Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość goniaa

Potrzebuję porady odnośnie czternastolatki.

Polecane posty

Gość goniaa

Nie będę wdawać się w szczegóły, bo bardzo tego dużo ale:

Miała ostatnio miejsce taka sytuacja. Moja 14 letnia córka olała szkołę, nie uczyła się, ściemniała, że nie ma nic do roboty, tym czasem jedynki i dwóje wlatywały jej do dziennika aż miło.

W między czasie zaczął jej szwankować telefon. Działa, może z niego dzwonić, działa jej net, ale czasem się zacina - słowem, nie ma tragedii ale jak to nastolatka, chciałaby już nowszy model telefonu.

Powiedziałam jej (miała 300zł swoich oszczędności) , że jeśli do końca maja (wszystko to miało miejsce pod koniec marca) poprawi oceny (z konkretnych przedmiotów, chodziło o podniesienie się z 2 i 3 na czwórki), to dołożę jej się do tego telefonu i kupimy nowy. Ale póki co ma się skupić na szkole i nauce.

Okazało się, że bez mojej wiedzy, nie informując swoich dziadków o umowie, jaką zawarłyśmy (i na jaką sama przystała), dostała od nich 3 stówy na nowy telefon. Kiedy dowiedzieli się, że miała miejsce nasza umowa, obniżenie wyników w szkole itd (nie wiedzieli o tym, bo nie chciałam ich martwić) powiedzieli córce, że może zatrzymać te pieniądze ale jest to kasa na telefon i ma ją wykorzystać na ten konkretny cel wtedy, kiedy ja wyrażę na to zgodę. Przystałam na to.

Minął miesiac odkąd dostała kasę od dziadków. Co się okazało:

oceny jak leżały, tak leżą.

córka wydała swoje własne oszczędności na wyjścia z koleżankami, pizze, jakieś pierdółki do pokoju, kosmetyki. To bym jeszcze przeżyła, bo to jej kasa, niech sobie nią rozporządza jak chce (dostaje kieszkonkowe 50zł/mc).

Ale co najgorsze, w zupełnie luźnej rozmowie okazało się, że wydała też pieniądze dziadków na te same bzdety. Ręce mi opadły.

Co byście zrobiły? Kazałybyście jej odpracować, oddać te pieniądze? Jeśli tak, to w jaki sposób? Załamka totalna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kj fde8

nie wiem,ale ja kupiłabym jej nowy telefon tylko że powiedziałabym że nowy telefon ma być w domu i korzystać z niego w domu, a ten stary ma brać do szkoły, mój syn tak robi-kupił sobie telefon za 2.500 zł i korzysta z niego tylko w domu a taki tańszy który kupił sobie za 520 zł zabiera do szkoły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Gość Kj fde8 napisał:

nie wiem,ale ja kupiłabym jej nowy telefon tylko że powiedziałabym że nowy telefon ma być w domu i korzystać z niego w domu, a ten stary ma brać do szkoły, mój syn tak robi-kupił sobie telefon za 2.500 zł i korzysta z niego tylko w domu a taki tańszy który kupił sobie za 520 zł zabiera do szkoły

jeżeli chcesz zmian musisz być konsekwentna..inaczej jak chcesz osiągnąć zmierzony cel...kara musi być kara,..a jak ty granic postawić nie potrafisz to masz co masz....oczywiście ze musi to mieć swoje konsekwencje inaczej ..następnym razem zrobi tak samo niczego sie nie nauczy.....odpracowac moj adwokat ..robi tak zbily szyb na wczasach w pensjonacie z kieszonkowego zabral...a jak nie sprzatanie...nie bierze sprzątaczki tylko dyżur...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

W sumie to jej pieniądze i powinna się uczyć jak nimi rozporządzać. Nie wiem jaki macie stosunek ale może powiedz jej ze jak chce na serio oszczędzać to możesz jej coś włożyć do banku na lokatę/fundusz. Troszkę pogadać o tych sprawach (nie o pouczanie chodzi ale bardziej czy jakies pomysły jak zacząć oszczędzać na przyszłość).

