Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mira

Czy gdybyście były niepłodne skorzystalybyscie z komórki dawczyni

Polecane posty

Gość Mira

Czy wolalybyscie nie mieć wcale dzieci? Oczywiście przyjmując ze inne metody i wyjścia nie byłyby możliwe. (Bajkopisarki opisująca przypadki jeden na miliard, którym się udało jakimś cudem proszę o nieudzielanie się w temacie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Tak. Bez dwóch zdań tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mira

A co z kwestia moralna? Sama rozważam właśnie taka opcje ale mam setki wątpliwości 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie. Widze zycie bez dzieci, nigdy nie miałam instynktu macierzyńskiego i raczej nie lapalabym sie powyzszych metod. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Podjęłabym decyzję o adopcji. Chciałabym mieć dziecko, stworzyć mu dom. Chodzenie w ciąży nie jest najważniejsze. Zapłacić za własne dziecko? To nie dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Tak. A czemu tak:

-ponieważ tak naprawdę nie ma dzieci do adopcji( w ośrodkach przebywają głównie dzieci z nieuregulowaną syt. prawną oraz dzieci poważnie chore)

- adoptowanie noworodka/niemowlaka graniczy z cudem

-procedury adopcyjne są długie i zawiłe i dyktują ci warunki, ze dziecko np. nie może być od ciebie młodsze niż 40 lat, nie wolno wywiezc dziecka za granice

-rodzina- dziadkowie często inaczej traktują dzieci z adopcji, albo ich nie lubią,  albo nadmiernie faworyzują, wieczne komentarze, że oni wzieli dziecko, tak to jest ciąża wszyscy widzą i sie cieszą, nie trzeba nikomu niczego tłumaczyć

- otoczenie- też widzi twój brzuch, gratulują, sąsiadki i sasiedzi widza rosnący brzuch, z koleżankami widzisz sie w pracy, czy w przychodni im też nie trzeba się spowiadać

- ty sama- masz szansę na doświadczenie ciąży i porodu z plusami i minusami- takie preludium macierzyństwa, natura działa cuda serio, nie będziesz sie nigdy czuła wykluczona, że czegoś jako kobieta nie doświadczyłaś, hormony zrobią swoje, dziecko staje się twoje- bez względu na wszystko

- dziecko- dasz mu szansę na życie, unikniesz pytań małego dziecka o adopcję, nie bedzie sie czuło wykluczone przez rodzinę, będą historie z porodówki i zdjęcia z okresu ciąży, wszystko tak samo jak w przypadku własnej komórki jajowej, jeśli będziesz chciała będziesz mogła pogadać o tym z nim jako z dojrzałym człowiekiem, a jeśli nie to trudno, dowiedzenie sie prawdy jest mało prawdopodobne, co by tutaj kafeterianki nie bajdurzyły. Ojcostwo się jeszcze czasem kwestionuje, ale macierzyństwa mało kiedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Domi

Nie skorzystałabym, wolałabym nie mieć dzieci 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mira
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Tak. A czemu tak:

-ponieważ tak naprawdę nie ma dzieci do adopcji( w ośrodkach przebywają głównie dzieci z nieuregulowaną syt. prawną oraz dzieci poważnie chore)

- adoptowanie noworodka/niemowlaka graniczy z cudem

-procedury adopcyjne są długie i zawiłe i dyktują ci warunki, ze dziecko np. nie może być od ciebie młodsze niż 40 lat, nie wolno wywiezc dziecka za granice

-rodzina- dziadkowie często inaczej traktują dzieci z adopcji, albo ich nie lubią,  albo nadmiernie faworyzują, wieczne komentarze, że oni wzieli dziecko, tak to jest ciąża wszyscy widzą i sie cieszą, nie trzeba nikomu niczego tłumaczyć

- otoczenie- też widzi twój brzuch, gratulują, sąsiadki i sasiedzi widza rosnący brzuch, z koleżankami widzisz sie w pracy, czy w przychodni im też nie trzeba się spowiadać

- ty sama- masz szansę na doświadczenie ciąży i porodu z plusami i minusami- takie preludium macierzyństwa, natura działa cuda serio, nie będziesz sie nigdy czuła wykluczona, że czegoś jako kobieta nie doświadczyłaś, hormony zrobią swoje, dziecko staje się twoje- bez względu na wszystko

- dziecko- dasz mu szansę na życie, unikniesz pytań małego dziecka o adopcję, nie bedzie sie czuło wykluczone przez rodzinę, będą historie z porodówki i zdjęcia z okresu ciąży, wszystko tak samo jak w przypadku własnej komórki jajowej, jeśli będziesz chciała będziesz mogła pogadać o tym z nim jako z dojrzałym człowiekiem, a jeśli nie to trudno, dowiedzenie sie prawdy jest mało prawdopodobne, co by tutaj kafeterianki nie bajdurzyły. Ojcostwo się jeszcze czasem kwestionuje, ale macierzyństwa mało kiedy.

