonach urody?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:07, ja wpadłam w wieku 19 lat, ale po prostu nigdy nie chciałam miec dzieci. Bo często tak jest, ze ktoś ciąży nie planuje, ale dzieci lubi i chciałby pózniej. Szczęśliwa nie byłam, lubię spokój, a dziecko było okropne, chyba na domiar złego z ADHD. I jeszcze małżeństwo,na sile, zakończone po latach rozwodem. Najgorsze były te codziennie kłótnie z tym debilem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dojrzewa to się do decyzji o dziecku. A dojrzałość matki osiąga się na bieżąco mając już dziecko. Nie piszcie proszę że każdy wie jak jest z małym dzieckiem. Każdemu wydaje się że wie, ale rzeczywistość jest o wiele trudniejsza. Jest naprawdę ciężko. Matki się chwalą, że ogarniają. Może nie każdemu wystarczy "ogarnianie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O to tutaj moja wypowiedz się nie spodoba... ja mam już 17letnią córkę, która nie sprawiała nigdy kłopotów wychowawczych, zawsze miałyśmy ze sobą bardzo dobry kontakt. Ale moje i męża wychowanie dziecka było zgoła inne niż tutaj większość matek prezentuje. To dziecko było pasażerem w Naszym pojeździe i to dziecko musiało się dostosować, a nie my do dziecka. Nigdy tak nie było, prowadzimy z mężem restaurację, od zawsze spędzamy w niej mnóstwo czasu, teraz córka coraz częściej tez. Ale już od urodzenia z Nami tu była, a ze uwielbiamy biesiadować (nie mówię o piciu, akurat jesteśmy osobami niepijacymi) to i ona w tym z Nami. Nie było mowy o siedzeniu w domu! Nasze serce i życie to restauracja i było to naturalne, ze dziecko jest tam z Nami a nie my w domu z dzieckiem. Nie mówię tu o przypadkach kiedy była chora, choć nie chorowała często, ale zdecydowanie 90% czasu dostosowywała się do warunków jakie my jej stworzyliśmy. Nie powiedziałabym, ze wywróciła Nasze życie do góry nogami, była to po prostu część Nas i zrobiliśmy tak aby dostosowala się do Naszego życia. Nie uważam, ze to był błąd patrząc teraz na Nią myślę, ze nie mogliśmy zrobić lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślisz że ja się cieszyłam??? Byłam załamana, wypierałam to za wszelką cenę. Nie chciałam tego dziecka, chciałam je nawet oddać. Na szczęście nikt do ślubu mnie nie zmuszał :-) syn ma 15 lat, kocham go ponad życie od momentu narodzin. Zrobiłam głupotę, wzięłam to na klatę, nigdy się nie skarżyłam bo takie uroki macierzyństwa, a ja mogłam bardziej uważać ;-) to dzięki niemu mam wspaniałą rodzinę. Czy moje życie jest lepsze? Nie wiem. Czy gorsze? Nie wiem. Jest inne niż mogłoby być, a ja jestem szczęśliwa. Dziecko to zmiany, obowiązki, odpowiedzialność, a to nigdy nie jest łatwe. Grunt, żeby zmienić odrobinę priorytety. I nie zapomnieć o sobie. Zarówno dzieci jak i my mamy wzajemnie wiele do zaoferowania sobie i to jest super :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się. Od siebie dodam jeszcze,ze mozna zapomnieć o porządku, czystości. Zawsze lubilam jak jest czysto. A teraz? Pól soboty sprzątałam po to żeby za chwilę był jeszcze gorszy syf niż wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 18:18 Porodu się nie boj możesz wziac cesarkę. Ja bardzo polecam miałam dwa porody i żałuję, ze byłam taka głupia, ze chciałam rodzic SN z polecenia oczywiście i zobaczyć jak to jest. Był to błąd, mam porównanie i poród naturalny to jest nieporozumienie powinno się go wycofać! Sam poród miałam podobno krótki bo 4h ale do końca życia nie zapomnę i zawsze będę odradzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:55 jeśli dla Ciebie życie kręci się wokół posprzątanego domu/mieszkania, to żal mi Ciebie. tak, mam dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość MMMMM
18:48 - mi się podoba (pisalam tu 0 18:07 dluga wypowiedź)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja dwa lata mieszkałam z dziećmi pod moją opieką więc dokładnie wiem z czego trzeba zrezygnować, i jakie są radości , gadanie i tych za i przeciw nie jest mi już potrzebne bo samemu sprawdziłam co i jak :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:03 nie napisalam,ze moj świat się kreci wokół wysprzatanego domu tylko jesli cos zrobie to chciałabym widzieć tego efekt choć na jakiś czas. A tu wystarczy moment i porozrzucaja zabawki, czy ciuchy plus jedzenie i znów jest syf.