Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość masakra

Niektóre kobiety kompletnie wszystko męczy, znajoma od 7 lat w domu i narzeka że za daleko wozi autobusem córkę. AŻ 15 minut autobusem. Ludzie, co z Wami??

Polecane posty

Gość masakra

co to jest 15 minut autobusem od drzwi do drzwi? autobus mamy centralnie spod naszych domów, to jest moja sąsiadka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

No to jest nic. Choć mogę sobie wyobrazić, że dla osób mieszkających w blokach z wielkiej płyty, gdzie na osiedlach mają wszystko, taka zmiana może być szokująca 😉 Ja całe życie mieszkałam pod miastem i dojeżdżałam do szkoły, pracy, więc dla mnie godzina dojazdu to norma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra
3 minuty temu, Gość gość napisał:

No to jest nic. Choć mogę sobie wyobrazić, że dla osób mieszkających w blokach z wielkiej płyty, gdzie na osiedlach mają wszystko, taka zmiana może być szokująca 😉 Ja całe życie mieszkałam pod miastem i dojeżdżałam do szkoły, pracy, więc dla mnie godzina dojazdu to norma.

No ale w ogóle co ona chce :) Dojazd 15 minut bezprzesiadkowy, gdzie zawsze prawie ma miejsce siedzące to jest luksus. Ona ma problem że dziecko do żłobka (!) trzeba zawieźć, sama nie pracuje a upchnęła dziecko do żłobka...ludzie, jak to jest... Takiego malucha..jeszcze rozumiem jak ona pracuje, no albo jak chce miec 3 h dla siebie i dla domu, to moze woizc na 3 h ale ona zostawia o 8 i odbiera o 17...powtarzam ze zawodowo nie pracuje. jęczy w koło macieja jak to daleko żłobek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

niestety osoby,ktore siedza w domu,maja zazwyczaj tak malo ruchu w zyciu,ze sa non stop zmęczone,znudzone, "chore" i nic im sie nie chce. Za mało zycia w zyciu i gnija :d znam wiele takich osob,nie tylko kobiet. Mnie tez cos takiego dopada jak wezme wolne w pracy i nie mam wiekszych planow. Pierwszy tydzien jest ok, pozniej dostaje w kokarde z nudy, nie chce mi sie wyjsc na zakupy,z dzieckiem na plac, caly dzien sprzatam 60m2,kiedy zwykle zajmuje mi to ok 2 h. Siedze i smutam , brakuje mi tlenu i czuje sie jak na kacu... brrr.

Mam taka znajoma z przedszkola dziecka,nigdy nie pracowała,jej grafik dnia jest taki,ze wstanie,odstawi dziecko i lezy na  kanapie,bo zakupy robi maz jak wraca z pracy.Pozniej idzie po dziecko do szkoly. I caly czas z legginsach, w koku ,ze zmeczona zaspana twarza marudzi jaka ona jest zmęczooooonaaa i nie wyspanaaaa buuuuuu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra

dodatkowo to zastanawiam sie po co tacy ludzie mają dzieci. skoro ani do pracy nie pojdzie taka matka, ani dziecka nie pobawi... a narzeka i jęczy że mąż jej nie szanuje. Moj mnie szanuje bo do dzieci mam powołanie, a siedzenie w domu i dawanie malca do żłobka to juz jest jakies przegiecie jednak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mada
2 minuty temu, Gość gosc napisał:

niestety osoby,ktore siedza w domu,maja zazwyczaj tak malo ruchu w zyciu,ze sa non stop zmęczone,znudzone, "chore" i nic im sie nie chce. Za mało zycia w zyciu i gnija :d znam wiele takich osob,nie tylko kobiet. Mnie tez cos takiego dopada jak wezme wolne w pracy i nie mam wiekszych planow. Pierwszy tydzien jest ok, pozniej dostaje w kokarde z nudy, nie chce mi sie wyjsc na zakupy,z dzieckiem na plac, caly dzien sprzatam 60m2,kiedy zwykle zajmuje mi to ok 2 h. Siedze i smutam , brakuje mi tlenu i czuje sie jak na kacu... brrr.

