Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lee

Zostawienie rodziców na drugim końcu Polski.

Polecane posty

Gość Lee

Dziewczyny, mamy, córki, żony, kobiety. Mam proźbę, abyście popatrzyły na sytuacje radykalnie. Przez 4 lata mieszkaliśmy w Trójmieście, dwa lata temu zmiszeni moim stanem zdrowia wróciliśmy w moje rodzinne strony (mąż jest z Trójmiasta). Codzienne życie, bieganina i bach dopiero po świętach zdecydowaliśmy się pojechać w dawne strony. Mamy dom nad samym morzem, który przez 2 lata stał pusty. Wiecie co? Czuje się spokojna, szczęśliwa w tym miejscu na ziemi. Ale jako jedynaczka czuję odpowiedzialna za rodziców, mam jeszcze dziadków i całą rodzine. Wyprowadzając się, a raczej wracając do 3miasta miałabym swoją własną rodzinę, teściów, znajomych. Szczerze pęka mi serce i nie wiem co robić. Jak wyjść z takiej sytuacji? Jak rodzice zaakceptują sytuacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lee

Siedmio godzinna podróż to dosyć długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja nie jestem jedynaczką, ale wszyscy mieszkamy daleko. Ja najbliżej, czyli 600 km. Wszyscy się wynosiliśmy na studia i żadne nie wróciło, co jest wg mnie dość naturalne, dla rodziców również. Może za długo siedzieliście na kupie, jeżeli teraz jest dziwnie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goooscc

Ja mam rodzicow - 66 i 71 lat -  w Polsce, ja mieszkam w Irlandii a moj brat w Kanadzie.  ja jestem w Polsce 2 razy na rok, brat raz na rok. rodzice to rozumieja.

weic nie rozumiem ze przeprowadzka w obrebie kraju to taki problem .w konu Polska nie jest rozmiarow Rosji czy uSA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lee
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

Ja nie jestem jedynaczką, ale wszyscy mieszkamy daleko. Ja najbliżej, czyli 600 km. Wszyscy się wynosiliśmy na studia i żadne nie wróciło, co jest wg mnie dość naturalne, dla rodziców również. Może za długo siedzieliście na kupie, jeżeli teraz jest dziwnie 

Mieszkałam z rodzicami do 22 roku życia, po czym miaszkałam w Łodzi, Poznaniu. Tak prace miał mój mąż. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościara

My mieszkamy w tym samym mieście co moi rodzice, a z kolei rodzice męża mieszkają 4 godziny od nas, więc też daleko. Nie mam jednak zamiaru dostosowywać się do nikogo. W przyszłości planujemy budowę domu i bardzo prawdopodobne jest, że przeprowadzimy się do zupełnie innego miejsca i wszystkich będziemy mięć dalej. Rodzice przecież jeszcze żyją, my też się mamy dobrze i jesteśmy młodzi więc i tak będziemy do siebie przyjeżdżać. Co będzie w przypadku ich starości to czas pokaże. To nie może być tak, że rodzice podcinają wam skrzydła. Przecież oni też mogliby się kiedyś przeprowadzić do waszego miasta jeśli potrzebowaliby pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość co

Czy twoi rodzice są chorzy/zniedolezniali? Wymagają opieki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lee
3 minuty temu, Gość Gość co napisał:

Czy twoi rodzice są chorzy/zniedolezniali? Wymagają opieki?

Nie. Oboje pracujący, aktywni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Rozumiem Cię bo mam podobne dylematy. Tylko ze model rodziny z obu stron był zawsze taki ze ktoś zostawał w domu i mieszkał tam cała rodzina a na starość opiekował się starszymi dziadkami. U mnie zostanie brat ale z niego rodzice nie maja żadnej pomocy. Nic załatwić nie potrafi, wymyśla tylko wymówki a jak się chce go zawołać z pokoju to przyjdzie za pół godziny - w tym czasie rodzicom coś może się stac jak nie zareaguje od razu. Ja z mężem nie mogę za bardzo wrócić bo mąż jest obcokrajowcem i nie potrafi znaleźć pracy w Polsce (tak wysyła CV ale nie zaprosili go nawet na jedna rozmowę).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Djsjs
20 minut temu, Gość Lee napisał:

Nie. Oboje pracujący, aktywni.

