Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Minusmilion

Wybaczenie byłemu, podczas przyjazni

Polecane posty

Witam. Temat wyda się zawiły, i trudno mi będzie chyba wszystko ująć, aczkolwiek sie postaram. Z Panem K. zaczełam związek od przyjazni, byłam wtedy w innym długotrwałym związku, w którym brakowało już chemii. W momencie gdy wylądowaliśmy w łóżku, okazalo się, że oboje coś czujemy. Zakończyłam związek, tak wiem zachowałam się bardzo niewłaściwe wobec tamtego chłopaka, no ale nie o tym mowa. Związek od początku miał porblemy, ja się kłóciłam o to, że na współnym wyjezdzie prawie zerwał ze mną znajomośc jak byliśmy przyjaciółmi, bo wolał przelecieć panienkę, a ja nie akceptuje wolnego seksu.  To był jego pierwszy związek, wiec popełniał wiele błedów np. wolał spotkać sie z była w naszą pierwszą miesiecznice, albo po kłóni spotkał sie z nią na parę godzin i nie odbierał. Do nieczego nie doszło, bo to byli bardziej przyajciolmi, a zwiazek ich trwał zaledwie tydzień. No ale.. Po porsut chodzi w skrócie o to, że oboje byliśmy dla siebie potworami.. Trwało to rok, potem poszliśmy na studia, było coraz gorzej, raz mnie olał, poznałam kogoś, zakochalam sie na nowo, byłam szczesliwa. Utrzymywałam z nim kontakt bo był mi bliski i było mi go żal, że zostaje sam w wielkim miescie. Moje nowe zakochanie trwało krótko, bo znów coś poczuliśmy od siebie z Panem M ( czyli głównym boharem). Ale niestety, Pan M. mnie zdradzał na chaterii.. Odkryłam to, zerwalam. Ale nie potrafiłam, zerwać znajomości. Dałam warunki, ale nie zadbałam o ich przesteganie. Byłam bardzo slaba psychicznie i uzalezniona. Gdy nakryłam go któryś raz, powiedział, że już mnie nie kocha.. A co ja? Co zdradzona ja na to? Uznałam, że bede walczyć o jeog uczucia.. Tak.. Dobrze słyszycie, naprawdę byłam wtedy na dnie emocjonalnym.. Udało się, miesiąc starania się. Odbudowałam to na podłożu seksualnym. Trwało to dwa tygodnie, sielanka, choć z mojej strony czasem czułam nagły brak miłości w jego strone, patrzyłam na niego, i  nic nie czułam, ale to mijało przy kłotniach i krach. Pewnego dnia byłam u niego i usłyszałam dzwiek messenegera, i już wiedziałam... Wiedziałam, że pisze z jakąs dziewczyną. Dzień pozniej sie poklocilismy, i powiedział, że poznał Panią M., że jest tylko przyjaciółką, ale przy niej i jej przyjaciolkach czuje, się szczesliwy, porządany, dowartosciowany.. Od tamtej pory przyjaznilismy się jeszcze dwa miesiace, ciagel kłotnie o pania M, byly nie znosne, widziałam jak ona mi go zabiera. Pewnego dnia oznajmij mi, ze jest wazniejsza, przyjełam to.. Zmieniłam się, poszłam do koscioła, przestalam się kłócić, wszystko zaczełam akceptować, nie wazne jak podłe to było. Tydzień pozniej, przyjechał do mnie i powiedział, że pora to zerwać, bo gdy jedzie do niej czuje szczescie, gdy jedzie do mnie sie boi o kolejna kłótnie. Powiedział,że wróci, po miesiącu, gdy ochłonie. Mówił, że robi to dla siebie nie dla niej. Chciałam go zatrzymać, ale jak powiedział " Przy niej jestem szczesliwy" zrozumiałam, że dała mu to co aj nie daje. STOP ! Zapomniałam wpsomnieć.. Pani M.. PAni M. Miała faceta. Ważny szczegol w dalszej histori.. Odeszłam, na kilka dni. NAjgorsze dni w moim życiu. Wrociłam, napisałam do niego, znów mieliśmy seksualny kontakt,  ale tylko telefoniczny. Poznałam wtedy nowego faceta, i uznałam, że tak nie może być, miał odejść, to niech pozwoli mi ułożyć sobie życie, i odeszłam, przestałm pisać, on też. Nowy związek zaczełam szybko, totalnie do siebie nie pasowaliśmy, ale ja zgrywałam Panią idealną, byłam na każde zawołanie, akceptowalam wszystko, by