Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Rhea

Ciąża po stracie jest strasznie trudna.

Polecane posty

Gość Rhea

Jestem w ciąży po poronieniu. Dziecko rozwija się prawidłowo, choć sama ciąża nie jest bezproblemowa. Przez stratę pierwszej ciąży czuję się odarta z części emocji jakie towarzyszą przyszłym matkom. Dla mnie ciąża to codzienny strach. Im jesteśmy dalej tym jest łatwiej ale ten strach nie znika. Łatwiej z nim funkcjonować kiedy codziennie czuję ruchy maleństwa, ale każdy dzień to przede wszystkim lęk. Bardzo długo nie potrafiłam się ciąża cieszyć. Nie chciałam myśleć nad imieniem, nie chciałam nawet oglądać ciuszków czy wózków. Codziennie zastanawiałam się czy serce mojego maleństwa wciąż bije. Czy na kolejnej wizycie nie usłyszę złych wiadomości. Chciałabym, żeby tak nie było. Niestety chyba nigdy do końca nie dowiem się czym jest radość z oczekiwania. Moja radość już zawsze będzie naznaczona strachem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aaaaa

Wyluzuj bo sie wykonczysz psychicznie. Statystycznie poronienie zdaza sie czesto i czesto jest to przypadek, ktory drugi raz sie nie wydarzy ( chyba ze jestes chora, masz jakas powazna wade anatomiczna lub inna). Sama poronilam pierwsza ciaze. Teraz mam dwoje dzieci, donoszonych, zdrowych. Zycze Ci duzo spokoju i radosci z ciazy. A strach niestety zawsze jest, bez znaczenia czy ma sie za soba poronienie czy nie. Wazne zeby nas nie przytłaczal i nie dominowal tego oczekiwania na dziecko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gewgewgew

Ja was nie jestem w stanie zrozumieć. Ani strachu nie czułam, ani nie znam jakiejś "radości oczekiwania". Miałam jakiś taki zdrowy dystans do sprawy i stonowane emocje jak ciekawość czy niepokój, trochę niechęci, trochę podekscytowania nowością ale bez jakiegoś szału.

Jestem absolutnie przekonana, że łatwiej o optymalne przejście ciąży i urodzenie zdrowego dziecka, gdy się jest stabilną emocjonalnie i kieruje się rozsądkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
16 minut temu, Gość gewgewgew napisał:

Ja was nie jestem w stanie zrozumieć. Ani strachu nie czułam, ani nie znam jakiejś "radości oczekiwania". Miałam jakiś taki zdrowy dystans do sprawy i stonowane emocje jak ciekawość czy niepokój, trochę niechęci, trochę podekscytowania nowością ale bez jakiegoś szału.

Jestem absolutnie przekonana, że łatwiej o optymalne przejście ciąży i urodzenie zdrowego dziecka, gdy się jest stabilną emocjonalnie i kieruje się rozsądkiem.

Taa, ja taka byłam. Racjonalna i ułożona. Po pierwszym poronieniu myślałam: to przykre ale się zderza. Aż się nie dowiedziałam, że moje drugie już dziecko nie żyje, a ja jestem chora na trombofilię. Przeszłam depresję po drugiej stracie, długą diagnostykę. Obecnie jestem mamą dwójki synów ale utrzymanie obu ciąż to była codzienna walka (leki, zastrzyki w brzuch, 83 dni w szpitalu w ciąży z drugim synem, a potem walka o jego życie i zdrowie bo urodził się w 32 tygodniu). Łatwo mówić podejdź do tego z rozsądkiem kiedy nie dzieje się nic strasznego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onkosfera

Witaj. Pociesze Cię, że nie Ty jedna nie czerpiesz radości z oczekiwania na dziecko. Ja bardzo źle znoszę ciąże i za każdym razem nie jest to żadna radość tylko meczarnia. Drugą ciążę też poroniłam. Było to typowe poronienie pierwszego trymestru, zwykły przypadek, statystycznie rzecz, która przytrafia się prawie każdej kobiecie w życiu (niezabezpieczajacej się i uprawiajacej seks oczywiście). Ale już nie zaznalam spokoju i kolejna ciąża składała się z wizyt u lekarza, na które szłam jak na ścięcie, ciagle oczekując złych wiadomości. Trzeba mieć naprawdę silną psychikę, żeby poronienie chcianej i wyczekiwaneh ciąży nie wpłynęło na człowieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fffex

Tak naprawdę mało kobiet przeżywa jakoś szczególnie radośnie ten czas, tylko mało się żali. Zazwyczaj tę mityczną radość przysłaniają dolegliwości, wymioty, nudności, cukrzyca, ciśnienie, hemooidy, przeziębienia, skurcze, zagrożenie porodem. Mało jest ciąż bezproblemowych, kazda ma jakies dolegliwości, uciążliwości.