Skoro oboje są aktywni, to zacznij żyć własnym życiem i im też daj żyć 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lee
29 minut temu, Gość Djsjs napisał:

Skoro oboje są aktywni, to zacznij żyć własnym życiem i im też daj żyć 

Chodzi też o moje dzieci, które bardzo zżyły się z dziadkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość efka
32 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Rozumiem Cię bo mam podobne dylematy. Tylko ze model rodziny z obu stron był zawsze taki ze ktoś zostawał w domu i mieszkał tam cała rodzina a na starość opiekował się starszymi dziadkami. U mnie zostanie brat ale z niego rodzice nie maja żadnej pomocy. Nic załatwić nie potrafi, wymyśla tylko wymówki a jak się chce go zawołać z pokoju to przyjdzie za pół godziny - w tym czasie rodzicom coś może się stac jak nie zareaguje od razu. Ja z mężem nie mogę za bardzo wrócić bo mąż jest obcokrajowcem i nie potrafi znaleźć pracy w Polsce (tak wysyła CV ale nie zaprosili go nawet na jedna rozmowę).

Straszne, takie poświęcenie jednego dziecka z góry. Brat nie ma prawa do własnego życia, a tu jeszcze siostra zza granicy będzie krytykować że z niego żadnego pożytku nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie upilnujesz nikogo 24/7. Moja siostra i ciotka mieszkają z babcią, która jest bardzo stara. Normalnie chodzą do pracy na 8 godzin, babcia jest wtedy sama. Poza tym zakupy, życie towarzyskie. I jeszcze babcia śpi sama za zamkniętymi drzwiami na innym piętrze. Nikt nie będzie nikogo monitorować co pół godziny w warunkach domowych, troszkę nadgorliwa jesteś. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Taka kolej rzeczy, ze gdy jesteśmy niepełnoletni to dostosowujemy sie do rodziców i mieszkamy tam, gdzie oni jadą np za pracą.

Po latach sytuacja sie odwraca, to nasi rodzice nie pracując, mając już emerytury, muszą przeprowadzić się bliżej swoich doroslych dzieci.

A dlaczego ?

Bo emeryturę mogą pobierać na tereni całego kraju, a ich dorosłe dzieci nie w całym kraju znajdą pracę w zawodzie i/lub z godnym wynagrodzeni albo pracę  w ogóle.

To naturalna kolej rzeczy i tak robią mądrzy ludzie, niestety sporo też ludzi głupich, którzy wrastają np w te swoje wielkie chałupy 300metrowe, nie mając kasy na ich utrzymanie i gderając na swe dorosłe dzieci, że są wyrodne bo nie chcieli tak mieszkać i skakać jak im zagrają. A potem problem, bo wylew, paraliż, zawał, waląca się chałupa i co? I dla kaprysu starszych ludzi rzucać pracę? Zabierać dzieci, zmuszać męża/żonę do rzucenia pracy i przeprowadzki na łaskę teściów, wrzucania kasy w remont, wyrywanie swoich dzieci z ich środowiska pomniejszanie szans na dobre szkoły, w imię czego?

Logiczne, że łatwiej starszym ludziom się przenieść nawet do kawalerki blisko dorosłych dzieci, bo oni nie mają zobowiązan, a dorosłe dzieci mają pracę, kredyty do spłacenia, dzieci, ktore chcą lepiej wykształcić.

Także autorko, poki rodzice nie są w wieku emerytalnym to nie zaprzątaj sobie głowy, a do ich emerytury może wiele się zmienić, a w razie co to jak przejdą na emeryturę a nie bedą sobie radzić, to postaraj się ich ściagnąć bliżej siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dnia 2.05.2019 o 17:24, Gość Gość napisał:

Taka kolej rzeczy, ze gdy jesteśmy niepełnoletni to dostosowujemy sie do rodziców i mieszkamy tam, gdzie oni jadą np za pracą.

Po latach sytuacja sie odwraca, to nasi rodzice nie pracując, mając już emerytury, muszą przeprowadzić się bliżej swoich doroslych dzieci.