sobie udowodnić, że jestem kimś wartosciowym. Pan M wrócił po miesiącu,  mimo iż mówiłam mu, żeby nie wracał. Był w kiepskim stanie, nie potrafiłam od tak go zostawić, ale się kłóciłam. Spotykalismy sie, uprawialismy seks, zwiazek zakonczyłam... Aż spotkalam sie z naszym wspolnym znjaomym i powiedzial mi ze Pan M, pomimo ze Pani M. miała faceta, mieli romans, Pan M. mnie okłamywał, ze teog nei było. Jasne wrócił, gdy ona wybrała swojego faceta.. Ale znów Pan m, mnie zosatwił gdy tamta wróciła by teraz mieć obu.. Tak jednego w jednym meiscie na studiach, drugiego w drugim. Porobowałam przemówić mu do rozsadku, pokazać, ze przecie ze ona traktuje kazdego strasznie, wywyzsza się, zdradza, jest naprawde okropna, ale w zamian słuchałam, że on chce tylko jej szczescia. pewnego dnia nie wytrzymałam gdy po raz kolejny pocieszałam go po tym jak ona strzeliła focha a potem i tak pobiegł do niej i mnie wystawił, i poszłam do akademika i powiedziałam jej o tym, że Pan M utrzymuje ze mna romans. Między czasie pojawiła sie tez oczywiscie jego byla ( ta z którą wolal sie spotkac w nasza miesiecznice) i co? Spotkał sie z nia raz, raz po roku, i uznał ze chce z nią być, bo bylo tak cudownie. Już prawie razem byli... Po akcje z akademikiem, Pan M. nie chciał mnie znać, przy niej sie wypierał oczywiscie ze miedzy mna a nim nic nie ma. I tak mieli mnie za wariatke, za chora psychicznie wariatkę. Może wtedy faktycznie byłam na skraju załamania, ale kto by nie był? Z Panem M odnowilismy kontakt po miesiacu, zaczelismy sie przyjaznic, najpierw jak zawsze od seksu.. Potem zeszlismy na stope przyjacielską, bo on nie chciał abym bala sie ze jest ze mna tyko do seksu, dbał o mnie. Raz mnie zranił, gdy zaprosił bez uprzedzenia, bez czegokolwiek Pania M. do siebie, ona odmówiła, uznała,że pocieszał ją w zły sposób, że ma nie pisać, zablokowała go i ośmieszyła... Z Panem M.. utrzymujemy przyjazn do tej pory, od 3 miesiecy jest cudownie, on dba, raz mnie oklamal ze nie ma kolezanek, bo nie chciał abysmy sie klocili, bo faktycznei to tylko zwykle znajome, a ja bym odrazu szukała romansu, no ale.. dba, jest pieknie, lepiej niz w zwiazku, on wkoncu widzi we mnie kogos wspaniałego.. A co ja robie, nagle wraca do mnie to wszystko. Zaczyna się od niewinnego żartu, potem on odpowiada mi na pytania, że ją kochał bardziej, ze nigdy z nikim nie był tak szczesliwy. A mnie rozdziera od środka, ktoś taki jak ona, ktoś tak pozbawiony moralności, który jawnie innych ponizą, kłamie, bawi sie ( nawet powiedziała ze calowała go bo chciała by kolezanki były zazdrosne, tak dlatego wlasnie miała z nim romans) jest lepszy? Jasne Pan M. Widzi ze jest okropna, ze nie dorownuje mi do piet.. Najgorsze jest to, ze pockochał ją za cechy które mam ja i on ich nie chce zauważyć, a u niej ją kochał bo wierzył w jej kłamstwa, i usprawiedliwał wszystko co wnioskowało, że sie myli.. Neistety, on już dawno jej nie pamięta, a ja tym żyję. Nie potrafię sie cieszyć z naszej znajomości, bo myśle "  z nia bylby szczesliwszy" mimo ze sam mówi, ze pod koniec wkurzały go rzeczy, za które wczesniej ją ubóstwiał.  Są momenty gdy nie przegladam jej instagrama, jak wstawia zdjecia z tym samym chlopakiem zkórym była gdy miała romans z Panem M i mówi jak to bardzo to ten jedyny., i wtedy jest cudownie, mogę być sobą. A są momenty, jak teraz gdzie nie wiem co robić, nie chce odchodzić, nie po tym jak przetrwałam tak ciężkie chwile, gdy wkoncu umiem byc szczesliwa. Czy możecie mi coś doradzić, jak wybaczyć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przed chwilą, Minusmilion napisał:

