Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bea

konflikty rowiesnikow

Polecane posty

Gość bea

Mam pytanie do rodzicow, jeśli tacy tu sa - na ile ingerujecie w konflikty dzieci z rówieśnikami? Kiedy przejąć inicjatywę, a kiedy powiedzieć stop, dac sobie spokoj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ingeruję gdy trwa to dość długo.I jesli dziecko jest małe albo wiem,że nie da rady.

Zazwyczaj rodzice nie wtracają się i dzieci sami sobie radzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bea

pytam o to, bo czasem mam wątpliwości - czy słusznie jest "się wtracac" czy zostawić sprawy swojemu biegowi. Zwlaszcza jeśli dotyczy to np. 11 latkow

Ale jeśli dziecko czuje się przez to zostawione? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
2 minuty temu, Gość bea napisał:

pytam o to, bo czasem mam wątpliwości - czy słusznie jest "się wtracac" czy zostawić sprawy swojemu biegowi. Zwlaszcza jeśli dotyczy to np. 11 latkow

Ale jeśli dziecko czuje się przez to zostawione? 

Czuje się tak, bo widocznie za często ingerowałaś wcześniej i się przyzwyczaiło. Twój błąd. A 11latek to już naprawdę duży chłopak. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

No właśnie trzeba z dzieckiem rozmawiac,dowiedziec sie o co chodzi i cos mu doradzic.

Jesli jest gnebienie,powazniejsza sprawa to rodzic musi przejąć inicjatywę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Moje dzieci chyba narazie nie mają sytuacji wymagajacych mojej interwencji, chodzą do przedszkola, nie ma żadnych skarg. Wychowawca mówi, że są skargi na jednego chłopca, ale moje dzieci (bliźnięta) nigdy się na niego nie skarżyły. Poza tym to, że jest ich dwoje działa na plus, bo żadne nie jest osamotnione.

Ja gnębiona w szkole nigdy nie byłam, byłam dzieckiem lubianym, a przy tym świetnie się uczącym i skorym do pomocy. Mimo to pamiętam, że w pierwszych miesiącach klasy IV (zmianiałam szkołę) część chłopców nie traktowała mnie dobrze, znali mojego starszego brata, który dla odmiany był trochę popychadłem i chyba sądzili, że jestem taka sama. Raz nawet dostałam kopniaka w tyłek, niestety to pamiętam. Oczywiscie o niczym nie wiedzieli ani rodzice, ani nauczyciele. Ale sytuacja szybko się unormowała, gdy się lepiej pzonaliśmy, a potem polubiliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bea

a jeśli sa u niego konflikty - w stylu - nikt mnie nie lubi, przezywaja mnie, albo ignorują? 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Na to, że nikt go nie lubi i go olewają nie masz wpływu. Przeciez nie zmusisz dzieci do tego. Pozostaje zmiana towarzystwa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bea

Nie wiem, nie przekonuje mnie taki pomysl, jak zmiana towarzystwa. Jest niesmialy, wiec przenoszenie go do innej klasy może wcale nie wpłynie dobrze na niego, nie wiem. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie mówię, że masz to zrobić. Chodzi mi o to, że nie rozwiążesz tego problemu interwencją. Nie zmusisz nikogo do polubienia innej osoby wbrew jego woli. Pozostaje zacisnąć zęby i czekać do zakończenia szkoły. Ewentualnie szukać nowych znajomości dla syna na czas po szkole. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Faktycznie nie zmusisz nikogo.

Najlepiej podpowiadac ale nie zalatwiac za dziecko.Ono musi yeraz uczyc sie,jak postepowac zeby jako dorosly dac sobie rade.

Szkola to nie tylko ksiazki i zeszyty,ale nauka funkcjonowania w spoleczenstwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola

Pamiętam miałam w podstawówce taką koleżankę której matka jeździła i pytała dzieci czemu nie lubią/ nie bawią się z jej córką. 

Wcale to nie polepszyło jej sytuacji a raczej pogorszyło bo to był powód do śmiechu bo nikogo rodzice nigdy nie ingerowali w cokolwiek, poprostu nie była lubiana. Ale nie była też wyśmiewana albo dręczona. Poprostu nie odnajdywała się wśród rówieśników.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olato

Wydaje mi się że póki dziecku nie robią fizycznej krzywdy i psychicznej takiej jak wyśmiewanie, wyszydzanie, obrażanie. To nie powinno się ingerować, niech dziecko powalczy o swoje miejsce w grupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×