Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tamara12345

Opowiem Wam moja historię....

Polecane posty

Gość Tamara12345

Witam.zaczne od tego że mam 35lat od pięciu jestem mężatką i mam roczna córeczkę.Moje piekło rozpoczęło sie jakieś 6lat temu gdy postawiłam wyjść za maz za mojego obecnego męża.Moja rodzina tj siostra i rodzice go nie akceotowali robili wszystko by nas rozdzielić.tego co przeżyłam przed ślubem nie życzę najgirszemu wrogowi....wyzwiska niewpuszcanie do do domu...szarpanie popychanie...na koniec zerwanie kontaktu...generalnie przemoc w każdej postaci...jednak rodzina w ostateczności przyszła na moj ślub...moj mąż ma własną firmę ja dobra pracę mamy dwa mieszkania żyjemy sobie nieźle...a mimo to moja rodzina nadal mnie nienawidzi i nie chce.w międzyczasie moja siostra potrzebowała pomocy...zalatwilam jej pracę w firmie gdzie pracuje ją,przygarnelam pod swój dach tymczasem okazalo sie że ćpa narobiła kupę długow i okradla nas (mimo wszystko jest nadal oczkiem w głowie rodziców-placa jej długi ciągle jej pomagaja wyciągają z każdego dołka a mnie nienawidzą za nic).moja siostra manipuluje nimi bardzo ciągle kłamie z pracy już też wyleciała za nieobecności nieusprawiedliwione itp.Myslalam że rodzice już przejrzeli na oczy a tymczasem gdy moja córcia miała zaledwie dwa mce znów zerwali że mną kontakt przez jej manipulacje i kłamstwa.ja jako świeżo upieczona mama potrzebowałam wsparcia i pomocy.tak bardzo było mi zle znów bez kontaktu z nimi że pojechałam do nich z małym dzieckiem z wielką laska wpuścili mnie do domu i na siłę sie z nimi pogodziłam.pozniej matka zmusiła mnie do tego że siostra ma być chrzestna matka mojego dziecka bo w przeciwnym razie znów zerwa że mną kontakt.chociaz w głębi duszy tego nie chciałam zgodziłam sie żeby tylko znów mnie nie odtracili.Miesiac przed chrztem postawili mi kolejny warunek że na chrzest mamy zaprosić również chłopaka siostry(siostta zmienia często facetów a ten był chyba trzeci przez ostatnie półtora roku)nie zgodziłam sie.mowilam że chrzest jest tylko dla najbliższej rodziny...a gdy już chciałam ulec panicznie sie bojąc kolejnego zerwania kontaktu mąż ostro sie sprzeciwił że żadnych obcych osób na chrzcie naszego dziecka nie będzie a poza tym robimy tylko obiad dla najbliższej rodziny a tego jej chłopaka nawet nie znamy.poszlam więc za zdaniem męża.final jest taki że ani rodzice ani siostra nie zjawili sie na chrzcinach zerwali że mną wszelkie kontakty nie interesuja sie moja córka a ja dzień przed chrzyem musiałam szukać innej Chrzestnej matki....Jestem klebkiem nerwów nienawidzę siebie boli mnie jak dziadkowie mogli sie odwrócić od mojej 9miesiecznej córeczki....siostra kłamie kradnie cpa ma kupę długów nie wiadomo gdzie a dla rodziców i tak jest najważniejsza.a ja nigdy nie sprawiłam żadnych problemów...normalnei ułożyłam sobie życie skończyłam studia mam dobra pracę męża dziecko świetnie sobie radzimy...a rodzina rzuca nam tylko kłody pod nogi...boli jak cholera....

przepraszam za chaos w pisaniu...milo jeśli ktoś z Was dał radę doczytać do końca moja historie...jest mi mega źle chciałam sie wygadać...szukam winy ę sobie bo rodzice całe życie wpedzali mnie w poczucie winy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kjjio

Nie masz szacunku do ludzi pisząc byle jak, na odwal się, belkotliwie, po kropce zdanie zaczynasz małą literą. Ciężko czytać ten belkot. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Honotu

Ja tu widzę historie twojej siostry twoich rodziców i twojego meza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Honotu

Kjjio.

