Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dołekmega

Jak widzę pewną matkę z przedszkola syna, po prostu łapię kompleksy. Ona: dobre stanowisko, dobra fura, ja do niedawna kura domowa

Polecane posty

Gość Gość
4 minuty temu, Gość kora napisał:

Ja urodziłam w wieku 32 lat. I wiesz co na  drugie jestem za stara. Ale z  kolei jak gratulowałam słownie dziewczynie z mojego roku (spotkałam ją w markecie z gondolą) - urodziła od razu po studiach w wieku 26 lat co w duchu jej współczułam, że dla niej beztroskie życie się skończyło. Ona się mnie pytała a kiedy TY a ja ze nie na bank nie za szybko. Ogólnie na dziecko ciąże w dzisiejszych czasach jest zawsze zły monent bo coś tam trzeba osiągnąć itd.

Ale ja nie uważam że moje życie się skończyło. Nigdy nie byłam specjalnie zabawowa czy narwana, że chciałam wszędzie być i wszystko osiągać. Tak że ja nie miałam poczucia że to źle że rodze w wieku 26 bo to była świadoma decyzja i od lat bardzo chciałam mieć dziecko. Takie były moje priorytety że po studiach niedługo dziecko. Nie przesadzajmy też z tymi osiągnięciami, nieliczne z Was coś osiągają a reszta pierdzi w stołek i robi latami to samo. Dla mnie pierwsze dziecko w wieku 32 to mega późno. To że napisałam że warszawka patrzyła na mnie jak na ufo to nie znaczy że ja też mam takie zdanie o sobie. Drugie urodze jak będę mieć 32 jak ty. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A poza tym bardzo nieladnie gratulować komuś na pokaz a w duchu współczuć. Dlatego nigdy nie ufam komplementom różnych rówieśnic bo to wszystko falszem podszyte. Na szczęście ich mina zdradza ten fałsz. Niech sobie robią kariery, ja wiem ze bez dziecka byłam i byłabym nadal mega nieszczęśliwa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nigdy nie wiemy co jest „w srodku”, widzisz u obcych to co na zewnatrz. Z boku ktos móglby powiedziec o mnie ladna, ma fajnego meza, maja kase (moze nie miliony, ale zyje nam sie lepiej niz znajomym), markowe ciuchy, ale prawda taka, ze pocztaki malzenstwwa byly kiepskie, ja przewrazliwona, tyle nocy przeplakalam przez niego. Dotarlismy sie. Mieszkamy za granica, ja tylko licze dni do powrotu, bo tu sie nie rozwijam, a on z kolei boi sie, ze w Polsce bedzie zarabiac 3000 netto i moze okazac sie, ze za rok beda na tym polu klotnie, kto wie moze rozwod, bo ja czuje, ze popadam w depresje i wole byc sama w Polsce szczesliwa  niz tu z mezem, ale z depresja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A poza tym bardzo nieladnie gratulować komuś na pokaz a w duchu współczuć. Dlatego nigdy nie ufam komplementom różnych rówieśnic bo to wszystko falszem podszyte. Na szczęście ich mina zdradza ten fałsz. Niech sobie robią kariery, ja wiem ze bez dziecka byłam i byłabym nadal mega nieszczęśliwa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kora
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

A poza tym bardzo nieladnie gratulować komuś na pokaz a w duchu współczuć. Dlatego nigdy nie ufam komplementom różnych rówieśnic bo to wszystko falszem podszyte. Na szczęście ich mina zdradza ten fałsz. Niech sobie robią kariery, ja wiem ze bez dziecka byłam i byłabym nadal mega nieszczęśliwa. 