Masz 100% racji z ta adopcja niestety. Sama interesowałam się bardzo tym tematem i nawet nie chciałam podchodzić do in vitro ale sytuacja była dokładnie taka jaka opisałaś. Dzieci duże np 13,14 lat, chore, upośledzone, z fasem albo nieuregulowana sytuacja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mira

Myślałam tez o rezygnacji z macierzyństwa, ale moi rodzice już nie żyją, mam tylko jednego brata w Australii z którym nie utrzymuje kontaktu. W takiej sytuacji ciężko zrezygnować z posiadania własnych dzieci 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Nie  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
40 minut temu, Gość Mira napisał:

Myślałam tez o rezygnacji z macierzyństwa, ale moi rodzice już nie żyją, mam tylko jednego brata w Australii z którym nie utrzymuje kontaktu. W takiej sytuacji ciężko zrezygnować z posiadania własnych dzieci 

Korzystaj z zycia, nie zatruwaj swoich mysli tym jak inni patrza. My nie mamy dzieci. Jestesmy prawie 30 lat razem, od 7klasy, mamy sporo bezdzietnych znajomych. Nie zamykac sie w sobie, nie czuc sie winnym, zyc swoim zyciem a nie innych. Najwiekszym problemem byli tesciowie -TR,, nie dosc, ze maja tylko jednego syna to jeszcze on nie ma dzieci. Moj brat ma trzech synow. Tak wiec moi rodzice sa prawie szczesliwi. Tesciowie zostali zintegrowani wiec tez  sie uspokoili. My mieszkamy w duzym miescie i nie w PL.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czy
5 minut temu, Gość Gosc napisał:

Korzystaj z zycia, nie zatruwaj swoich mysli tym jak inni patrza. My nie mamy dzieci. Jestesmy prawie 30 lat razem, od 7klasy, mamy sporo bezdzietnych znajomych. Nie zamykac sie w sobie, nie czuc sie winnym, zyc swoim zyciem a nie innych. Najwiekszym problemem byli tesciowie -TR,, nie dosc, ze maja tylko jednego syna to jeszcze on nie ma dzieci. Moj brat ma trzech synow. Tak wiec moi rodzice sa prawie szczesliwi. Tesciowie zostali zintegrowani wiec tez  sie uspokoili. My mieszkamy w duzym miescie i nie w PL.

Jesli mogę zapytać... To świadomy wybór czy poprostu nie mogliście? Ja wciąż się waham. Niby nie chce mieć niby jestem pewna ale gdzies z tyłu głowy jednak zostaje ta myśl że może jednak ze będę żałować że na starość nikt nawet nie zadzwoni.... Achhh trudne to wszystko... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czy

Tak. Ja uważam że to idealne rozwiązanie. Nie obchodzi mnie opinia innych. Chcesz mieć dziecko? Walcz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mira

Rozumiem ze ktoś może nie chcieć mieć dzieci. Ale ja chce i to bardzo. Mam jednak wątpliwości natury moralnej. Czy powiedzieć później dziecku, czy nie znienawidzi mnie za to , czy nie chrzcić, nie puścić do komunii itp. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadia

Ja mówię temu nie. Kwestie moralne. Poza tym źle bym się czuła z samym faktem, że komórka od dawczyni a plemnik od mojego ukochanego. Osobiście czułabym się upodlona. Macie rację z tym że przechodzi się ciążę itd a adopcja to problem. W głowie jednak pozostaje uczucie że to nie jest Twoje dziecko, nie będzie do ciebie podobne, czułabym się jak jakiś inkubator, jak ofiara zdrady, bo owocem byłoby dziecko mojego ukochanego i jakiejś tam kobiety - z biologicznego punktu widzenia. Psychicznie bym sobie z tym nie poradziła, jeśli masz obawy to możliwe, ze masz do tego taki stosunek jak ja. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czy
2 godziny temu, Gość Mira napisał:

Rozumiem ze ktoś może nie chcieć mieć dzieci. Ale ja chce i to bardzo. Mam jednak wątpliwości natury moralnej. Czy powiedzieć później dziecku, czy nie znienawidzi mnie za to , czy nie chrzcić, nie puścić do komunii itp. 