Nowego telefonu absolutnie bym nie kupiła bo macie umowę. I jest ona jasna wiec problemem nie jest polepszenie ocen (chyba ze na serio powie Ci ze nie potrafi zrozumieć jakiejś partiia materiału to może zaproponuj korki).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gspc

po pierwsze 50 zł na miesiąc to jest zdecydowanie za mało dla nastolatki

dlatego właśnie wydała na wyjścia- bo innych pieniędzy nie miala

co to jest w dzisiejszych czasach 50 zł? zobacz sobie ile kosztuje pizza w zwykłej knajpie...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda

50zl to zdecydowanie za dużo dla najducha. Zakaz wyjść z domu i malowania się.. przecież to jeszcze dziecko. Takie bezstresowe wychowanie i dawanie tyle kieszonkowego skończy się ciąża z nauczycielem wf'u na 100%. Wstyd jak te matki wychowuja te gnojki teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie kazałabym tego odpracowywać, ale:

Nowy telefon dopiero jak zrealizuje warunki umowy. 

Wybór modelu tańszego o 300 zł, które miała dorzucić. 

 

Ponadto kwestia jej kasy i tu też dwie kwestie:

Powinna powiedzieć na co wydała 600 zł w miesiąc bo to dużo i powinniście mieć nad tym kontrolę. 

Powinniście podnieść jej kieszonkowe na co dzień. 50 zł to jednorazowe wyjście i mało dla nastolatki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Skoro pieniądze wydała, to telefonu nie będzie, prosta sprawa. Nad czym tu się zastanawiać? 50 zł to za mało dla czternastolatki? Na pewno dostaje też jakieś pieniądze i to nie małe na urodziny, święta, dzień dziecka itp. Powinna mieć oszczędności. Ja nigdy nie dostawałam kieszonkowego, a oszczędności miałam odkąd tylko pamiętam. Dopiero w liceum rodzice oddawali mi pieniądze z zasiłku rodzinnego.

Telefonu za 600 zł to nawet ja nie mam, a kupowałam nowy w zeszłym miesiącu. Na głowę bym musiała upaść, żeby dziecku kupić telefon za 2,5 tys, a jeszcze drugi do szkoły, jak tu któraś mama napisała.

To jest dziewczynka w gimnazjum czy podstawówce, a nie panienka w okolicach osiemnastki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Przede wszystkim, to trochę porażka, że ma takie siano w głowie, bo jak 14latka, to pewnie albo w tym roku pisała jakieś egzaminy, albo za rok. Chyba, że wybiera się do szkoły branżowej i oceny są drugorzędne. 

I przykre, że nie jesteś autorytetem dla córki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Za oszustwo bo oszukała  dziadków i Ciebie powinna mieć karę. Dopóki nie poprawi ocen albo szlaban na wyjścia albo koniec kieszonkowego. Musisz być konsekwentna nie może brać pieniędzy i wydawać to co miało być na telefon. Telefonu też bym nie kupiła bo sama doprowadziła to tego, że go nie ma. Musi ponieść konsekwencje swoich czynów bo będzie jeszcze gorzej. Ma dopiero 14 lat, a co będzie za rok dwa? Poprawi oceny to kup telefon ale tańszy. Nie poprawi to trudno widocznie aż tak ten telefon nie jest jej potrzebny i nie zależy jej na nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
6 minut temu, Gość Gość napisał:

50 zł to za mało dla czternastolatki? Na pewno dostaje też jakieś pieniądze i to nie małe na urodziny, święta, dzień dziecka itp. Powinna mieć oszczędności. Ja nigdy nie dostawałam kieszonkowego, a oszczędności miałam odkąd tylko pamiętam. Dopiero w liceum rodzice oddawali mi pieniądze z zasiłku rodzinnego

 

A skąd wiesz, że dostaje? U mnie w rodzinie nie daje sie pieniędzy na prezenty, a jeżeli juz - to niewielkie. I tak - 50 zł to mało. Sama widzę, jak pieniądze się rozchodzą. Syn dzisiaj się umówił z kolegami dl jump city. Godzina kosztuje 32 zł, do tego dojazd, pewnie później pójdą coś zjeść. I 50 zł kieszonkowego nie starczy na taki wypad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

A skąd wiesz, że dostaje? U mnie w rodzinie nie daje sie pieniędzy na prezenty, a jeżeli juz - to niewielkie. I tak - 50 zł to mało. Sama widzę, jak pieniądze się rozchodzą. Syn dzisiaj się umówił z kolegami dl jump city. Godzina kosztuje 32 zł, do tego dojazd, pewnie później pójdą coś zjeść. I 50 zł kieszonkowego nie starczy na taki wypad.

