Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutna

Dziwna sytuacja

Polecane posty

Gość Smutna

Przed świętami przyjechał do nas pan z MOPS i powiedział, że dzwonili do niego z przedszkola syna i powiedzieli, że u nas w domu się źle dzieje..  Pytałam go o co pani dyrektor dokładnie chodzi ale nic więcej nie potrafił mi powiedzieć. Kazał mi podpisać jakąś kartkę, że zgadzam się na asystenta rodziny, ja nie chciałam tego zrobić ale powiedział, że muszę ja byłam już taka zaskoczona tą sytuacją, nie wiedziałam co się dzieje, że podpisałam to.  Ogólnie ja wcale się nie próbowałam bronić, cały czas milczałam, taka byłam zszokowana. Moje dzieci są zadbane, codziennie kąpane, codziennie mają czyste ubrania, nie bijemy ich, nie pijemy alkoholu, więc ja nie rozumiem o co chodzi. Co mam zrobić z tą sytuacją?  Napisać jakąś skargę na panią dyrektor o niesłuszne nasyłanie mopsu?  To chyba nic nie da. Ogólnie jest mi strasznie przykro, że zostałam tak potraktowana i całe święta miałam doła. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mozetoja

Masz prawo dowiedzieć się o co chodzi. Już do dyrektorki i wyjaśnij z nią. Dziwne że od razu do Mopsu się zgłosili ale kwiaty mops niż sąd. Zapewne MOPS już rozpytal po sąsiadach co się dzieje u Was... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Koniecznie powinnaś się dowiedzieć o co chodzi, bo teraz nawet nie wiadomo jaką masz linię "obrony" przyjąć. Dziwna sprawa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna

Mój syn chodzi już trzeci rok tam do przedszkola, teraz jest już w zerówce. Wcześniej nie było żadnych problemów, wręcz  syn był bardzo wychwalany, niestety w tym roku jest jakiś koszmar, trafił do grupy, gdzie nie ma kolegów. Nauczycielki zaczęły się na niego skarżyć, że kłóci się z innymi dziećmi, psuje im zabawę, nie robi żadnych prac, nie chce jeść, raz nawet uderzył nauczycielkę. Ja z synem o tym rozmawiałam i powiedział, że to dlatego, że dzieci nie chcą się z nim bawić i jest mu przykro z tego powodu. Może ta nagła zmiana w zachowaniu syna zaniepokoiła panią dyrektor. Ja miałam z nią porozmawiać o tym ale syn zachorował a mi po prostu nie chciało się jechać do przedszkola tylko po to, żeby z nią rozmawiać a ona od razu do mopsu nas zgłosiła. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna

I ciekawe jak to będzie z tym asystentem rodziny, normalnie bym nie podpisała tego papierka no ale naprawdę byłam w takim szoku, że dopiero po 2-3 godzinach od jego odjazdu do mnie dotarło co się wydarzyło, no ale trudno, nic się nie stanie jak sobie przyjedzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

nie martw sie. Ja bym na Twoim miejscu poszla do dyrektorki i spytala o co chodzi i dlaczego wczesniej z Toba na ten temat nie porozmawiala. Czy w przedszkolu Twojego syna jest psycholog? Moze on pomoglby mu sie uporac z ta sytuacja. Podejrzewam, ze taki asystent odwiedzi Was pare razy, zobaczy, ze jest ok i tyle. Nic zlego sie u Was nie dzieje, wiec nie masz sie czego obawiac, ale rozumiem, ze Ci przykro. Przedszkole beznadziejnie sie zachowalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

"a mi po prostu nie chciało się jechać do przedszkola tylko po to, żeby z nią rozmawiać a ona od razu do mopsu nas zgłosiła"

Miała Pani jechać porozmawiać, ale po prostu się nie chciało.....to Pani dyrektor po prostu użyła innych środków. I wcale się nie dziwię, bo jakby faktycznie coś się działo a ona by nie zareagowała to jej się dostanie i tłumaczenie, że Pani się po prostu nie chciało raczej jej nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gfff

A bylas umowiona z pania dyr na spotkanie? Bo jesli tak to nie fajnie zrobilas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna

Nie byłam umówiona, spotkałam ją na ulicy i trochę pogadałyśmy, powiedziała, żebym weszła w któryś dzień do niej jak przyjdę po dziecko ale że zachorował to nie widziałam sensu żeby specjalnie przyjeżdżać i też nie pamiętam czy mąż był wgl w domu, żeby z chorym synem zostać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Trochę dziwne, to o czym rozmawiałyście jak spotkała ją Pani na ulicy? Nie dopytała się Pani o co mniej więcej chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×