Powiedziałam już wszystko

Powiedziałam mojemu facetowi już wszystko co miałam, obruszył się i uważa, że zgrywam księżniczkę. Nie rozumiem tylko pewnej zależności. Dlaczego on unosi się dumą, po tym jak sam olewa mnie po kilka godzin, a kiedy zaczęłam robić to samo to on ma do mnie problem? Do tego nie rozumie, dlaczego zrobiłam się chłodna i wyzywa mnie od zimnych suk. Chyba nie dotarło do niego co powiedziałam, a ja osobiście mam dosyć gierek czy jakiegoś robienia na złość, więc albo zaskoczy i się zmieni, albo to koniec.

Nie zmienicie się dla siebie. Bym może z innym osobami będziecie zachowywali się inaczej. Wy razem po prostu działacie na siebie toksycznie. 

Chyba on na nią. 

Prawda, do innych taka nie jestem, jaki on jest? Nie wiem. Zwierzęta na pewno traktuje lepiej niż ludzi. Ale może po prostu mu nie zależy, tylko po co w takim razie się czepia, kiedy to ja się odsuwam? Czy to tak dużo, że chciałabym wiedzieć jak mu dzień mija? Albo żeby się mną zainteresował, a nie jak to dziś sam ujął kiedy wyjaśniłam moje powody: "znów masz problem, bo jakiś pajac nie pracuje, nie chodzi do szkoły i ma więcej czasu dla Ciebie, więc idę w odstawkę", szkoda tylko, że on nie uczy się, a w pracy ma wolne od jakiegoś miesiąca, więc ciągle siedzi na dupie, a ja nie proszę o nic innego jak trochę uwagi, żeby ten "pajac" nie musiał mieć ze mną lepszego kontaktu niż mój chłopak