Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Figielek90

Czy powiedzieć koledze co do niego czuję?

Polecane posty

Witam was.. Postanowiłam napisać i prosić o jakąś radę, ponieważ nie potrafię już sama poradzić sobie z następującą sprawą. Otóż, sprawa wygląda tak.. Mam 20 lat, od prawie 13 lat znam mojego kolegę. Na początku znajomości, jeszcze jako dzieciaki w podstawówce, kumplowaliśmy się, wspólne zabawy, spotkania, rozmowy, jak to dzieci, wspólne spędzanie czasu, główne oparte na zabawach, na początku z jego siostrą bliźniaczką.  Z czasem jednak, w miarę jak dojrzeliśmy, on oddzielił się od siostry, i spotykaliśmy się sami. Już oczywiście nie na zabawach, ale na wspólnych rozmowach, wyjściach sam na sam na spacer, na wycieczki rowerowe, do kina itp.  Zaczęłam traktować go już nie jak kolegę, ale jak przyjaciela.No i bach, stało się, do tej pory nie wiem jakim cudem, gdyż on całkowicie odbiega od mojego “faceta marzeń”. Nawet dokładnie nie pamiętam kiedy to się stało, kiedy do niego coś poczułam.  Kiedy dokładnie zaczęłam analizować naszą znajomość, doszłam do wniosku, że rozwijało się to powoli od jakiś ok.2-3 lat, a ja zauważyłam to dopiero kilka miesięcy temu. Wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że On coraz bardziej zaczyna się ode mnie oddalać, od dobrych kilku miesięcy, nie ma w naszej znajomości tego co było kiedyś. Nie ma już tych częstych spotkań, rozmów o wszystkim i o niczym, mówienia sobie dosłownie wszystkiego. Brakuje mi tego. Widzę że coś jest nie tak. Choć On twierdzi, że wszystko jest okej. Próbowałam sobie to jakoś tłumaczyć, że widocznie nie ma tyle czasu co kiedyś, w końcu zaczęła się dorosłość, szkoła, praca itp. Ale kurczę, czy naprawdę człowiek nie może w ciągu całej doby znaleźć 5 min na napisanie sms? Ciągle o Nim myślę.  Choć największy ból, złość i zazdrość wywołały u mnie 2 ostatnie imprezy. Wtedy dopiero zobaczyłam co się dzieje. Mianowicie, w Sylwestra, gdy poszliśmy na imprezę z całą nasza paczką znajomych, zobaczyłam go w zupełnie innej odsłonie. Poszłam na tego sylwestra z koleżanką, on siedział na przeciwko, i ciągle był zajęty poznawaniem i tańczeniem z innymi dziewczynami. Gdy na to patrzyłam, zbierała we mnie zazdrość, złość i ból (odrzucenia?). Przez cały ten czas, podszedł tylko raz aby poprosić do tańca, nie wiem, z litości?. Ale największy cios to ostatnia impreza, a dokładniej, to moja studniówka, która miała być wyjątkowym wydarzeniem w moim życiu, miała być cudowna, miałam mieć same dobre wspomnienia. A zamiast tego, jedyne co czuję to ból, odrzucenie, złość, czuję się gorsza, zmieszana z błotem…. Ciężko mi jest myśleć o czymś innym jak o nim, nie potrafię się skupić. Ale dokładnie o co chodzi? Już tłumaczę. Na studniówkę, zaprosiłam właśnie jego, jako osobę towarzyszącą. Choć tak na prawdę, do samego końca nie wiedziałam czy pójdzie. Gdyż, zaprosiłam go już 1,5 roku przed imprezą. Przez ostatnie kilka miesięcy, to był dla mnie koszmar, nie odpisywał na moje wiadomość, a w mojej głowie tworzyły się takie myśli, że ciężko mi było spać. Później niby, okazało się, że niby nie widział moich wiadomość, wytłumaczył mi to i stwierdził że wcale nie ma mnie gdzieś, i że przeprasza że się tyle nie odzywał, ale zwyczajnie, był zajęty pracą, szkoła itp.., choć na prawdę ciężko mi było uwierzyć że przez pół roku, nie mógł znaleść chociaż głupiej godziny na spotkanie. Ale Okej. Wybaczyłam. Kolejne nasze spotkanie po ok 