Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Też byłam nieśmiała

Bardzo nieśmiała córka. Martwię się

Polecane posty

Gość Też byłam nieśmiała

Moja córka jako noworodek zachowywała się zupełnie przeciętnie. Nie wykazywała raczej oznak hnb, było jej obojętne, czy czas spędza z nią tata, czy ja czy moja mama, czy teściowa itp nie miała problemu, by ktoś z dalszej rodziny wziął ją na ręce. Zwyczajne niemowlę. Potem przyszedł 8 miesiąc i lęk separacyjny. Niestety nie minął do dziś a córka kończy niedługo 3 lata. Gdy był najbardziej nasilony nawet mąż nie mógł nic przy niej zrobić, na szczęście powoli przekonuje się do coraz większej ilości osób z rodziny. Jest bardzo bystra, płynnie mówi, potrafi liczyć do 10, zna dużo wierszyków, piosenek na pamięć, układa puzzle, rysuje. Zachowuje się jak każdy zdrowy, normalnie rozwijający się trzylatek. A jednak bardzo boi się obcych i innych dzieci. Zapisałam ja we wrześniu na zajęcia dla 2-3 latków, takie ogólnorozwojowe żeby jakoś się przełamywała. Widzimy poprawę (nie reaguje już panika gdy na placu zabaw podejdzie do niej inne dziecko), ona bardzo lubi tam być ale widzę, że gdyby była tam tylko ze mną, bez innych dzieci to też byłoby super. Ona tam chce przebywać dla fajnych zabaw, dla wykonywania prac manualnych ale nie chce nadal kontaktu z innymi dziećmi. Czasem na zajęciach widzę, jak jakieś dziecko nie słucha mamy, buntuje się, woli biegać niż usiąść i robić zadanie. Tamta mama się denerwuje a ja jej zazdroszczę po cichu, bo nie musi się martwić że jej dziecko może nie poradzić sobie w grupie, że jest odważne i pewne siebie. Moja córka, przy obcych grzeczna jak truśka, wykonuje wszystkie moje polecenia, nie odstępuje mnie na krok, cały czas przytula mnie i całuje i to jest słodkie i kocham ją nad życie ale wiem, że będzie jej cholernie ciężko gdy będzie musiała iść do przedszkola bo tam nie będzie już mamy ani taty ani babci tylko inne dzieci i obce panie. Ja byłam taka sama i przedszkole wspominam bardzo źle.

Pocieszcie mnie, że jakieś dziecko z tego wyrosło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hmm

Autorko sama sobie odpowiedziałaś na samym końcu. Dzieci dziedziczą po nas bardzo dużo m.in. cechy charakteru.

Czy Ty z tego wyroslas? Twoja córka to Twoja kopia. Będzie Jej ciężko na początku, ale oby miała fajne Panie to dużo Jej pomogą:). Poradzi sobie, w końcu żyje w społeczeństwie i przywyknie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Musisz pracować nad tym zeby byla bardziej śmiała. Codziennie malymi kroczkami. Zagadujcie dzieci na placu zabaw etc. Takie zajecia tez sa dobrym pomyslem. Inaczej w przedszkolu bedzie miala szok. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktokolwiek

Moja taka była, w piaskownicy musiałam siedzieć obok bo inaczej płakała. Przedszkole pierwsze lata to koszmar, nie chciała się  bawić Z innymi dziećmi,  sama sobie organizowała wolny czas, było jej dobrze sam na sam ze sobą, dopiero w sześciolatkach poczuła chęć bliższych kontaktów z dziećmi i miała koleżanki. W szkole jest ok. Ale dzieci są różne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Moja córka też była bardzo nieśmiała i bała się obcych, a zwłaszcza dzieci. W wieku 14m poszła do żłobka i tam bardzo się oswoiła z obecnością innych dzieci. Do tego stopnia, że teraz kiedy ma 1,5 roku i jesteśmy na placu zabaw, to gdy widzi inne dzieci sama do nich podchodzi z uśmiechem i ciekawością. Zupełnie inne dziecko. A naprawdę myślałam, że tak jak zapisalismy do żłobka tak szybko będziemy wypisywać, bo sobie nie da tam rady. 

Dlatego myślę, że grunt to organizować dziecku jak najwięcej okazji do kontaktu z innymi dziećmi. Wtedy dziecko widzi, że.to nic strasznego, a wręcz przeciwnie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też byłam nieśmiała
7 godzin temu, Gość Hmm napisał:

Autorko sama sobie odpowiedziałaś na samym końcu. Dzieci dziedziczą po nas bardzo dużo m.in. cechy charakteru.

