Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dołeczek

ROZPACZ WCHODZENIA W DOROSŁOŚĆ

Polecane posty

Gość Dołeczek

Piszę, ponieważ jestem zrezygnowana, może ktoś podniesie mnie na duchu albo natchnie wiarą w lepsze jutro. 

Mam 24 lata. Niedawno rozpoczęłam nowe studia, jestem z nich zadowolona, to całkiem dobra uczelnia ekonomiczna. Studiuję zaocznie i pracuję. Jest to moja 3 praca w życiu. W dwóch poprzednich pracowałam w sumie 4 lata przy okazji studiując dziennie ekonomię. Płacę za moje obecne studia około 3 tys. za semestr. W pracy zarabiam, trochę lepiej niż najniższa krajowa, ale nie jest to zbyt dużo jak na ceny życia w Warszawie. Nie tak dawno temu mój chłopak poprosił mnie o rękę, zgodziłam się i jestem szczęśliwie zaręczona. Dodam jeszcze, że staram się uczyć, może nie mam najwyższej średniej na studiach, ale zdaję wszystkie egzaminy w pierwszym terminie, dodatkowo należę do koła studenckiego. Dosyć ambitnie podchodzę do moich obowiązków, czy to w szkole czy w pracy. Razem z moim narzeczonym wynajmujemy mieszkanie, jesteśmy samodzielni finansowo. On zarabia odrobinę mniej ode mnie, ale w sumie nasze zarobki są porównywalne. Jest absolwentem kierunku ekonomia, podobnie jak ja. Pomimo tego, nie stać nas na nic. Nie stać nas na kupno mieszkania i kredyt na to mieszkanie. Nie mamy żadnych pleców. Nie możemy liczyć na pomoc rodziny, ciężko nam nawet znaleźć lepiej płatną pracę, która pozwoliłaby na kontynuowanie studiów. Jestem bardziej otwarta od mojego narzeczonego, więc jeśli któreś z nas miałoby zmienić pracę, to pewnie ja, ponieważ mój narzeczony jest nieśmiały i słabo wypada na rozmowach rekrutacyjnych, ponieważ nie radzi sobie ze stresem. Ja z kolei otrzymuję oferty pracy, ale proponowane zarobki mnie nie satysfakcjonują. Jestem osobą, która potrafi ciężko pracować, znam angielski w stopniu komunikatywnym. Ale natłok opłat, brak perspektyw... wszystko mnie przytłacza. Muszę również pomagać finansowo mojej mamie. Jest mi cholernie ciężko... nie rozumiem, dlaczego ja, z doświadczeniem, ambicją nie mogę lepiej zarabiać i dostać przy tym umowę o pracę, żebym mogła z narzeczonym wziąć kredyt i kupić to mieszkanie. Mam trochę oszczędności, stać mnie na 1/4 mieskzania w Warszawie, a mimo to wiem, że nie mam szansy go kupić. Nikt nie da mi umowy o pracę na czas nieokreślony. Wszyscy z tymi głupimi zleceniówkami. Mam już tego dosyć. Chyba jedynym rozwiązaniem jest wyjechać za granicę... Jak mam zostać matką bez dachu nad głową? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marzec999

Ja pier... Oszczędności ma 100 tys (1\4 mieszkania w wawie) i jeszcze źle glupiej krowie i na forum się żali. Co za dno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×