Mam taka znajoma z przedszkola dziecka,nigdy nie pracowała,jej grafik dnia jest taki,ze wstanie,odstawi dziecko i lezy na  kanapie,bo zakupy robi maz jak wraca z pracy.Pozniej idzie po dziecko do szkoly. I caly czas z legginsach, w koku ,ze zmeczona zaspana twarza marudzi jaka ona jest zmęczooooonaaa i nie wyspanaaaa buuuuuu.

to jest paradkos, no nie? Niby ma sie więcej czasu, a jest się jakąś zmęczoną bardziej niż jak zapitalasz. Wiem, bo byłam dwa lata na wychowawczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mada

Dodam też, że nie dość że jest się bardziej zmęczoną tym marazmem i siedzeniem w domu (choćby nie wiem jak dziecko żywe było, to i tak jest to psychicznie męczące), to jeszcze nadmiernie koncetrujesz się na bałaganie, ciągle ci się wydaje że masz brudno w domu, często to prawda. a jak pracowałam zawodowo to nawet burdel w domu mi nie przeszkadzal, nie skupialam sie na takich drobnostkach jak lekki kurz na szafce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
2 minuty temu, Gość masakra napisał:

dodatkowo to zastanawiam sie po co tacy ludzie mają dzieci. skoro ani do pracy nie pojdzie taka matka, ani dziecka nie pobawi... a narzeka i jęczy że mąż jej nie szanuje. Moj mnie szanuje bo do dzieci mam powołanie, a siedzenie w domu i dawanie malca do żłobka to juz jest jakies przegiecie jednak

Napisze to poraz setny na tym forum :) maja dzieci,bo maja błedne wyobrazenie macierzynstwa. Pod wplywem instynktu widza cud macierzynstwa, rozowe stopki, piekne rozesmiane rozowe niemowle,ktore przytulisz do piersi i spi. Słodkiego brzdaca ktory pieknie spi i je, jak zacznie chodzic to tylko tam gdzie wolno,nie balagani, jedzac nie upierdzieli wszystkiego dookoła...a wiele mamusiek przez dziecko widzi lalke do strojenia, jak strzela corke to jets pole do popisu :D a pozniej sie rodzi,okazuje sie ,ze nie spi, sutki bolą,dziecko krzyczy i po tygodniu taka mamcia pisze tekst "ze juz nie wytrzyma.." i td i tp.... w koncu siedza w domu z tym dzieckiem,ktory w kolko je, marudzi,broi.Matka w kolko robi jedzienie,sprzata i slucha jęczenia,bo dziecko wymaga uwagi.Jej juz sie znudziło lezenie na macie edukacyjnej GENIUSZ 2000, ktora kosztowała milion złotych monet i zaczyna jojczec ,ze jest sama,ze maz jest pracoholikiem,ze za malo zarabia,ze nie czuje sie kobieta, ze nic tylko gary i to odbija sie na jej zyciu.

Wg mnie kobietom (parom), ktorym przywidziało sie posiadanie dziecka powinni na tydzien zrobic jakas szkołe zycia z krzyczącym niemowlakiem,albo lalka imitujaca dziecko, zeby dała solidnie popalic. Moze po takim hardkorze niektorzy poczekaja i sie zastanowia czy to czas na dziecko,a jesli tak to sie przygotuja psychicznie,ze posiadanie dziecka to zaden miod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja lubie chodzic

Ludzie maja roznie, ale ja tez nie rozumiem, ze to moze dla kogos byc daleko.

Ja np mieszkam w raczej duzym miescie, - 500,000 mieszkancow. gdzie sie da, chodze. bo lubie chodzic. do pracy jade autobusem tlyko jak pada czy mocno wieje, tak to ide - 25 minut szybkim zwawym krokiem. lubie chodzic. ide ladna czesci miasta.

