Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Czy znacie takie pary które się wcześnie poznały np.w szkole lub na studiach i są mega udane? Dlaczego nie każdy tak ma? Co one mają takiego czego nie mam ja, że pierwszy facet to od razu ideal?

Polecane posty

Gość Hyg

Moi rodzice. Razem sa 40 lat. Nigdy nie spotkalam rownie udanego i kochajacego sie malzenstwa. Poznali sie jak mama miala 15 a rata 17 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

To nie tak ze od razu ideal.

Po prostu w mlodszym wieku, pod warunkiem ze spotyka sie dwoje inteligentnych ludzi, latwiej mozna sie do siebie "dopasowac", wypracowac kompromisy,

Oczywiscie nie dziala to kiedy spotyka sie dwoje "gowniazy", osob ktore do doroslego zycia nie dorosly, z ktorych kazdy ciagnie w swoja strone i poddaje sie przy najmniejszym niepowodzeniu. 

Natomiast osoby starsze maja juz swoje nawyki, przyzwyczajenia z ktorych nie chca/nie potrafia zrezygnowac. Maja mocniejsze poczucie wlasnej wartosci, sa mniej elastyczne i nie latwo zmieniaja swoje przyzyczajenia i nie latwo rezygnuja ze swoich "przywilejow". 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Znam dwie pary, no i niestety zakończenie bez happy endu. Jedni parą byli chyba jeszcze od gimnazjum. Po maturze ślub i dziecko. Ale długo nie byli małżeństwem, bo koleś nigdy nie dorósł i wiecznym dzieciakiem był. A ona sama że wszystkim, z dzieckiem, kiedy on szalał po imprezach. Więc to pogoniła, rozniosła się i chyba ma już teraz drugiego męża i rodzinę. Druga para też była razem długo, bo chyba od liceum, zaczęli się spotykać jak mieli po 17 lat. Byli ze sobą ponad 10 lat, ale nic z tego nie wynikało, ślubu nie brali, dzieci nie mieli, długo nawet nie mieszkali razem. Aż po ponad 10 latach się rozstali. On szybko kogoś sobie znalazł,ma żonę i dzieci, ona też ma męża i dzieciaki.

Związki z dzieciństwa to często przyzwyczajenie i sentyment, że razem się dorastalo. Często jest też tak, że jedno dorosnie,  a drugie nie. Fajnie, że innym się udaje, tak jak dziewczyny tu piszą na forum. Ale ja nie znam.takich przypadków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Ja znam sporo jak ktoś wyżej pisał te osoby jeszcze niemialy swoich nawyków itp... Pozatym uważam że te pierwsze miłości są bardzo intensywne i wtedy więcej się robi dla tej drugiej Kochanej osoby. W moim środowisku trwalsze są te małżeństwa z pierwszych miłości niż te zawarte jako już dorośli wykształceni ludzie. Tam już jest wiecej kalkulacji niż milosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miaa

Moi rodzice poznali sie gdy mama miala 16 lat, tata 19. Sa razem do dzis, to juz 35 lat po slubie a 39 razem. Ale mieli rozne kryzysy jednak sa udanym malzenstwem. Znam tez druga pare ktorzy poznali sie w liceum, on po rpku dwoch nie chcial z nia byc ale kochala go bardzo i celowo zaciagnela go do lozka zeby wpadli i jego rodzina zmusila go do slubu, czy maja udane malzenstwo, nie wiem, czy ja zdradzal nie wiem ale sa razem do dzis czyli jakies 15 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12 godzin temu, Gość Gość napisał:

No żebyście się czasem nie zesssssryyyaly rzadkim gafffnem yeahbunne ...ki. Mezusiow trza popytać co by powiedzieli, pewnie z ich strony tak różowo nie jest haha 

Twój na pewno z tobą szczęśliwy nie jest, zawistna babo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja znam dużo rożnych małżeństw, ale nie mogę się wypowiedzieć, czy są szczęśliwe czy też nie. Bo z boku wszystko inaczej wygląda, nie wiem jak ich życie wygląda, gdy nikt nie patrzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123
27 minut temu, Gość gość napisał:

Ja znam dużo rożnych małżeństw, ale nie mogę się wypowiedzieć, czy są szczęśliwe czy też nie. Bo z boku wszystko inaczej wygląda, nie wiem jak ich życie wygląda, gdy nikt nie patrzy.

Dokladnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewa

Na studiach to żadne wcześnie bo ludzie mają tam 20-25 lat, więc na założenie rodziny to idealny moment.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
19 godzin temu, Gość uee napisał:

Kto studiuje, najczescie wlasnie na studiach poznaje meza, Z tym, ze nie musi byc to pierwszy chlopak, tak jest wg mnie lepiej, lepiej poznac wielu,zeby dobrze wybrac.

U mnie na wydziale łącznie było z 5 chłopaków (!), w tym może dwóch "w miarę", ale zajęci 🙂 I szczerze mówiąc w moim środowisku poznanie męża na studiach funkcjonuje chyba jako urban legend, nie znam żadnej pary która poznała się na studiach - zazwyczaj albo wcześniej, albo w trakcie studiów ale poza uczelnią, np. w klubie 🙂 albo tuż po nich. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie jestem ideałem i nie chciałabym za męża ideału. Tacy zresztą to tylko w powieściach. Swojego męża poznałam dość wcześnie. Zjedliśmy razem beczkę soli. Razem przepracowaliśmy nasze wady. Nauczyliśmy się siebie. Nie mieliśmy wiele. Mamy dużo. A przede wszystkim, mamy siebie i im dłużej jesteśmy ze sobą, tym jesteśmy do siebie bardziej przywiązani.

Piszę to właściwie po to, żeby ludzie, którym wydaje się, że to już koniec, popatrzyli na siebie z boku. Czasem naprawdę nie widzimy, że dużo jest do zrobienia, bo jesteśmy sumą doświadczeń od urodzenia i potrzeba błędów, pracy, wysiłku, żeby stanąć w punkcie i u boku kogoś, z kim możemy powiedzieć, że jest dla nas i będzie do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
28 minut temu, Gość Gość napisał:

U mnie na wydziale łącznie było z 5 chłopaków (!), w tym może dwóch "w miarę", ale zajęci 🙂 I szczerze mówiąc w moim środowisku poznanie męża na studiach funkcjonuje chyba jako urban legend, nie znam żadnej pary która poznała się na studiach - zazwyczaj albo wcześniej, albo w trakcie studiów ale poza uczelnią, np. w klubie 🙂 albo tuż po nich. 

A u mnie z kolei dużo osób poznało się na studiach, czy na imprezach robionych w akademiku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 77

Ludzie się zmieniają. Mój znajomy był z dziewczyną od 15 roku życia, 25 lat-ślub, 28 rozwód. Szybko poznał inną, po roku mieli już dziecko i są bardzo szczęśliwi. Inaczej patrzysz na życie będąc nastolatkiem, a inne masz oczekiwania mając lat 30. Normalna kolej rzeczy. Nie znam dobrych par znających się od lat nastoletnich, znam za to dobre związki z pierwszymi partnerami zawarte dość póżno np. pierwszy poważny związek w wieku lat 27.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
2 minuty temu, Gość gość 77 napisał:

Ludzie się zmieniają. Mój znajomy był z dziewczyną od 15 roku życia, 25 lat-ślub, 28 rozwód. Szybko poznał inną, po roku mieli już dziecko i są bardzo szczęśliwi. Inaczej patrzysz na życie będąc nastolatkiem, a inne masz oczekiwania mając lat 30. Normalna kolej rzeczy. Nie znam dobrych par znających się od lat nastoletnich, znam za to dobre związki z pierwszymi partnerami zawarte dość póżno np. pierwszy poważny związek w wieku lat 27.

Bez przesady. Człowiek całe życie się zmienia, a każda miłość wbrew pozorom kiedyś się kończy. A wchodzenie w pierwszy poważny związek w wieku 27 lat nie obraź się, ale wydaje mi się że to za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 77
3 minuty temu, Gość ewcia napisał:

Bez przesady. Człowiek całe życie się zmienia, a każda miłość wbrew pozorom kiedyś się kończy. A wchodzenie w pierwszy poważny związek w wieku 27 lat nie obraź się, ale wydaje mi się że to za późno.