Witam. Temat wyda się zawiły, i trudno mi będzie chyba wszystko ująć, aczkolwiek sie postaram. Z Panem K. zaczełam związek od przyjazni, byłam wtedy w innym długotrwałym związku, w którym brakowało już chemii. W momencie gdy wylądowaliśmy w łóżku, okazalo się, że oboje coś czujemy. Zakończyłam związek, tak wiem zachowałam się bardzo niewłaściwe wobec tamtego chłopaka, no ale nie o tym mowa. Związek od początku miał porblemy, ja się kłóciłam o to, że na współnym wyjezdzie prawie zerwał ze mną znajomośc jak byliśmy przyjaciółmi, bo wolał przelecieć panienkę, a ja nie akceptuje wolnego seksu.  To był jego pierwszy związek, wiec popełniał wiele błedów np. wolał spotkać sie z była w naszą pierwszą miesiecznice, albo po kłóni spotkał sie z nią na parę godzin i nie odbierał. Do nieczego nie doszło, bo to byli bardziej przyajciolmi, a zwiazek ich trwał zaledwie tydzień. No ale.. Po porsut chodzi w skrócie o to, że oboje byliśmy dla siebie potworami.. Trwało to rok, potem poszliśmy na studia, było coraz gorzej, raz mnie olał, poznałam kogoś, zakochalam sie na nowo, byłam szczesliwa. Utrzymywałam z nim kontakt bo był mi bliski i było mi go żal, że zostaje sam w wielkim miescie. Moje nowe zakochanie trwało krótko, bo znów coś poczuliśmy od siebie z Panem M ( czyli głównym boharem). Ale niestety, Pan M. mnie zdradzał na chaterii.. Odkryłam to, zerwalam. Ale nie potrafiłam, zerwać znajomości. Dałam warunki, ale nie zadbałam o ich przesteganie. Byłam bardzo slaba psychicznie i uzalezniona. Gdy nakryłam go któryś raz, powiedział, że już mnie nie kocha.. A co ja? Co zdradzona ja na to? Uznałam, że bede walczyć o jeog uczucia.. Tak.. Dobrze słyszycie, naprawdę byłam wtedy na dnie emocjonalnym.. Udało się, miesiąc starania się. Odbudowałam to na podłożu seksualnym. Trwało to dwa tygodnie, sielanka, choć z mojej strony czasem czułam nagły brak miłości w jego strone, patrzyłam na niego, i  nic nie czułam, ale to mijało przy kłotniach i krach. Pewnego dnia byłam u niego i usłyszałam dzwiek messenegera, i już wiedziałam... Wiedziałam, że pisze z jakąs dziewczyną. Dzień pozniej sie poklocilismy, i powiedział, że poznał Panią M., że jest tylko przyjaciółką, ale przy niej i jej przyjaciolkach czuje, się szczesliwy, porządany, dowartosciowany.. Od tamtej pory przyjaznilismy się jeszcze dwa miesiace, ciagel kłotnie o pania M, byly nie znosne, widziałam jak ona mi go zabiera. Pewnego dnia oznajmij mi, ze jest wazniejsza, przyjełam to.. Zmieniłam się, poszłam do koscioła, przestalam się kłócić, wszystko zaczełam akceptować, nie wazne jak podłe to było. Tydzień pozniej, przyjechał do mnie i powiedział, że pora to zerwać, bo gdy jedzie do niej czuje szczescie, gdy jedzie do mnie sie boi o kolejna kłótnie. Powiedział,że wróci, po miesiącu, gdy ochłonie. Mówił, że robi to dla siebie nie dla niej. Chciałam go zatrzymać, ale jak powiedział " Przy niej jestem szczesliwy" zrozumiałam, że dała mu to co aj nie daje. STOP ! Zapomniałam wpsomnieć.. Pani M.. PAni M. Miała faceta. Ważny szczegol w dalszej histori.. Odeszłam, na kilka dni. NAjgorsze dni w moim życiu. Wrociłam, napisałam do niego, znów mieliśmy seksualny kontakt,  ale tylko telefoniczny. Poznałam wtedy nowego faceta, i uznałam, że tak nie może być, miał odejść, to niech pozwoli mi ułożyć sobie życie, i odeszłam, przestałm pisać, on też. Nowy związek zaczełam szybko, totalnie do siebie nie pasowaliśmy, ale ja zgrywałam Panią idealną, byłam na każde zawołanie, akceptowalam wszystko, by sobie udowodnić, że jestem kimś wartosciowym. Pan M wrócił po miesiącu,  mimo iż mówiłam mu, żeby nie wracał. Był w kiepskim stanie, nie potrafiłam od tak go zostawić, ale się kłóciłam. Spotykalismy sie, uprawialismy seks, zwiazek zakonczyłam... Aż