To powinna powiedzieć, że to dla niej za mało, a nie wydać pieniądze od dziadków. Poza tym przy takich ocenach to te wyjścia to za dużo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gośćdotti

Córka rozpie... 600zl na bzdury, ani ocen poprawionych ani telefonu nowego nie kupiła. Niestety ale to sroga przesada. I jeżeli kupisz jej ten telefon, to strzelisz sobie w stopę. Jej jedynym zafajdanym obowiązkiem w życiu jest nauka. Nikt nie każe jej być geniuszem, ale to wstyd, żeby takie mierne oceny mieć w dzienniku. 

Nawet ja nie wydaję na bzdury 600zl w takim tempie. Ona musi się nauczyć gospodarowania kasą. A ty musisz być bardziej konsekwentna. Córka leń i nieuk skoncentrowany na swoich przyjemnościach. Skoro rozwaliła kase to nara. Niech się męczy ze starym telefonem. I poprawi oceny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goniaa

Dzięki za wszystkie sugestie, tu autorka

W kwestii pieniędzy - dostaje 50zł na miesiąc, ale przykladowo jeśli idę np do Rossmana to pytam, czy czegoś potrzebuje. To ja kupuję jej żele do mycia twarzy, jakieś lekkie korektory na trądzik czy bzdetki typu lakier do paznokci na dyskotekę szkolną. Zakupy ciuchowe też robię ja, na bieżąco kupujemy to razem, jeśli tylko potrzebuje ubrań czy obuwia. Jeśli idzie do kina z koleżanką, to oczywiście, że dorzucam jej extra kasę do biletu, bo jeśli kosztuje 25zł to normalne jest, że zdaję sobie sprawę z tego że to połowa jej kieszonkowego. Więc bez przesady, te 50zł to już jest na totalne bzdety, ale co rusz (święta, imieniny, urodziny, jakieś spotkania rzadsze z dziadkami czy chrzestnymi) dostaje ekstra kasę i to wcale nie małą. Jeśli robi mi zakupy i zostanie 10zł reszty, też najczęściej mówię jej, żeby sobie wzięła "za fatygę". Może właśnie za często. Jedzenie, napoje - wszystko ma w domu, nie musi kupować za swoje do szkoły czy na wyjścia szkolne. Zadaje się z koleżankami, które w ogóle nie dostają kieszonkowego, więc nie sądzę, żeby 50zł to było mało.

Zaczęły dziać się z nią dziwne rzeczy i ja doskonale sobie zdaję sprawę z tego, że do dorastanie, dojrzewanie, zaczyna się robienie głupot. Tylko takie akcje jak OSZUSTWO (bo ja tak traktuję ten cały incydent: najpierw z tym, że mi nie powiedziała o kasie od dziadków, potem to, że nie powiedziała im jaka jest umowa i że dają jej tę kasę bez sensu, a na koniec z tym, że wydała te pieniądze mimo jasno wyznaczonego celu) chcę gasić w zarodku. Nie chcę na pałę jej karać i zagrać na nosie ale musi odczuć to, że przegięła i to konkretnie.

Dzięki za wszelkie rady, każdą biorę do serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ASD

pewnie wydala na piwko i ziolko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

40-50 zł miesięcznie to dostaje mój ośmiolatek. 10 zł. tygodniówki. Też odkłada, raz w miesiącu kupuje sobie gazetkę, czasem jak w czasie wyjścia na miasto chce dodatkowe "badziewie" (typu gumowy wąż przy wizycie w  ZOO)- to sam sobie funduje, chociaż trzeba przyznać że rzadko sobie na to pozwala. Czasami ma ochotę np. na batonik mimo że w domu jest ciasto- to też kupuje sam. I systematycznie odkłada. Nie ma w szkole sklepików, nie chodzi jeszcze sam z kolegami po mieście, to my mu fundujemy lody czy wejściówki w czasie rodzinnych wyjść, więc taką kwotę uważamy za odpowiednią. Dziecko które prosiło nieraz właśnie o jakieś gadżety, kolejne slodycze, kolejny napój, mając "swoje" poczuło się odpowiedzialne i zaczęło myśleć że zamiast wydawać na soczek 3 zł, może napić się wody którą ma w plecaku i te 3 zł zaoszczędzić. 