Późno czy nie, ważny jest "efekt końcowy". A co kto sobie o tym myśli dla takiej udanej pary jest najmniej ważne. Ja pod pojęciem "wyszumienia się" nigdy nie myślałam o np. wielku randkach czy partnerach seksualnych, a bardziej o zbieraniu doświadczeń, podróżach, kształceniu. Sama weszłam w poważny związek późno, podobnie jak mój mąż, jesteśmy rówieśnikami i pierwszymi dla siebie partnerami seksualnymi. Jakoś nie mam poczucia, że coś mi umknęło, bo mam "mały przerób" (śmiejcie się, jak chcecie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Dnia 7.03.2019 o 13:46, Gość Gość napisał:

Mam znajomą, ani specjalnie mądra ani specjalnie ładna, poznała w liceum chłopaka mega zdolnego i przystojnego, on za nią szalał, ślub był jak z bajki, już 10 lat razem i nadal jak na pierwszej randce. Bije od niego szacunek do niej i miłość która widzi każdy. Nie znam drugiej takiej pary. Druga bardzo udana to moi rodzice, o i akurat poznali się jak mieli po 23 lata ale też w sumie mamy pierwszy chłopak i od razu ideal na życie.

A ja? W szkole sama, w liceum sama, na studiach jeden chłopak niewypał, a na magisterce starszy chłopak za którego wyszłam i dziś jestem jego żona ale do ideału mu daleko a mój związek to nieustanna wojna. Mąż nigdy mnie tak nie szanował aż jak ten mąż koleżanki moją koleżankę. W czym jestem gorsza? Czy ja nie zasługuje na miłość? Dlacxefo tak niewiele kobiet dobrze trafia? Zaczynam wierzyć koleżance w jej słowa że to naprawdę jest kwestia w dużej mierze farta, szczęścia i ona wygrała los na loterii. Sama to mówi.

Nie wierze w pary na całe życie bez zdrady. Nie ma takich, no ale jednostki potrafią się dobrze ukrywać bo mają jednorazowe wyskoki bez podawania telefonu czy maila i wtedy się nigdy nie wyda, 10 lat w szczęściu i wierności jest możliwe, 50 lat już nie. No chyba, że ktoś wierzy w szczęście po zdradzie. Dzisiaj rozmawiałam z sąsiadką co za rękę z mężem do kościoła chodzi, jej mąż ją 12 razy zostawiał dla kochanek, a ja tu nowa i myślałam, że wreszcie spotkałam w miarę  szczęśliwe małżeństwo koło 50-tki. W miarę, bo wiedzialam, ze zdrada na bank była, wszędzie jest lub bedzie ze strony jednego z małżonków, to pewniejsze niż to, że słońce jeszcze wzejdzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
9 minut temu, Gość gość 77 napisał:

Późno czy nie, ważny jest "efekt końcowy". A co kto sobie o tym myśli dla takiej udanej pary jest najmniej ważne. Ja pod pojęciem "wyszumienia się" nigdy nie myślałam o np. wielku randkach czy partnerach seksualnych, a bardziej o zbieraniu doświadczeń, podróżach, kształceniu. Sama weszłam w poważny związek późno, podobnie jak mój mąż, jesteśmy rówieśnikami i pierwszymi dla siebie partnerami seksualnymi. Jakoś nie mam poczucia, że coś mi umknęło, bo mam "mały przerób" (śmiejcie się, jak chcecie).

Jasne, że ludzie w różnym wieku się poznają. To że późno zaczniesz z kimś być na poważnie, nie znaczy że z daną osobą będziesz na zawsze, bo tego nic nie może zagwarantować. No raczej na pierwszego chłopaka w wieku 27 lat to trochę późno, no ale jeśli dobrze się z tym czujesz to nikomu nic do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
6 minut temu, Gość Gość napisał:

Nie wierze w pary na całe życie bez zdrady. Nie ma takich, no ale jednostki potrafią się dobrze ukrywać bo mają jednorazowe wyskoki bez podawania telefonu czy maila i wtedy się nigdy nie wyda, 10 lat w szczęściu i wierności jest możliwe, 50 lat już nie. No chyba, że ktoś wierzy w szczęście po zdradzie. Dzisiaj rozmawiałam z sąsiadką co za rękę z mężem do kościoła chodzi, jej mąż ją 12 razy zostawiał dla kochanek, a ja tu nowa i myślałam, że wreszcie spotkałam w miarę  szczęśliwe małżeństwo koło 50-tki. W miarę, bo wiedzialam, ze zdrada na bank była, wszędzie jest lub bedzie ze strony jednego z małżonków, to pewniejsze niż to, że słońce jeszcze wzejdzie. 