Czy Ty z tego wyroslas? Twoja córka to Twoja kopia. Będzie Jej ciężko na początku, ale oby miała fajne Panie to dużo Jej pomogą:). Poradzi sobie, w końcu żyje w społeczeństwie i przywyknie 

Właśnie fakt, że córka jest moją kopią jest dla mnie najbardziej przykry. Ja w przedszkolu nie miałam ani jednej koleżanki przez całe 2 lata. Dopiero w podstawówce to się zmieniło ale dalej byłam nieśmiała i to się zmieniło w gimnazjum. Od tamtej pory jest tak, że ludzie postrzegają mnie jako otwarta osobę, która nie ma problemu z kontaktem z innymi ale tylko ja wiem, ile mnie ta owartosc kosztuję.

Do tego byłam najbardziej zakompleksionym dzieckiem na świecie. Całe dzieciństwo uważałam się za brzydka, w pamiętniku mając 9 lat pisałam, że marzę o tym by być ładną ale to niemożliwe, że marzę o tym, żeby ktoś powiedział że jestem śliczna. Doprowadziło to do tego, że moje kontakty z facetami w nastoletnim wieku były nie takie jak być powinny, łaknęłam bardzo poczucia, że ktoś mnie po prostu chce. Co najdziwniejsze, wychowywałam się w pełnej rodzinie. 

Robię wszystko, by moja córka była inna niż ja 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też byłam nieśmiała
2 godziny temu, Gość Gosc napisał:

Musisz pracować nad tym zeby byla bardziej śmiała. Codziennie malymi kroczkami. Zagadujcie dzieci na placu zabaw etc. Takie zajecia tez sa dobrym pomyslem. Inaczej w przedszkolu bedzie miala szok. 

Robimy tak 🙂 gdy jakieś dziecko do nas podchodzi to staram się nawiązać interakcję ale moja córka nie jest zainteresowana, tzn obserwuje z boku ale nie chce się przyłączyć

1 godzinę temu, Gość ktokolwiek napisał:

Moja taka była, w piaskownicy musiałam siedzieć obok bo inaczej płakała. Przedszkole pierwsze lata to koszmar, nie chciała się  bawić Z innymi dziećmi,  sama sobie organizowała wolny czas, było jej dobrze sam na sam ze sobą, dopiero w sześciolatkach poczuła chęć bliższych kontaktów z dziećmi i miała koleżanki. W szkole jest ok. Ale dzieci są różne

U nas to samo z placem zabaw. Ciągle muszę chodzić za nią krok w krok. Na tych zajęciach to samo.

Jesteś pewna, że córka bawiła się sama bo chciała? Ja w przedszkolu bawiłam się ciągle sama ale zazdrościłam innym dzieciom zabaw w grupie, chciałam bawić się z innymi, marzyłam o koleżankach ale nie miałam odwagi by do kogoś podejść. 

1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Moja córka też była bardzo nieśmiała i bała się obcych, a zwłaszcza dzieci. W wieku 14m poszła do żłobka i tam bardzo się oswoiła z obecnością innych dzieci. Do tego stopnia, że teraz kiedy ma 1,5 roku i jesteśmy na placu zabaw, to gdy widzi inne dzieci sama do nich podchodzi z uśmiechem i ciekawością. Zupełnie inne dziecko. A naprawdę myślałam, że tak jak zapisalismy do żłobka tak szybko będziemy wypisywać, bo sobie nie da tam rady. 

Dlatego myślę, że grunt to organizować dziecku jak najwięcej okazji do kontaktu z innymi dziećmi. Wtedy dziecko widzi, że.to nic strasznego, a wręcz przeciwnie 🙂

Jak to zrobiłaś, że córka została w żłobku? U nas nie byłoby takiej opcji, dostałaby spazmów, wymiotów z rozpaczy że ja zostawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
13 minut temu, Gość Też byłam nieśmiała napisał:

Robimy tak 🙂 gdy jakieś dziecko do nas podchodzi to staram się nawiązać interakcję ale moja córka nie jest zainteresowana, tzn obserwuje z boku ale nie chce się przyłączyć

U nas to samo z placem zabaw. Ciągle muszę chodzić za nią krok w krok. Na tych zajęciach to samo.