A twoja córka, która zapewne na lody z koleżankami idzie za własne pieniądze, a nie ma tego fundowanego przez rodziców, ma... niecałe 1,70 na dzień. To znaczy że raz na dwa dni może sobie pozwolić na hot-doga z Żabki z puszką coli... faktycznie, bardzo adekwatna kwota w stosunku do potrzeb... Odpadają wam już te wszystkie wydatki które mieliście kiedy była małym dzieckiem, czyli właśnie wejściówki do zoo, karuzele na rodzinnym pikniku, lody, soczki na spacerze, zabawki, więc spokojnie można jej dołożyć więcej. Bo zakładam że za takie rzeczy jak kolorowe kosmetyki (błyszczyki, czy lakier do paznokci jeśli pozwalacie), ozdoby do włosów, gazetki, prezenty urodzinowe dla koleżanek, jedzenie/picie poza szkołą, ma płacić sobie sama. 

Inna sprawa że faktycznie, 600 zł (300 jej i 300 dziadków) wydane w 1,5 miesiąca to duża kwota, i dociekałabym jednak na co konkretnie poszła. Młoda chyba dostała małpiego rozumu mając w końcu własne pieniądze w ręce, a przekonana że ocen i tak nie poprawi, machnęła ręką na oszczędzanie i uznała że skoro telefonu i tak nie będzie, to może chociaż poszaleć. 

Nowego telefonu nie powinna teraz dostawać, to chyba oczywiste (poczekajcie może do urodzin albo gwiazdki), ale warto byłoby pogadać z córką. Co się dzieje w szkole, z czym ma problem (może potrzebuje systematycznego wsparcia), no i trochę więcej świadomości finansowej w niej zaszczepić. Nie stawiajcie sprawy na ostrzu noża bo ona w tym momencie i tak czuje że nie warto się o cokolwiek starać. Co do dziadków- nie jest jej w ogóle głupio że ich oszukała? Właściwie dwukrotnie, raz wyciągając kasę na telefon i nie mówiąc o umowie, drugi- wydając ją niezgodnie z przeznaczeniem. Powinna im to jakoś wynagrodzić, pojechać do nich, umyć okna, uporządkować ogródek jeśli mają.A przede wszystkim przeprosić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kika

Nie wiem czy wyjścia z koleżankami czy na pizzę to takie bzdety. Miała zostać w domu, bo nie ma kasy, czy iść z tymi koleżankami i patrzeć jak pozostałe jedzą? To nastolatka, dla niej kontakty z rówieśnikami są bardzo ważne i nam, dorosłym, może się to wydawać "bzdetem", ale dla niej to pewnie priorytetowe wydatki. Jak byłam w jej wieku, to zawsze szkoda mi było dziewczyn, które nie mogły nigdzie pójść z powodu braku kasy, albo musiały sępić od innych. 

 

Dodam jeszcze, że łaski jej nie robisz kupując jej żele do mycia twarzy czy ubrania, to jest twój obowiązek. Ona się jeszcze zdąży w życiu napracować. Kieszonkowe dostaje zdecydowanie za małe - 50zł w dzisiejszych czasach to tyle co nic. Ja bym podwyższyła kieszonkowe do co najmniej 100zł, a za dobre oceny dawałabym 200zł. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
13 minut temu, Gość goniaa napisał:

ja doskonale sobie zdaję sprawę z tego, że do dorastanie, dojrzewanie, zaczyna się robienie głupot. 