Na pewno istnieją takie małżeństwa, ale nie w takiej ilości jak ludzie mówią. Zdradę przeważnie dobrze się ukrywa, mąż/żona często o tym nie wiedzą, to znajomi mieli by to wiedzieć? Podobnie jak nikt nie domyśla się, że np. szanowany doktor znęca się nad rodziną, bo takie rzeczy zwykle rozgrywają się w czterech ścianach, a z boku wyglądają na idealną rodzinę. Pozory mylą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 77
6 minut temu, Gość ewcia napisał:

Jasne, że ludzie w różnym wieku się poznają. To że późno zaczniesz z kimś być na poważnie, nie znaczy że z daną osobą będziesz na zawsze, bo tego nic nie może zagwarantować. No raczej na pierwszego chłopaka w wieku 27 lat to trochę późno, no ale jeśli dobrze się z tym czujesz to nikomu nic do tego.

Pewnie, że na nic nie ma gwarancji. Takie jest życie. Tylko co z tego, że "późno"? Bo co? Tak jak są kobiety, które nie czują instynktu macierzyńskiego, tak istnieją takie, które nie "odfajkowują" pierwszej randki/pierwszego seksu w wieku lt 16 "bo tak wypada/bo doświadczenia trzeba zbierać". Ja nie miałam ciśnienia albo szczęścia, jak zwał tak zwał. Nie mam poczucia, że jestem z tego tytułu jakaś wybrakowana, na boki też się nie rozglądam, by coś "nadrobić". Może to kwestia charakteru,  a może życiowego fuksa, ja nie narzekam. Za dziwoląga się nie uważam, mam przeciętne, ale dobre życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
3 minuty temu, Gość gość 77 napisał:

Pewnie, że na nic nie ma gwarancji. Takie jest życie. Tylko co z tego, że "późno"? Bo co? Tak jak są kobiety, które nie czują instynktu macierzyńskiego, tak istnieją takie, które nie "odfajkowują" pierwszej randki/pierwszego seksu w wieku lt 16 "bo tak wypada/bo doświadczenia trzeba zbierać". Ja nie miałam ciśnienia albo szczęścia, jak zwał tak zwał. Nie mam poczucia, że jestem z tego tytułu jakaś wybrakowana, na boki też się nie rozglądam, by coś "nadrobić". Może to kwestia charakteru,  a może życiowego fuksa, ja nie narzekam. Za dziwoląga się nie uważam, mam przeciętne, ale dobre życie.

Wyrażam tylko swoje zdanie. Tak jak wiek 16 lat na seks uważam za zbyt wczesny, tak i wiek na pierwszego chłopaka w wieku 27 lat uważam za późny. Być może nie miałaś szczęścia itp. ale do tego nie warto dorabiać ideologii, że związki zawarte w późniejszym wieku są bardziej trwałe, bo to nie prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieolaczewka
20 minut temu, Gość ewcia napisał:

Wyrażam tylko swoje zdanie. Tak jak wiek 16 lat na seks uważam za zbyt wczesny, tak i wiek na pierwszego chłopaka w wieku 27 lat uważam za późny. Być może nie miałaś szczęścia itp. ale do tego nie warto dorabiać ideologii, że związki zawarte w późniejszym wieku są bardziej trwałe, bo to nie prawda.

Tylko statystyka mowi, ze jednak te zawarte w oozniekszym wieku sa trwalsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
3 minuty temu, Gość Nieolaczewka napisał:

Tylko statystyka mowi, ze jednak te zawarte w oozniekszym wieku sa trwalsze...

Zawarcie związku małżeńskiego w późniejszym wieku a pierwszy chłopak w wieku 27 lat to jednak co innego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
20 minut temu, Gość ewcia napisał:

Wyrażam tylko swoje zdanie. Tak jak wiek 16 lat na seks uważam za zbyt wczesny, tak i wiek na pierwszego chłopaka w wieku 27 lat uważam za późny. Być może nie miałaś szczęścia itp. ale do tego nie warto dorabiać ideologii, że związki zawarte w późniejszym wieku są bardziej trwałe, bo to nie prawda.