BEŁKOT kret.ynie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tamara12345

w takim razie przepraszam ze wogole założyłam wątek skoro na tym forum wyzywa sie ludzi od ...ow 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Honotu

Nie ma za co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
46 minut temu, Gość Tamara12345 napisał:

w takim razie przepraszam ze wogole założyłam wątek skoro na tym forum wyzywa sie ludzi od ...ow 

Bardzo Ci współczuję sytuacji. Nie możesz się obwiniać za to jak postępują Twoi rodzice ani za uzależnienie siostry. Walcz o siebie i swoją rodzinę. Tamaro potrzebujesz dobrego psychologa i terapii. Cierpisz i obwiniasz siebie, a z tego co piszesz żadna wina nie leży po Twojej stronie. Nie rozwiążesz tego sama. Szkoda, żeby dziecko ucierpiało a na pewno tak się stanie, jeśli nie poukładasz sobie w sobie tej sytuacji. Trzymaj się i zawalcz o spokój dla siebie i swojej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ~~~

Nie ma w tym ani trochę Twojej winy. Walcz o siebie, męża i swoje dziecko! To jest ważne. Rodzice i siostra w życiu powinny być na drugim planie. Nie przedkładaj rodziny którą założyłaś i miałaś prawo założyć według własnego uznania nad rodziców i siostrę. CZasem lepiej podjąć najcięższą decyzję i zerwać ten toksyczny kontakt. Trzeba sobie wszystko w głowie poukładać, przewartościować pewne sprawy i odciąć tą nić z tego kłębka. Dziś robisz wszystko dla dziecka i męża i siebie. Nic dla świata dookoła. Ja mam też dość nieciekawą relację z rodzicami i rodzeństwem. Zawsze pomagałem wszystkim- rodzinie, znajomym, a dziś nawet żaden nie zapyta czy sobie radzę, czy nie potrzebuję jakieś pomocy. Nawet na dobre słowo nie mogę liczyć.. Było ciężko ale sobie w głowie układam wszystko tak jak być powinno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chleba nie upiecze
7 godzin temu, Gość Tamara12345 napisał:

Witam.zaczne od tego że mam 35lat od pięciu jestem mężatką i mam roczna córeczkę.Moje piekło rozpoczęło sie jakieś 6lat temu gdy postawiłam wyjść za maz za mojego obecnego męża.Moja rodzina tj siostra i rodzice go nie akceotowali robili wszystko by nas rozdzielić.tego co przeżyłam przed ślubem nie życzę najgirszemu wrogowi....wyzwiska niewpuszcanie do do domu...szarpanie popychanie...na koniec zerwanie kontaktu...generalnie przemoc w każdej postaci...jednak rodzina w ostateczności przyszła na moj ślub...moj mąż ma własną firmę ja dobra pracę mamy dwa mieszkania żyjemy sobie nieźle...a mimo to moja rodzina nadal mnie nienawidzi i nie chce.w międzyczasie moja siostra potrzebowała pomocy...zalatwilam jej pracę w firmie gdzie pracuje ją,przygarnelam pod swój dach tymczasem okazalo sie że ćpa narobiła kupę długow i okradla nas (mimo wszystko jest nadal oczkiem w głowie rodziców-placa jej długi ciągle jej pomagaja wyciągają z każdego dołka a mnie nienawidzą za nic).moja siostra manipuluje nimi bardzo ciągle kłamie z pracy już też wyleciała za nieobecności nieusprawiedliwione itp.Myslalam że rodzice już przejrzeli na oczy a tymczasem gdy moja córcia miała zaledwie dwa mce znów zerwali że mną kontakt przez jej manipulacje i kłamstwa.ja jako świeżo upieczona mama potrzebowałam wsparcia i pomocy.tak bardzo było mi zle znów bez kontaktu z nimi że pojechałam do nich z małym dzieckiem z wielką laska wpuścili mnie do domu i na siłę sie z nimi pogodziłam.pozniej matka zmusiła mnie do tego że siostra ma być chrzestna matka mojego dziecka bo w przeciwnym razie znów zerwa że mną kontakt.chociaz w głębi duszy tego nie chciałam zgodziłam sie żeby tylko znów mnie nie odtracili.Miesiac przed chrztem postawili mi kolejny warunek że na chrzest mamy zaprosić również chłopaka siostry(siostta zmienia często facetów a ten był chyba trzeci przez ostatnie półtora roku)nie zgodziłam sie.mowilam że chrzest jest tylko dla najbliższej rodziny...a gdy już chciałam ulec panicznie sie bojąc kolejnego zerwania kontaktu mąż ostro sie sprzeciwił że żadnych obcych osób na chrzcie naszego dziecka nie będzie a poza tym robimy tylko obiad dla najbliższej rodziny a tego jej chłopaka nawet nie znamy.poszlam więc za zdaniem męża.final jest taki że ani rodzice ani siostra nie zjawili sie na chrzcinach zerwali że mną wszelkie kontakty nie interesuja sie moja córka a ja dzień przed chrzyem musiałam szukać innej Chrzestnej matki....Jestem klebkiem nerwów nienawidzę siebie boli mnie jak dziadkowie mogli sie odwrócić od mojej 9miesiecznej córeczki....siostra kłamie kradnie cpa ma kupę długów nie wiadomo gdzie a dla rodziców i tak jest najważniejsza.a ja nigdy nie sprawiłam żadnych problemów...normalnei ułożyłam sobie życie skończyłam studia mam dobra pracę męża dziecko świetnie sobie radzimy...a rodzina rzuca nam tylko kłody pod nogi...boli jak cholera....

