Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Rozwódka

Pamiętnik 28-letniej rozwódki

Polecane posty

Gość Rozwódka

Nie wymagam czytania ani odpowiadania, piszę przede wszystkim sama do siebie. Może kiedyś odnajdę swoje wpisy i przypomnę sobie ten trudny okres swojego życia. Mam nadzieję, że wtedy wszystko będzie wyglądało już inaczej.

xxxxxxxxxxxxxx

Na początku nowego roku oficjalnie będę rozwódką i oficjalnie przed 30-tką stanę się dla ogółu społeczeństwa kobietą 2-kategorii. Nawet się z tym pogodziłam. Z odejściem męża po 10 wspólnych latach prawie też się pogodziłam chociaż pozostał duży żal i poczucie krzywdy ale dla dobra własnej psychiki staram się z tym walczyć i wybaczyć.

Niedługo minie 5 miesięcy od kiedy mieszkam sama i chyba nauczyłam się tak żyć, nawet jest mi dobrze samej chociaż czuje się samotna i brakuje mi czułości i miłości. Minął już etap rozpaczy, mysli samobójczych, rozpaczliwej tęsknoty za nim, obwiniania się o wszystko. Dzięki medytacjom, książkom, które przeczytałam - zaczęłam dostrzegać sprawy takimi jakimi były w rzeczywistości. I wiem, że w życiu już bym nie chciała jego powrotu.

Co myśli on - nie wiem. Wiem tylko, że ma poczucie winy, ale nie mam z nim kontaktu poza jego krótkimi wiadomościami z pytaniem czy nie potrzebuję z czymś pomocy. Ściska mnie w środku myśl, że on spotyka się z kimś i tak łatwo wszystko przekreślił. To boli coraz mniej, ale mimo wszystko boli nadal. Moja ciemna, próżna natura chciałaby, żeby tego pożałował bo ja cholera stawałam dla niego na rzęsach przez te wszystkie lata. Walczę jednak z tymi myślami - o nienawiści, żalu, życzeniu mu źle. To myśli małego, płytkiego, zranionego ego, a nie o to chodzi w życiu żeby ego je determinowało. Wiem przecież, że ten etap musiał się zakończyć, zaufałam Bogu, że poprowadzi mnie właściwymi drogami więc muszę się odciąć od chorego przywiązania emocjonalnego do kogoś, kto nie był dla mnie właściwy.

Pokasowałam konta na portalach randkowych - z wielkim poczuciem ulgi. Wierzę, że w odpowiednim czasie poznam idealnego dla mnie mężczyznę, ale nie zamierzam szukać nikogo na siłę.Teraz poświęcam dużo czasu na rozwój duchowy, dużo ćwiczę, walczę trochę ze swoją introwertyczną naturą i staram się "wychodzić" do ludzi i robić nowe rzeczy. Dużo wydaję na swoje mieszkanie, które jest teraz piękne i przytulne, uwielbiam spędzać w nim czas. Dostałam awans na starszego specjalistę, stać mnie na wszystko na co mam ochotę. Dziękuje Bogu, że finansowo mogę czuć się bezpiecznie i komfortowo.

Po odejściu P. bardzo spadło moje poczucie wartości ale staram się je powoli odbudować. Wierzę, że zasługuję na szczęśliwy związek a i sama uszczęśliwiłabym moją bratnią duszę:)

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aja

Czemu rozwodka to kobieta 2 kategorii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eee

stara panna - ja - to kobieta 2 kategorii w tym kraju..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona.

Rozwódko - myślę, że nie dla wszystkich jesteś kobietą 2 kategorii. Jakiej kategorii jest się człowiekiem nie zależy od tego czy jesteśmy w związku, czy już nie, lub czy piękny na zewnątrz musi być np lepszym człowiekiem tez nie. To są jakieś stereotypy. Tak jak kiedyś osoba ok. 30 była starą panną, czy starym kawalerem. Wszystko zależy od nas. A cała reszta ma mniejsze znaczenie.  Bo zawsze znajdzie się ktoś kto nam "dowali " komu coś się podobać nie będzie. Kiedy przeczytałam,  że Twój były martwi się i próbuje czasami pomóc, to pomyśl czy nie mogłabyś tego jednak wykorzystać.  Podejrzewam,  że teraz kogoś ma, więc przychodząc do Ciebie w czymś Ci pomóc, ta jego nowa będzie się niepokoić. Może to jest trochę nie fair ale Ty nie chcesz już się z nim zejść, więc dla Ciebie będzie to nie będzie miało znaczenia, ale dla jego pani juz Tak:D Ale co Ciebie to ma obchodzić.  Ciebie tez nikt nie pytał czy będziesz cierpieć kiedy on odejdzie.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezedury

28 lat masz :)

Bozie kochany toż to jeszcze prawie dziecko z ciebie :D

W tym wieku zacząć od nowa jest bardzo łatwo, to akurat czas żeby sobie kogoś na stałe znaleźć i przed 30 zmajstrować pierwszego mapeta.