Nie chrzcić? A co ma wspólnego chrzest czy komunia? Dziecko będzie twoje ty je urodzisz w ogóle nie musi wiedziec o tym. A komórkę możesz pobrać od siostry mamy kuzynki. To nie musi być obca kobieta 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Nadia napisał:

Ja mówię temu nie. Kwestie moralne. Poza tym źle bym się czuła z samym faktem, że komórka od dawczyni a plemnik od mojego ukochanego. Osobiście czułabym się upodlona. Macie rację z tym że przechodzi się ciążę itd a adopcja to problem. W głowie jednak pozostaje uczucie że to nie jest Twoje dziecko, nie będzie do ciebie podobne, czułabym się jak jakiś inkubator, jak ofiara zdrady, bo owocem byłoby dziecko mojego ukochanego i jakiejś tam kobiety - z biologicznego punktu widzenia. Psychicznie bym sobie z tym nie poradziła, jeśli masz obawy to możliwe, ze masz do tego taki stosunek jak ja. 

Dziecko upodleniem? Ludzie kochani! Brak dzieci, długoletnia walka, najdziwniejsze badania, terapie, czary mary, żeby stwiedzić że to bez sensu i zostaliśmy naciągnięci na kasę- to upadla. Świadomość, że ktoś wykorzystał nasza naiwność i desperację- udpadla. Zazdroszczenie innym kobietom dzieci, chociaż wcale nie jesteś złym człowiekiem- to upadla. Upadlają Cię młodsze koleżanki, kuzynki, matki mowieniem- zrozumiesz jak bedziesz miała dzieci; kiedy twoja kolej?. To upadla, odczłowiecza, powoduje, że źle się czujesz sama ze sobą.

Wynosisz je, będzie znało twoje bicie serca, bedzie cie kopało, dostaniesz mdłości, migren, rozstępów i spuchniętych stóp. Będziesz pierwszą osobą, która usłyszy jego bicie serca na wizycie. Urodzisz je z trudem siłami natury lub z trudem przez cc. Zobaczysz je jak jeszcze będziecie połaczeni pępowiną... I serio myślisz, że bedziesz mieć uczucie, że ono jest nie Twoje, albo takie myśli? Przecież ono będzie znało tylko ciebie jako matkę. Patrząc tak na to to każda matka to inkubator.

Ty tak serio z tym podobieństwem? Biologiczne dzieci są często wymieszane tak bardzo, że są podobne do nikogo. To tylko stare baby się u noworodka doszukują podobieństw do siebie i mężów. A zwykle są tak bystre, że nie zdziwiłabym się jakby jakaś ciotkobabcia powiedziała, ze wykapana mama

Dziecko ze zdrady?! Biologicznie nie twoje?! WTF? Może trzeba do tego podejść w ten sposób, że może to i lepiej. W sumie to np. moje geny nie są jakieś super najlepsze, żebym kogoś tam chciała uraczyć wszystkim tym, co mam. Na świecie chodzi dużo lepszych, ładniejszych i madrzejszych ludzi ode mnie. Może to i lepiej, że moje dziecko będzie miało szanse na lepsze warunki chociaż fizyczne. Jeśli dziecko które wynoszę, urodzę, wykarmię i bedę je kochać nie jest moje, to ja już nie wiem czyje ono jest. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Mira napisał:

Rozumiem ze ktoś może nie chcieć mieć dzieci. Ale ja chce i to bardzo. Mam jednak wątpliwości natury moralnej. Czy powiedzieć później dziecku, czy nie znienawidzi mnie za to , czy nie chrzcić, nie puścić do komunii itp. 

Znienawidzić? Za co? Czemu tak myślisz? Dasz mu szansę na życie. Nie każdy taką dostanie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

jeśli bardzo ale to bardzo chciałabym dziecka to tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadia
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Dziecko upodleniem? Ludzie kochani! Brak dzieci, długoletnia walka, najdziwniejsze badania, terapie, czary mary, żeby stwiedzić że to bez sensu i zostaliśmy naciągnięci na kasę- to upadla. Świadomość, że ktoś wykorzystał nasza naiwność i desperację- udpadla. Zazdroszczenie innym kobietom dzieci, chociaż wcale nie jesteś złym człowiekiem- to upadla. Upadlają Cię młodsze koleżanki, kuzynki, matki mowieniem- zrozumiesz jak bedziesz miała dzieci; kiedy twoja kolej?. To upadla, odczłowiecza, powoduje, że źle się czujesz sama ze sobą.

Wynosisz je, będzie znało twoje bicie serca, bedzie cie kopało, dostaniesz mdłości, migren, rozstępów i spuchniętych stóp. Będziesz pierwszą osobą, która usłyszy jego bicie serca na wizycie. Urodzisz je z trudem siłami natury lub z trudem przez cc. Zobaczysz je jak jeszcze będziecie połaczeni pępowiną... I serio myślisz, że bedziesz mieć uczucie, że ono jest nie Twoje, albo takie myśli? Przecież ono będzie znało tylko ciebie jako matkę. Patrząc tak na to to każda matka to inkubator.

