Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość serotonina

Problematyczna relacja

Polecane posty

Gość serotonina

Piszę, bo chciałabym usłyszeć opinie obiektywne. Wiem, że to co napiszę nie zastąpi opinii kogoś, kto jest bliżej całej sytuacji, ale cóż. Wiem, że moi bliscy patrzą na to trochę przez inny pryzmat niż zrobiłaby to obca osoba.

Kilka miesięcy temu byłam jeszcze w związku. Od jakiegoś czasu nieco się psuło, to się przerodziło bardziej w przyjaźń, bez namiętności i jakichś iskierek. Po prostu dobrze nam się ze sobą egzystowało. Tak się zdarzyło, że w tym roku wyjechałam na studia. Mój wtedy obecny chłopak zaczął mi trochę przeszkadzać, mógł przyjeżdżać tylko na weekendy, a sam już się nie uczy więc tylko siedział i czekał aż ja będę miała chwilę (studiuję dość wymagający kierunek). Jeden z weekendów zaplanowałam, że spędzę sama - wymyśliłam jakąś wymówkę, chciałam mieć spokój. Wtedy poznałam swojego sąsiada - okazało się, że jesteśmy razem na roku. Zupełne przeciwieństwo mojego obecnego, mieliśmy po prostu więcej wspólnego, rozmawialiśmy i rozmawialiśmy. Już po kilku spotkaniach poczułam, że to utrzymywanie tej relacji jest nie fair wobec chłopaka, z którym i tak mi się za bardzo nie układa. Zerwałam. Może to głupie, może mogłam poczekać, ale stwierdziłam, że jeśli przez następne tygodnie nie zacznę chociażby tęsknić - postąpiłam dobrze. Oczywiście moja relacja z sąsiadem wciąż trwała. Problem był taki, że ja nie chciałam chodzić na randki, bo stwierdziłam, że to za wcześnie, więc spotykaliśmy się tylko w domu. W pewnym momencie myślałam, że może będzie z tego coś poważnego - wtedy zobaczyłam jak na imprezie wychodzi z inną dziewczyną. Do niczego między nimi nie doszło, ale moją zazdrość podbudował "życzliwy" kolega sąsiada, któremu chyba się podobam i zrozumiał całą sytuację. Relacja z sąsiadem ochłodziła się, nie odzywaliśmy się jakiś czas do siebie. Po jakimś czasie spotkaliśmy się, ja chciałam zerwać kontakt, ale koniec końców i tak go zachowaliśmy. Powiedział mi wtedy, że nie umiałby być z jedną kobietą. Więc stwierdziłam - odpuszczam sobie, ale przecież nie będę ignorować kogoś kto mieszka tak blisko. Nasza relacja znów stała się intensywna, ja byłam na jakiejś randce, on był na jakiejś randce, ale nic z tego nie wyszło. No i stało się, poszliśmy do łóżka. Raz, drugi, trzeci. Stwierdziliśmy, że relacja friends with benefits będzie w sam raz. Tylko, że on robił się coraz bardziej czuły, coraz bardziej wolał się przytulać, chciał, żebym zostawała na noc. Doszło do tego, że pocałował mnie publicznie. Choć w głębi gdzieś tam wciąż tkwiło takie przekonanie, że fajnie, żeby coś z tego wyszło więcej, przestraszyłam się i poprosiłam, żebyśmy zostali przy dawnych regułach. Po jakimś czasie stwierdziłam, że chyba to ja teraz zaczynam coś czuć, powiedziałam mu o tym, a on mnie zlał: "to miał być tylko seks etc". Więc wycofałam swoje uczucia, trochę popłakałam, a potem zaczęłam tę relację traktować czysto egoistycznie - ja mam korzyści i to najważniejsze. Odpuściłam sobie budowanie jakichś relacji uczuciowych z nim. Tylko, że nasza relacja coraz bardziej zaczynała przyjmować postać związku: wspólne obiadki, film, przytulanie, praktycznie całe dnie razem. On nawet zaczął coś przebąkiwać o uczuciu do mnie, tylko, że ja tak się zawzięłam i wciąż brzmią mi w uszach te słowa "to tylko seks", że nie umiem mu uwierzyć. Po prostu boję się, że się znowu spalę. Dziś powiedział, że jakbym chciała to byłby dla mnie idealny, ale ja nie chcę - no bo się boję. Wiem, że jeżeli nie zaufam to nic z tego nie będzie, bo w końcu zmęczymy się wzajemną grą. Nie umiem podejść do tego inaczej niż sceptycznie. Wciąż myślę kategoriami wzajemności, nawet w kwestii takiej jak obiad. On mi się podoba, prawdopodobnie dobrze byłoby nam razem. Widzę niby, że mu zależy - bywa zazdrosny, chce poznać moich znajomych i to ja w sumie go zlewam bardziej niż on mnie - ze strachu. Jak się otworzyć? Jak przestać analizować i po prostu ponieść się uczuciu? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia

