Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zraniony

Inny facet

Polecane posty

Gość Zraniony

 Witam,opiszę wam moją sytuacje,bo sam już sobie z tym po prostu nie radze. Wyżera mnie to od środka. Jestem ze swoją dziewczyną 7 lat. Mamy 1.5 roczną córkę. Od dawna średnio nam się układało,po porodzie było lepiej aż do czasu jej powrotu do pracy. Nie mając nikogo kto może nam pomóc z córką,zdecydowaliśmy się na osobne zmiany. Czyli wygląda to tak,że gdy ja mam wolne,to ona pracuje,a gdy ja pracuje to ona ma wolne i tak cały tydzień. Bez nawet jednego dnia wolnego. Ta sytuacja nas jeszcze bardziej od siebie oddaliła. Myślałem,że wytrzymamy aż córka pójdzie do przedszkola i wtedy coś zmienimy. Stało się to,że na swojej zmianie kogoś poznała,kto dał jej wsparcie,pomagał,wkręcał się,aż się wkręcił...Dowiedziałem się jakiś miesiąc temu o tym,może półtora. Pierw oszalałem,zachowałem się średnio,przyznam uczciwie,wygarnąłem wiele złych słów. Później przyszedł smutek,żal,ciągle drążyłem,próbowałem ją namówić żebyśmy spróbowali jeszcze raz,że wybaczę ale musi zerwać z nim kontakt tylko,że ona średnio tego chciała,mówiła,że woli być teraz sama i że to nie ma sensu itd. Po jakimś tygodniu,może dwóch,bardzo ciężkich, ciągłych moich próbach rozmów,monologach,tak ją zmęczyłem,że miała dość. Próbowałem wszystkiego,aż w końcu doszło do tego,że się wyprowadzam. Wtedy trochę oprzytomniała i chciała spróbować,wzięła chorobowe w pracy 2 tyg. Było dobrze. Nawet mówiła,że mnie kocha i że żałuje. Parę dni było spoko. Ja byłem szczęśliwy ale bardzo zraniony i przez to czasem zrobiłem jakiś wyrzut,znów zaczynałem te monologi. Ona miała tego dość. Tak było przez parę dni,wspaniale a później znów jakiś zgrzyt. Tylko,że ciągle czułem,że coś jest nie tak. Tak jakby tęskniła zanim,coś ukrywała. To sprawiało,że ja się nakręcałem jeszcze bardziej i drążyłem. Poźniej wróciła do pracy i benc. Wszystko jej wróciło,powiedziała mi,że się w nim zakochała...Świat runął w gruzach ponownie...Ja uznałem,że na siłę nic nie zrobię,przestałem biadolić te monogoli bez sensu,powiedziałem,że się wyprowadzam,ona spotkała się z nim kilka razy,dał jej jakieś prezenty,kwiaty...Szczęśliwę gołąbki. Jak wracałem z pracy to byłem miły i nie robiłem wyrzutów,kilka razy się zbliżyliśmy,wczoraj ze sobą spaliśmy,a ciągle jest plan,że w niedziele się wyprowadzam. Mam wolny weekend,a ona z tego powodu ma urlop. Najgorsze jest to,że jak się wyprowadzę to nie dam rady na pełen etat zajmować się z córką,wiec on ma jej pomóc. Na razi się nie wprowadzi,bo to wspólnie wynajęliśmy to mieszkanie i w każdej chwili mogę wrócić i będziemy żyć osobno. Uważam,że ciągle coś do mnie czuje ale przy nim na tą chwile wypadam blado....Mam nadzieję,że wyprowadzka coś zmieni,że zatęskni i coś zrozumie ale z drugiej strony się boję,że bardziej się zbliży do niego i wyleczy mnie nim....Nie wiem co mam zrobić,nie umiem żyć,jeść. Zabija mnie ta sytuacja. Co radzicie? Zostanie tutaj wątpię,że coś da. Będzie gorzej,w końcu nie wytrzymam gdy wrócę po pracy i będę widział,że wraca ze spotkania i to jeszcze z moją córką. Ale wyprowadzenie się i mieszkanie na kanapie u brata mnie przeraża. Co radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Masakra. Podziwiam że potrafisz w tym tkwić. Jak się czyta takie historie to człowiek zdaje sobie sprawe że życie w pojedynke nie jest złe. Zresztą też już swoje przeszedłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zraniony

Masakra to mało powiedziane. Nie opisałem tego co przechodzę ale wygląda to jak tortura od rana do wieczora i powtórka w nocy. Czuję się tylko lepiej gdy wracam i widzę ją i córkę ale ona wtedy sobie pisze z nim. Bo przecież nie jesteśmy razem:). Dziś wracam a tam kwiaty jakieś,bo przecież walentynki. Nie wiem co mam robić,zabija mnie ta sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×