Rozumiem Ciebie autorko, bo dla mnie ciążą po stracie to też był ciągły strach, z tym że moja druga od początku była zagrożona poronieniem, miałam krwiaka,potem przedwczesne skurcze itd. Wciaz sprawdzalam czy nie krwawie, a na usg czulam sie jakby zaraz coś miało wybuchnac. Za to teraz ciesze sie kazdego dnia z usmiechu mojego dziecka 🙂 powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Te reklamowe wyfotoszopowane kobiety w ciąży beztrosko kompletujące wyprawkę to bzdura. Jest dokładnie tak jak piszą dziewczyny: wszystkie martwimy się o maleństwo w czasie ciąży. Najgorsze są pierwsze tygodnie, bo jest wielka radość z 2 kresek ale też obawy że zaraz przestanie bić serduszko. I strach się cieszyć i mówić innym o ciąży, bo co będzie gdy się nie uda? Nie ma chyba nic gorszego niż tłumaczenie ciekawskiej rodzinie co się stało z dzieckiem 😞 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 godzin temu, Gość Gość napisał:

Taa, ja taka byłam. Racjonalna i ułożona. Po pierwszym poronieniu myślałam: to przykre ale się zderza. Aż się nie dowiedziałam, że moje drugie już dziecko nie żyje, a ja jestem chora na trombofilię. Przeszłam depresję po drugiej stracie, długą diagnostykę. Obecnie jestem mamą dwójki synów ale utrzymanie obu ciąż to była codzienna walka (leki, zastrzyki w brzuch, 83 dni w szpitalu w ciąży z drugim synem, a potem walka o jego życie i zdrowie bo urodził się w 32 tygodniu). Łatwo mówić podejdź do tego z rozsądkiem kiedy nie dzieje się nic strasznego. 

O wow! Ryzykowałaś zdrowiem dzieci, innych ludzi, żeby tylko zostać matką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
37 minut temu, Gość Gość napisał:

O wow! Ryzykowałaś zdrowiem dzieci, innych ludzi, żeby tylko zostać matką?

Trombofilia to nie wyrok, kobiety z tym schorzeniem rodzą zdrowe dzieci, a dzięki mojej diagnozie okazało się, że mój tato też ją ma i przez to ma większe ryzyko zawałów i udarów. Po mojej drugiej stracie jest pod opieką hematologa, prawdopodobnie moje straty przedłużyły mu życie.

Ciąża z pierwszym synem, mimo że na lekach, była dość codzienna. Urodziłam w terminie zdrowe dziecko, lekarz nie widział przeciwwskazań do kolejnej ciąży. Tyle, że w kolejnej ciąży dostałam nagle nadciśnienia i cukrzycy ciążowej, do tego doszła niewydolność szyjki macicy. Nikt tego nie mógł przewidzieć bo w żadnej poprzedniej ciąży nic takiego nie miałam. Łatwo oceniać w Internecie, nie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A co mają powiedziec matki ktore porobimy 7razy, lub te co urodziły w terminie i dziecko zmarło? Znam mnostwo takich.  Przestan zyc w paranoi, dbaj o siebie i będzie dobrze. Tez dorobilam raz, a raz mialam miec bliźnięta i niestety jeden płód przestal sie rozwijac. Nosiłam w sobie dziecko i jego brata lub siostre, któremu nie było pisane sie urodzic. Czasem mi smutno, ale to natura, biologia -przeżywają najsilniejsi. Bardz dobrej mysli i będzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
18 minut temu, Gość Gość napisał:

Trombofilia to nie wyrok, kobiety z tym schorzeniem rodzą zdrowe dzieci, a dzięki mojej diagnozie okazało się, że mój tato też ją ma i przez to ma większe ryzyko zawałów i udarów. Po mojej drugiej stracie jest pod opieką hematologa, prawdopodobnie moje straty przedłużyły mu życie.