Ale to prawda i piszę jako osoba przy której od liceum stał jakiś chłopak....oczywiście moje związki trwały rok-dwa, nawet ciotki już nie nadążały na kolejnej uroczystości, że znowu przyszłam z innym...aż nie poznałam swojego męża mając lat 28😂😂 i wreszcie był to stabilny, poważny związek. Ktoś by pomyślał-późno poznała męża, pewnie całą młodość nikogo nie miała. A tu wręcz odwrotnie😁trzeba było za młodu trochę żab przerobić, żeby trafić na księcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
4 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Ale to prawda i piszę jako osoba przy której od liceum stał jakiś chłopak....oczywiście moje związki trwały rok-dwa, nawet ciotki już nie nadążały na kolejnej uroczystości, że znowu przyszłam z innym...aż nie poznałam swojego męża mając lat 28😂😂 i wreszcie był to stabilny, poważny związek. Ktoś by pomyślał-późno poznała męża, pewnie całą młodość nikogo nie miała. A tu wręcz odwrotnie😁trzeba było za młodu trochę żab przerobić, żeby trafić na księcia

Osoba, z którą na ten temat dyskutowałam wyraźnie napisała, że pierwszego faceta miała w wieku 27 lat, co według mnie nie jest normą. Ty w jakiś związkach byłaś, więc chyba widzisz różnicę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 77
1 minutę temu, Gość Gosc napisał:

Ale to prawda i piszę jako osoba przy której od liceum stał jakiś chłopak....oczywiście moje związki trwały rok-dwa, nawet ciotki już nie nadążały na kolejnej uroczystości, że znowu przyszłam z innym...aż nie poznałam swojego męża mając lat 28😂😂 i wreszcie był to stabilny, poważny związek. Ktoś by pomyślał-późno poznała męża, pewnie całą młodość nikogo nie miała. A tu wręcz odwrotnie😁trzeba było za młodu trochę żab przerobić, żeby trafić na księcia

Ja właśnie "nie przerobiłam", ale mam poczucie, że trafiłam dobrze i mam nadzieję, bo nie gwarancję, że to będzie trwać. Związek może zawarty późno, ale ślub brałam także sporo po 30-stce mając już zresztą dziecko. Pobraliśmy się gdy dziecko miało ponad rok, a nie dlatego, że było dziecko, syn był dzieckiem planowanym i wyczekanym, bardzo walczyliśmy by w ogóle móc go mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość ewcia napisał:

Osoba, z którą na ten temat dyskutowałam wyraźnie napisała, że pierwszego faceta miała w wieku 27 lat, co według mnie nie jest normą. Ty w jakiś związkach byłaś, więc chyba widzisz różnicę?

Odniosłam się tylko do tego, że rzeczywiście im później zawarty związek tym lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 77
5 minut temu, Gość ewcia napisał:

Osoba, z którą na ten temat dyskutowałam wyraźnie napisała, że pierwszego faceta miała w wieku 27 lat, co według mnie nie jest normą. Ty w jakiś związkach byłaś, więc chyba widzisz różnicę?

Norma? A może (nie)normalność? Statystyczna to ja nie jestem, nie mam z tym problemu. Co więcej zawsze miałam poczucie, że moja długa nieparzystość bardziej przeszkadza mojej matce/babci i pociotkom niż mnie samej. Mąż miał tak samo. Pewnie gdyby on miał "przerób", a ja nie to podchodziłabym do sprawy inaczej, ale dobraliśmy się pod tym względem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
Przed chwilą, Gość Gosc napisał:

Odniosłam się tylko do tego, że rzeczywiście im później zawarty związek tym lepiej.

A rozumiem. Cóż... młodość rządzi się swoimi prawami.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcia
2 minuty temu, Gość gość 77 napisał:

Norma? A może (nie)normalność? Statystyczna to ja nie jestem, nie mam z tym problemu. Co więcej zawsze miałam poczucie, że moja długa nieparzystość bardziej przeszkadza mojej matce/babci i pociotkom niż mnie samej. Mąż miał tak samo. Pewnie gdyby on miał "przerób", a ja nie to podchodziłabym do sprawy inaczej, ale dobraliśmy się pod tym względem.

Tylko wyrażam swoje zdanie. To nic osobistego do ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 77
6 minut temu, Gość ewcia napisał:

Tylko wyrażam swoje zdanie. To nic osobistego do ciebie.

Spoko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×