przepraszam za chaos w pisaniu...milo jeśli ktoś z Was dał radę doczytać do końca moja historie...jest mi mega źle chciałam sie wygadać...szukam winy ę sobie bo rodzice całe życie wpedzali mnie w poczucie winy 

powiem tylko tyle HOOJ Z NIMI, zapomnij że instnieją, najlepiej pomyśl sobie że wszyscy nie żyją, wtedy łatwiej...... szukasz ciągle u nich oparcia a NIE dostaniesz go. To toksyczna relacja. Odstaw ich na zawsze, to jedyny sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chleba nie upiecze
2 godziny temu, Gość ~~~ napisał:

Nie ma w tym ani trochę Twojej winy. Walcz o siebie, męża i swoje dziecko! To jest ważne. Rodzice i siostra w życiu powinny być na drugim planie. Nie przedkładaj rodziny którą założyłaś i miałaś prawo założyć według własnego uznania nad rodziców i siostrę. CZasem lepiej podjąć najcięższą decyzję i zerwać ten toksyczny kontakt. Trzeba sobie wszystko w głowie poukładać, przewartościować pewne sprawy i odciąć tą nić z tego kłębka. Dziś robisz wszystko dla dziecka i męża i siebie. Nic dla świata dookoła. Ja mam też dość nieciekawą relację z rodzicami i rodzeństwem. Zawsze pomagałem wszystkim- rodzinie, znajomym, a dziś nawet żaden nie zapyta czy sobie radzę, czy nie potrzebuję jakieś pomocy. Nawet na dobre słowo nie mogę liczyć.. Było ciężko ale sobie w głowie układam wszystko tak jak być powinno.

dlatego powtarzam HOOJ z nimi, ludzie to koorvy, pomagasz źle, nie pomagasz źle, więc na hooj pomagać jak rezultat ten sam? Ludzie to wścibskie i zazdrosne koorvy, więc jak tobie się lepiej powodzi to ich boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Renja

I po co chcesz z nimi tak barfzo utrzymywac kontakt skoro oni tylko umieja szantazowac cie tym ze zerwa z toba relacje?

Bez sensu.

Ciesz sie ze masz dla kogo zyc, masz dziecko, meza. Masz swoja rodzine i o nia walcz. Bo w tej pogoni za akceptacja rodzicow ucierpi w koncu twoje malzenstwo bo jak piszesz jestes nerwowa itp. A to nie wlpywa dobrze na relacje zona-maz. 

Takze olej ich. I nie szukaj pierwsza kontaktu z tak toksycznymi ludzmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prowo

Znowu prowo.

Nie karmnie trolicy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tamara12345
1 godzinę temu, Gość prowo napisał:

Znowu prowo.

Nie karmnie trolicy

Dlaczego uwazasz mój post za prowokacje ?Dziękuję za wszystkie rady...staram sie jakos normalnie żyć.zaczelam terapię to dopiero początek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tamara12345
23 godziny temu, ToBezZnaczenia napisał:

Jesteś adoptowana, czy coś?