Maz do pracy albo samochodem albo rowerem (ma do pracy 12 km).

ale my sporo chodzimy bo lubimy. dla nas spacer ponizej 1 godizny / ponizej 5-6km ,to nie jest spacer. w niedziele norma jest dla nas wyjsc z domu ok 11stej, I spacerowac do okolo 14stej. dziecko obecnie 10-letnie, od malego przyzwyczajone.

2018 dziecko weszlo z nami na Bidean nam Bian i na Sgairneach Mhor , Sgor Gaoith

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dlawikusi

Kochani mamy ostatnie 10dni do końca zrzutki Wikusi. Każda ofiarowana pomoc jest dla Wikusi bardzo cenna. Bardzo proszę o ile to możliwe o udostępnienie dalej. Za każdą okazaną pomoc bardzo dziękuję 💕
https://zrzutka.pl/sem99t

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
3 minuty temu, Gość gosc napisał:

Napisze to poraz setny na tym forum :) maja dzieci,bo maja błedne wyobrazenie macierzynstwa. Pod wplywem instynktu widza cud macierzynstwa, rozowe stopki, piekne rozesmiane rozowe niemowle,ktore przytulisz do piersi i spi. Słodkiego brzdaca ktory pieknie spi i je, jak zacznie chodzic to tylko tam gdzie wolno,nie balagani, jedzac nie upierdzieli wszystkiego dookoła...a wiele mamusiek przez dziecko widzi lalke do strojenia, jak strzela corke to jets pole do popisu :D a pozniej sie rodzi,okazuje sie ,ze nie spi, sutki bolą,dziecko krzyczy i po tygodniu taka mamcia pisze tekst "ze juz nie wytrzyma.." i td i tp.... w koncu siedza w domu z tym dzieckiem,ktory w kolko je, marudzi,broi.Matka w kolko robi jedzienie,sprzata i slucha jęczenia,bo dziecko wymaga uwagi.Jej juz sie znudziło lezenie na macie edukacyjnej GENIUSZ 2000, ktora kosztowała milion złotych monet i zaczyna jojczec ,ze jest sama,ze maz jest pracoholikiem,ze za malo zarabia,ze nie czuje sie kobieta, ze nic tylko gary i to odbija sie na jej zyciu.

Wg mnie kobietom (parom), ktorym przywidziało sie posiadanie dziecka powinni na tydzien zrobic jakas szkołe zycia z krzyczącym niemowlakiem,albo lalka imitujaca dziecko, zeby dała solidnie popalic. Moze po takim hardkorze niektorzy poczekaja i sie zastanowia czy to czas na dziecko,a jesli tak to sie przygotuja psychicznie,ze posiadanie dziecka to zaden miod.

dodam,ze do pracy tez nie pojda,bo dopada je len. Odbebnią opieke nad dzieckiem ,ogarna dom i patrza przed siebie. Nawet nie zajmuja sie niczym kreatywnym, nie robia nic dla siebie,a gniją. Szukaja wymowek,bo pracy nie ma ,bo za daleko,za malo platna,a ze ona nie zdazy ugotowac zupy i pojsc do pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra
4 minuty temu, Gość gosc napisał:

Napisze to poraz setny na tym forum :) maja dzieci,bo maja błedne wyobrazenie macierzynstwa. Pod wplywem instynktu widza cud macierzynstwa, rozowe stopki, piekne rozesmiane rozowe niemowle,ktore przytulisz do piersi i spi. Słodkiego brzdaca ktory pieknie spi i je, jak zacznie chodzic to tylko tam gdzie wolno,nie balagani, jedzac nie upierdzieli wszystkiego dookoła...a wiele mamusiek przez dziecko widzi lalke do strojenia, jak strzela corke to jets pole do popisu :D a pozniej sie rodzi,okazuje sie ,ze nie spi, sutki bolą,dziecko krzyczy i po tygodniu taka mamcia pisze tekst "ze juz nie wytrzyma.." i td i tp.... w koncu siedza w domu z tym dzieckiem,ktory w kolko je, marudzi,broi.Matka w kolko robi jedzienie,sprzata i slucha jęczenia,bo dziecko wymaga uwagi.Jej juz sie znudziło lezenie na macie edukacyjnej GENIUSZ 2000, ktora kosztowała milion złotych monet i zaczyna jojczec ,ze jest sama,ze maz jest pracoholikiem,ze za malo zarabia,ze nie czuje sie kobieta, ze nic tylko gary i to odbija sie na jej zyciu.