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:44 Zgadzam się w 100% :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie uważam, ze autorka przesadza czy jest niedojrzała do macierzyństwa. Po prostu każdy postrzega pewne rzeczy inaczej, jeden będzie umęczony ale szczęśliwy, a drugi będzie sfrustrowany i nieszczęśliwy. Ale można być tez jak ja :) iść na łatwiznę i „zatrudnić” pomoc ;) to ułatwia... ja jestem bardzo leniwą matką i w ogóle w życiu jestem leniwa niestety... dlatego pomoc przy dziecku jeśli się jest świadomym rodzicem w niczym nie przeszkadza a wręcz pomoże Ci być lepszą mamą. A co do różnych ludzi to tak jak z pracą, ja pamiętam jeszcze czasy kiedy na studiach trzeba było ryć do egzaminów i była masa narzekaczy jak to ciężko jest i ile materiału. To po ch*j idziesz na studia opalać się chciałaś/chciałeś? Wiadomo, ze są egzaminy które się na studiach zdaje nie ma innej drogi. Ale są różne pomocne rzeczy ;) zdać egzamin trzeba, tak więc niektórzy kują a inni ściagają, jeszcze inni posiłkują się znajomościami. W pracy? Dokładnie to samo! To dlaczego w macierzyństwie miałoby byc inaczej? A w małżeństwie? Jak mi się nie chciało gotowac, to szlam do mamy lub teściowej po obiady na dwa dni i tak to trwało nie raz tygodniami, czasem mąż gotuje, czasem na mieście jemy... (nigdy za darmo nie brałam od mam oj nie, zawsze się odwdzięczalam :) No dlatego to samo jest z dzieckiem, mamy są różne każda ma swój sposób jak to wszystko sobie ulozyc, to zależy tez od charakteru a nie tylko o innych czynników, które zostały wymienione. Wakacje z dzieckiem.... moje dziecko na wakacje jedzie do koleżanki na wieś, a wcześniej jak mieszkaliśmy dalej to do babci jechało na miesiąc! I miesiąc mieliśmy spokój! Nic mu nigdy nie ubyło, dobrze się miał. We wszystkim jest metoda, ale jak ktoś nie chce to tez trzeba go zrozumiec. A jak już ma dziecko to lepiej i dla niego i dla dziecka, żeby sobie tak poukladac żeby być szczęśliwym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale żeby tak ocenić całość przedsięwzięcia trzeba spojrzeć szerzej: tzn. dziecko męczy, ogranicza, ale też przez te lata dało radość itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 2 dzieci, maja juz 7 i 9 lat. Jak milam jedno male dziecko to bylo pieknie - biedronki motylki etc ale tez czasem mialam dosc. Z kolei poczatki z dwojka to byl koszmar - moglabym sie wtedy pospisac pod autorka tematu. Nie raz ryczalam z bezsilnisci i zmeczenia. Teraz jest ok. Mam jeszcze czasami takie chiwle ze mnie macierzynstwo przerasta - zazwyczaj kiedy zostaje na 2 tyg z dziecmi sama bo maz czesto wyjezdza sluzbowo i wszystko na mojej glowie - dzieci, duzy dom pies i kot :-P Wtedy czuje sie jak w niewoli, zwlasza teraz gdy jest taka aura jesienno-zimowo depresyjna pogoda. Latem mam zupelnie inna energie. Macierzynstwo nie jest tylko czarne albo tylko biale. Raz jest koszmarnie zle a potem przychodzi lepszy czas - dla niektorych ten naprawde zauwazalnie lepszy czesto dopiero po kilku latach. Do dzis jak przypomne sobie czas z niemowlakiem i 2 latkiem to chce mi sie ryczec :-D teraz juz ze szczescia ze mam ten czas za soba. Kawalek po kawalku odzyskuje swoje dawne zycie i nauczylam sie cieszyc macierzynstwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do pani z 21:36 Ja jestem teraz na tym samym etapie co pani z tym niemowlakiem i 2 latkiem, tyle że moje dzieci mają 3 i 6 lat. Bywa bardzo ciężko. Bo te dzieci mają zupełnie inne wymagania a każde z nich potrzebuje i innego typu uwagi. Czasami jesteśmy tak skrajnie z mężem wymuszenia,ze po prostu żyć nam się nie chce. Na nic nie mamy siły. Tylko praca i dzieci. Zadroszcze troche tej pani co ma dzieci/dziecko i kilka razy w roku poszła z mężem na balet do kina czy do restauracji. My z mężem odkąd mamy drugie dziecko nie byliśmy razem nigdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 22:29 To przykre, ze musicie ze wszystkiego rezygnować bo macie dzieci nie powinno tak być. Człowiek ma jedno życie i nikt Wam tego czasu nie zwroci więc trzeba robić co się da, zeby korzystać z życia nawet jak się ma dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przekaz: Ja tak miałam i ty na pewno też tak będziesz mieć, a te co mówią, że się spełniają, to na pewno kłamią. x Szczerze? Wkurwiają mnie takie teksty. A dlaczego? Ano dlatego, że nikt nie jest w niczyjej głowie, a odnośnie macierzyństwa to sama zainteresowana nigdy nie wie jaką