Powinniście usiąść i szczerze o tym porozmawiać. Powinnaś powiedzieć mu wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lorenzo01

Bardzo dobrze napisany kawałek tekstu. Dobrze się czyta. Pierwsze co mi się rzuca w oczy to typowe dla kobiety małpy. Nie puści jednej gałęzi, zanim nie złapie kolejnej. Czysto egoistyczne podejście w kwestii Twojego byłego faceta. No ale do sedna...

Też na Twoim miejscu bym powątpiewał w jego intencje. Z tego co piszesz on bardzo mocno reaguje, bezmyślnie na typowe reakcje psychologiczne. Jesteś zdystansowana - on jest czuły. Zaczynasz pokazywać, że Ci zależy, on kwituje "przecież układ jest jasny, prawda?". Tak jakby jedyne emocje wzbudzało w nim gonienie króliczka i czerpanie przyjemności z namiastki związku, w której w wolnym czasie ma od Ciebie święty spokój i może spotykać się również z innymi dziewczynami. Bardzo wygodne dla niego. Ale kiedy przychodzi realna wizja związku z Tobą to wtedy jesteś króliczkiem dogonionym, nieatrakcyjnym. Z jego strony, jezeli traktuje Cie jak potencjalna partnertke na stale to jest po prostu glupi. Albo zwyczajnie manipuluje Twoimi uczuciami aby utrzymac zainteresowanie (w co raczej bym wątpił bo rzadko faceci są zdolni to tak zaawansowanej gry). W obu przypadkach nie powinnaś go traktować jak priorytetowy cel na związek. Powinnaś traktować go jako właśnie fuuck friend i w tym czasie rozglądać się za innymi. 

Robisz podstawowy błąd. Jak według Ciebie zachowuje się zainteresowany związkiem facet ? Naprawdę myślisz, że jakbyś się jemu podobała pod tym kątem to normalny, zainteresowany facet odrzuciłby Twoje aluzje związkowe ? Nas mężczyzn seksualnie kręcą różne kobiety, ale na związek wybieramy konkretny typ (dla każdego inny) i jakby postrzegał Cie w tych kategoriach to byś dawno o tym wiedziała. 

On Cie zakwalifikował już na samym początku jako kobietę nie na związek. Tylko kobiety tak mają, że im się to zmienia z czasem. No chyba, że jest zniewieściały i ma cechy kobiety to wtedy kto wie. Może masz szansę. 

Na koniec. Osoba niby studiująca. Niby aspirująca do wyższego wykształcenia, a masz problem z dostrzeżeniem tak podstawowych rzeczy i dajesz się manipulować jak dziecko. Reagujesz emocjonalnie. Gdyby ten sam facet od początku był milutki i chciał związku to byś się znudziła po 5 minutach. Przemyśl to głową, a nie emocjami. Czyny, a nie słowa. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddddd

dobry post Lorenzo, celny. Jednak niepotrzebnie zarzucasz jej emocjonalne podejście do sprawy bo z jednej strony fajnie tłumaczysz męskie przesłanki (i super) a z drugiej jakbyś nie znał mechanizmów kobiecego podejścia do takich spraw. To nas właśnie różni. Kobiety już tak mają, że ciężko na pewnym etapie myśleć trzeźwo i na zimno, wcale się autorce nie dziwię, że się miota. Ale masz rację w całej reszcie. Niestety. Nic z tego nie będzie, im bardziej się będziesz dystansowała tym bardziej on się będzie zbliżał a jak się otworzysz i powiesz co ci leży na sercu to znowu pryśnie. Gra w wahadełko, na dłuższa metę męcząca i bez rokowań. On pewnie nawet tego nie analizuje, tak wychodzi samo. Ale na stałą partnerkę raczej cię nie chce.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×