Dojrzewanie i burza hormonów nie usprawiedliwiają kłamstw i braku ambicji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ale wy jesteście durne. Boże. Miala kasę na telefon, wydała i teraz autorka ma kupić jej ze swoich? Chyba was poyebauo! Nie ma poprawy ocen - nie ma telefonu. Nawet jakby poprawiła oceny to bym jej nie kupiła! Kłamie, oszukuje dziadków, leni się, żadnych obowiązków oprócz nauki pewnie nie ma. To jest proste jak budowa cepa: autorka miała dołożyć córce do telefonu jak poprawi oceny, córka oszukała w międzyczasie dziadków i podstępem wyludzila 300 zł, dziadkowie przymkneli na to oko, ale powiedzieli, że autorka ma ten telefon kupić po poprawie wyników w szkole. Oceny jak leżały tak leżą, pieniądze, które miała od dziadków na telefon nic nie zostało, własne oszczędności wydała, autorka może po poprawie ocen dołożyć do tego telefonu stowe, o ile znajdzie telefon za 100 zł. Ona ma 14 lat, powinna mieć poczucie obowiązku, powinna się wywiazywac z umów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kika

A i jeszcze jedna moja uwaga na temat tej "umowy". Jak ty jej coś narzucasz, to nie jest to żadna umowa, tylko twój nakaz. Używanie nazewnictwa "umowa" w tym przypadku wręcz razi. Pamiętam, że moja matka tak ciągle robiła. Kazała mi np. posprzątać pokój i ogród w sobotę, bo jak nie to nie pozwoli mi wieczorem wyjść z koleżankami i potem gadała, że przecież "się umawiałyśmy". No tylko że ja się na nic nie umawiałam, ona kazała, a ja musiałam wykonać polecenie. Tu jest to samo - ty jej kazałaś poprawić oceny, bo jak nie, to nie będzie kasy na telefon. Stąd podejrzewam, że ona nie czuje że kogoś oszukała, bo w swoim odczuciu żadnej umowy nie złamała. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
7 minut temu, Gość Kika napisał:

A i jeszcze jedna moja uwaga na temat tej "umowy". Jak ty jej coś narzucasz, to nie jest to żadna umowa, tylko twój nakaz. Używanie nazewnictwa "umowa" w tym przypadku wręcz razi. Pamiętam, że moja matka tak ciągle robiła. Kazała mi np. posprzątać pokój i ogród w sobotę, bo jak nie to nie pozwoli mi wieczorem wyjść z koleżankami i potem gadała, że przecież "się umawiałyśmy". No tylko że ja się na nic nie umawiałam, ona kazała, a ja musiałam wykonać polecenie. Tu jest to samo - ty jej kazałaś poprawić oceny, bo jak nie, to nie będzie kasy na telefon. Stąd podejrzewam, że ona nie czuje że kogoś oszukała, bo w swoim odczuciu żadnej umowy nie złamała. 

To ty musiałaś usłyszeć od mamy, że masz bałagan? Jakiś problem z oczami masz? W domu każdy powinien mieć obowiązki, a nie jeszcze syf w pokoju i roszczenia. Ty lepiej innym rad nie dawaj tylko idź posprzątaj bo pewnie dalej nie widzisz bałaganu 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To były jej pieniądze. Wydała na co chciała. Moim zdaniem nie masz podstaw, żeby jej robić kwasy o to. Konsekwencje już ma takie jak każdy dorosły, który wyda forsę na wyjścia, a później nie ma na coś innego. To jak wydała kasę od dziadków, to sprawa między nią a dziadkami. Możesz co najwyżej wyrazić opinię, że to brzydko i zawiodła zaufanie, ale najzdrowiej jak każdy swój konflikt załatwia bezpośrednio. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To były jej pieniądze. Wydała na co chciała. Moim zdaniem nie masz podstaw, żeby jej robić kwasy o to. Konsekwencje już ma takie jak każdy dorosły, który wyda forsę na wyjścia, a później nie ma na coś innego. To jak wydała kasę od dziadków, to sprawa między nią a dziadkami. Możesz co najwyżej wyrazić opinię, że to brzydko i zawiodła zaufanie, ale najzdrowiej jak każdy swój konflikt załatwia bezpośrednio. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kika
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

To ty musiałaś usłyszeć od mamy, że masz bałagan? Jakiś problem z oczami masz? W domu każdy powinien mieć obowiązki, a nie jeszcze syf w pokoju i roszczenia. Ty lepiej innym rad nie dawaj tylko idź posprzątaj bo pewnie dalej nie widzisz bałaganu 

Byłaś u mnie i widziałaś? Ona przez to sprzątanie rozumiała układanie w szafie, mycie okien i inne bzdety, które normalny człowiek robi raz w miesiącu. A o ogrodzie doczytałaś, czy nie nauczyli w szkole czytać ze zrozumieniem? Sorry, ale sprzątanie ogrodu to nie jest obowiązek dzieciaka.