A dlaczego ?

Bo emeryturę mogą pobierać na tereni całego kraju, a ich dorosłe dzieci nie w całym kraju znajdą pracę w zawodzie i/lub z godnym wynagrodzeni albo pracę  w ogóle.

To naturalna kolej rzeczy i tak robią mądrzy ludzie, niestety sporo też ludzi głupich, którzy wrastają np w te swoje wielkie chałupy 300metrowe, nie mając kasy na ich utrzymanie i gderając na swe dorosłe dzieci, że są wyrodne bo nie chcieli tak mieszkać i skakać jak im zagrają. A potem problem, bo wylew, paraliż, zawał, waląca się chałupa i co? I dla kaprysu starszych ludzi rzucać pracę? Zabierać dzieci, zmuszać męża/żonę do rzucenia pracy i przeprowadzki na łaskę teściów, wrzucania kasy w remont, wyrywanie swoich dzieci z ich środowiska pomniejszanie szans na dobre szkoły, w imię czego?

Logiczne, że łatwiej starszym ludziom się przenieść nawet do kawalerki blisko dorosłych dzieci, bo oni nie mają zobowiązan, a dorosłe dzieci mają pracę, kredyty do spłacenia, dzieci, ktore chcą lepiej wykształcić.

Także autorko, poki rodzice nie są w wieku emerytalnym to nie zaprzątaj sobie głowy, a do ich emerytury może wiele się zmienić, a w razie co to jak przejdą na emeryturę a nie bedą sobie radzić, to postaraj się ich ściagnąć bliżej siebie.

A skąd ci rodzice mają mieć zdolność kredytową na kawalerkę w Warszawie w przypadku gdy mieszkali dajmy na to w małym mieście w woj. warmińsko=mazurskim i co najwyżej stać było ich na wykupienie mieszkania zakładowego za jakieś 10 czy tam 20% wartości rynkowej, hmmm? W takim przypadku dzieci  bezwględnie dzieci powinny wrócić do rodziców. Im jest łatwiej wrócić w rodzinne strony niż ubogim rodzicom przenieść się do wielkiego ośrodka miejskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama
10 minut temu, Gość gość napisał:

A skąd ci rodzice mają mieć zdolność kredytową na kawalerkę w Warszawie w przypadku gdy mieszkali dajmy na to w małym mieście w woj. warmińsko=mazurskim i co najwyżej stać było ich na wykupienie mieszkania zakładowego za jakieś 10 czy tam 20% wartości rynkowej, hmmm? W takim przypadku dzieci  bezwględnie dzieci powinny wrócić do rodziców. Im jest łatwiej wrócić w rodzinne strony niż ubogim rodzicom przenieść się do wielkiego ośrodka miejskiego.

Ale jesli wykupil to moeszkanie zakladowe, to teraz ma ono normalna wartosc rynkowa, mozna jee sprzedac i kupic inne w innym miescie. Albo np. dom na wsi sprzedac i na kawalerke w miescie na pewno starczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SKB

Najlepiej żyć i z jednymi i drugimi rodzicami  w jednym domu, powiem więcej w jednym łóżku. Będzie to bardzo zgodna rodzina. Bardzo polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
52 minuty temu, Gość mama napisał:

Ale jesli wykupil to moeszkanie zakladowe, to teraz ma ono normalna wartosc rynkowa, mozna jee sprzedac i kupic inne w innym miescie. Albo np. dom na wsi sprzedac i na kawalerke w miescie na pewno starczy.

taaa hahahah za 120 tys w Działdowie :D to nawet na przedpokój z dostępem do śmietnika w WWA nie starczy :D

jeśli nie kochacie swych rodziców, obojętny wam ich los to nie szukajcie na siłe usprawiedliwienia.

zdechną osamotnieni hospicjum lub ZOL i tyle zaś was będą dręczyć wyrzuty sumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Tylko egoistyczne svki porzucają rodzinę na rzecz swojej wygody. Wasza decyzja czy się do nich kwalifikujecie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SKB

Masz bardzo życiową postawę - bamboccioni. Gratuluję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×