Zgadza się ale co miałam jej powiedzić-współczuje Ci. Albo uciec na jej widok. Na roku się trzymałyśmy razem. Ja w jej wieku wychodziłam za mąż-przez 6 lat cieszyliśmy się sobą z meżem jeździliśmy po świecie i dlatego nie chciałam dziecka- nie czułam sie gotowa na to. Mam 5 latetniego syna i wiem ze wakacje-wyjazd z dzieckiem to nie to samo niż samemu z mężem. Cieszę się że ileś lat byliśmy sami. Teraz jest inaczej ale też fajnie i nie mam wrażenia, że coś mnie ominęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość prawn napisał:

Ale wy chrzanicie bez sensu, nie wiecie jakie życie jest prawnika..

ten ciągły sters i strach o rodzine, ten strach przed parkowaniem, że samochód powienien miec kuloodporne szyby. Te ich szpiki i garsonki to jedyna fajna sprawa z ich pracy. Bele leasing kosztuje 2 tys a poczatkujacy prawnik nie zarabia duzo. Zeby duzo zarabial musi kogos oszukac naciagnac to taki akwizytor, niezaleznie czy adwokat, notariusz czy komornik wszyscy kreca jak tu kase zlapac i co myslicie ze taka mamunia wychowa dobrze swojego bobaska (pracując po 14h)

Co do pierwszej części - trochę przesadzone, ale faktycznie stres jest. Natomiast te historie z tym, że żeby dużo zarabiać trzeba naciągnąć ludzi to jednak przegięcie tak samo jak pisanie z pogardą o wychowaniu dzieci przez prawników. W każdym zawodzie zdarzają się czarne owce zarówno wśród lekarzy, księży, nauczycieli czy hydraulików. Jeśli już ktoś miałby naciągać to raczej nie początkujący prawnik bo im właśnie zależy na tym, żeby sprawę zrobić jak najlepiej - przecież w tym zawodzie jest zakaz reklamy i klienci przychodzą z polecenia. Odnoszę wrażenie, że to jakieś takie szukanie sobie racjonalizacji na zasadzie jak ma więcej to na pewno ukradł albo dostał od rodziny. Prawda jest taka, że wszystko jest kwestią wyboru, ciężkiej pracy  (i po części szczęścia) oraz ryzyka- jak ktoś idzie na polonistykę to chyba wie co po takim kierunku może robić i ile mniej więcej zarabiać i ma chyba świadomość, że architektem czy lekarzem nie zostanie. Idąc na prawo masz ogromne ryzyko, bo nie wiesz czy wysiłek i kasa (i to niemała) włożone w studia się zwrócą, czy dostaniesz się na aplikację, czy po niej będziesz mieć klientów. Nie ma teraz problemu z dostaniem na aplikację - serio. Oczywiście jak pochodzi się z prawniczej rodziny jest łatwiej, ale da się bez pleców. Żeby się jednak udało najlepiej jest zacząć wcześnie pracować (3 max 4 rok studiów - regularnie w kancelarii) I tu wychodzi to, co kilka osób pisało - coś kosztem czegoś. Nie masz wolnych weekendów, zamiast na wycieczki i imprezy zasuwasz do pracy, po niej na zajęcia, po nocach się uczysz, przez 3,5 roku płacisz na aplikację i jeszcze wiele innych spraw. I to nie jest tak, że jak matka prawnik to pracuje po 14 godzin (bo gdyby tyle pracowała to naprawdę nie musi nikogo naciągać żeby dobrze zarabiać :)  i dziecka nie umie wychować. Podejście do dziecka jest niezależne od profesji, tylko od nastawienia matki. Znam kobiety które mają tytuły naukowe, prawniczki, księgowe, panie inżynier  i są rewelacyjnymi mamami i mają super dzieci (czasem nawet 3 czy 4), którymi zajmują się, a kiedy te pójdą spać odrabiają resztę pracy i ogarniają dom. Znam też przypadki niektórych matek, które zostały z dziećmi i jest to ich jedyna misja a te dzieci i tak spędzają niemal tyle czasu w przedszkolu co dzieci mam pracujących. Oczywiście mamy niepracujące mają tę przewagę, ze mają więcej czasu na robienie tego, co pracujące ogarniają po nocach lub dzielą z mężem. W takich wypadkach pani do sprzątania to żadnej hajlajf tylko rachunek ekonomiczny - zamiast np.  latać 5 godziny na mopie zapłacę komuś komu równowartość mojej stawki za godzinę czyli zyskuję 4 godziny dla rodziny - czysty zysk. Ktoś zarobi, ja mam posprzątane i mam więcej czasu dla rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×