Jesteś pewna, że córka bawiła się sama bo chciała? Ja w przedszkolu bawiłam się ciągle sama ale zazdrościłam innym dzieciom zabaw w grupie, chciałam bawić się z innymi, marzyłam o koleżankach ale nie miałam odwagi by do kogoś podejść. 

Jak to zrobiłaś, że córka została w żłobku? U nas nie byłoby takiej opcji, dostałaby spazmów, wymiotów z rozpaczy że ja zostawiam...

No właśnie wbrew pozorom adaptacja poszła bardzo gładko.. W ogóle nie było histerii czy wielkiego płaczu. Zaczynała od pół godziny i tak stopniowo czas się wydłużał, aż do 5 godzin, bo tyle tam przebywa. Cały proces trwał miesiąc, ale generalnie nie płakała ani razu jak ją zostawiałam. Co prawda przez pierwszy miesiąc panie praktycznie przez cały czas nosiły ją na rękach, kolejny miesiąc zaczęła się bawić sama i obserwować z boku dzieci i tak po 2 miesiącach, gdy wróciła po przerwie świątecznej to już z radością biegała i nie reagowała strachem 🙂

Ale trzeba zaznaczyć, że córka mimo że bała się obcych, to nie była jakoś nadmiernie konkretnie do mnie przywiązania. Bez problemu można ją było zostawić z mężem, dziadkami czy najbliższą rodziną. No i tak około roczku miała straszną fazę na to, by nosić ją na rękach, więc tym ktoś mniej znany mógł ją przekupić, bo jak widziała, że jest opcja ponoszenia na rękach to przelamywała strach 😛 i myślę, że dlatego ten żłobek przeszedł, bo panie ją dużo nosiły. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też byłam nieśmiała
6 minut temu, Gość Gość napisał:

No właśnie wbrew pozorom adaptacja poszła bardzo gładko.. W ogóle nie było histerii czy wielkiego płaczu. Zaczynała od pół godziny i tak stopniowo czas się wydłużał, aż do 5 godzin, bo tyle tam przebywa. Cały proces trwał miesiąc, ale generalnie nie płakała ani razu jak ją zostawiałam. Co prawda przez pierwszy miesiąc panie praktycznie przez cały czas nosiły ją na rękach, kolejny miesiąc zaczęła się bawić sama i obserwować z boku dzieci i tak po 2 miesiącach, gdy wróciła po przerwie świątecznej to już z radością biegała i nie reagowała strachem 🙂

Ale trzeba zaznaczyć, że córka mimo że bała się obcych, to nie była jakoś nadmiernie konkretnie do mnie przywiązania. Bez problemu można ją było zostawić z mężem, dziadkami czy najbliższą rodziną. No i tak około roczku miała straszną fazę na to, by nosić ją na rękach, więc tym ktoś mniej znany mógł ją przekupić, bo jak widziała, że jest opcja ponoszenia na rękach to przelamywała strach 😛 i myślę, że dlatego ten żłobek przeszedł, bo panie ją dużo nosiły. 

Tak myślałam, Twoja córka bała się dzieci ale to był naturalny etap w jej rozwoju który przeszedł bez śladu, moja córka ma z tym głębszy problem...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Foto

to ja wam powiem że mój brat z żoną mają problem ze swoim ponad 5 letnim synem, dziecko panicznie boi się obcych, nie chodzi do przedszkola i nie wiadomo jak to dalej z nim będzie. Ale nie tylko obcych boi się również członków rodziny, zamyka się w pokoju lub ucieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
24 minuty temu, Gość Też byłam nieśmiała napisał:

Tak myślałam, Twoja córka bała się dzieci ale to był naturalny etap w jej rozwoju który przeszedł bez śladu, moja córka ma z tym głębszy problem...

 

Mnie się wydaje, że po prostu na odpowiednio wczesnym etapie została rzucona na głęboką wodę i po prostu to się w niej nie zdążyło utrwalić. Gdyby nie ten żłobek, to pewnie dalej każde spotkanie ze znajomymi z dziećmi to byłby stres, że znowu ona będzie płakać, a znajomi z zatroskaniem i współczuciem patrzeć na nas i na nią i mieć wyrzuty sumienia, że znowu się spotkanie nie udało, bo ona płacze, marudzi i ucieka przed ich dziećmi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ala

Moja córka 4 lata tez chodzi do przedszkola ale z tego cie widzę woli sama posiedzieć, tez nie wchodzi w interakcje z dziećmi, wspólne zabawy w czasie wolnym. Tez jestem tym zmartwiona, nie wiem w jaki sposób jej pomoc. W domu jest śmiała, energiczn, gadatliwa 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też byłam nieśmiała
25 minut temu, Gość Foto napisał:

to ja wam powiem że mój brat z żoną mają problem ze swoim ponad 5 letnim synem, dziecko panicznie boi się obcych, nie chodzi do przedszkola i nie wiadomo jak to dalej z nim będzie. Ale nie tylko obcych boi się również członków rodziny, zamyka się w pokoju lub ucieka.