Rozstania są trudne ale człowiek nabiera doświadczenia żeby następny związek był lepszy i trwalszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Do goscia Ona , twoj wpis byl ok tylko do momentu kiedy nie zaczelas pisac zeby wykorzystac zainteresowanie jej bylego meza i robic nowej partnerce na zlosc . Jestes zlym czlowiekiem . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozwódka

O, nie spodziewałam się odzewu ani tym bardziej miłych słów. Dzięki.

A że ktoś to czyta, to śpieszę wyjaśnić i ostrzec, że jestem oszołomem wierzącym w Boga, reinkarnacje itp. więc żeby nie było zdziwienia what the fuck ona pisze.

Byłam bardzo związana z byłym mężem, darzyłam go głębokim uczuciem.  Ale to co przeżyłam, stan na pograniczu odebrania sobie życia gdzieś jednak tę miłość wypalił. Teraz już nie tęsknie nawet, pozostał jedynie żal. Bo dużo energii wkładałam w ten związek, byłam zawsze wierna, oddana, dbałam o niego, a zostanę kobietą "z przeszłością". Z drugiej strony to przecież mój wybór i moja wina bo nie słuchałam sygnałów intuicji, żeby nie brać tego ślubu. A były tak zajebiście jednoznaczne, że teraz łapie się za głowę. To był karmiczny związek, który musiał w moim życiu zaistnieć ale i musiał się też rozpaść żeby rozwijać się duchowo dalej. Tylko zaszło to za daleko bo nie potrafiłam odejść kilka lat temu, gdy miałam bezwzględny powód do zakończenia związku.

Zawsze czułam bliski kontakt z  Bogiem czy jakąś tam inną mocą nad nami, jednak korzystałam z tego okazyjnie, przypominałam sobie o Bogu gdy miałam potrzebę  i działy się wtedy przedziwne rzeczy w moim życiu. Nie pomógł jednak gdy przez 2 lata prosiłam go żebym mogła zajść w ciąże... Zastanawiałam się wtedy co się dzieje, zawsze mi przecież pomagał... Jak płytkie i nieznaczące jest to, co w danej chwili wydaje nam się absolutnie konieczne.

Teraz niech dzieje się to co ma się dziać. Jeśli mam z kim być to tylko z kimś, o kim od razu będę wiedzieć, że jest moją bratnią duszą. A jak nie to będe sama.

We wtorek będę się widzieć z P.  na spotkaniu w pewnej formalnej kwestii, pierwszy raz od 2 miesięcy. Denerwuje się bo nie jestem w stanie przewidzieć mojej reakcji. A wiem, że moje odczucia gdy go zobaczę będą miały wielkie znaczenie w moim procesie "zdrowienia" i emocjonalnego odcinania się od przeszłości.

I absolutnie nie chcę się na nim mścić. Wręcz przeciwnie, chciałabym mu wybaczyć. Negatywne emocje ZAWSZE do nas wracają, w różnej formie. Gdybym chciała narobić mu koło tyłka to mogłabym zabrać drugie mieszkanie, na które mieliśmy razem kredyt, a odstępuje mu swoją część. Ja się rozliczam względem swojego sumienia, bez względu na zachowanie innych

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

 No to kochanego, przystojnego, pracowitego, uczciwego i  jurnego partnera życzę. Młoda jesteś, nich chociaż w jakiejś części spróbuje Ci nadrobić stracony czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona.
2 godziny temu, Gość gosc napisał:

Do goscia Ona , twoj wpis byl ok tylko do momentu kiedy nie zaczelas pisac zeby wykorzystac zainteresowanie jej bylego meza i robic nowej partnerce na zlosc . Jestes zlym czlowiekiem . 