Nie,nie jestem adoptowana 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prowo

trolicca brrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc K

Oj za jakiś czas będziesz dziękować,ze cie siostra wystawiła i nie została chrzestna. Tez dałam się matce podejść żebym wybrała siostrę na chrzestna, z która nigdy nie miałam dobrych relacji. Sama tez pomyślałam, ze może to wpłynie pozytywnie i na poprawę naszych stosunków. Ale niestety się przeliczyłam bo dziewucha ma ewidentnie problem ze sobą. Ma okresy, że wszystko jest super cacy i z każdym się dogada a później przychodzi ...nięcie i zatruwa wszystkim dookoła życie, gnębi, obraża. Później wyciszenie i znów odnawia kontakt - zbiera haki na kolejne apogeum.

Ostatnim razem powiedziałam dość i nie chce mieć z nią nic wspólnego bo ile można brać na klatę wyzwisk i oczerniania mnie, mojego męża, rodziców, brata i kogo się da. Nasz brat się już od niej odciął lata temu, teraz ja. Ale niestety jadąc do rodziców mamy z nią styczność bo też czasem przyjeżdża bo ma prawo takie samo jak ja. Omijam ją szerokim łukiem i nie pozwalam podchodzić do moich dzieci. W tym roku właśnie przez nią nie robię urodzin syna (którego jest chrzestną) na wsi u rodziców a u siebie w bloku żeby na nią nie trafić. I słucham gadania rodziców, że czemu siostry nie zaproszę skoro to chrzestna?? A no nie muszę zapraszać kogoś kogo nie chce widzieć, a że chrzestna.... to była pomyłka i żałuję tej decyzji za każdym razem jak sobie pomyślę o tym. Pomijając fakt, że 3 dni przed chrzcinami miała jazdę, że skoro ona nie będzie miała prawa głosu w wychowywaniu mojego dziecka to mam sobie szukać innej. I już miałam w ręku telefon i już miałam dzwonić do kuzynki. A zamiast tego durna ja znów dałam się podejść matce i wyrzutom, że skoro już ją poprosiłam raz to jak to mam zmieniać i nie dotrzymać słowa. Przeprosiłam ją za kłótnie ... i teraz do końca życia będę słuchać, że mam ją zapraszać bo to moja siostra i chrzestna mojego dziecka ... Hipokryzja rodziców - ojciec pokłócony z moim chrzestnym (brat mamy), matka z chrzestną siostry (siostra taty) i jakoś nikt im głowy nie suszy, że to przecież nasi chrzestni i trzeba zaprosić... 😛 

Najlepsze wyjście to się odciąć i nie dać się swoim bezsensownym wyrzutom sumienia. Ciesz się swoją rodziną a oni niech się gonią.... Jak zmienisz nastawienie i sposób myślenia będzie Ci bez nich lżej i nikt ci nie będzie zatruwał życia szantażami emocjonalnymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Poczytaj o toksycznych ludziach, poogladaj filmiki na yt, otworzysz oczy i zmądrzejesz. Toksyków trzeba trzymać na odległość, bo zatruwają jadem jak żmije, wysysają energię, wykorzystują finansowo, roszczeniowo uważając, że im się należy. .Twoim obowiązkiem jest ochrona swojej rodziny, siebie, męza i dziecka. Potrzebujesz pomocy do dziecka? Zalatw opiekunkę i zapłać. To nie twoja wina, ze masz taką rodzinę, albo głupich (i ślepych) rodziców. Trzymaj się od nich wszystkich z daleka. Jeżeli będziesz znowu próbować , by się do nich zbliżyć, znów dostaniesz po tyłku i psychice. Toksykiem może być każdy- rodzic/rodzice, rodzeństwo, przyjaciółka, znajomy z pracy, itd. Przykre to, ale tak jest. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość egzegeta

Tamaro czy twoja siostra jest młodsza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tamara12345
Dnia 21.06.2019 o 17:35, Gość egzegeta napisał:

Tamaro czy twoja siostra jest młodsza?

tak mam młodsza siostrę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkk

Ciesz się swoim mężem i dzieckiem, rodziców i siostry już nie zmienisz, dlatego sobie ich odpuść. Gratuluje że mimo toksycznej rodziny udało się Ci z niej wyrywać i założyć własną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.06.2019 o 06:59, Gość Tamara12345 napisał:

Witam.zaczne od tego że mam 35lat od pięciu jestem mężatką i mam roczna córeczkę.Moje piekło rozpoczęło sie jakieś 6lat temu gdy postawiłam wyjść za maz za mojego obecnego męża.Moja rodzina tj siostra i rodzice go nie akceotowali robili wszystko by nas rozdzielić.tego co przeżyłam przed ślubem nie życzę najgirszemu wrogowi....wyzwiska niewpuszcanie do do domu...szarpanie popychanie...na koniec zerwanie kontaktu...generalnie przemoc w każdej postaci...jednak rodzina w ostateczności przyszła na moj ślub...moj mąż ma własną firmę ja dobra pracę mamy dwa mieszkania żyjemy sobie nieźle...a mimo to moja rodzina nadal mnie nienawidzi i nie chce.w międzyczasie moja siostra potrzebowała pomocy...zalatwilam jej pracę w firmie gdzie pracuje ją,przygarnelam pod swój dach tymczasem okazalo sie że ćpa narobiła kupę długow i okradla nas (mimo wszystko jest nadal oczkiem w głowie rodziców-placa jej długi ciągle jej pomagaja wyciągają z każdego dołka a mnie nienawidzą za nic).moja siostra manipuluje nimi bardzo ciągle kłamie z pracy już też wyleciała za nieobecności nieusprawiedliwione itp.Myslalam że rodzice już przejrzeli na oczy a tymczasem gdy moja córcia miała zaledwie dwa mce znów zerwali że mną kontakt przez jej manipulacje i kłamstwa.ja jako świeżo upieczona mama potrzebowałam wsparcia i pomocy.tak bardzo było mi zle znów bez kontaktu z nimi że pojechałam do nich z małym dzieckiem z wielką laska wpuścili mnie do domu i na siłę sie z nimi pogodziłam.pozniej matka zmusiła mnie do tego że siostra ma być chrzestna matka mojego dziecka bo w przeciwnym razie znów zerwa że mną kontakt.chociaz w głębi duszy tego nie chciałam zgodziłam sie żeby tylko znów mnie nie odtracili.Miesiac przed chrztem postawili mi kolejny warunek że na chrzest mamy zaprosić również chłopaka siostry(siostta zmienia często facetów a ten był chyba trzeci przez ostatnie półtora roku)nie zgodziłam sie.mowilam że chrzest jest tylko dla najbliższej rodziny...a gdy już chciałam ulec panicznie sie bojąc kolejnego zerwania kontaktu mąż ostro sie sprzeciwił że żadnych obcych osób na chrzcie naszego dziecka nie będzie a poza tym robimy tylko obiad dla najbliższej rodziny a tego jej chłopaka nawet nie znamy.poszlam więc za zdaniem męża.final jest taki że ani rodzice ani siostra nie zjawili sie na chrzcinach zerwali że mną wszelkie kontakty nie interesuja sie moja córka a ja dzień przed chrzyem musiałam szukać innej Chrzestnej matki....Jestem klebkiem nerwów nienawidzę siebie boli mnie jak dziadkowie mogli sie odwrócić od mojej 9miesiecznej córeczki....siostra kłamie kradnie cpa ma kupę długów nie wiadomo gdzie a dla rodziców i tak jest najważniejsza.a ja nigdy nie sprawiłam żadnych problemów...normalnei ułożyłam sobie życie skończyłam studia mam dobra pracę męża dziecko świetnie sobie radzimy...a rodzina rzuca nam tylko kłody pod nogi...boli jak cholera....

przepraszam za chaos w pisaniu...milo jeśli ktoś z Was dał radę doczytać do końca moja historie...jest mi mega źle chciałam sie wygadać...szukam winy ę sobie bo rodzice całe życie wpedzali mnie w poczucie winy 

Rada:postarać się zauważać radość w tym co dobrze sie ułożyło. Tylko w  jednostkowych przypadkach jest  że na każdym pulapie jest dobrze.Wiecej jest rodzin że na żadnym pulapie się nie udaje  zarówno w malzenstwie jak i z dawną rodziną  ,praca to robota tak też bywa.Wiec będzie Cię boleć,nie raz jeszcze się wsciekniesz że jest nie  tak jak według twoich oczekiwań  być powinno ale z tego co piszesz w zwiazku jest dobrze więc może tu się skup.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×