Ty tak serio z tym podobieństwem? Biologiczne dzieci są często wymieszane tak bardzo, że są podobne do nikogo. To tylko stare baby się u noworodka doszukują podobieństw do siebie i mężów. A zwykle są tak bystre, że nie zdziwiłabym się jakby jakaś ciotkobabcia powiedziała, ze wykapana mama

Dziecko ze zdrady?! Biologicznie nie twoje?! WTF? Może trzeba do tego podejść w ten sposób, że może to i lepiej. W sumie to np. moje geny nie są jakieś super najlepsze, żebym kogoś tam chciała uraczyć wszystkim tym, co mam. Na świecie chodzi dużo lepszych, ładniejszych i madrzejszych ludzi ode mnie. Może to i lepiej, że moje dziecko będzie miało szanse na lepsze warunki chociaż fizyczne. Jeśli dziecko które wynoszę, urodzę, wykarmię i bedę je kochać nie jest moje, to ja już nie wiem czyje ono jest. 

Tak, dla mnie byłby upodleniem sam zabieg (nie dziecko). Mam prawo do takich odczuć, więc nie przekonasz mnie na siłę, że Ty myślisz inaczej, więc jest inaczej. Jedyne z czym się zgodzę to faktycznie może być rozwiązanie dla osób z wadami genetycznymi, nie miałabym sumienia sprowadzać świadomie na świat chorego dziecka, może myślałabym wtedy inaczej, choćby dlatego żeby partnera nie pozbawiac biologicznego ojcostwa przez moje wady. Jednak jestem osobą zdrową i nie wyobrażam sobie cudzej komórki, ukrywania latami czy się wyda czy nie wyda, a wyda się jak dziecko np zachoruje czy będzie miało wypadek. Wydać się może zawsze. Niby wszystko przebadane, ale genetyka nadal jest pełna tajemnic, swoją rodzinę znam, czy chce "poznać" poprzez swoje dziecko inną? Nie potrzebuje i mam do tego PRAWO. Co do bycia inkubatorem jest różnica czy uprawiasz seks z miłości czy leżysz w szpitalu wbita w łóżko z nadzieją że komórki się połączą bo to już kolejna próba i kolejny koszt- takiego poczęcia mojego dziecka nie chce, mam do tego PRAWO. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Nadia napisał:

Tak, dla mnie byłby upodleniem sam zabieg (nie dziecko). Mam prawo do takich odczuć, więc nie przekonasz mnie na siłę, że Ty myślisz inaczej, więc jest inaczej. Jedyne z czym się zgodzę to faktycznie może być rozwiązanie dla osób z wadami genetycznymi, nie miałabym sumienia sprowadzać świadomie na świat chorego dziecka, może myślałabym wtedy inaczej, choćby dlatego żeby partnera nie pozbawiac biologicznego ojcostwa przez moje wady. Jednak jestem osobą zdrową i nie wyobrażam sobie cudzej komórki, ukrywania latami czy się wyda czy nie wyda, a wyda się jak dziecko np zachoruje czy będzie miało wypadek. Wydać się może zawsze. Niby wszystko przebadane, ale genetyka nadal jest pełna tajemnic, swoją rodzinę znam, czy chce "poznać" poprzez swoje dziecko inną? Nie potrzebuje i mam do tego PRAWO. Co do bycia inkubatorem jest różnica czy uprawiasz seks z miłości czy leżysz w szpitalu wbita w łóżko z nadzieją że komórki się połączą bo to już kolejna próba i kolejny koszt- takiego poczęcia mojego dziecka nie chce, mam do tego PRAWO. 

Cóż... syty głodnego nie zrozumie...

2 godziny temu, Gość Nadia napisał:

Co do bycia inkubatorem jest różnica czy uprawiasz seks z miłości czy leżysz w szpitalu wbita w łóżko z nadzieją że komórki się połączą

Biologicznie(a biologia przecież jest ważna, a biologiczne dzieci najważniejsze) nie ma różnicy, zapłodnienie jest zapłodnieniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie wiem. Śmieszą mnie takie pytania, bo nikt, kto nie znalazł się w takiej sytuacji nie jest w stanie określić, czy postąpiłby tak, czy tak. Ja naprawdę nie wiem. Myślę, że raczej bym nie skorzystała, że postawiłabym na adopcję. Ale nie powiem tego z całą pewnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×