Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Martynka

Kobiety kochające za bardzo

Polecane posty

Gość Martynka

Szukam wsparcia :classic_unsure: Jestem po lekturze książki "Kobiety, które kochają za bardzo" i już wiem, że potrzebuję pomocy. Czy jest tu ktoś, kto tak jak ja borykał się z takim problemem? Czy skoro jestem już tego świadoma, to jest dla mnie ratunek? Czy to oznacza, że moje małżeństwo nie jest już do uratowania? Mamy Synka, od trzech lat własną działalność a od dwóch lat problemy finansowe z powodu tej właśnie działalności, która już do reszty rujnuje nam życie 😞 Mam Synka a nie potrafię dać Mu wystarczająco dużo ciepła z powodu ciągłych problemów i kłótni. Mąż w tej chwili jest za granicą. Nasze problemy się pogłębiają, Mąż żyje jak kawaler - ma swoje życie i swoje problemy. O każde niepowodzenie obwinia mnie, wszystko muszę zrobić ja, bo sam nie potrafi a nigdy nie usłyszałam od Niego dziękuję albo 'jakoś się uzupełniamy pomagając sobie wzajemnie'. Nie wymagam wdzięczności ani podziękowań ale też przykro mi, kiedy po kilku dniach ciszy, pyta mnie, czy zrobię Mu to czy tamto albo kiedy i tak słyszę jaka to ja jestem okropna i jak dużo wymagam. Nie jedne raz usłyszałam słowo '... się' albo 'jestem z Tobą tylko ze względu na dziecko' 😞 Później twierdził, że mówił tak w złości bo tak na serio to nie wyobraża sobie życia beze mnie i Syna. Już nie wiem w co wierzyć...Za dużo by tu opowiadać. Nie mam teraz pieniędzy na terapeutę a wiem, że terapia jest mi teraz najbardziej potrzebna. Każdy w koło radzi tylko - zostaw Go. Jego Rodzina również uważa mnie za wariatkę i wierzą w każde Jego słowo - nigdy, niczego nie opowiada Im tak, jak było. U Męża w domu jest problem alkoholowy - Ojciec pije od zawsze, Matka Go nienawidzi ale jest z Nim ze względu na dzieci i ze względów finansowych (to od zawsze słyszał od Niej mój Mąż). Zawsze brzydził się alkoholizmem Ojca ale od jakiegoś czasu każdego dnia wypija minimum 2-3 piwa. Do tego dochodzi trawka - kłamie mi w żywe oczy, że nie palił a ja WIDZĘ i czuję się jak ...ka. Przestaję wierzyć w siebie i w to, że kiedyś będę szczęśliwa...bo teraz chyba nie jestem. Mam Synka, którego Kocham nad życie ale ja sama ginę...czuję się widoczna tylko wtedy, kiedy jestem potrzebna. Zaczynam zajadać swoje problemy słodyczami. W sumie nie zaczynam - mam ten problem od zawsze, od dziecka. Każdą kłótnie Rodziców i wyjazdy Taty zajadałam Nutellą...Potrzebuję rozmowy, rady, wskazówki od kogoś, kto to przeszedł i być może uratował swój związek. Kocham swojego Męża i chyba za bardzo staram się Mu pomóc z problemami, których On wcale nie uważa za problem. Twierdzi, że nie ma problemu z alkoholem a z trawką tym bardziej. O trawce w ogóle nie chce rozmawiać - twierdzi, że nikomu krzywdy tym nie robi. Chyba już nie mam siły na pomoc Jemu. Muszę pomóc sobie. Chciałabym pozwolić Mu ponieść konsekwencje za wszystko, co do tej pory ja usiałam dźwigać na swoich barkach (On i tak twierdzi, że to ja rozpieprzam pieniądze a On ze wszystkim jest sam). Jedno jest pewne - potrzebuję pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×