Ciąża z pierwszym synem, mimo że na lekach, była dość codzienna. Urodziłam w terminie zdrowe dziecko, lekarz nie widział przeciwwskazań do kolejnej ciąży. Tyle, że w kolejnej ciąży dostałam nagle nadciśnienia i cukrzycy ciążowej, do tego doszła niewydolność szyjki macicy. Nikt tego nie mógł przewidzieć bo w żadnej poprzedniej ciąży nic takiego nie miałam. Łatwo oceniać w Internecie, nie? 

Tak. Dla mnie to niepojęte. Walczyć o przetrwanie ciąż, wiedzieć że będzie się walczyć i ryzykować przedwczesnym porodem a co za tym idzie ryzykować wadami u dziecka, problemami zdrowotnymi dziecka. Sorry. Ale ja tego nie potrafię zrozumieć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
39 minut temu, Gość Gość napisał:

Tak. Dla mnie to niepojęte. Walczyć o przetrwanie ciąż, wiedzieć że będzie się walczyć i ryzykować przedwczesnym porodem a co za tym idzie ryzykować wadami u dziecka, problemami zdrowotnymi dziecka. Sorry. Ale ja tego nie potrafię zrozumieć. 

Osób, które decydują się na in vitro (Też walka o ciążę, leki, często niepowodzenia i ryzyko ciąży bliźniaczej, czyli z marszu uznawanej za trudniejszą do donoszenia) też nie rozumiesz? Znam dziewczynę, która poroniłam 5 razy. 6 ciążę donosiła na sterydach i wlewach z intralipidu. Dziecko zdrowe. Tylko trzeba było o nie zawalczyć. Mało w życiu widziałaś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ciąża to nie tylko okrągły brzuszek, a macierzyństwo to nie pachnące chusteczki. Dwoje dzieci urodziłam, trzecią ciążę poroniłam, a teraz jestem w czwartej ciąży. W dwóch ciazach było podejrzenie wad, przez wyższe NT, jednąa amniopunkcja. W ciąży bez podejrzeń była cukrzyca ciązowa. Życie to nie bajka. A i tak te moje doświadczenia to nie jakiś hardcore. Bywa dużo bardziej dramatycznie. Tak, że trzeba się wziąć w garść i odrobinę stwardnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
56 minut temu, Gość Gość napisał:

Tak. Dla mnie to niepojęte. Walczyć o przetrwanie ciąż, wiedzieć że będzie się walczyć i ryzykować przedwczesnym porodem a co za tym idzie ryzykować wadami u dziecka, problemami zdrowotnymi dziecka. Sorry. Ale ja tego nie potrafię zrozumieć. 

To w ogóle nie powinnyśmy zachodzić w ciążę bo nikt ci nie da gwarancji, że akurat twoja ciąża będzie bezproblemowa. Moja siostra była przed ciąża okazem zdrowia, ciąża na początku książkowa, a córka była wcześniakiem. Nic nie wskazywało na to, że urodzi przedwcześnie, nagle w 29 tygodniu odeszły jej wody. Ani ja, ani nasza mama nie miały takich problemów. Zachodząc w ciążę zawsze ryzykujesz: poronieniem, wadami genetycznymi, porodem przedwczesnym, uduszeniem dziecka w łonie matki... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
21 minut temu, Gość Gość napisał:

To w ogóle nie powinnyśmy zachodzić w ciążę bo nikt ci nie da gwarancji, że akurat twoja ciąża będzie bezproblemowa. Moja siostra była przed ciąża okazem zdrowia, ciąża na początku książkowa, a córka była wcześniakiem. Nic nie wskazywało na to, że urodzi przedwcześnie, nagle w 29 tygodniu odeszły jej wody. Ani ja, ani nasza mama nie miały takich problemów. Zachodząc w ciążę zawsze ryzykujesz: poronieniem, wadami genetycznymi, porodem przedwczesnym, uduszeniem dziecka w łonie matki... 

Proszę Cię. nie porównuj takich rzeczy. Wiem, ze każda ciąża, nawet zdrowej osoby jest ryzykiem. Ale w pełni świadome ryzykowanie zdrowiem dziecka, gdy doskonale się wie, że ciąża może nie być donoszona, że dziecko może urodzić się jako skrajny wcześniak, jest zwykłym egoizmem. I ja tego nie rozumiem 😞 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
40 minut temu, Gość Gość napisał:

Osób, które decydują się na in vitro (Też walka o ciążę, leki, często niepowodzenia i ryzyko ciąży bliźniaczej, czyli z marszu uznawanej za trudniejszą do donoszenia) też nie rozumiesz? Znam dziewczynę, która poroniłam 5 razy. 6 ciążę donosiła na sterydach i wlewach z intralipidu. Dziecko zdrowe. Tylko trzeba było o nie zawalczyć. Mało w życiu widziałaś...