Współczuję. To jeszcze trudniejsza sytuacja. Moja córka jest zawstydzona gdy przyjedzie rodzina której dawno nie widziała ale po jakimś czasie się otwiera, zachowuje się przy nich swobodnie mimo że nie poszłaby z nikim, muszę być w pobliżu 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też byłam nieśmiała
11 minut temu, Gość Ala napisał:

Moja córka 4 lata tez chodzi do przedszkola ale z tego cie widzę woli sama posiedzieć, tez nie wchodzi w interakcje z dziećmi, wspólne zabawy w czasie wolnym. Tez jestem tym zmartwiona, nie wiem w jaki sposób jej pomoc. W domu jest śmiała, energiczn, gadatliwa 

Moja tak samo! W domu to wulkan energii, zresztą poza domem jest tak samo dopóki nikt obcy nie wchodzi z nią w interakcje. Wtedy się zawstydza i zamyka. Może spróbuj zaprosic jakaś koleżankę z przedszkola do domu żeby spróbowały się zaprzyjaźnić? Oczywiście jeśli córka ma ochotę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mój syn był taki od początku, wycofany i strachliwy. Obecnie ma 4 lat i jest ciut lepiej, choć początkowo w przedszkolu płakał i pani wciąż twierdzi, że jest wycofany i zwykle bawi się sam, chociaż jak nie choruje i chodzi dłużej, to jest znacznie lepiej i zaczyna co nieco opowiadać o dzieciach.

Z jednej strony myślę, że skok na głęboką wodę, jakim jest przedszkole, zdecydowanie wyjdzie takiemu dziecku na plus. Z drugiej nic na siłę - jak chce się bawić samo, to niech się bawi, choć przynajmniej warto się postarać, by były okazje to zabawy z rówieśnikami, a jak ono je wykorzysta to już inna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też byłam nieśmiała
16 minut temu, Gość Gość napisał:

Mnie się wydaje, że po prostu na odpowiednio wczesnym etapie została rzucona na głęboką wodę i po prostu to się w niej nie zdążyło utrwalić. Gdyby nie ten żłobek, to pewnie dalej każde spotkanie ze znajomymi z dziećmi to byłby stres, że znowu ona będzie płakać, a znajomi z zatroskaniem i współczuciem patrzeć na nas i na nią i mieć wyrzuty sumienia, że znowu się spotkanie nie udało, bo ona płacze, marudzi i ucieka przed ich dziećmi. 

Pewnie masz rację. Mieliście jednak to ułatwienie, że nie bała się pan z przedszkola. To bardzo dużo 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oona

Autorko, przeciez piszesz, ze bylas taka sama i widocznie "wyroslas". Wiec czym sie martwisz. Ja tez taka bylam, moj syn rowniez i dajemy sobie doskonale rade w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też byłam nieśmiała
Przed chwilą, Gość oona napisał:

Autorko, przeciez piszesz, ze bylas taka sama i widocznie "wyroslas". Wiec czym sie martwisz. Ja tez taka bylam, moj syn rowniez i dajemy sobie doskonale rade w zyciu.

Martwię się tym, że pamiętam jak cierpiałam z tego powodu. Chciałam mieć koleżanki ale nie potrafiłam się zaprzyjaźnić. W dodatku moja mama uważała, że zapraszanie kogokolwiek do domu jest głupie i nigdy nie miałam kontaktu z nikim po lekcjach, pamietam jaka była niezadowolona gdy ktoś miał do nas przyjść bo np robiliśmy gazetke. Nie mogłam chodzić na urodziny klasowe bo "jak zaczniesz chodzić to będę musiała Tobie też robić". To wszystko sprawiło, że inne dzieci nawiązywały bliższe relacje a ja ciągle byłam ta z boku. Nie byłam na tyle śmiała, by sama nadrobić. Pamiętam jak cierpiałam z tego powodu i chce żeby mojej córce było po prostu łatwiej 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×