Wg mnie kobietom (parom), ktorym przywidziało sie posiadanie dziecka powinni na tydzien zrobic jakas szkołe zycia z krzyczącym niemowlakiem,albo lalka imitujaca dziecko, zeby dała solidnie popalic. Moze po takim hardkorze niektorzy poczekaja i sie zastanowia czy to czas na dziecko,a jesli tak to sie przygotuja psychicznie,ze posiadanie dziecka to zaden miod.

Kobieto, wszytko ładnie pięknie, ale osoba którą opisałam ma dwoje dzieci. I różnica między nimi to 10 lat, a o drugie ponoć się starała i chciała. I to drugie oddała szybko do żłobka, co dla mnie jest egzotyczne tym bardziej, że jej dziecko jest ciche, spokojne i niewymagające, a moje to wulkan energii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra
4 minuty temu, Gość gosc napisał:

dodam,ze do pracy tez nie pojda,bo dopada je len. Odbebnią opieke nad dzieckiem ,ogarna dom i patrza przed siebie. Nawet nie zajmuja sie niczym kreatywnym, nie robia nic dla siebie,a gniją. Szukaja wymowek,bo pracy nie ma ,bo za daleko,za malo platna,a ze ona nie zdazy ugotowac zupy i pojsc do pracy

no ok, wpis trafny pod warunkiem ż eTy też jesteś matką i jednak dałas radę zrobić zupę oraz chodzić do pracy :) Inaczje jestes teoretykiem, tylko teoretykiem. No i dodaj że nie mialaś pani do pomocy, a przyznam Ci honor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paula

Z drugiej strony jeśli praca jest mało płatna to trochę się im nie dziwię. Choć jeśli nie zaczną od mało płatnej, nigdy nie będą miały okazji awansować do lepiej płatnej. Przyznaj jednak że takie ogarnianie gotowania, sprzątania, odprowadzania i przyprowadzania dziecka plus praca zawodowa to jednak jest wyzwanie. Mówię to jako matka na wychowawczym. Boję się, że od września moje życie zamieni się w dzień świstaka, mnóstwo obowiązków, zero czasu dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
Przed chwilą, Gość masakra napisał:

no ok, wpis trafny pod warunkiem ż eTy też jesteś matką i jednak dałas radę zrobić zupę oraz chodzić do pracy :) Inaczje jestes teoretykiem, tylko teoretykiem. No i dodaj że nie mialaś pani do pomocy, a przyznam Ci honor

a wiesz,ze tak. Brawa prosze :d pracuje na drugi etat,maz na poranki. Ze starszym dzieckiem na macierzynskim byłam rok, z młodsztm 4 msc. Pracuje 30h tygodniowo na razie, Pomocy zero, babcie daleko,a jeszcze pracuja zawodowo,wiec chora czy nie, wszedzie z dzieckiem. Mam super meza, zorganizowane zycie i na lenia i stekanie zwyczajnie nie ma czasu. Poza tym ja jestem raczej aktywna osoba i skislabym siedzac w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
2 minuty temu, Gość paula napisał:

Z drugiej strony jeśli praca jest mało płatna to trochę się im nie dziwię. Choć jeśli nie zaczną od mało płatnej, nigdy nie będą miały okazji awansować do lepiej płatnej. Przyznaj jednak że takie ogarnianie gotowania, sprzątania, odprowadzania i przyprowadzania dziecka plus praca zawodowa to jednak jest wyzwanie. Mówię to jako matka na wychowawczym. Boję się, że od września moje życie zamieni się w dzień świstaka, mnóstwo obowiązków, zero czasu dla siebie

ale mowimy o samotnej matce? przeciez po to jest mąz, ojciec tych dzieci, wasz partner zyciowy by razem z wami dzielil te obowiazki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
11 minut temu, Gość masakra napisał:

Kobieto, wszytko ładnie pięknie, ale osoba którą opisałam ma dwoje dzieci. I różnica między nimi to 10 lat, a o drugie ponoć się starała i chciała. I to drugie oddała szybko do żłobka, co dla mnie jest egzotyczne tym bardziej, że jej dziecko jest ciche, spokojne i niewymagające, a moje to wulkan energii

no i co? najwidoczniej zmienila zdanie,dziecko ja męczy wiec sie pozbyla i ma spokoj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stara panna
15 minut temu, Gość masakra napisał:

no ok, wpis trafny pod warunkiem ż eTy też jesteś matką i jednak dałas radę zrobić zupę oraz chodzić do pracy 🙂 Inaczje jestes teoretykiem, tylko teoretykiem. No i dodaj że nie mialaś pani do pomocy, a przyznam Ci honor

To trafny wpis czy nie? Jak jest matką to ma rację, a jak nie jest to nie ma? Ciekawa logika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
16 minut temu, Gość masakra napisał:

Kobieto, wszytko ładnie pięknie, ale osoba którą opisałam ma dwoje dzieci. I różnica między nimi to 10 lat, a o drugie ponoć się starała i chciała. I to drugie oddała szybko do żłobka, co dla mnie jest egzotyczne tym bardziej, że jej dziecko jest ciche, spokojne i niewymagające, a moje to wulkan energii

ja znam kobiete,ktora starala sie o dziecko kilka lat.A urodzila, jak dziecko miało rok zostawiła z mezem i matka ,wyjechala do włoch "do pracy" i tyle ją widziano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Weronikkaa

 

Ja do pracy mam TYLKO  15-20 minut autobusem I to mnie cieszy, ze tylko tyle.

Ja pracuje w biurze. piec dni od 8:30 do 15:30, tzn w piatki czesto  koncze 14:30-15.

Maz pracuje tez od poniedzialku do piatku, 8:30-17.

dziecko ma 9 lat.

babcie, dziadkowie pracuja nadal albo sa daleko bo ponad 200 km od nas.

Ja po pracy robie zwykle szybki obiad, mamy opracowane fajen przepisy na smaczne obiady ktore lubimy, ktore zawieraja jakies wartosci oczywiscie, taki obiad gotowy w 45-60 minut od A do Z. zwykle w srode lub czwartek robie jajecznice na 'obiad' ale wrtedy robie wieczorem zupe na nastepny dzien. w szybkowarze  pyszna zupa gotowa w niecala godzine.

w sobote wypoczywamy, mamy jakis spacer czy cos I takie zajmujacy wiecej czasu domowy obiad, a w niedziele sprzatamy I potem restauracja prawie co niedziela.

Da sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
Przed chwilą, Gość Weronikkaa napisał:

 

Ja do pracy mam TYLKO  15-20 minut autobusem I to mnie cieszy, ze tylko tyle.

Ja pracuje w biurze. piec dni od 8:30 do 15:30, tzn w piatki czesto  koncze 14:30-15.

Maz pracuje tez od poniedzialku do piatku, 8:30-17.

dziecko ma 9 lat.

babcie, dziadkowie pracuja nadal albo sa daleko bo ponad 200 km od nas.

Ja po pracy robie zwykle szybki obiad, mamy opracowane fajen przepisy na smaczne obiady ktore lubimy, ktore zawieraja jakies wartosci oczywiscie, taki obiad gotowy w 45-60 minut od A do Z. zwykle w srode lub czwartek robie jajecznice na 'obiad' ale wrtedy robie wieczorem zupe na nastepny dzien. w szybkowarze  pyszna zupa gotowa w niecala godzine.

w sobote wypoczywamy, mamy jakis spacer czy cos I takie zajmujacy wiecej czasu domowy obiad, a w niedziele sprzatamy I potem restauracja prawie co niedziela.