Zwykły egoizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
43 minuty temu, Gość Gość napisał:

Osób, które decydują się na in vitro (Też walka o ciążę, leki, często niepowodzenia i ryzyko ciąży bliźniaczej, czyli z marszu uznawanej za trudniejszą do donoszenia) też nie rozumiesz? Znam dziewczynę, która poroniłam 5 razy. 6 ciążę donosiła na sterydach i wlewach z intralipidu. Dziecko zdrowe. Tylko trzeba było o nie zawalczyć. Mało w życiu widziałaś...

Dziecko zdrowe. A 5 spłodzonych nie żyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
9 minut temu, Gość Gość napisał:

Proszę Cię. nie porównuj takich rzeczy. Wiem, ze każda ciąża, nawet zdrowej osoby jest ryzykiem. Ale w pełni świadome ryzykowanie zdrowiem dziecka, gdy doskonale się wie, że ciąża może nie być donoszona, że dziecko może urodzić się jako skrajny wcześniak, jest zwykłym egoizmem. I ja tego nie rozumiem 😞 

Ale moja ciąża nie była zagrożona porodem przedwczesnym zanim w nią nie zaszłam. Ciąża z pierwszym synem, poza tym, że musiałam od początku brać leki i zastrzyki z heparyną była normalna. Nie miałam złych wyników, dziecko rozwijało się prawidłowo. Jedyne co to mój organizm produkował za gęstą krew i musiałam zapobiegać zakrzepom. Prowadził mnie ginekolog i hematolog, obaj uznali, że mój organizm dobrze zareagował na leki i nie ma przeciwwskazań do kolejnej ciąży (Tyle, że wciąż na zatrzykach). Dopiero w drugiej ciąży dostałam nadciśnienia i cukrzycy, do tego doszła niewydolność szyjki macicy. To może spotkać każdą ciężarną. Nie życzę Ci, żebyś kiedyś zrozumiała co czułam patrząc na moje dziecko w inkubatorze walczące o życie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
7 minut temu, Gość Gość napisał:

Dziecko zdrowe. A 5 spłodzonych nie żyje.

Z takim myśleniem to nawet po 1 poronieniu powinno się przestać starać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Ale moja ciąża nie była zagrożona porodem przedwczesnym zanim w nią nie zaszłam. Ciąża z pierwszym synem, poza tym, że musiałam od początku brać leki i zastrzyki z heparyną była normalna. Nie miałam złych wyników, dziecko rozwijało się prawidłowo. Jedyne co to mój organizm produkował za gęstą krew i musiałam zapobiegać zakrzepom. Prowadził mnie ginekolog i hematolog, obaj uznali, że mój organizm dobrze zareagował na leki i nie ma przeciwwskazań do kolejnej ciąży (Tyle, że wciąż na zatrzykach). Dopiero w drugiej ciąży dostałam nadciśnienia i cukrzycy, do tego doszła niewydolność szyjki macicy. To może spotkać każdą ciężarną. Nie życzę Ci, żebyś kiedyś zrozumiała co czułam patrząc na moje dziecko w inkubatorze walczące o życie. 

Nadal nie rozumiem jak można przy pełnej świadomości, że trzeba będzie się wspomagać lekami, żeby nie stracić ciążę, zachodzić w kolejną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
5 minut temu, Gość Gość napisał:

Z takim myśleniem to nawet po 1 poronieniu powinno się przestać starać. 

A ty na którym byś skończyła? Na 10? 20? Próbowałabyś do skutku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościówa

Ja również widzę coś niezdrowego w tych starach o dziecko za wszelką cenę. To jest w sumie strasznie smutne, że te kobiety tak walczą i sama nie wiem co bym zrobiła na ich miejscu.Gdy już dochodzi do wielu poronień, in vitro nie wychodzi, dzieci są zagrożone wcześniactwem lub chorobą to jest to już egoizm. Niezrozumiałe jest też dla mnie pożyczanie komórki jajowej od dawczyni tylko po to by samemu urodzić.To już jest kompletnie puste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

A ty na którym byś skończyła? Na 10? 20? Próbowałabyś do skutku?