Nie przesadzaj! Nie oceniaj jeśli mnie nie znasz ok? Poza tym, co w tym złego gdyby były mąż miałby pomoc w czymś.  A to, że jego nowa by się martwila to jej problem. Ile jest rozwiedzonych małżeństw, które mają dzieci i muszą się widywać i oczywiście nowe żony często mają z tym problem.  I co była ma się tym martwić? Więc wyluzuj. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ttJHS

Boga masz zawsze koło siebie , tak jak Jego Syna Jezusa i Marię Najświętszą …. NIe ma innej mocy , tzn jest ta co nie pochodzi od Boga to jedynie moc złego, i ona też może udawać że jest od Boga i zwieść Ciebie… NIc nie rób pochopnie módl się i wsłuchuj w głos który może usłyszysz Poczytaj zapiski z dzienniczka św.Faustyny , one mi otworzyły oczy i ruszyłem w drogę..pamietaj jednak, że nic szybko się nie zmieni bo aby się zmieniło Ty też musisz się zmienić… Cierpienie to błogosławieństwo….

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak twój bożek błogosławi cierpienie i w tym się pławi to sobie w niego wierz, ale z daleka z takimi bzdurami ode mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozwódka

Minął kolejny miesiąc, w sumie niewiele się u mnie zmieniło. Myślę o nim dalej, ale większość wspomnień, wspólnych zwyczajów, już powoli zaciera się w mojej głowie. Miałam kilka chwil czarnej rozpaczy, że jego już nigdy nie będzie, zwłaszcza teraz bo dokładnie rok temu o tej porze byliśmy (wydawało mi się przynajmniej) bardzo szczęśliwi - byliśmy w górach na nartach, zaraz po powrocie z zimowego urlopu mieliśmy urlop w Azji. Teraz nie zostało z tego już nic, nawet zgliszczy. Strasznie dziwne uczucie, że ktoś kto był jeszcze niedawno całym światem, jest teraz zupełnie obcym człowiekiem.

On raczej na 100% ma kogoś, nie wiem czy to ta sama. Siedzi mi w głowie, czy ona jest lepsza ode mnie, czy jest mu z nią lepiej. Pewnie tak, w końcu odszedł, a razem z nim moje poczucie wartości.

Zastanawia mnie, czy on w ogóle jeszcze myśli o mnie, czy te 12 lat spłynęło o nim i cieszy się życiem.

Czekam na info z sądu o dacie rozprawy rozwodowej, bardzo chciałabym mieć to za sobą, a czekają mnie jeszcze formalności ze wspólnym kredytem hipotecznym na drugie mieszkanie.

Wzięłam się na ostro za systematyczne ćwiczenia, rozpisałam sobie treningi i ćwiczę od niedzieli splitem 4x w tygodniu, po 2 razy góra i dół + bieganie, o wiele lepiej pasuje mi ten system niż fbw. Zobaczymy jakie będą efekty, chciałaby zejść do 48 cm w obwodzie uda (teraz jest 51) i dopracować tyłek i brzuch. Chciaż patrząc obiektywnie to już jest dobrze, bardzo widać na moim ciele te 3 lata ćwiczeń w porównaniu z rówieśniczkami

Dobrze, że wierzę w Boga bo bardzo bym wątpiła w to czy kiedykolwiek ktokolwiek mi się spodoba:D Poznałam pewnego programistę, niesamowitego nudziarza, z którym za bardzo nawet nie miałam o czym rozmawiać (a mam dosyć szerokie zainteresowania) a teraz poznałam drugą skrajność -blogera podróżnika, który przygotowuje się na wyprawę na Mount Everest:D. Spotkam się z nim jutro pograć w scrabble, ale to tylko koleżeńskie spotkanie. To nie byłby facet dla mnie ale chętnie posłucham opowieści, a po za tym chciałabym się wkręcić w towarzystwo pasjonatów gór, sportu i podróży bo chyba tylko z takimi ludzmi (w tym facetami) znalazłabym wspólny język. W sobotę idę na kawę z Kamilem, trenuje, lubi podróże więc będzie o czym pogadać i miło spędzę wieczór, tutaj jednak też nie nastawiam się na nic więcej.

Cholera, brakuje mi strasznie bliskości mężczyzny, czułości, seksu, zainteresowania ale jeśli nie poczuje, że "to jest to" to zostanę sama. Na pewno nie zdecyduje się na półśrodki. Nie muszę.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×