3-4 miesiącach, mimo tego że mieszkamy od siebie jakieś 300 metrów? Wpadł na kawę, z umówieniem wizyty tydzień wcześniej. Ale przyszedł, wtedy to było dla mnie najważniejsze. Choć, na tym spotkaniu, już nie było tak jak kiedyś. Był jakiś inny. Gdy już wchodził, przypomniałam mu że jak już wcześniej uzgodniliśmy, za miesiąc widzimy się na studniówce. Gdy to usłyszał, jakby od razu posmutniał a nawet na jego twarzy pojawiła się złość, choć nic nie powiedział. Pożegnaliśmy się jak gdyby nigdy nic, i wyszedł. Potem to już sama studniówka. Wszystko na początku było dobrze, przez pierwsze 2-3 godziny, siedzieliśmy razem przy stoliku, tańczyliśmy, rozmawialiśmy( choć już nie tak jak kiedyś, dało się wyczuć jakąś tajemnicę, barierę między nami). Ok.22-23, poinformował mnie że idzie jeszcze do innego stolika, do innych znajomych, porozmawiać. Później nawet już nie wiedziałam gdzie jest. Co chwilę zmieniał stoliki, chodząc na zmianę do kolegów i nowych koleżanek. Później widziałam go już tylko, na parkiecie z coraz to nową dziewczyną. Nie muszę mówic co się we mnie działo gdy na to patrzyłam. Patrzył na te dziewczyny w taki sposób w jaki na mnie nigdy nie spojrzał, był dla nich taki miły, opiekuńczy… i po prostu je podrywał. Byłam w szoku.Czy tak powinna zachować się osoba towarzysząca?!  Najbardziej jednak uderzyło mnie to jak wyszedł z sali, z dziewczyną która była w związku, ta dziewczyna trzymała go za rękę, przytulała się a on szczęśliwy jak nigdy biegał za nią jak pies za kością. Ja tego kompletne nie rozumiem, czy to ze mną czy z nim jest coś nie tak? Czy w dzisiejszych związkach istnieje jeszcze coś takiego jak wierność, bo patrząc na zachowanie tej dziewczyny, zaczynam w to wątpić. Ale to jedno, a z drugiej strony, kurczę, czy te ładne parę lat, znajomości, rozmów, spotkań naprawdę nic dla niego nie znaczyło? Jak to działa, że ja tak bardzo zaangażowałam się emocjonalnie i uczuciowo w tą znajomość a sądząc po jego zachowaniu spłonęło to jak po kaczce? Czy faceci mają jakiś inny schemat, dzieki któremu się zako...ą? Kompletnie tego nie rozumiem. Czy w takiej sytuacji powinnam się z nim spotkać, być może ostatni raz i powiedzieć mu co tak na prawdę do niego czuję? Czy to coś może zmienić w naszej znajomości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie kręcisz go jako dziewczyna. Chłopak jest młody, chce poznawać dziewczyny, bawić się, żyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karramba345

On poprostu traktuje cie jak siostre. Bawiliscie sie razem jako dzieci i juz pozostaniesz jego kolezanka. Ma mniej czasu dla ciebie, bo poprostu on zyje swoim zyciem, pewnie spotyka sie z roznymi dziewczynami, bawi sie...Troche sie wkurzyl na ta studniowke,bo jak zaprosilas go 1,5 roku przed to pewnie wziol to za luzny pomysl, a ty go jednak postawilas pod sciana. Poszedl, ale bawil sie po swojemu. 

Raczej nie jestctoba zainteresowany jako partnerka i nie wyjdziesz poza ramy kolezanki jego siostry. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alf

Jesteś w nim zakochana bez wzajemności. Twoje serce jest zablokowane. Dopóki darzysz go uczuciem, nikt inny nie zagości w twoim sercu. Rób wszystko aby to zmienić. Jesteś młoda. Szkoda czasu. Młodość jest krótka. Co będziesz wspominać gdy będziesz miała 70 lat? Mam nadzieję, że nie będzie tak, że jedynym twoim wspomnieniem będzie nieodwzajemniona miłość do kolegi z podwórka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×