Da sie.

ja tez w sobote odpoczywam. A sprzatanie rozkladam sobie na tydzien,bo mi szkoda weekendu na to. Ale nie jest zle. Moj maz  ogarnia zakupy, odbiera dzieci, czasem zostawie mu poskladanie prania i nie ma tego duzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emi 30

A tak w ogole dlaczego Was boli narzekanie niepracujacych mam? Widze ze spedza Wam to sen z powiek. Jak narzeka to niech sobie narzeka, to nie Wasza sprawa. Tak jak ich nie obchodzi to, ze Wy pracujecie, czasem narzekacie na prace itd. Kazdy ma swoje zycie, ktorym powinien sie interesowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ojej to straszne. Koleżanka się rozleniwila haha. Ja zaprowadzam swoją córkę do szkoły na piechotę i idziemy 15 min spacerkiem. W niektóre dni samochodem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 minutę temu, Gość Emi 30 napisał:

A tak w ogole dlaczego Was boli narzekanie niepracujacych mam? Widze ze spedza Wam to sen z powiek. Jak narzeka to niech sobie narzeka, to nie Wasza sprawa. Tak jak ich nie obchodzi to, ze Wy pracujecie, czasem narzekacie na prace itd. Kazdy ma swoje zycie, ktorym powinien sie interesowac

haha, wiesz, ja jak spotkam kogos to nie opowiadam mu o swoim rytmie dnia, o tym,ze szef mnie wkurzyl,ze nadgodzin mi nie wyplacono,ze wspolpracownicy kopią pode mna. Nie mowie jej ,ze wstalam o 6 rano,a połozyłam sie po 23 i co robilam po pracy.Ale ,ze ona jest zmęęęęczona i nie ma siły to słucham codziennie,choc nie pytam o to :d raz nawet zapytalam dlaczego nie poszuka sobie zajęcia ,zeby sie rozruszała, juz nie wspominam o jakims etacie. I co usłyszałam? " oj,nie chce mi sieeee"

Ale na fb prowadzi fascynujace zycie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emi 30

To zacznij jej tez narzekac i opowiadac. Albo jesli strasznie Cie to drazni to powiedz po prostu ze nie chcess tego sluchac i tyle. Nie kazda z nas jest superkobieta, niektore sa leniwe, niektore nie potrafia usiedziec na miejscu a jeszcze inne radza sobie tak ,,z grubsza,,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 minutę temu, Gość Emi 30 napisał:

To zacznij jej tez narzekac i opowiadac. Albo jesli strasznie Cie to drazni to powiedz po prostu ze nie chcess tego sluchac i tyle. Nie kazda z nas jest superkobieta, niektore sa leniwe, niektore nie potrafia usiedziec na miejscu a jeszcze inne radza sobie tak ,,z grubsza,,.

ale po co mam komus opowiadac o swoich problemach? zeby pocieszyc te osoby? kontakt ograniczyłam do minimum, ale czasem sie widujemy i ile ją znam to nic sie u niej nie zmieniło. Wkurzanie sie na takie osoby nie bierze sie znikąd, po prostu czasem ktos da Ci sie we znaki i juz masz przyklad leniwej baby. Ja nie ma nic do niepracujacych, nie obchodzi mnie to jak inni zyją. Znam tez bardziej aktywne ode mnie, znam ludzie z ogromnymi problemami rodzinnymi,prawnymi, zdrowotnymi, finansowymi i oni mnie nie wkurzaja,bo tez nie zrzucaja na mnie swoich problemow,a jak rozmawiasz z nimi o tym z sensem i zrozumieniem.A czasem takiej osobie z kanapy wydaje sie,ze jej niechcemisie jest najwiekszym problemem. To ze ma czas na wszystko,moze sie wyspac i nic nie robic to nie problem,trzeba korzystac,a one narzekaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOSC

Każdy ma inny temperament, inaczej się męczy. Ok, wy tutaj opisujecie skrajne przypadki, ale zrozumcie też, ze nie każdy ma motorek w doopie za przeproszeniem. Ja tez się dość szybko męczę, a jak dojdzie do tego stres to juz całkiem odpadam. Owszem, jestem w stanie przeżyć jakiś czas na pełnych obrotach (adrenalina) ale potem dosłownie padam jakby mi baterie wyjęli i muszę odsypiać i odpoczywać po tych "atrakcjach", dlatego staram się równoważyć swoje dni tak by się za bardzo nie przemęczać, rozkładam sobie sprzątanie (które i tak dzielimy na dwoje) obiad czasem zamawiamy itd. przez pewien czas pracowałam na pół etatu. rozumcie, że każdy jest inny i nie każdy potrzebuje zapitalania do życia, są ludzie bardziej hmm flegmatyczni i tego się nie da tak o zmienić. Jest też opcja, ze koleżance brakuje witamin, ma problem z tarczycą albo anemię i przez to szybciej się męczy. Teraz takie czasy, ze każdy musi być fit, eko, zapierdzielać na etacie, robić kursy, srursy, jeszcze studiować zaocznie, być żoną, matką, kochanką uśmiechniętą piękną i miłą i cały czas latać bo inaczej leń. Opanujcie się baby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość GOSC napisał:

Każdy ma inny temperament, inaczej się męczy. Ok, wy tutaj opisujecie skrajne przypadki, ale zrozumcie też, ze nie każdy ma motorek w doopie za przeproszeniem. Ja tez się dość szybko męczę, a jak dojdzie do tego stres to juz całkiem odpadam. Owszem, jestem w stanie przeżyć jakiś czas na pełnych obrotach (adrenalina) ale potem dosłownie padam jakby mi baterie wyjęli i muszę odsypiać i odpoczywać po tych "atrakcjach", dlatego staram się równoważyć swoje dni tak by się za bardzo nie przemęczać, rozkładam sobie sprzątanie (które i tak dzielimy na dwoje) obiad czasem zamawiamy itd. przez pewien czas pracowałam na pół etatu. rozumcie, że każdy jest inny i nie każdy potrzebuje zapitalania do życia, są ludzie bardziej hmm flegmatyczni i tego się nie da tak o zmienić. Jest też opcja, ze koleżance brakuje witamin, ma problem z tarczycą albo anemię i przez to szybciej się męczy. Teraz takie czasy, ze każdy musi być fit, eko, zapierdzielać na etacie, robić kursy, srursy, jeszcze studiować zaocznie, być żoną, matką, kochanką uśmiechniętą piękną i miłą i cały czas latać bo inaczej leń. Opanujcie się baby.

A to chyba dobrze? Tylko na zdrowie wyjdzie. Będzie mniej problemów zdrowotnych a wysportowane ciało to zdrowszy i mniej męczący się organizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Descgd

A ja nie narzekam. Na wszystko mam czas i bardzo sobie cenie czas spedzony w domu z malym dzieckiem.

Co innego w pracy- wszedzie pedem, wstawac rano o 4 albo pracowac do 22. Masakra. Jak mialam wolne to moment ten dzien mijal i na nowo praca.

A tez mam znajoma co narzeka, dziecko ja drazni, sama z domu z nim nie wyjdzie. Ciagle by kawki tylko spijala, a w mieszkaniu syf i jedza byle co. No szok dla mnie, zestaw sniadaniowy dla rocznej dziewczynki to parowka i milkyway. Podloga sie klei, wychodzisz z czarnymi skarpetami. I jeszcze nie rozumie dziewczyna, ze ja moge nie miec czasu, bo to czy tamto czy inne plany. Ze mna tez nikt nie wychodzil jak moje dzieci byly malenkie. Ale ja z tych, co w lepsza pogode nigdy nie siedza w domu.  Tylko szukalam okazji i miejsc. Niby jestem na wychowawczym a czas pedzi jak szalony. Nie nudze sie. Wole to 100 razy niz zycie w biegu praca- dom- dzieci.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOSC
8 minut temu, Gość Gość napisał:

A to chyba dobrze? Tylko na zdrowie wyjdzie. Będzie mniej problemów zdrowotnych a wysportowane ciało to zdrowszy i mniej męczący się organizm.

I tylko tyle zrozumiałaś z mojej wypowiedzi? Szkoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×