spotkalam sie z naszym wspolnym znjaomym i powiedzial mi ze Pan M, pomimo ze Pani M. miała faceta, mieli romans, Pan M. mnie okłamywał, ze teog nei było. Jasne wrócił, gdy ona wybrała swojego faceta.. Ale znów Pan m, mnie zosatwił gdy tamta wróciła by teraz mieć obu.. Tak jednego w jednym meiscie na studiach, drugiego w drugim. Porobowałam przemówić mu do rozsadku, pokazać, ze przecie ze ona traktuje kazdego strasznie, wywyzsza się, zdradza, jest naprawde okropna, ale w zamian słuchałam, że on chce tylko jej szczescia. pewnego dnia nie wytrzymałam gdy po raz kolejny pocieszałam go po tym jak ona strzeliła focha a potem i tak pobiegł do niej i mnie wystawił, i poszłam do akademika i powiedziałam jej o tym, że Pan M utrzymuje ze mna romans. Między czasie pojawiła sie tez oczywiscie jego byla ( ta z którą wolal sie spotkac w nasza miesiecznice) i co? Spotkał sie z nia raz, raz po roku, i uznał ze chce z nią być, bo bylo tak cudownie. Już prawie razem byli... Po akcje z akademikiem, Pan M. nie chciał mnie znać, przy niej sie wypierał oczywiscie ze miedzy mna a nim nic nie ma. I tak mieli mnie za wariatke, za chora psychicznie wariatkę. Może wtedy faktycznie byłam na skraju załamania, ale kto by nie był? Z Panem M odnowilismy kontakt po miesiacu, zaczelismy sie przyjaznic, najpierw jak zawsze od seksu.. Potem zeszlismy na stope przyjacielską, bo on nie chciał abym bala sie ze jest ze mna tyko do seksu, dbał o mnie. Raz mnie zranił, gdy zaprosił bez uprzedzenia, bez czegokolwiek Pania M. do siebie, ona odmówiła, uznała,że pocieszał ją w zły sposób, że ma nie pisać, zablokowała go i ośmieszyła... Z Panem M.. utrzymujemy przyjazn do tej pory, od 3 miesiecy jest cudownie, on dba, raz mnie oklamal ze nie ma kolezanek, bo nie chciał abysmy sie klocili, bo faktycznei to tylko zwykle znajome, a ja bym odrazu szukała romansu, no ale.. dba, jest pieknie, lepiej niz w zwiazku, on wkoncu widzi we mnie kogos wspaniałego.. A co ja robie, nagle wraca do mnie to wszystko. Zaczyna się od niewinnego żartu, potem on odpowiada mi na pytania, że ją kochał bardziej, ze nigdy z nikim nie był tak szczesliwy. A mnie rozdziera od środka, ktoś taki jak ona, ktoś tak pozbawiony moralności, który jawnie innych ponizą, kłamie, bawi sie ( nawet powiedziała ze calowała go bo chciała by kolezanki były zazdrosne, tak dlatego wlasnie miała z nim romans) jest lepszy? Jasne Pan M. Widzi ze jest okropna, ze nie dorownuje mi do piet.. Najgorsze jest to, ze pockochał ją za cechy które mam ja i on ich nie chce zauważyć, a u niej ją kochał bo wierzył w jej kłamstwa, i usprawiedliwał wszystko co wnioskowało, że sie myli.. Neistety, on już dawno jej nie pamięta, a ja tym żyję. Nie potrafię sie cieszyć z naszej znajomości, bo myśle "  z nia bylby szczesliwszy" mimo ze sam mówi, ze pod koniec wkurzały go rzeczy, za które wczesniej ją ubóstwiał.  Są momenty gdy nie przegladam jej instagrama, jak wstawia zdjecia z tym samym chlopakiem zkórym była gdy miała romans z Panem M i mówi jak to bardzo to ten jedyny., i wtedy jest cudownie, mogę być sobą. A są momenty, jak teraz gdzie nie wiem co robić, nie chce odchodzić, nie po tym jak przetrwałam tak ciężkie chwile, gdy wkoncu umiem byc szczesliwa. Czy możecie mi coś doradzić, jak wybaczyć ?

 Zrób z tego 10 max. 15 linijek, litości rano do pracy idę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Gość gość napisał:

 Zrób z tego 10 max. 15 linijek, litości rano do pracy idę!

Mogę ukrócić to do pytania " Jak wybaczyć przyjacielowi ( ex) ( nie rezygnując z znajomości) dziewczynę, przez którą mnie zostawił? Jedynie to aktualnie niszczy naszą relację, bo ciągle mam ją w myślach, a on już dawno zapomniał o niej. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×