 

A syf to chyba u siebie masz, jeżeli sprzątanie pokoju tylko z tym ci się kojarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Kika napisał:

Byłaś u mnie i widziałaś? Ona przez to sprzątanie rozumiała układanie w szafie, mycie okien i inne bzdety, które normalny człowiek robi raz w miesiącu. A o ogrodzie doczytałaś, czy nie nauczyli w szkole czytać ze zrozumieniem? Sorry, ale sprzątanie ogrodu to nie jest obowiązek dzieciaka.

 

A syf to chyba u siebie masz, jeżeli sprzątanie pokoju tylko z tym ci się kojarzy.

Wyraźnie napisałam, że w domu każdy ma obowiązek, a ogród się do tego zalicza. Tak okna też się myje i pod łóżkiem czy na szafie też brudasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Umowa, to nie była. Bardziej oferta, z której można nie skorzystać. Albo mimo najlepszych chęci może się nie udać skorzystać, bo jak nie uda się poprawić ocen, to dopłaty przecież nie ma. I co wtedy byś autorko zrobiła? Zabrała pieniądze dziecku? W sumie z jakiej racji. Mając 6 stów mogła sobie już kupić telefon, więc najwyraźniej jej nie zależy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ty się wywiaz ze swojej  części umowy jeśli córka wywiaze się se swojej tj poprawi oceny to doloz do nowego telefonu tyle ile planowalas. To że reszta kasy wydana i twój wkład to będzie całkowity budżet na telefon to już konsekwencja działań córki. 

Dociekalabym na co poszło 600 zł tak szybko to duzo

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kika
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Wyraźnie napisałam, że w domu każdy ma obowiązek, a ogród się do tego zalicza. Tak okna też się myje i pod łóżkiem czy na szafie też brudasie.

"Ona przez to sprzątanie rozumiała układanie w szafie, mycie okien i inne bzdety, które normalny człowiek robi raz w miesiącu."

 

Proszę, wytłuściłam ci to, co napisałam, bo widzę, że nie dociera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
7 minut temu, Gość Gość napisał:

Wyraźnie napisałam, że w domu każdy ma obowiązek, a ogród się do tego zalicza. Tak okna też się myje i pod łóżkiem czy na szafie też brudasie.

Moja koleżanka miała taką walniętą matkę z psychozą na punkcie czystości. Koleżanka każdą sobotę na szmacie z 8-10 godzin spędzała. To nie jest normalne. A ogród jest dla ludzi, których stać na ogrodnika, sami odczuwają pasję do grzebania w ziemi lub stać ich, żeby własnym dzieciom zapłacić za to. Reszta powinna beton wylać i się nie ośmieszać. Zaraz się okaże, że łatanie dachu, to też obowiązek dzieciaków 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Kika napisał:

"Ona przez to sprzątanie rozumiała układanie w szafie, mycie okien i inne bzdety, które normalny człowiek robi raz w miesiącu."

 

Proszę, wytłuściłam ci to, co napisałam, bo widzę, że nie dociera.

A to, że nie doczytałaś o wspólnych obowiązkach i twierdzisz, że mam problemy z czytaniem to nieaktualne? Co według Ciebie robi się raz w miesiącu? Bo w szafie porządek powinien być cały czas, a okna też się brudza zwłaszcza gdy pada. Nie kazała ci myć wszystkich okien tylko to w twoim pokoju. Gdybyś miała porządek o jakim piszesz to wystarczyłoby zmienić pościel, wytrzeć kurze i umyć podłogę, ale Ty nawet w szafie miałaś bałagan to w pokoju pewnie też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×