będzie matką. Dla odmiany autorko. Zawsze czułam, że dzieci nie są dla mnie i myślałam, że mnie to ominie. Nie roztkliwiałam się nad czyimś niemowlakiem, miałam gdzieś ogólnie dzieci. Są bo są. I co? Zaliczyłam 2 wpadki, miałam 23 lata z pierwszym dzieckiem, 2 lata później drugie. I wiesz co? Nigdy nie czułam się jakoś mocno przez te dzieci przytłoczona. Kolki? Trudno, dzieci tak mają. Niewyspana? Trzeba przeżyć. Za niedługo będzie lepiej. Zęby? Też trzeba przeżyć. Okazało się, że jestem lepszą i mądrzejszą matką od osoby, która urodziła później niż ja. Do tego świadomie zaplanowane, wyczekane dziecko. To z łaski swojej nie piertol, że macierzyństwo jest dla wszystkich kobiet taka traumą jak dla ciebie, bo są kobiety, które wręcz urodziły się do tej roli, no ale one pewnie kłamią. Mało tego, są też takie jak ja. Które nie chciały dziecka, a jak się pojawiło, to nigdy nie odebrały tego jako coś negatywnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszecie, za macierzyństwo nie jest łatwe. A macierzyństwo to po prostu część normalnego życia. Tak samo mozna byłoby mówic - zycie nie jest łatwe, czy cos z tego wynika? mamy rezygnować z zycia? W macierzyństwie, jak w życiu, bywa łatwiej i trudniej, czy nas to zaskakuje? Robimy swoje i do przodu. No chyba , ze ktoś jest pesymiestą, wtedy mu zawsze bedzie pod górke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo szczęscie to stan umysłu moje drogie Panie ot cała filozofia:) pozdrawiam cieplutko w tę mroźną noc, bądźccie spełnione bo to najważniejsze, i te dzieciate i te bezdzietne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A szczerze? Mnie to wku*rwia ze mam dziecko. Na drugie bym się w życiu nie zdecydowała, mam 33 lata. Jasne ze są momenty kiedy jesteśmy szczęśliwi ale to są tylko momenty, większość czasu jest po prostu makabra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze ktoś tu napisał: „życia nikomu nikt nie zwroci”. Jeśli się ktoś urodził po to, żeby być matką to ma fajnie niech się spełnia. Ja się nie urodziłam po to, ale nie chciałam aby mnie to ominęło. Efekt jest taki, ze staram się spędzać dużo czasu z dzieckiem ale staje na rzęsach żeby tez mieć czas dla siebie i męża. Wyrywamy się na każdą możliwą okazję, nawet jeśli czasem nam się nie chce. Ostatnio znajomi zaproponowali nam przyjazd do siebie na narty, w pierwszej chwili odmówiliśmy „No bo mamy malutkie dziecko”. Ale z drugiej strony jak nie teraz o kiedy? Jak będziemy mieć 50 lat? O nie, szybko pozbyliśmy się wyrzutów sumienia i pojechaliśmy na tydzień. Był to pierwszy raz, mały miał 8 miesięcy. Każde kolejne wyjście czy wyjazd był coraz łatwiejszy, często jeździmy wspólnie ale skłamałabym gdybym powiedziała ze wychodzimy gdzieś 2-3 razy w roku. Przynajmniej raz w tygodniu lub na dwa tygodnie coś robię albo sama albo z mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry skłamalam ;) pierwsze wyjście nasze było jak mały miał 5 tygodni - poszliśmy ze znajomymi na imprezę, jakiś bal przebierańców to był. Co roku chodziliśmy więc i wtedy poszliśmy, mały był z mamą. Rano go ogarnęła, wstaliśmy i niedziela była już wspólna. Hmmm ja nie widzę, żadnego problemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie tak autorko . Zresztą każda z nas ma inną sytuację i w innym środowisku się wychowywala. Jak to było u mnie ? Już za czasów nastoletnich wiedziałam że będę kiedyś matką, miałam silny instynkt macierzyński. Tutaj żeby nie było, mam liczne rodzeństwo więc wiem jak to wygląda przy maluchach . Młodszym zmienialam pieluchy , karmilam i pilnowalam po szkole. Potem poznałam męża i po 3 latach zaszła w ciążę. Pamiętam ten pierwszy szok po porodzie kiedy nie poczułam tak zupełnie nic prócz silnej opieki nad dzieckiem i tak aż do 7 miesiąca. Wynikało to ze zmian w moim ciele i braku akceptacji paskudnego brzucha i rozstepow aż do kolan. Płakałam przez pierwsze 4 miesiące. Dodatkowo nie miałam nikogo do pomocy prócz męża i jako młoda a dla innych " głupia matka " wymuszano na mnie niektóre zachowania ogólnie przyjęte za normy (!) A były to osoby które miały pełno znajomych i pomoc rodziny na skinienie . Krytyka sięgała zenitu . Dziś jest lepiej niż wtedy ale za to doszłam do momentu w którym mam wewnętrzny konflikt między opieką na dzieckiem i byciem super matką a pracą zawodową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×