Nie wiem na którym, nie byłam w takiej sytuacji i nie chcę jej nawet rozważać. Mam jednak w sobie odrobinę empatii i wiem, że strata ciąży czy niepłodność to dla rodziny często ogromna tragedia. Rozumiem, że ty odpuściłabyś po pierwszej stracie, bo nikt by ci po niej nie dał gwarancji, że to się nie powtórzy albo że nie będziesz musiała brać leków na podtrzymanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Nie wiem na którym, nie byłam w takiej sytuacji i nie chcę jej nawet rozważać. Mam jednak w sobie odrobinę empatii i wiem, że strata ciąży czy niepłodność to dla rodziny często ogromna tragedia. Rozumiem, że ty odpuściłabyś po pierwszej stracie, bo nikt by ci po niej nie dał gwarancji, że to się nie powtórzy albo że nie będziesz musiała brać leków na podtrzymanie.

Ja też mam trochę empatii i walka o ciążę za wszelką cenę, świadome ryzykowanie zdrowiem dziecka budzi mój wewnętrzny sprzeciw. W życiu zdarzają się większe tragedie niż niepłodność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Statystycznie 1 na 3 ciążę nie zakończy się w terminie, więc samo zajście w ciążę jest obarczone ponad 30% ryzykiem. Zachodząc w ciążę ryzykujesz, że twoje dziecko na 30% nie przeżyje ciąży lub urodzi się wcześniakiem. To nie jest jakiś margines, to się dzieje codziennie wokół ciebie. Może cię spotkać w każdej chwili, nawet jeśli nigdy nie spotkało to nikogo z twojej najbliższej rodziny. Więc zachodząc w ciążę nieświadomie ryzykujesz poronieniem lub porodem przedwczesnym w 30%. Jeśli uważasz, że to mało to chyba czas wrócić do podstawówki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
9 minut temu, Gość Gość napisał:

Statystycznie 1 na 3 ciążę nie zakończy się w terminie, więc samo zajście w ciążę jest obarczone ponad 30% ryzykiem. Zachodząc w ciążę ryzykujesz, że twoje dziecko na 30% nie przeżyje ciąży lub urodzi się wcześniakiem. To nie jest jakiś margines, to się dzieje codziennie wokół ciebie. Może cię spotkać w każdej chwili, nawet jeśli nigdy nie spotkało to nikogo z twojej najbliższej rodziny. Więc zachodząc w ciążę nieświadomie ryzykujesz poronieniem lub porodem przedwczesnym w 30%. Jeśli uważasz, że to mało to chyba czas wrócić do podstawówki...

W Polsce około 7% wszystkich dzieci to wcześniaki....

Pytanie ile wśród tych dzieci urodzone zostały przez matki, które z pełną premedytacją ryzykowały przedwczesny poród...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
12 minut temu, Gość Gość napisał:

Statystycznie 1 na 3 ciążę nie zakończy się w terminie, więc samo zajście w ciążę jest obarczone ponad 30% ryzykiem. Zachodząc w ciążę ryzykujesz, że twoje dziecko na 30% nie przeżyje ciąży lub urodzi się wcześniakiem. To nie jest jakiś margines, to się dzieje codziennie wokół ciebie. Może cię spotkać w każdej chwili, nawet jeśli nigdy nie spotkało to nikogo z twojej najbliższej rodziny. Więc zachodząc w ciążę nieświadomie ryzykujesz poronieniem lub porodem przedwczesnym w 30%. Jeśli uważasz, że to mało to chyba czas wrócić do podstawówki...

Czym innym jest zwykły rachunek prawdopodobieństwa a czym innym świadome decydowanie się na ciążę, która MUSI być podtrzymywana lekami. Świadome decydowanie się na ciążę po wielokrotnych poronieniach. Dla mnie to jest naprawdę nie do pojęcia. 😥

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika

Oj tak, ciąża po stracie jest trudniejsza niż przed. Mam niestety porównanie... Ale ciąża ogólnie jest dość stresująca autorko, także uszy do góry, czujesz już ruchy czyli musisz być gdzieś w okolicach połowy lub dalej, te tygodnie szybko zlecą. Zobaczysz, że warto. Trzymam kciuki i pozdrawiam razem z moim tęczowym Adasiem :) dużo zdrówka dla Was :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOŚĆ

Jest ciężka, ale nie wolno się poddawać. Ja zanim zaszłam czytałam mnostwo portali o tematyce ciazowej, np naturalnaplodnosc. I tak jakoś dało mi to siłe aby spróbować raz jeszcze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×